wtorek, 5 lutego 2008

Bezpieczeństwo energetyczne Polski - Tusku, nie idź drogą Millera. Gospodarka.

(pw)

Bezpieczeństwo energetyczne Polski - temat, który śledzę od maja 2007 roku. W moim archiwum jest zapis działań podjętych przez rząd Jarosława Kaczyńskiego i niepokój wywołany wypowiedziami i działaniami ludzi z PO i rządu Tuska.

Przypomnę kilka faktów.

25 października pisałam:

PO posprząta - zgodnie z obietnicą daną UE i Rosji

NOWA EKIPA PRZEŚWIETLI DZIAŁANIA ODCHODZĄCEJ

PO przyjrzy się projektom energetycznym PiS

PO przyjrzy się projektom energetycznym, które zapoczątkował rząd PiS. Pod lupę trafią m.in. terminal LNG i tzw. projekty norweskie.
- Do polityki energetycznej nie będziemy podchodzić ideologiczne, lecz pragmatycznie. Liczyć się będzie bezpieczeństwo i ekonomia - powiedział poseł PO Adam Szejnfeld. To on w "gabinecie cieni" PO odpowiadał za kwestie gospodarcze.

Według jego zapowiedzi, nowa ekipa zamierza przyjrzeć się sztandarowym projektom energetycznym rozpoczętym przez rząd Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi przede wszystkim o budowę w Świnoujściu terminalu gazu skroplonego LNG. W przypadku tej inwestycji - jak podkreśla Szejnfeld - niepokojący jest brak zaawansowanych rozmów z potencjalnymi dostawcami surowca do gazoportu.

- Nie kwestionujemy potrzeby budowy terminalu. Chodzi jednak o to, że nie ma zaawansowanych rozmów w sprawie dostaw surowca do gazoportu - powiedział poseł. - LNG jest obecnie niezwykle pożądanym surowcem i uzyskanie kontraktów wcale nie jest łatwe - podkreślił. Szejnfeld zastanawiał się, skąd będą dostawy, skoro większość gazu jest już zakontraktowana. Jego zdaniem, aby gazoport prawidłowo funkcjonował, musi mieć zagwarantowane długoterminowe dostawy.



Rząd Platformy Obywatelskiej sprawdzi również, czy ulokowanie gazoportu w Świnoujściu było słuszną decyzją. - Pojawiły się pewne wątpliwości, ale musimy zobaczyć dokumentację. Jeśli uznamy tę lokalizację za słuszną, nie będziemy jej ruszać - zapewnił poseł PO.

Gaz z Norwegii się nie opłaci?


Przeanalizowane będą również tzw. projekty norweskie. Chodzi o udział Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG) w liczącym 15 spółek konsorcjum Skanled. W skład konsorcjum wchodzą również m.in. Statoil, E.On. i Ruhrgaz. Zamierza ono wybudować nowe połączenie gazowe ze złóż na morzach Północnym i Norweskim. W tym ze złóż na szelfie, które wcześniej kupiło PGNiG. Polska spółka objęła 15 proc. udziałów Skanledu.

Skanled ma przebiegać wzdłuż południowego wybrzeża Norwegii; w cieśninie Kattegat ma rozwidlać się na odnogę duńską i szwedzką. PGNiG chciałby też uczestniczyć w budowie morskiego gazociągu Baltic Pipe, po powstaniu którego gaz z systemu duńskiego mógłby być transportowany na polskie wybrzeże.
- Oczywiście, że bezpieczeństwo energetyczne musi kosztować, ale w granicach rozsądku. Jeśli inwestycje w gaz norweski szacuje się na kilkanaście razy droższe niż koszt pozyskania tej samej ilości gazu ze złóż polskich, to trzeba się zastanowić, czy tu jest jakaś ekonomia, czy tylko polityka - powiedział Szejnfeld.

Z cyklu: bilans zamknięcia spraw po 2 latach rządów PiS-IV.Bezpieczeństwo energetyczne.

POsprzątanie. Reakcje na zapowiedzi nowego gabinetu POPSL. Nord Stream, rosyjsko-niemiecka spółka.

Bezpieczeństwo energetyczne ponad podziałami. Testament dla nowych władz.

30 października , po wywiadzie z posłem Zdrojewskim pisałam do pana Igora Janke:

Pytanie do posła Zdrojewskiego - Panie Igorze, moze Pan to wyjaśnic?

PO zmienia gazową strategię

07:37 30.10.2007
wtorek

Nowy rząd chce przewrócić do góry nogami politykę energetyczną poprzedników. Zrezygnuje z budowy gazoportu w Świnoujściu, uruchomi drugą nitkę gazociągu jamalskiego i wykorzysta bogate złoża gazu w Polsce.

Zablokowanie wartej 600 mln euro budowy gazoportu w Świnoujściu to największa zmiana, którą planuje Platforma Obywatelska. Przez port do przeładunku skroplonego LNG miało przechodzić od 3 do 5 mld m sześc. gazu, m.in. z Dalekiego Wschodu, Afryki Północnej i Ameryki Południowej.

Jarosław Kaczyński uważał, że uruchomienie portu uniezależni nas od dostaw z Rosji i zwiększy bezpieczeństwo energetyczne Polski. Deklarował, że państwo w części sfinansuje budowę. Jednak zdaniem Adama Szejnfelda, typowanego na nowego ministra gospodarki, terminal byłby za drogi. Poza tym byłyby kłopoty z jego zapełnieniem, bo większość państw na świecie, które wydobywają gaz, nie ma pieniędzy na budowę drogich instalacji do jego skraplania.

Koszt takiej inwestycji to kilkaset milionów euro. Poza tym Polskę dobiłyby koszty transportu. Przewiezienie 1 tys. m sześc. skroplonego gazu przeciętnie kosztuje 150 dol.
Opłacalne byłyby tylko długoterminowe kontrakty - powiedział dziennikowi "Polska" Szejnfeld. W zamian nowy rząd będzie walczył o budowę drugiej nitki gazociągu jamalskiego, który ma ciągnąć się z Rosji przez Białoruś i Polskę do Niemiec.

Tydzień temu rosyjski premier Wiktor Zubkow zgodził się wstępnie na poprowadzenie drugiej nitki. Warunkiem jest jednak dopuszczenie rosyjskiego Gazpromu do polskiego rynku. Zdaniem ekspertów mogłyby to obniżyć ceny gazu u odbiorców indywidualnych. Powód: pozbawienie monopolu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
Budowa gazoportu jeszcze wzmocniłaby monopol PGNiG. Dobrze, że chcą z tego zrezygnować - uważa Andrzej Szczęśniak, były prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych.

Zamiast budować gazoport, rząd chce zwiększyć krajowe wydobycie gazu z 4 do 6 mld m sześc. rocznie. Oznaczałoby to, że nawet połowa zużywanego w Polsce gazu pochodziłaby ze źródeł krajowych. Dziś jest to 30 proc. Tym samym zmniejszyłoby się uzależnienie naszego kraju od rosyjskich dostaw tego surowca.

Tomasz Ł. Rożek
Gazeta Krakowska

http://finanse.wp.pl/POD,17,wid,9341166,prasa.html?rfbawp=1193752443.487&ticaid

13 stycznia pytałam znowu.

Bezpieczeństwo energetyczne Polski . Dywersyfikacja dostaw.

Dzisiaj problem wrócił i pokazał, w którym kierunku zmierzają działania rządu Tuska i ile to będzie kosztować Polskę.

Poncyliusz: w sprawie gazu - komisja śledcza

SUPERWIZJER: O HANDLU Z MAFIĄ WIEDZIELI CZOŁOWI POLITYCY

Po informacjach Superwizjera TVN o mafijnym tle polskich kontraktów gazowych, klub Prawa i Sprawiedliwości będzie się domagać od premiera Tuska specjalnej informacji na temat bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Reporterzy TVN ustalili, że począwszy od 2003 roku za dostawami gazu do Polski stała rosyjska mafia a politycy o tym wiedzieli.
- Klub Prawa i Sprawiedliwości będzie się domagać od premiera Tuska specjalnej informacji na temat bezpieczeństwa gazowego Polski - zapowiedział na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Antoni Macierewicz. PiS chce się od premiera dowiedzieć m.in. jakie są przyczyny zdjęcia z listy kluczowych projektów budowy gazoportu. - Gazoport był elementem dywersyfikacji dostaw gazu. Rząd PiS chciał zapobiec tak niekorzystnym i podejrzanym kontraktom jak opisany w Superwizjerze. Naszą odpowiedzią na tego typu kontrakty były, budowa gazoportu i rury norweskiej - dodaje Paweł Poncyliusz.

- Rząd dokonuje obecnie destrukcji działań rządu Jarosława Kaczyńskiego. Należy się zastanowić, czy nie wkracza na te same tory, którymi podążał w rząd Millera - alarmuje Antoni Macierewicz.

Według Poncyliusza, trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informowała decydentów w Polsce o podejrzeniu powiązania Eural Trans Gazu z mafią rosyjską. - Jeśli takie informacje były, to na jakim poziomie zostały wstrzymane, a jeśli dotarły na poziom rządowy, to czemu nikt z nich nie skorzystał? - pytał Poncyliusz. Polityk sugerował wcześniej, że do wyjaśnienia tej sprawy powinna być powołana komisja śledcza.

Według "Superwizjera", o mafijnym kontrakcie mogli wiedzieć politycy i szefowie służb. - Od tego są służby specjalne by alarmować władze o takich niebezpieczeństwach. Politycy powinni o tym wiedzieć - mówi w

Paweł Poncyliusz o niejasnej roli polskich służb specjalnych


Nikt nic nie wiedział?

Ówczesny szef ABW Andrzej Barcikowski utrzymuje, że o sprawie służby informowały Aleksandra Kwaśniewskiego. Oto fragment rozmowy nagranej przez Superwizjer ukrytą kamerą.

Dziennikarze: Powinniście zabezpieczyć prezydenta RP przed kontaktami z ludźmi związanymi z mafią

Barcikowski: Nie wchodząc w szczegóły, oczywiście zajmowaliśmy się takimi informacjami

Dz: Czyli prezydent miał wiedzę na temat tego, kto jest kim w tym interesie, tak?

Barcikowski: Prezydent istotną wiedzę w tym zakresie otrzymał.

Ale Marek Siwiec, wówczas szef BBN i jeden z najbliższych ludzi Kwaśniewskiego, niczego takiego sobie nie przypomina. - Nie pamiętam w żadnym kontekście nazwiska Mogilewicz - twierdzi Siwiec, zajmujący się m.in. bezpieczeństwem energetycznym kraju.

Ówczesny szef PGNiG Marek Kossowski twierdzi, że o mafijnym tle kontraktu nie wiedział. - Ja ostrzeżeń od ABW nie otrzymałem - utrzymuje w rozmowie z dziennikarzami TVN.

- My nie jesteśmy od tego, ani żadna służba nie jest od tego, żeby nawet na pytania państwowych koncernów odpowiadać - odpowiada Barcikowski.

Co ujawnił Superwizjer

Superwizjer ujawnił kulisy misternie utkanego schematu dostaw gazu do Polski, gdzie za legalnymi firmami stała potężna rosyjska organizacja przestępcza. Chodzi o kontrakt zawarty pięć lat temu między węgierską spółką Eural Trans Gaz a Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem. Za węgierską spółką miał stać prominentny mafioso Siemon Mogilewicz.

O sprawie wiedział polski rząd

Rachunki za gaz płaciliśmy rosyjskiej mafii?



Reporterzy Superwizjera TVN dotarli do osób, które twierdzą, że o tym, kto stoi za dostawami gazu dla Polski wiedział polski rząd, polskie instytucje zajmujące się energetycznym bezpieczeństwem kraju, polskie organa bezpieczeństwa. Dlaczego mimo to zdecydowały się na ofertę wielkiego mafiosa? Czy w grę wchodziły łapówki? Czy chodziło „tylko” o to, by nie drażnić wschodniego sąsiada?

Czy sprawa ta nie zasługuje dziś na to, by wyjaśniła ją specjalna komisja, taka, jak ta, która zajmowała się aferą Orlenu?

Dla przyjaciół Sewa

Siemion Mogilewicz, dla przyjaciół – Sewa, odgrywa w całej sprawie czołową rolę.

Jego przestępcza kariera rozpoczęła się jeszcze w Związku Radzieckim. Zaczynał od legalnego interesu – był właścicielem szaletów w Moskwie. Jednak jego ambicje były dużo większe – swoje pierwsze duże, już nielegalne pieniądze zarobił na pośrednictwie sprzedaży majątków rosyjskich Żydów, którzy wyjeżdżali do Izraela. Obiecywał korzystnie sprzedać pozostawiane w ZSRR majątki, biorąc przy tym niewielką prowizję. Okazywało się jednak, że wszystkie pieniądze ze sprzedaży trafiały do Mogilewicza i jego ludzi.

Światowe imperium przestępcze

Po upadku ZSRR Mogliewicz przeniósł się do Pragi. Tam zorganizował prawdziwe przestępcze imperium – czerpał zyski z prostytucji, stanął na czele mafii paliwowej, zasłynął jako jeden z głównych organizatorów przemytu kokainy do Europy.

Kiedy czeska policja próbowała go aresztować, został ostrzeżony i uciekł na Węgry. Tam ożenił się i przyjął węgierskie obywatelstwo, kontynuując budowę swojej przestępczej "firmy".

To na Węgrzech zaplanował jedno z największych przestępstw giełdowych ostatnich lat. Wspólnie z kilkoma członkami mafii sołncewskiej (Sołnecewo to jedna z cieszących się złą sławą dzielnic Moskwy) wyprowadził z amerykańskiej giełdy pół miliarda dolarów. Mechanizm był prosty: Mogilewicz zarejestrował w USA firmę, która miała handlować wysoko specjalistycznym sprzętem. Dzięki manipulacjom mediami i przy pomocy szeregu sztuczek kapitałowych udało się wprowadzić tę spółkę na amerykańską giełdę.

Kiedy okazało się, że firma jest zwykłym „krzakiem” bez majątku i z wynajętymi biurami w małej szkole w Pensylwanii, akcje spółki Mogilewicza gwałtownie spadły. Ale kiedy to się stało Mogilewicza nie było już w Stanach.

Bogatszy o kilkaset milionów dolarów, uciekł do Kijowa, gdzie zajmował się handlem bronią, ale także zaplanował kolejne przestępstwo - gigantyczne oszustwo bankowe.

Tym razem celem Mogilewicza stały się fundusze pomocowe dla Rosji, pochodzące z Banku Światowego. Mogilewicz, wspólnie z właścicielem jednego z największych prywatnych rosyjskich banków, wyprowadził z amerykańskiego Bank of New York ok. 10 miliardów dolarów. Nie wiadomo ile z tych pieniędzy trafiło do kieszeni Mogilewicza. Wiadomo jednak, że tego przestępstwa nie mógłby dokonać bez pomocy rosyjskich służb specjalnych. Od tego momentu Mogilewicz stał się zaufanym człowiekiem rządzących.

Jego zainteresowanie szybko przeniosło się na sektor surowców strategicznych. Poprzez sieć swoich firm zajął się pośrednictwem w handlu gazem, pochodzącym z byłych republik radzieckich. Na tym lukratywnym interesie Mogilewicz zarobił naprawdę wielkie pieniądze.

Mogilewicz działał też w Polsce

W 2003 r. nieznana węgierska firma Eural-Trans-Gas wygrała przetarg na dostawy gazu do Polski. Cała konkurencja, różnymi sposobami, została wyeliminowana. Dochodziło nawet do strzelanin i prób zabójstwa. W ten sposób przez wiele miesięcy do naszego kraju płynął gaz od rosyjskiej mafii.

Kiedy wyszło na jaw, że firma jest przykrywką mafii, Mogilewicz zareagował błyskawicznie. Na miejscu skompromitowanego Eural-Trans-Gasu pojawiła się firma Ros-Ukr-Energo. Mimo że oficjalnie Mogilewicza nie było wśród jej właścicieli, znaleźli się tam ludzie, którzy piastowali kierownicze funkcje w Eural-Trans-Gasie. Zaufani ludzie Mogilewicza.

Śledztwo w całej sprawie prowadzi prokuratura.

ODSŁUCHAJ

PiS pyta o bezpieczeństwo energetyczne Polski

Klub parlamentarny PiS zwróci się do rządu o przedstawienie informacji na temat bezpieczeństwa energetycznego Polski - zapowiedzieli na konferencji prasowej posłowie PiS.

"Superwizjer" TVN poinformował w poniedziałek, że kontrakt na dostawę gazu do Polski, zawarty w 2003 r. - za rządów SLD - podpisała węgierska firma Eural Trans Gas, którą kontrolował Siemion Mogilewicz - ojciec chrzestny rosyjskiej mafii.

Były wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz (PiS) powiedział na konferencji, że ujawnione fakty zmuszają do postawienia kilku pytań związanych z bezpieczeństwem energetycznym Polski. Według niego, trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informowała decydentów w Polsce o podejrzeniu powiązania Eural Trans Gazu z mafią rosyjską. - Jeśli takie informacje były, to na jakim poziomie zostały wstrzymane, a jeśli dotarły na poziom rządowy, to czemu nikt z nich nie skorzystał? - pytał Poncyljusz.

- Stawiamy również pytanie do rządu RP, jakie są przyczyny, dla których zdjęto z listy indykatywnej projekt budowy gazoportu, który miał być jednym z elementów budowy systemu bezpieczeństwa energetycznego w Polsce? - dodał.

- Jeśli z listy indykatywnej rząd w tej chwili wykreśla ten projekt, to stawia znak zapytania i nad bezpieczeństwem energetycznym. (...) Czy warto rezygnować z tego typu projektu, zwłaszcza w obliczu tych informacji, które docierają do nas w ostatnich dniach - mówił.

http://wiadomosci.onet.pl/1686371,11,item.html

I gospodarka. Donald Tusk obiecywał cud gospodarczy, liberalizacje przepisów. Dzieki temu zyskał poparcie przedsiębiorców. Co zostało z obietnic?

LIKWIDACJA BARIER DLA FIRM MOŻE BYĆ TRUDNA

Druga Irlandia coraz dalej

Rząd zaczyna mieć kłopoty z likwidacją barier dla przedsiębiorczości. Pakiet Szejnfelda wpadł na rafy. 15 stronom projektu urzędnicy przeciwstawili 300 stron uwag - pisze "Puls Biznesu".

Pod znakiem zapytania stanął sztandarowy cel Platformy Obywatelskiej, czyli wprowadzenie rzeczywistej wolności gospodarczej. Jak dowiedział się "Puls Biznesu", projekt nowelizacji ustawy o swobodzie gospodarczej, autorstwa Ministerstwa Gospodarki, natrafił na gigantyczny opór w trakcie uzgodnień międzyresortowych. Urzędnicy kilku ministerstw zażądali wycięcia wielu korzystnych dla przedsiębiorców regulacji.

Sygnalizowałam to wcześniej.

Pakiet Kluski a Palikota walka z "nielegalnymi drukami". Rozwiązania siłowe w głowach rządzących?

Niczym nie zrażony Donald Tusk przyjmuje projekt, który będzie bublem prawnym i po przejściu drogi legislacyjnej wróci do rządu okrojony.

RZĄD PRZYJĄŁ PROJEKT NOWELIZACJI USTAWY

Rząd: Będzie można zawiesić działalność

- Przedsiębiorca, który nie zatrudnia pracowników, będzie mógł zawiesić działalność na okres do 24 miesięcy - tak zakłada przyjęty przez rząd projekt nowelizacji ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.
- W tym czasie przedsiębiorca nie będzie musiał płacić zaliczek na poczet podatku dochodowego ani składać deklaracji VAT. Za okres zawieszenia wykonywania działalności przedsiębiorca nie będzie miał także obowiązku opłacania składek na ubezpieczenia społeczne - poinformowało Centrum Informacyjne Rządu po posiedzeniu Rady Ministrów. W okresie zawieszenia działalności, przedsiębiorcy będą mogli ubezpieczyć się dobrowolnie.

W czasie zawieszenia działalności przedsiębiorcy nie będą mogli osiągać dochodów związanych z wykonywaną działalnością gospodarczą.

Projekt zakłada także, że organy administracji publicznej nie będą mogły odmówić przyjęcia niekompletnego wniosku ani nie będą mogły żądać dokumentów, których obowiązek złożenia nie wynika wprost z przepisów prawa. Zatem przedsiębiorca będzie mógł złożyć niekompletny wniosek, a następnie donieść brakujące dokumenty. Ma to przyspieszyć załatwianie spraw urzędowych.

Projektowane przepisy rozszerzają również listę krajów, których obywatele lub osoby prawne będą mogli na terytorium Polski prowadzić działalność gospodarczą na takich samych zasadach, jak obywatele polscy. Chodzi m.in. o obywateli i osoby prawne ze Szwajcarii.

W związku z postanowieniami prawa europejskiego, przedsiębiorcy z państw UE, EFTA oraz Szwajcarii będą mogli również czasowo świadczyć usługi w Polsce bez konieczności uzyskania wpisu do rejestru przedsiębiorców w KRS albo ewidencji działalności gospodarczej.

Medialna wydmuszka. Wielkie nic. I to jest ten CUD?

Brak komentarzy: