środa, 16 sierpnia 2023

"I demokraci" od Unii Wolności do KO-KO. Rok ósmy-wyborczy. POstkomuna . Razem ale osobno.

 

PO zainaugurowała kampanię w Warszawie. Budka na "patelni": "Października 15. pogonimy Kaczyńskiego". A gdzie konkrety?Koalicja Obywatelska  / autor: screenshot video Facebook Platforma News


W środę rano grupa polityków Koalicji Obywatelskiej zorganizowała konferencję prasową na placu przed wejściem do stacji metra Centrum w Warszawie, tzw. „patelni”, podczas której zainaugurowali kampanię wyborczą w stolicy. Wczoraj Donald Tusk powiedział, o czym będą te wybory, powiedział o tym, że to my jesteśmy w stanie zatrzymać te totalitarne zapędy obecnej władzy. To my jesteśmy w stanie pokazać, że Polska dalej może być częścią wspólnoty Zachodu — oświadczył Budka. Dzisiaj w Warszawie rozpoczynamy naszą kampanię wyborczą. O poranku jesteśmy tutaj wspólnie z posłami, samorządowcami i naszymi wolontariuszami, żeby przekonywać warszawiaków, że wygramy te wybory. Października 15. pogonimy Kaczyńskiego. Z tym optymistycznym okrzykiem wchodzimy w kampanię wyborczą — mówił Budka. Wyraził przekonanie, że w tej krótkiej kampanii wyborczej PO wygra z obecną władzą. Dzisiaj, jak nigdy Polska potrzebuje władzy odpowiedzialnej, władzy która mówi prawdę, Polska potrzebuje ludzi, którzy potrafią zadbać o bezpieczeństwo. Dlatego Koalicja Obywatelska jest prawdziwą alternatywą dla rządu PiS, jest prawdziwą jedyna alternatywą, żeby zatrzymać tę złą władzę.

KO złożyła zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego

Na konferencji prasowej w środę sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński, rzecznik partii Jan Grabiec oraz szefowa sztabu KO Wioletta Paprocka-Ślusarska poinformowali, że złożyli w PKW zawiadomienie o utworzeniu koalicyjnego klubu wyborczego, w skład którego wejdą Platforma Obywatelska, Zieloni, Inicjatywa Polska oraz Nowoczesna. 

Programu PO nie będzie? Tusk: Co wam po moich konkretach? [WIDEO]

Ile polityczek, ilu polityków jeździło i mówiło: „zrobimy to, to i to”, i na końcu przegrywali wybory? Co wam po moich konkretach, jeśli będziecie widzieli gołym okiem, że i tak niczego nie przeprowadzę? – powiedział podczas spotkania wyborczego we Włocławku Donald Tusk. Jak mówił, „w polityce słowa znaczą tyle, ile sprawczość, która za nimi stoi”.

Po co Tuskowi Kołodziejczak i Rozenek? Zbrutalizować kampanię i grać na nieważność wyborów razem z Brukselą

Listy KO to rozwibrowany, polityczny aliaż. Od Rozenka i Wołoszańskiego po Kołodziejczaka i Jachirę. Czy taki układ zapewni zwycięstwo? Niekoniecznie. Stworzy jednak przestrzeń do sprawnego osłabiania procesów demokratycznych w razie wygranej PiS. Nie zapominajmy, że to Platforma reanimowała lewicę i wprowadziła na swoich listach do Parlamentu Europejskiego byłych działaczy PZPR. To PO stworzyła ulicznym krzykaczom, jak Klaudia Jachira, możliwość zasiadania w ławach sejmowych i zdegradowała poziom debaty publicznej. Ma więc wprawę. Scenariusz „ulica i zagranica” zostanie uruchomiony w trybie wysokiej aktywności. Świadczy o tym także ujawniony wczoraj przez portal wPolityce.pl list komisarza Reyndersa do polskiego rządu, niosący obawy, że wyniki wyborów mogą zostać zakwestionowane poprzez podważenie statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która będzie decydować o ważności wyborów. Czego możemy się więc spodziewać? Zapewne bardzo brutalnej kampanii, pewnie najbrutalniejszej w dotychczasowej historii. To jednak nie koniec. Czeka nas prawdopodobnie zakwestionowanie ważności wyborów przy wsparciu politycznego aktywu, organizującego uliczne protesty i „troskliwego głosu” obrońców demokracji w Brukseli.

autor: PAP/Radek Pietruszka/Twitter

Kowalski: Politycy otwarcie wspierani przez Kreml na listach PO. To dlatego Tusk tak bardzo boi się komisji ds. deputinizacji?

Wiceszef MRiRW Janusz Kowalski / autor: Fratria/Twitter:@JKowalski_posel/screenshot Facebook Agrounia

 

Decyzja o starcie Agrounii z list KO została przyjęta przez Radę Krajową PO poprzez aklamację. Michał Kołodziejczak wystartuje do Sejmu z 1. miejsca w Koninie - poinformował w środę szef klubu KO Borys Budka.Wiadomość o tym, że z list Platformy Obywatelskiej wystartuje AgroUnia zelektryzowała opinię publiczną. Poproszę na scenę Michała Kołodziejczaka z Agrounii. Mam wyjątkową satysfakcję, że tacy ludzie o różnych rodowodach, o różnej drodze życia i (…) nie wahaliśmy się ani chwili — powiedział przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas dzisiejszego posiedzenia Rady Krajowej PO. AgroUnia to ugrupowanie, które budzi wiele kontrowersji. Wielokrotnie atakowała polityków Zjednoczonej Prawicy (np. europosła Patryka Jakiego), a Michał Kołodziejczak swego czasu miał pretensje do rządu PiS o to, że „pokłócił nas z Rosją, najlepszym sojusznikiem”, co wykrzyczał podczas posiedzenia jednej z sejmowych komisji. Co więcej, krótko po ataku Rosji na Ukrainę, Kołodziejczak rozsiewał w mediach społecznościowych dezinformację na temat cen paliwa, wywołując w Polsce panikę. Po awanturze w MRiRW, którą AgroUnia wywołała pod koniec lipca, ugrupowaniem zachwyciła się zresztą… rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa, która uderzyła w wiceszefa MRiRW Janusza Kowalskiego, który w resorcie zaliczył ostrą wymianę zdań z przedstawicielami ugrupowania.

Ardanowski: Decyzją o współpracy z Tuskiem Kołodziejczak zdradził polską wieś. Maski opadły

Jak przypomniał Ardanowski, Kołodziejczak był dotychczas raczej krytyczny wobec różnych polityków i ugrupowań, w tym również samej Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. Pan Kołodziejczak, krytykując wszystkich, jakiś taniec św. Wita zaczął odgrywać, latał jak kot z pęcherzem, od Sasa do Lasa. Najpierw porozumienie, potem PSL i Kosiniak-Kamysz, rozleciało się, Trzeciej Drogi nie zasili. Teraz nagle okazuje się, że przytula go Platforma Obywatelska— mówi były szef MRiRW. Oznacza to, że jego ruch, niestety dla niego, nie zaistniał w świadomości i wsi, i społeczeństwa na tyle, żeby można było wystawić własne listy — dodaje. Zapewne przy okazji ujawniły się również jego cechy osobiste - parcie na karierę polityczną, na to, żeby dostać się do Sejmu, a nie na rzeczywistą obronę interesów polskiej wsi. Maska spadła i właściwie ta decyzja Michała Kołodziejczaka jest zdradą polskiej wsi — ocenia rozmówca wPolityce.pl. Jest mi z tego powodu smutno, bo uważam, że będzie duże rozczarowanie znacznej części rolników, którzy dość sceptycznie podchodzą do polityki PiS. Jednak Prawo i Sprawiedliwość to partia, która potrafi wyciągać wnioski z błędów, różnych potknięć, i stara się te błędy naprawiać — mówi Jan Krzysztof Ardanowski, który zastrzega przy tym, że jako współautor programu rolnego PiS jest dość krytyczny wobec obecnych działań partii rządzącej.Widzę jednak, że są działania, może czasami chaotyczne, ale jednak działania, które mają wieś ratować, wspierać, pomóc rolnikom w przetrwaniu wyjątkowo trudnej sytuacji, w której obecnie jesteśmy - zarówno międzynarodowej, jak i rynkowej. Kołodziejczak natomiast, choć krytykował wszystkich, a niedawno nawet deklarował, że nie będzie „podnóżkiem Tuska”, dziś pokazuje, że maski opadły— dodaje parlamentarzysta. 

Listy wyborcze, które zaprezentował Tusk nie są zbudowane po to, by wygrać i sprawnie rządzić. Plan jest inny

To są listy egzotyczne. To nie jest poważna propozycja.Nie mam wątpliwości, że Tusk też to wie. Weźmy choćby Michała Kołodziejczaka. Załóżmy, co prawdopodobne, że wyborcy PO łykną i tą nieudolną kopię śp. Andrzeja Leppera. Załóżmy, że zostanie posłem. Czy z kimś takim da się rządzić? Zbudować stabilny układ? Nie został przecież w tym przypadku, i wielu innych, wypracowany żaden wspólny mianownik programowy.To nie znaczy, że on nie istnieje. Jest nim antypisowskość w tym sensie, że zadaniem podstawowym, i jedynym możliwym w tym układzie do realizacji, będzie po prostu odsunięcie Zjednoczonej Prawicy od władzy. Tusk i cała opozycją już wiedzą, że jeśli na coś wystarczy im sił, to tylko na to. Dlatego zdecydowali, że wezmą każdego, kto się do realizacji tego celu przyda.To rodzi pytanie, co dalej? Załóżmy, że opozycja w tym egzotycznym układzie (w sumie będzie to pewnie z 20 partyjek, środowisk, wolnych elektronów) jednak ma w Sejmie większość. Co robi? Przystępuje do próby realizacji scenariusza o którym już za kulisami głośno: jakikolwiek „techniczny” premier, którego zadaniem jest spacyfikowanie mediów publicznych i przywrócenie warunków monopolu informacyjnego obozu III RP. Do tego przejęcie kontroli nad innymi ważnymi elementami zaplecza politycznego. I w takich nowych warunkach, kolejne szybkie wybory, już z listami „na rządzenie”.Co, jeśli obozowi III RP zabraknie głosów? Konfederacja też może być takim scenariuszem zainteresowana. Tak w każdym razie mówił Przemysław Wipler, to sugerują związane z nią media. Wniosek z tego dla wyborców propolskich też jasny: głos na Konfederację może być w istocie głosem na powrót do władzy Donalda Tuska.

Lewica złożyła w PKW zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego

Lewica złożyła w PKW zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego

 "Czekamy na rejestrację komitetu. Mamy nadzieję, że będzie ona szybka, żebyśmy mogli podjąć kolejne działania kampanijne i zbiórkę podpisów w okręgach" - mówiła po południu na konferencji przed PKW posłanka Lewicy Marcelina Zawisza, która będzie też pełnomocniczką wyborczą komitetu.
 
  24/02/2019 - 15:42

Na początku lutego 2019 grupa b. premierów i b. szefów MSZ podpisała deklarację zawierającą apel o powstanie Koalicji Europejskiej i stworzenie szerokiej listy w wyborach do PE. Autorzy apelu zwrócili się do "odpowiedzialnych sił i środowisk politycznych, samorządowych i obywatelskich" o wystawienie "jednej, szerokiej listy, której celem byłaby odbudowa mocnej pozycji Polski w UE". Pod deklaracją podpis złożyli - oprócz szefa PO Grzegorza Schetyny - także byli premierzy: Ewa Kopacz, Jerzy Buzek, Kazimierz Marcinkiewicz, Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller i Marek Belka, a także b. szef MSZ Radosław Sikorski.

autor: PAP

W niedzielę liderzy PO Grzegorz Schetyna, PSL Władysław Kosiniak Kamysz, Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, SLD Włodzimierz Czarzasty oraz współprzewodniczący Zielonych Małgorzata Tracz i Marek Kossakowski podpisali deklarację o powołaniu Koalicji Obywatelskiej.

Wspólnej deklaracji o powołanie Koalicji Europejskiej nie podpisali w niedzielę przedstawiciele partii Teraz! (18 lutego ugrupowanie ogłosiło dołączenie do koalicji) oraz Unii Europejskich Demokratów (decyzja o dołączeniu do Koalicji zapadła w sobotę), deklaracji nie podpisała Barbara Nowacka z Inicjatywy Polska, bo Stowrzyszenie jest w trakcie przekształcania się w partię polityczną.

 

" Wartości europejskie, porządek konstytucyjny, sprzeciw wobec zawłaszczania polskiego państwa to trzy obszary łączące członków zawiązanej w czwartek koalicji "Wolność, Równość, Demokracja" - powiedział na briefingu prasowym lider KOD Mateusz Kijowski.Nowoczesna, KOD, PSL, SD, lewica, Zieloni. Kijowski ogłasza nową koalicję przeciwko PiS

W wyborach parlamentarnych w 2001 UW uzyskała 3,1% głosów i nie weszła do Sejmu. Pięciu jej kandydatów zostało natomiast senatorami w ramach Bloku Senat 2001.

List Andrzeja Celińskiego do Demokratów 4 CZERWCA 2012 R.

Po dziewięciu miesiącach przygotowań do „Nowego Otwarcia" Partii Demokratycznej, środowisk odwołujących się do tradycji ROAD, UD i UW, ludzi otwartych na wyzwania przyszłości, na to co nowe, chcemy spotkać się 10 listopada. Po to, by politycznie i symbolicznie odnotować naszą gotowość do publicznej aktywności dla przywrócenia polskiej polityce, zwłaszcza polskiemu systemowi partyjnemu wartości, które ponad dwadzieścia lat temu, u progu wielkich zmian, dawały nadzieję, że polityka może być służbą dobru wspólnemu, obywatelom, własnemu państwu, solidarności, demokracji, sprawiedliwości.

Biały koń sie ochwacił, Kwaśniewskiemu pozostał tylko LiD

Kwaśniewski szefem rady programowej LiD

A miało być tak pięknie...... Ruch NRD, elity intelektualne z Wachowskim,obrona demokracji bez szyldu lewicy.  Koń okazał sie być osłem - uparcie zawiózł Kwaśniewskiego w miejsce startowe.Ciekawe, jak Kwaśniewski zmieści sie w jednym szeregu z Geremkiem , Olejniczakiem i Wachowskim, no i jeszcze Piskorski z Olechowskim. Tyle trudu, pełna sala na UW, wsparcie artystów i profesorów, autografy....

W  2007 roku do objęcia władzy po PiS szykowała się lewica pod wodzą Aleksandra Kwaśniewskiego. Wszystkie zaprzyjaźnione media ustawicznie atakowały PiS, promowały Ruch na rzecz Demokracji, który wraz z Kwaśniewskim i Hołdysem firmowała też Szymborska. Ale plany pozostały niespełnione. Kolejna mobilizacja po stronie lewicy, znów te same persony, choć obecnie z rozdania w róznych partiach lub z zaplecza pałacu namiestnikowskiego. W spotkaniu w warszawskiej siedzibie fundacji Amicus Europae wzięli udział m.in.: Aleksander Kwaśniewski, Włodzimierz Cimoszewicz, Józef Oleksy, doradca prezydenta Tomasz Nałęcz, Paweł Piskorski, przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, Ryszard Kalisz poseł SLD, senator z PO Marek Borowski, europoseł SLD Marek Siwiec i Dariusz Szwed z Zielonych 2004.Jak informuje "Wprost", na  spotkaniu partii i organizacji lewicowych z cyklu konwersatorium "Dialog i Przyszłość" Janusz Palikot powiedział kontrowersyjne zdanie: "Dziś przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości". Mówił to w kontekście roli Unii Europejskiej oraz roli, jaką powinna odgrywać w niej Polska.



WSZYSTKO TO JUZ BYŁO......Druga ofensywa Strasznej Sitwy Smolara. Zima 2015-Wiosna 2016.
 
 

"Teraz nadszedł moment, by odzyskać Polskę" - pisał przed wyborami w 2007 r.  AdamMichnik. No i znaleźli się tacy, co odzyskali Polskę dla środowiska Adama Michnika.   "Polska warta jest obrony i wspólnej troski. Przez dwa lata patrzyliśmy - sparaliżowani niczym królik przez węża - na proces stopniowej konfiskaty państwa polskiego przez Jarosława Kaczyńskiego i jego sojuszników. Teraz nadszedł moment, by odzyskać Polskę" - pisał przed wyborami w 2007 r. Adam Michnik. Poniżej cykl tekstów publikowanych wówczas na łamach "Gazety Wyborczej"
http://wyborcza.pl/8,75402,4593398.html

Michnik w wywiadzie z Danielem Cohn Benditem stwierdził: Mój ojciec byl bardzo znanym działaczem komunistycznej partii przed wojną, siedział osiem lat w więzieniu.

Ozjasz Szechter - ojciec Adama Michnika w dwudziestoleciu międzywojennym aktywnie działał w ruchu komunistycznym. We Lwowie był członkiem młodzieżowej bojówki komunistycznej i jednym z funkcyjnych działaczy nielegalnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Ozjasz Szechter był starym, wypróbowanym agentem Moskwy w Polsce. Wchodził wraz z Brystygierową / Krwawą Luną /, Bermanem, Chajnem, Groszem, Kasmanem i innymi w skład wydzielonej komórki, bezpośrednio podporządkowanej Moskwie.

  • Jutro powiedzmy 'nie' niszczeniu państwa prawa, polityce oskarżeń i strachu Jarosław Kurski

    Jutro powiedzmy 'nie' niszczeniu państwa prawa, polityce oskarżeń i strachu

    Jarosław Kurski, Gazeta Wyborcza
    06.05.2016
    W sobotę, 7 maja, powiedzmy "nie" niszczeniu państwa prawa, "nie" polityce oskarżeń, podziałów i strachu, "nie" rasizmowi i nienawiści. Nikt już nie może mieć złudzeń co do najgorszych zamiarów tej władzy.
    Deklaracja prezesa Kaczyńskiego o tym, że PiS nie zamierza wyprowadzać Polski z Unii Europejskiej, jest bez wartości i tak samo wiarygodna jak jego wcześniejsze słowa o tym, że "sam nigdy nie będzie premierem", a "Antoni Macierewicz - szefem MON", że "opozycja otrzyma pakiet demokratyczny", że "PiS nie zamierza zmieniać konstytucji" albo "będzie konsultować się ze społeczeństwem".
    Nieważne, w jakiej sprawie Jarosław Kaczyński właśnie "poruszył ustami" w PiS-owskim teatrze lalek. Ważne, co PiS robi naprawdę!
    Naprawdę PiS gardzi Europą i jej wartościami: tolerancją, solidarnością, prawami jednostki, trójpodziałem władzy, niezawisłym sądownictwem, wolnością mediów, demokracją liberalną.

     

Michael w 2011 roku pisał o Strasznej Sitwie Smolara Konstrukcja pasożyta dławiącego Polskę jest dobrze znana,..   IMPERIUM ZŁA ATAKUJE.

Pisanie o "Gottwaldzie", "Ordynackiej", "Smolnej", "Trójkącie Buchacza" i innych klubach aroganckich pasożytów, to tylko część większej całości, tylko część układanki, doskonale pasująca do pozostałych klocków, składających się na budowę makabrycznego TERMINATORA polskiej przyszłości. Jest na przykład "układ NGO", który w postaci sitwy "SSS" przeniknął wszelkie polskie elity, zawłaszczając wolność myśli i idei. Jest to agresywna czołówka wojny aksjologiczej, niszcząca wszytko, co kojarzy się z istotą polskości, jej kulturą, miłością, wiarą, nadzieją oraz honorem, cnotą i godnością narodową. Jest to konglomerat, którego początkiem jest tzw OPEN SOCIETY, zamieniający Polaków w mediotów.

Pisałam i ja na Blogmedia sporo o SSS*. Szef SSS* prof. Aleksander Smolar prezes Fundacji Batorego szykuje grunt pod wybory. RAZEM. 

Aleksander Smolar, prominent Unii Wolności i komunistyczny ideolog Jerzy Wiatr o "Solidarności" w TVN24.

Fundacja Batorego szykuje sie na wybory prezydenckie- Kampania "Gdziekolwiek będziesz, zagłosuj"

"i Demokraci" bez lewicy z SLD. Kwaśniewski, Siwiec i Palikot, Kalisz na posyłki. Program minimum, co łaska.

Plan Sorosa i Sachsa 1989 r realizowany przez Balcerowicza i zmiana w 2011 r. Dezercja czy nowy plan?
Plan Sorosa wdrożony przez Balcerowicza i skutki: FOZZ, Oscylator, bankructwa, afery bankowe

Druga ofensywa Strasznej Sitwy Smolara. Zima 2015-Wiosna 2016.

Bul Komorowski, Jacek Karnowski, Zygmunt Bauman i Wałesa - kampania wyborcza PO w Sopocie.

Prezydent Bronisław Komorowski na Europejskim Forum Nowych Idei

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wizyty-krajowe/art,125,europejskie-f...

Europejskie Forum Nowych Idei, 28-30 Września 2011

 

Unia Wolności Bis o nazwie Nowoczesna.pl z Balcerowiczem, Frasyniukiem i Olechowskim. Precz z komuną !


Powstanie partia Leszka Balcerowicza? Ryszard Petru założył stowarzyszenie Nowoczesna.pl 

Założyliśmy stowarzyszenie i mam olbrzymi odzew w kraju. Jest w Polsce przestrzeń na ugrupowanie wolnorynkowe - powiedział w poniedziałkowym wywiadzie radiowym Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Przyznał, że współpracuje z prof. Leszkiem Balcerowiczem oraz byłym posłem Władysławem Frasyniukiem.Facebook Facebook

Paweł Kukiz udostępnił na swoim profilu na Facebooku ciekawy, a przy tym w gruncie rzeczy bardzo zabawny plakat sprzed ładnych paru lat. Na fotografii widzimy działaczkę (?) Unii Wolności, która przekonuje, że jest polonistką, ateistką i Europejką… Lider Kukiz‘15 dostrzegł w tym obliczu panią poseł Gasiuk-Pihowicz…

Nowocześni od Balcerowicza atakują!

 

Ostatnio, w 2015 roku:

Unia Wolności Bis o nazwie Nowoczesna.pl z Balcerowiczem, Frasyniukiem i Olechowskim. Precz z komuną !

Odzyskujemy Polskę od Michnika. Pierwszy krok - prezydentem Andrzej Duda.

Druga ofensywa Strasznej Sitwy Smolara. Zima 2015-Wiosna 2016.

Ale hydra podniosła łeb i atakuje w kraju i za granicą, nie chce oddać Polski. 150 Żydów protestowało przeciw próbom rewidowania historii przez władze RP i negowania przez nie faktu, że Polacy brali udział w Holokauście. Zdaniem konsulatu RP i Komitetu Dialogu Polsko-Żydowskiego zarzuty te wynikają z niewiedzy.


Kowalski o marszu KOD-u: Będziemy tam, żeby przypilnować interesu
My, jako Narodowcy RP, organizowaliśmy antykodziarskie pikiety już w grudniu. Uznałem, że nasza obecność 7 maja w Warszawie jest wskazana, ponieważ mamy największe doświadczenie w pacyfikowaniu prowokatorów. Naszym zadaniem będzie wesprzeć kontrmanifestantów, a po drugie zabezpieczyć imprezę KOD-ową – mówił w rozmowie z Telewizją Republika Marian Kowalski.
Jeżeli kodziarze zechcą użyć bojówkarzy to przeceniają swoje siły – ocenił Kowalski. – Gdybyśmy odpuścili ten dzień, nie ma gwarancji, że sami sobie nie zrobiliby jakiś rozrób i nie zrzucili odpowiedzialności na nas, więc lepiej tam być i przypilnować interesu. (...) Gdyby zechcieli zainstalować jakiś Majdan, to obecność normalnych Polaków na miejscu też jest wskazana – podkreślał.
Marsz „Odwagi Polsko”: to nasz sprzeciw wobec działań KOD
Organizatorzy manifestacji 7 maja „Odwagi Polsko” zaapelowali w piątek o masowy udział w marszu. Przekonywali, że marsz jest wyrazem sprzeciwu
podkreśla.

Narodowcy maszerują, na KOD-zie przemowy i tłok. "Straszny tłum, ludzie się ściskają"

 Polska potrzebuje naszej aktywności - mówi.Nie ma zgody - skanduje tłum za Grzegorzem Schetyną. - Jesteśmy i będziemy w Europie - podkreśla szef PO.Kolejne przemówienia wygłaszają: Jarosław Kalinowski z PSL, Sławomir Broniarz ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, Paulina Piechna-Więckiewicz z Inicjatywy Polska i Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.

Przede wszystkim chcę powitać również ludzi z tęczowymi flagami. Ponieważ miarą demokracji jest to, jak traktuje mniejszości - mówi przedstawiciel zarządu KOD i wymienia przestępstwa z nienawiści, do których doszło w ostatnich tygodniach.- Będziemy jako KOD bronić mniejszości - dodaje, a tłum bije brawa.- Nie jesteśmy też jak PO, które przez 8 lat nie potrafiło ochronić praw człowieka przed nienawiścią - mówi Paulina Piechna-Więckiewicz z Inicjatywy Polska. Przedstawiciele Platformy gwiżdżą.Pomimo sprzeczności trzeba być razem, nie tylko dlatego, że jest nam dobrze. A jest nam dobrze, widać po was, że dobrze się razem czujecie. Ale przyszliśmy tu również, bo Polsce jest źle - mówi prezydent Komorowski. - Nie liczymy na żadne stanowiska, na żadne korzyści. Jesteśmy tutaj, bo chcemy walczyć o polską wolność, demokrację i prawo do dobrego funkcjonowania UE. Oni są razem, bo dzielą stanowiska, apanaże, przywileje. My jesteśmy razem w imieniu wielkiej idei, której na imię wolność - podkreśla. Pamiętacie ten dzień, kiedy głosowaliśmy w referendum o przystąpieniu do UE? Decydowaliśmy wtedy, jakiej Polski chcemy. Czy chcemy Polski otwartej, wolnej, szczęśliwej, godnej, przyjaznej. Nie wybieraliśmy Polski Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana. Nie wstępowaliśmy do Unii Europejskiej pełnej ksenofobii pełnej uprzedzeń, pogardy i nienawiści. Kaczyński potrafi tylko dzielić i budować mury, jak jego kolega Orban - mówiła Barbara Nowacka.Skandaliczny transparent podczas meczu na stadionie Legii

 transparent podczas meczu na stadionie Legii

"KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice - dla was nie będzie gwizdów, będą szubienice" - taki transparent wywiesili kibole Legii w czasie meczu z Piastem Gliwice.

Dr Żukowski: Jeśli ktoś domaga się bojkotu, to de facto jest przeciwko zagwarantowaniu wolą narodu tych kwestii, które są przedmiotem pytań

Dr Żukowski zwrócił uwagę na postawę, jaką wobec referendum prezentuje Donald Tusk. Jeden z poważnych polityków, lider opozycji powiedział, że tak naprawdę referendum nie ma żadnego znaczenia, bo nie ma żadnej mocy — przypomniał. Następnie socjolog przytoczył fragment konstytucji: Jeśli w referendum ogólnokrajowym wzięło udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, to wynik referendum jest wiążący. Jak zauważył: Myśmy o tym w naszej dyskusji mówili, czyli innymi słowy frekwencja jest tutaj ważna. Jeśli ktoś domaga się tego, by referendum zbojkotować, to de facto jest przeciwko zagwarantowaniu wolą narodu tych kwestii, które są przedmiotem pytań.

Czwarte pytanie w referendum: czy popierasz likwidację bariery na granicy z Białorusią?

Pierwsze pytanie - jak przekazał prezes PiS Jarosław Kaczyński - będzie brzmiało: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?", drugie - o czym informowała wiceprezes PiS, była premier Beata Szydło - "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?", trzecie, o którym poinformował w niedzielę premier Mateusz Morawiecki - "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?". Czwarte pytanie referendalne zaprezentował w poniedziałek rano szef MON Mariusz Błaszczak.

Sejm przyjął uchwałę ws. obcej ingerencji w proces wyborczy w Polsce! Kto jak głosował? Ostra debata przed głosowaniem

W uchwale odniesiono się do wypowiedzi Manfreda Webera stwierdzając, że „militarny język deklaracji polityków stawiających się za wzór mieniących się wzorem europejskości i uzurpatorski charakter wszelkich ambicji kształtowania polskiej sceny politycznej przez czynniki i wpływy zewnętrzne, uznaje się za niedopuszczalną ingerencję w proces wyborczy, sprzeczną z wartościami europejskimi, zasadą demokracji i suwerenności narodowej”.Jak podkreślono, „Rzeczpospolita Polska wszelką obcą ingerencję w polski proces wyborczy uznaje za akt wrogi wobec państwa polskiego i będzie ją zdecydowanie zwalczać”.Politycy państwa, w którym system demokratyczny zaistniał dopiero jako warunek rozmów pokojowych po I wojnie światowej, a później został ustanowiony przez aliantów w wyniku klęski Niemiec w rozpętanej przez nie II wojnie światowej, nie mają mandatu do pouczania innych na temat demokracji— brzmi uchwała.

W tej kadencji Sejmu nie powstanie komisja ds. badania wpływów rosyjskich. Tusk: "Przed chwilą się dowiedziałem, że skapitulowali"

Program Tuska, PO i reszty opozycji to przywracać, naprawiać i się mścić. Jeśli chcą go realizować, powinni mieć gdzie uciec

Nie ma nic atrakcyjnego w zapowiedzi przywracania i naprawiania. Jest wyłącznie klasowy czy warstwowy interes. A zapowiedzi zemsty i odwetu mogą się obrócić przeciwko tym, którzy chcą się mścić. Łatwo sobie wyobrazić, że Polacy trafnie odczytają zemstę jako straszenie i ostrzeganie każdego, komu w przyszłości przyszłoby do głowy, żeby istniała realna równość, żeby każdy miał udział w bogactwie narodowym.Poza tymi, którzy byli beneficjentami w czasach ich rządów nie ma chętnych, by przywracać to, co było, czy naprawiać coś, co wcale nie zostało zepsute. Bo to było złe, niesprawiedliwe, niesprawne, klasowe. Do tamtej Polski nie da się wrócić, bo Polacy na to nie pozwolą. Jeśli Tusk i spółka jeszcze tego nie wiedzą, to wkrótce się dowiedzą. Może więc warto sobie zarezerwować jakieś bilety? Jakieś schronienie? Jakiś azyl?  Marcin Meller na Campusie Polska / autor: Fratria

Marcin Meller na Campusie Polska / autor: Fratria

Campus Trzaskowskiego bez "symetrystów". Dziennikarze oburzeni: Czyli to jest obraz mediów, który dostaniemy po wyborach?

Czy Platformie Obywatelskiej rzeczywiście bliskie jest hasło „wolne media”, którym tak często wymachują? Po tym, jak z Campusu Polska Rafała Trzaskowskiego usunięto panel „sympetrystów”, można mieć co do tego poważne wątpliwości. Opozycja, na czele z Platformą, od wielu lat atakują media publiczne za rzekomą jednostronność, ale sama najchętniej na swój temat słuchałaby tylko miłych słów. Usunięcie panelu, w którym mieli wystąpić Marcin Meller, Dominika Sitnicka, Grzegorz Sroczyński oraz Jan Wróbel, wywołało szereg komentarzy na platformie X (dawniej Twitter).Cieszę się, że trzeci raz odmówiłam Campusowi. Choć w tym roku przez chwilę łamałam się - o technologiach warto mówić. Jest prosta nauka dla dziennikarzy, którzy chcą być rzetelni: z dala od wszelkich partii, nie jesteśmy od bywania u nich tylko rozliczania polityków. Wszystkich.

Żakowski oburzony usunięciem panelu "symetrystów" z Campusu: Jeśli teraz PO robi coś takiego, to co będzie robiła jak przejmie TVP?

Dziennikarz pokusił się o szerszą refleksją dotyczącą kształtu mediów publicznych w kontekście ewentualnych rządów Platformy Obywatelskiej.Kurczę, jeśli teraz PO robi coś takiego, cenzuruje własną imprezę, podważa własne założenie autorskiego charakteru panelu prowadzonego przez Mellera, to co będzie robiła jak przejmie TVP? To są pytania, które wielu osobom przychodzą teraz do głowy— powiedział.Jeśli nawet Jacek Żakowski jest oburzony działaniami cenzorskimi w PO, to znaczy, że w szeregach Platformy naprawdę źle się dzieje. Pretorianie Tuska muszą sięgać po tak rozpaczliwe, iście drakońskie metody, byle tylko utrzymać okręt pod nazwą KO w ryzach.

Giertych i Hołdys atakują symetrystów. Padły haniebne słowa: "To zdrada Polski"; "Symetryści to współczesna wersja szmalcowników"

autor: Fratria/Twitter

Przedwyborczy cios w Szymona Hołownię. Sąd wyrejestrował z ewidencji jego zapasową partię-widmo. Sprawdź z jakiego powodu!

Zapasowa partia Szymona Hołowni - Nowe Centrum - która miała pełnić rolę jego zaplecza na wypadek problemów Polski 2050, została wykreślona z ewidencji przez sąd. Jak podaje „Rzeczpospolita”, tzw. „zapasowe” partie polityczne w Polsce to nie jest instytucja ani nowa, ani przypadkowa. Za przykład mogą tu posłużyć politycy Konfederacji, którzy założyli Partię Konserwatywną. Co ciekawe, lider Agrounii Michał Kołodziejczak może się pochwalić aż czterema partiami - Polskę Praworządną, Ruch Społeczny Agrounia TAK, Stabilną Polskę i Społeczny interes. Zapasową partią jest też dla Zbigniewa Ziobry i jego środowiska Solidarna Polska, odkąd minister sprawiedliwości zarejestrował nową - Suwerenną Polskę. Zapasowe stronnictwo Hołowni złożyło do PKW sprawozdanie finansowe za 2021 roku po terminie i to zobowiązuje PKW do wystąpienia do sądu o wykreślenie partii z rejestru. Co więcej, działacze Nowego Centrum wykazali się wyjątkową lekkomyślnością, gdyż w 2021 roku Nowe Centrum nie prowadziło żadnej działalności, a we wszystkich rubrykach sprawozdania wykazali zero. Wyrejestrowanie zapasowej partii Szymona Hołowni jest problematyczne o tyle, że Polska 2050 startuje w wyborach do parlamentu w koalicji z PSL, licząc na subwencję budżetową, a jej sprawozdanie finansowe za 2021 r. PKW również odrzuciła.

 autor: Fratria

Poznaliśmy listy Koalicji Obywatelskiej i "Paktu Senackiego"! Kto dostał najlepsze miejsca? Skąd wystartuje Tusk? Co z Giertychem?

 Do sieci wyciekły gotowe listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej do Sejmu oraz kandydatów w ramach tzw. paktu senackiego. Listy nie są jednak pełne. W kilkunastu okręgach do Sejmu KO pozostawiła wolne miejsca. W tym pierwsze w okręgu obejmującym Konin. Zgodnie z najnowszymi informacjami w wolne miejsce wpisane ma zostać nazwisko Michała Kołodziejczaka z AgroUnii, którego start pod szyldem KO ogłosił Donald Tusk. Sam lider PO otworzy listę w okręgu warszawskim. Z Warszawy wystartuje też Paweł Poncyliusz. W poprzednich wyborach pochodzący ze stolicy poseł reprezentował okręg rzeszowski. Na liście kandydatów do Senatu zabrakło nazwiska Romana Giertycha. Nie poznaliśmy jednak nazwiska kandydata z okręgu numer 1. 

Opozycja ogłosiła pakt senacki. Tusk już się rozmarzył: "Po wygranych wyborach będzie nam łatwiej ustalić współpracę"

Donald Tusk, Zygmunt Frankiewicz, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, Piotr Zgorzelski, Włodzimierz Czarzasty, Robert Biedroń / autor: PAP/Tomasz Gzell

Na czwartkowej konferencji prasowej liderów: PO, Nowej Lewicy, PSL i Polski2050 poinformowano, że prace nad drugą edycją paktu senackiego zakończyły się i uzyskano porozumienie w sprawie wszystkich 100 okręgów. Kosiniak-Kamysz mówił, że pakt senacki to jedyne rozwiązanie, które może doprowadzić do tego, że Senat, który wyłoni się po wyborach 15 października, będzie demokratycznym i „obroni nas przed grożącą nam koalicją bezprawia i niesprawiedliwości” PiS i Konfederacji.To będzie Senat, który wprowadzi nową jakość do polityki. Wprowadzi wreszcie obywatelską politykę na warszawskie salony— powiedział.

Tusk ogłosił obsadę serialu komediowego o ekipie Platformy na wybory, ale tytuł „Świat według Kiepskich" jest już zajęty

Poza tym, że Donald Tusk „uroczyście unieważnił referendum”, posiedzenie Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej (16 sierpnia 2023 r.) przebiegało tak, jakby chodziło o ogłoszenie obsady jakiegoś komediowego sitcomu. W polskich serialach panuje moda na amatorów czy aktorów przyuczonych, więc i w obsadzie serialu reżyserowanego przez Tuska nie mogło ich zabraknąć. Nie dziwi kandydatura byłego rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, bo jeszcze na urzędzie miał epizodyczne role w serialach produkcji TVN czy Agory. Reżyser Tusk uznał, że zaskoczy wszystkich powierzeniem roli Michałowi Kołodziejczakowi z AgroUnii, bo to tak, jakby rolę żeńską obsadził mężczyzną, tyle że widownia już dawno się zgubiła, w czym gra Kołodziejczak. Przecież był już w obsadzie Porozumienia i Koalicji Polskiej, a potem się okazało, że nawet nie zaczęto kręcić. Kołodziejczak z Tuskiem to jednak żadna sensacja. Przecież nawet wzięcie na listę Koalicji Obywatelskiej np. Wojciecha „Jaszczura” Olszańskiego nie wywołałoby specjalnego zdziwienia.  Żadnego zdziwienia nie wywołuje wzięcie przez Tuska do obsady dziennikarza i pisarza Bogusława Wołoszańskiego czy trenera i działacza sportowego Apoloniusza Tajnera.autor: PAP/Radek Pietruszka/Twitter/TVN24

 Potrzebne nam były autorytety, doświadczeni parlamentarzyści, ale też debiutanci” - stwierdził przewodniczący PO. 250 debiutantów „bez doświadczenia parlamentarnego” brzmi dwuznacznie, bo przecież ci obecni - z doświadczeniem, nie bardzo się różnią od tych bez doświadczenia. Podobnie jest z „równowagą płci”, bo przecież 48:52 to oczywista nierówność, a w przyrodzie każde minimalne na początku złamanie symetrii może prowadzić do potężnych skutków, jak w wypadku złamania symetrii między materią a antymaterią tuż po wielkim wybuchu. A co do autorytetów, to bez Janoszek, sióstr Godlewskich i Najmana nie ma o czym mówić. Znalezienie się w obsadzie serialu Tuska Hanny Gill-Piątek (kiedyś serial Szymona Hołowni) czy Karoliny Pawliczak (niegdyś serial Włodzimierza Czarzastego) na nikim chyba nie robi wrażenia, skoro od dawna chodziły na castingi organizowane przez asystentów Tuska, żeby dostać choć epizod. To już ciekawsze jest przesunięcie do innego serialu Marcina Bosackiego (z Senatu do Sejmu), a szczególnie takie przesunięcie Grzegorza Schetyny, co można uznać za „ostateczną zniewagę”. Ale Schetyna tak ostatnio skapcaniał, że pewnie nawet nie będzie się skarżył, a tym bardziej knuł, jak to wcześniej miał w zwyczaju. Choć Donald Tusk starał się swoimi obsadowymi wistami przykryć sprawę referendum, które wywołuje u niego torsje, osiągnął odwrotny efekt. Jego groteskowe „uroczyste unieważnienie referendum” dowodzi, że goni w piętkę i jest już poza „skrajem załamania nerwowego”. Trudno jednak oczekiwać, żeby zainteresował się nim Pedro Almodóvar. Tusk sam będzie dłubał własny serial, nie mogąc nawet użyć najbardziej adekwatnego tytułu, czyli „Świat według Kiepskich”, bo ten jest już dawno zajęty i chroniony.

PiS nie musi przepraszać PO za spot z informacją o bezrobociu za czasów rządów Tuska. Jest pierwszy wyrok w trybie wyborczym

Sąd Okręgowy w Warszawie rozstrzygnął pierwszy proces w trybie wyborczym. Platforma Obywatelska zarzuciła PiS, że w spocie wyborczym informowano o 15 -procentowym bezrobociu w czasach rządów Tuska. Sąd zakazał dziś rozpowszechniania spotu z powyższą informacją, ale partia rządząca nie musi przepraszać Platformy Obywatelskiej. Sąd oddalił też wniosek o sprostowanie i nie zgodził się na przesłuchanie świadka - osoby, która występuje w spornym spocie.

Chyba nie na to liczyła Platforma. PiS rusza z akcją "Tusk znaczy bezrobocie"! "Będziemy przypominali, że sięgało 14,4 proc."

Wyrok skomentował na konferencji prasowej europoseł PiS Patryk Jaki. Donald Tusk i PO cieszą się, że przegrali 2/3 własnego wniosku w sądzie i że od dzisiaj można mówić, że bezrobocie za czasów Donalda Tuska nie sięgało 15 proc., tylko 14,4 proc.— powiedział. Jak jednocześnie zauważył, w czasie rządów PO-PSL w ponad 230 powiatach w Polsce bezrobocie przekraczało 15 proc. Podkreślił, że obecnie bezrobocie w Polsce wynosi 5 proc. i należy do najniższych w UE. Jaki uznał wniosek PO o proces w trybie wyborczym za „kuriozalny”. Europoseł zapowiedział także, że w piątek w całej Polsce PiS rozpocznie akcję „Tusk znaczy bezrobocie”.Od rana w kilkudziesięciu powiatach odbędą się konferencje prasowe przypominające, jakie bezrobocie było za PO Donalda Tuska i jakie jest dzisiaj— zapowiedział.Tusk znaczy bezrobocie, a Zjednoczona Prawica znaczy sukces gospodarczy i jedne z najlepszych wyników jeżeli chodzi o nowe miejsca pracy w całej UE. Chcecie dyskusji o bezrobociu? Będziecie ją mieli— powiedział Jaki.

Zamiast wywalać i degradować panny Szostak czy Jachirę, na listach partii Tuska powinny się znajdować wyłącznie takie jak one

Jana Szostak, funkcjonuje w Polsce jako artystka: autorka m.in. słynnego dzieła „Darcie japy” i przedsięwzięć w stylu „Dekolt dla…” (co by zapowiadało inny cykl – powiedzmy „Bez majtek dla…” ). Miała kandydować z 13. miejsca na podlaskiej liście Koalicji Oksymorońskiej (czy jakoś tak), ale ją wyrzucili, o czym świat się dowiedział od Małgorzaty „4xTAK” Kidawy-Błońskiej. Bo zamiast być za aborcją do 12. tygodnia, poszalała, że do jakiegokolwiek tygodnia. Podobno dlatego, że jest współczesną sufrażystką.Jako sufrażystka panna Jana sformułowała prawo Szostak: „Istnieje przymus dokonania aborcji, jeśli jest to własny wybór” (w wersji nieogarniętej brzmiało to tak: „Musiałam popełnić aborcję. Musiałam, bo to był mój wybór”). Przymus wynika z uświadomionej wolności wyboru, czyli jest brakiem wyboru albo brakiem wolności. Typowa logika paranoika, ale przypadłość niejako zakładowa w Koalicji Oksymorońskiej (w skrócie KOks). Zestawmy Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego z pannami Janą i Klaudią. Rozpacz i bezsens te same, ale oceny za wrażenie artystyczne zgoła inne. Dlatego każdy (nawet Małgorzata Kidawa-Błońska) powinien przyznać, że „mniej Tuska, więcej Jany i problem rozwiązany” (wyborczy problem). Albo „Klaudia zamiast Radzia i wszystko się zgadz(i)a” (w wyborach). Tusk i Sikorski sprawiają wrażenie, że zależy im na przekazaniu jakiegoś sensu. Szostak i Jachira nie mają takich ambicji. A efekt jest taki sam, czyli bezsens, tylko w pierwszym przypadku zajmuje to niepotrzebnie czas, a w drugim od razu rzuca się w oczy. Bezsens „poważnych” przedstawicielek (przedstawicieli) KOks-u jest pretensjonalny i męczący (kto jest w stanie znieść Budkę, Leszczynę, Wielichowską, Tomczyka czy Myrchę?). A bezsens tych niepoważnych przynajmniej nie zmusza do skupiania się, żeby na przykład z godzinnego bezsensownego gadania wybrać 11 sekund z jakimś sensem. Wniosek jest zatem prosty: jakieś 80 proc. kandydatów KOks-u do Sejmu to powinny być postacie pokroju panien Jany i Klaudii. Mądrzej nie będzie, ale jakoś znośniej. No, ale to akurat ściąga na rzeczone represje. Poważni nudziarze łudzą się, że bez takich jak panny Jana i Klaudia, będzie ich lepiej widać i będą lepiej odbierani. Nie będzie i nie będą.

Hołownia nie pojedzie na Campus Polska. Trzaskowski gorzko: Nie odpowiedział na zaproszenie. Trzecią Drogę reprezentuje Kosiniak-Kamysz

W piątek w Olsztynie startuje zorganizowany z inicjatywy Rafała Trzaskowskiego Campus Polska Przyszłości 2023.Trzaskowski zapytany na antenie TVN 24, dlaczego na Campusie Polska Przyszłości 2023 nie będzie Szymona Hołowni odparł, że nie odpowiedział na zaproszenie.Ja rozumiem, że jest cały czas w trasie, ale Trzecia Droga będzie reprezentowana przez Władysława Kosiniaka-Kamysza— powiedział Trzaskowski.Podkreślił, że „nie doszukuje się w tym niczego”.Po prostu tak to jest. Zaczęła się kampania wyborcza w związku z tym i tak się cieszę, że większość liderów partyjnych będzie na Campusie, że Trzecia Droga będzie reprezentowana, bo na tym nam najbardziej zależy, żeby te wszystkie głosy były reprezentowane, żeby młodzi ludzie mogli zadawać pytania absolutnie wszystkim. Na tym polega idea Campusu— stwierdził Trzaskowski.Formuła tych występów będzie taka, że Robert Biedroń będzie z Włodzimierzem Czarzastym, ja będę z Donaldem Tuskiem, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Szymon Hołownia dołączył do Władysława Kosiniak-Kamysza. Krzesło zawsze może być dostawione— podkreślił polityk PO.

Na Campusie debata o... federalizacji UE. Beata Szydło: Wiemy, co naprawdę szykują Polsce środowiska Tuska i Trzaskowskiego

Stany Zjednoczone Europy”

Dziś rusza trzecia edycja Campusu Polska Przyszłości - wydarzenia zainicjowanego przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Niektóre panele dyskusyjne odbywają się w języku angielskim. Tak jak ten poświęcony federalizacji Unii Europejskiej. Partnerem tego panelu jest organizacja Konrad Adenauer Stiftung, finansowana przez władze Niemiec.

Fragment programu Campusu Polska Przyszłości. W języku angielskim odbędzie się panel poświęcony federalizacji UE / autor: printscreen: https://campuspolska.pl/program-2023-new
Fragment programu Campusu Polska Przyszłości. W języku angielskim odbędzie się panel poświęcony federalizacji UE / autor: printscreen: https://campuspolska.pl/program-2023-new

Uwagę na ten fakt zwróciła europoseł Beata Szydło.Finansowana przez niemieckie władze organizacja Konrad Adenauer Stiftung jest „partnerem” Campus Polska (obok kilku innych interesujących zagranicznych instytucji). Jak możemy wyczytać w programie Campusu, niemiecka organizacja jest także patronem dzisiejszego panelu „Stany Zjednoczone Europy. Federalizacja Unii Europejskiej”— napisała na Twitterze była premier.

Niemcy, niezależnie od tego kto nimi akurat rządzi, dążą właśnie do federalizacji UE i zmiany Unii w jeden organizm państwowy. Ten plan otwarcie przedstawiał niedawno w Parlamencie Europejskim kanclerz Niemiec

— przypomniała. Zwolenniczką federalizacji jest także niemiecka szefowa Komisji Europejskiej. KE przeprowadziła mocno jednostronne „konsultacje z Europejczykami”, które miały wykazać, że marzeniem mieszkańców UE jest rzekomo zwiększenie integracji zmierzające do federalizacji Europy— podkreśliła Szydło.

Polska i inne państwa UE zostaną sprowadzone do roli ‘landów’”

Europoseł PiS zwróciła uwagę, że projekt federalizacji Europy tak naprawdę został już rozpoczęty. Projekt federalizacji Europy nie jest, jak wiele osób myśli, czymś czysto teoretycznym. To jest plan, którego wdrażanie zostało już rozpoczęte i odbywa się głównie za sprawą oraz pod kierownictwem Niemców — napisała.Liderzy Platformy, z Tuskiem i Trzaskowskim na czele, mogą się nagle obwieszać polskimi flagami, gdy nadchodzi czas kampanii wyborczej. Dzięki Campusowi wiemy jednak, co naprawdę szykują Polsce środowiska Tuska i Trzaskowskiego: wepchnięcie Polaków do rządzonego przez Niemcy federalnego organizmu państwowego, gdzie Polska i inne państwa Unii zostaną sprowadzone do roli „landów”— podsumowała polityk.

Alibi dla PO. Sierakowski: Populistyczne triki Tuska niezbędne. Część trzeba będzie zrealizować, ale ocalimy demokrację liberalną

autor: Fratria / twitter.com/stanczykmaciej 

-----------------------------------------------

autor: wPolsce.pl


Reporter telewizji wPolsce.pl Maciej Zemła rozmawiał z uczestnikami Marszu Miliona Serc, organizowanego przez KO. Z przeprowadzonych konwersacji wyłania się przerażający obraz marszu Donalda Tuska - to było wydarzenie pełne nieskrywanej nienawiści do partii rządzącej.

Jak widać, zwolennicy opozycji nie kryją swojej nienawiści do partii rządzącej. Marsz Miliona Serc Donalda Tuska zamienił się w marsz nienawiści.

tkwl/wPolsce.pl

CZYTAJ TAKŻE:

TYLKO U NAS. Wulgaryzmy, obelgi, środkowy palec i zakłócanie pracy dziennikarzom na „Marszu Miliona Serc”. Byliśmy na miejscu!

Cel marszu Tuska stał się oczywisty: podbić nienawiść do rządzących i utrzymać ten stan do 15 października 2023 r.

Sam Donald Tusk najlepiej obnażył prawdziwy sens swojego „marszu miliona serc”. Po własnym wystąpieniu zaprosił na scenę Rafała Trzaskowskiego, potem Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia, a jeszcze Michała Kołodziejczaka i ekstremalnie bezpartyjnego Jerzego Owsiaka. I wszystko jakoś się trzymało. Do momentu, gdy Tusk zaprosił na scenę poznaną w Gliwicach Weronikę, najmłodszą kandydatkę Koalicji Obywatelskiej na posła. Weronika weszła na scenę, przemówiła i na koniec oznajmiła, że ma na imię Wiktoria. Wiktoria jest Weroniką. Marsz serc jest marszem wątrób, czyli ich wydzielin – żółci. Marsz miłości jest marszem nienawiści. Marsz uśmiechu jest marszem zaciśniętych ust. Marsz przyszłości jest marszem przeszłości – niechlubnej.Qui pro quo Tuska z Weroniką/Wiktorią obnaża cel marszu. 19 lipca 2023 r. Tusk wciągnął na sztandary Joannę Parniewską – jako symbol uniwersalnej ofiary. W historii było sporo takich „ofiar” wziętych na sztandary, co zwykle fatalnie się kończyło. „Marsz miliona serc” miał być hołdem dla niej, ale przede wszystkim hasłem do walki, a właściwie do wojny z Prawem i Sprawiedliwością. Joanna Parniewska miała zachęcić do zaangażowania różnych niezorganizowanych wcześniej mścicieli. 1 października 2023 r. nikt, z Tuskiem na czele, już o niej nie pamiętał.  Powiało grozą, gdy mówcy na marszu, szczególnie Borys Budka, zaczęli sławić niezwyciężonego wodza i nawoływać do przebudzenia Polski. Ani Budka (co zrozumiałe), ani nikt inny nie zastanowił się, jak te złote myśli o wielkim wodzu i apele o „przebudzenie” mogą przypominać czołowe hasło Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej (NSDAP) – „Deutschland, erwache!” („Niemcy obudźcie się!”).Wyjątkowo groteskowe było w kontekście hodowania nienawiści (osiem gwiazdek było oczywiście na marszu powszechnie obecne), odśpiewanie ze sceny na Rondzie Radosława piosenki „Kocham Wolność” Chłopców z Placu Broni. Wolność na ustach miała wszystko przykryć. I tak jak w czasach PRL, szczególnie w 1975 r., najbardziej zaangażowani byli celebryci, m.in. Joanna Szczepkowska, Katarzyna Grochola, Maria Jeżowska, Małgorzata Ostrowska, Wanda Kwietniewska, Urszula Kasprzak, Dorota Stalińska, Grażyna Wolszczak, Andrzej Seweryn (tak, ten pouczający wnuka, że „trzeba przypie…lić”), Andrzej Piaseczny, Piotr Gąsowski, Mateusz Damięcki, Michał Żebrowski. Ale wódz Tusk stwierdził, że jeszcze nie widział takiej „kumulacji pozytywnej energii”.Na koniec marszu Donald Tusk obwieścił, że „Tu jest Polska” i przerzucił most do 10-milionowej „Solidarności”. Tyle że wtedy „Solidarność” chciała niepodległej Polski, a nie byle landu w niemieckiej Europie, bo do tego zmierza popierana przez opozycję „reforma” ustroju Unii Europejskiej. Tak jak na marszu podobno wygląda „prawdziwa Polska”. I tę „prawdziwą Polskę” tacy jak Tusk „przenieśli w sercach”. Tylko te przyklejone, papierowe serca są puste w środku i wszystko przez nie przelatuje. Tusk zapowiedział też pojednanie. Wysyłając przeciwników do gułagu czy tylko do więzienia?

Owsiak o marszu: "Według naszych obliczeń 150-200 tysięcy ludzi było od samego początku". To gdzie ten "milion" Tuska?

Przypomnijmy, policja podawała nieoficjalnie, że na rondzie Dmowskiego, gdzie rozpoczął się „Marsz Miliona Serc”, było 60 tysięcy osób. Według tych szacunków, ok. godziny 12 na trasie przemarszu było do 100 tysięcy osób.Tymczasem stołeczny ratusz przekonywał, że w kulminacyjnym momencie marszu brało w nim udział około miliona osób. Również i sam Donald Tusk robił wszystko, aby zakłamać rzeczywistość. Na Twitterze (serwis) zamieścił po marszu dwa wpisy, w których przekonywał, że w Warszawie pojawił się milion sympatyków opozycji.Tymczasem o frekwencji wypowiedział się w TVN24 Jerzy Owsiak, prezes Fundacji WOŚP, który wystąpił z politycznym przemówieniem podczas Marszu „Miliona Serc”.

SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY: Maska opadła! Owsiak z politycznym wystąpieniem na Marszu Miliona Serc. Lidera WOŚP na scenę wywołał Tusk. „Wygramy?! Okej!”

Według naszych obliczeń 150-200 tysięcy ludzi było od samego początku. Nie chodzi o to, że ustalimy, czy było 100 tysięcy więcej czy 100 tysięcy mniej. Tylko proszę nie wprowadzać nas Polaków w taką narrację 60 tysięcy, 80 tysięcy, 100 tysięcy. Przyjechała cała Polska. Przyjechali ludzie ze świata

— powiedział Owsiak w niedzielnych „Faktach po Faktach” na antenie TVN24.

Nie tego oczekiwała "GW"! Marsz Tuska nie przyniósł rezultatu: Koalicja Obywatelska odnotowała poparcie o 1 pp. mniejsze niż we wrześniu

autor: Fratria 

Badanie pracowni Opinia 24 na zlecenie „GW” omawia dziennikarka tej gazety, Agnieszka Kublik. Jak wyglądają wyniki?Prawo i Sprawiedliwość prowadzi w sondażu z poparciem 30 proc. Druga jest Koalicja Obywatelska – 25 proc. Do Sejmu weszłyby jeszcze tylko dwa ugrupowania: Lewica z dziewięcioprocentowym poparciem i Konfederacja z poparciem 5 proc. Pod wyborczym progiem jest Trzecia Droga z wynikiem 6 proc. (bo w przypadku koalicji wyborczej Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 próg wzrasta do 8 proc.)– czytamy.Okazuje się, że Koalicja Obywatelska straciła w porównaniu z poprzednim badaniem. Spadek zaliczyła też Lewica.W poprzednim badaniu pracowni Opinia24 prowadziło PiS z wynikiem 33 proc., KO zebrała 26 proc., a Konfederacja miała aż 10 proc. Lewica miała 8 proc., a Trzecia Droga – też 6 proc– pisze Kublik.

Wyprowadzony na ulice zwolennik Tuska to mentalna hybryda Kołodziejczaka i Owsiaka. Podatna na demagogię, hałaśliwa i chamska

Krzysztof Skiba życzący Jarosławowi Kaczyńskiemu śmierci, pojawiające się na koncertach i spędach muzycznych hasła typu „j..ć PiS”, odjechane wynurzenia Krystyny Jandy, różnego rodzaju nonsensy o cenzurze i braku wolności o których mówi np. Agnieszka Holland czy ostatnio Adam Michnik, to nie wybryki cyrkowców i podstarzałych autorytetów, ale rzeczywistość w jakiej żyje kilka milionów mieszkańców Polski. Mówią o braku wolności choć jej na co dzień zażywają korzystając z dobrodziejstw życia w niepodległym państwie. I co najważniejsze odmawiają jej tym, którzy się z nimi nie zgadzają. Donald Tusk po raz drugi wyprowadził swoich zwolenników na ulice. Jedyną emocją jaką rozpala świadomość uczestników tego rodzaju manifestacji, która skłania ich do aktywności to otwarta lub skrywana nienawiść i pogarda do drugiej strony politycznego sporu. Te emocje są tam bardzo silne i umiejętnie podsycane przez liderów Platformy. Jej wyborcy - kiedyś rzecz nie do pomyślenia - nie mają już dziś w polu widzenia żadnej innej poważniejszej wizji państwa o której z takim zadęciem odpowiadano kilkanaście lat temu. Bo nie ma jej również ich lider. Nie wiedzą dokładnie jak ma wyglądać państwo, polityka międzynarodowa, podatki, bezpieczeństwo, Unia Europejska. Wszystko reaktywne, relatywne, płynne i będące najwyżej komentarzem do działań prawicowego rządu. Trudno nie odnieść wrażenia, że to najbardziej zmanipulowany wyborca tegorocznych wyborów od ośmiu lat trzymany w szczelnej bańce socjologicznej. O tyle niebezpieczny, że sfrustrowany, karmiony nienawiścią i manipulacjami. Ta hybryda Kołodziejczaka i Owsiaka jest bardzo przekonana o swojej wyższości i nieomylności.

Celebryci na marszu "miliona serc". Janda na wózku, Rusin o kulach. Znana aktorka cytuje na Facebooku... "Międzynarodówkę"

Donald Tusk na marszu / autor:  PAP/Paweł Supernak, Facebook: Krystyna Janda 

Na marszu „miliona serc” licznie stawili się sławni ludzie, artyści i celebryci. Niektórzy uczestniczyli w tym wydarzeniu pomimo problemów ze zdrowiem - Krystyna Janda aktorka, która czuje się w Polsce, jakby „ktoś na nią sr… cały czas” i oskarża rząd Prawa i Sprawiedliwości o to, że doprowadził do śmierci jej matki, przybyła na wózku inwalidzkim, natomiast Kinga Rusin - o kuli. Jandzie tak udzielił się nastrój marszu, że aż postanowiła… zacytować „Międzynarodówkę” na swoim facebookowym profilu.Monika Richardson chciała przypomnieć Polakom, co jest najważniejsze w marszu „miliona serc”, ale wychodzi na to, że tak ogólnie to „j… PiS”. Ciekawym akcentem było również wspólne odśpiewanie utworu Chłopców z Placu Broni „Kocham Wolność” przez licznych artystów: m.in. znanych muzyków i aktorów, choć nie tylko. Na scenie, u boku Donalda Tuska, mogliśmy zobaczyć m.in. Majkę Jeżowską (która niedawno wspaniale „rozsławiła” swój rodzinny Nowy Sącz, a przy okazji pokazała, że zwolennicy Platformy Obywatelskiej po ośmiu latach wciąż nie rozumieją, dlaczego ich partia od 2015 r. przegrywa kolejne wybory), Jerzego Owsiaka, Piotra Gąsowskiego, Andrzeja Seweryna (miejmy nadzieję, że nikomu przez przypadek nie „przyp…”), Dorotę Stalińską, Andrzeja Piasecznego „Piaska” (który oprócz tego, że przed laty pięknie śpiewał, że „to ona płacze deszczem”, jak się okazało, lubi też „j… biedę, PiS i Konfederację), Michała Żebrowskiego czy Barbarę Kurdej-Szatan.Polskim „elitom” artystycznym należy powinszować jednego: wreszcie, metodą prób i błędów, po wielu latach zaczyna docierać do nich, że żyją w Polsce, a nie „TymKraju”, a co więcej, uczą się, jak wyglądają ich barwy narodowe. Lepiej późno niż wcale!

Miliona nie było. W Platformie miały rozpocząć się "pretensje i szukanie winnego". Wśród oskarżonych Trzaskowski i Kierwiński

Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski (C,P) i poseł KO Marcin Kierwiński. / autor: PAP/Radek Pietruszka 

W Platformie brak miliona na ulicach Warszawy, według Budy, mają być Rafał Trzaskowski i Marcin Kierwiński. Pierwszy za to, że „zbyt słabo zmobilizował mieszkańców Warszawy”, a drugi za to, że „nie skoordynował terenu”.Nieoficjalnie: rozpoczęły się pretensje i szukanie winnych dlaczego nie było 1 mln. Ponoć Rafałowi Trzaskowskiemu zarzuca się że zbyt słabo zmobilizował mieszkańców Warszawy (niektórzy twierdzą że świadomie za brak namaszczenia na premiera) a Marcin Kierwiński nie skoordynował terenu. Nie było nawet wszystkich posłów i członków Platformy Obywatelskiej— napisał Buda.

Sztab KO atakuje prezesa PiS hejterską, negatywną i DROGĄ kampanią w internecie. Spoty są zlepkiem zmanipulowanych…

Hermann Tertsch: PO jest posłusznym sługą niemieckiej supremacji. "Polski rząd ma wiarygodność"

Polski rząd ma wiarygodność, a ataki lewicy tylko to potwierdzają. W ostatnich latach poczynił duże postępy, ma najlepszy projekt na przyszłość, bo oparty na wolności jednostek i suwerenności narodu. Widać też, jak za jego sprawą Polska kwitnie ekonomicznie. Hermannem Tertschem, hiszpańskim dziennikarzem i pisarzem, od 2019 r. eurodeputowanym i wiceprzewodniczącym Europejskich Konserwatystów i Reformatorów z ramienia partii Vox, rozmawia Małgorzata Wołczyk.Tak z ciekawości, gdzie pan trzyma Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi? Nawet jeśli pan go ukrył, to komisarze Unii Europejskiej już dawno zorientowali się, że konsekwentnie staje pan w obronie Polski. Czy warto dla nas ryzykować?

Te same fundacje, te same nazwiska, te same interesy. W 2007 r. podbijali frekwencję, dziś chcą ją zbić

W 2008 roku będący już w słabym zdrowiu redaktor Jacek Maziarski napisał tekst o zmanipulowanych wyborach parlamentarnych przeprowadzonych rok wcześniej. Teza dziennikarza, zmarłego w 2009 r., dotyczyła wpływu organizacji pozarządowych na kampanię, po której Donald Tusk po raz pierwszy doszedł do władzy. Z badań powyborczych wynikało, że dużą rolę w przegranej PiS miał spot „Zmień kraj - idź na wybory” wyprodukowany w ramach „kampanii społecznej” różnych organizacji pozarządowych. Autorem profrekwencyjnej akcji, która de facto była akcją antypisowską („zmienić kraj” gdy u władzy jest PiS oznaczało głosowanie na opozycję), była Fundacja Obywatelskiego Rozwoju założona kilka miesięcy wcześniej przez Leszka Balcerowicza. Według raportu o przebiegu kampanii, autorstwa samego FOR, cała inicjatywa „przyczyniła się do napłynięcia 36% wcześniej nie głosujących (…) [oraz] do powstrzymania przed odpływem 17% wcześniej głosujących”. W wyborach 2007 roku Platformie Obywatelskiej przybyło ponad 17% wyborców, co przełożyło się na dodatkowe 76 mandatów w sejmie. W rzeczywistości chodzi oczywiście o to dla kogo gra frekwencja - czy dla prawicy czy dla reszty partii politycznych. I tak jak wówczas zrzeszono się w „koalicję 21 października” tak tym razem występują pod internetowym adresem „nie daj sobie wcisnąć referendum”. Organizatorami kampanii mają być: Forum Obywatelskiego Rozwoju, Instytut Spraw Publicznych, Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych, Otwarta Rzeczpospolita i Amnesty International. Wiele z nazwisk zaangażowanych w te środowiska, występowało już jako orędownicy akcji „Zmień kraj, idź na wybory” z 2007 roku lub też są powiązani z kandydatami opozycji do przyszłego sejmu. I tak na przykład w zarządzie Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych są ludzie związani z Janiną Ochojską czy Adamem Bodnarem, działacze humanitarni, np. zaangażowani w pomoc nielegalnym imigrantom przemycanym do Polski w ramach operaecji białoruskiego KGB o kryptonimie „Śluza” jak np. Draginja Nadażdin. Instytut Spraw Obywatelskich był przez lata kierowany przez Lenę Kolarską-Bobińską, byłą minister nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie Tuska. Stowarzyszenie „Otwarta Rzeczpospolita” ma w swoich organach statutowych profesora Ireneusza Krzemińskiego czy profesora Michała Bilewicza, których zaangażowanie w antypisowski aktywizm jest publicznie znane.Słowem: zwolennicy Platformy Obywatelskiej pod przykrywką NGOsów zorganizowali kampanię antyfrekwencyjną przed referendum 15 października. Jest więc oczywiste, że nie tylko billboardy Jerzego Owsiaka, udające że walczą z Sepsą gdy mobilizują elektorat antypisowski, grają pozakampanijnie na rzecz Platformy Obywatelskiej, ale też organizacje, które teoretycznie powinny ratować więźniów z więzień autorytarnych rezimów (m.in. po to powstało Amnesty International) czy po prostu słupy starych liberalnych zbowidowców takich jak Balcerowicz czy Lena Kolarska-Bobińska. I nie tylko oni. Jacek Maziarski opisywał półtorej dekady temu także ciche zaangażowanie Fundacji Adenauera w przegraną PiS w 2007 roku. Tej samej Fundacji, która współfinansowała Campus Trzaskowskiego. Te same siły, ci sami ludzie i te same interesy chcą się tymi samymi metodami znowu zainstalować u władzy. 

Przedwyborcza debata liderów. Premier Morawiecki podejmuje rękawicę: Nie mogę się doczekać, widzimy się w polskiej telewizji!

Debata przedwyborcza / autor: PAP/Radek Pietruszka/Darek Delmanowicz/X: @MorawieckiM

 prezes PiS Jarosław Kaczyński, który uczestniczył w spotkaniu z mieszkańcami Kazimierzy Wielkiej (woj. świętokrzyskie) powiedział, że kiedy jechał na to spotkanie, „dostał pytanie, czy weźmie udział w debacie, m.in. z Tuskiem”. Ale mam już zapowiedziane spotkanie w Przysusze w sprawie bezpiecznej wsi— powiedział. Pytanie co wybrać? Czy rozmowę z kłamczuchem, jeszcze do tego, człowiekiem zupełnie zależnym od innych, wiadomo od kogo. Bo żeby to chociaż był Weber. No i jednak wybrałem Przysuchę— powiedział prezes PiS. 

Takiego wsparcia chciał Tusk? Lempart przybywa z odsieczą: "PiS to kryminaliści. To są głupi, tępi, niekompetentni, wredni złodzieje"

Wybory coraz bliżej, więc z odsieczą dla opozycji ruszyła Marta Lempart. Wulgarna liderka Strajku Kobiet w transmisji prowadzonej na Facebooku stwierdziła, że będzie „zachęcać” osoby „,młode, które protestowały w 2020 roku do głosowania”. Lempart stwierdziła, że zaledwie 40 proc. osób uczestniczących w protestach chce głosować.Naszą odpowiedzią na to jest wrócenie do tematu protestu. Mówimy: ok, totalnie rozumiemy, że te wszystkie pokrzykiwania, że trzeba ratować ojczyznę, flagi, hymny, to was nie rusza, bo żyliście tylko za PiS- byliście młodymi ludźmi, kiedy już był PiS i nie znacie państwa, które daje powód do dumy, nadzieję. Znacie reżim, który was bije. (…) Wracamy do tego. Żeby zalegalizować aborcję potrzebujemy 231 miejsc w Sejmie— powiedziała Lempart.Nie zabrakło też odniesień do rządu Prawa i Sprawiedliwości.PiS to są źli ludzie, to są kryminaliści. To są głupi, tępi, niekompetentni, wredni złodzieje. To są też kryminaliści, ale to wiemy, oczywiście. Bardzo bym chciała, w związku z tym, żeby przestali być naszym rządem, no ale wiadomo, jeszcze mamy tydzień do tego. Dobrze, że ten temat został przywołany, że rządzą nami bandyci i dobrze by było ich się pozbyć. Mam taki apel. Duża część dyskusji o tym, że trzeba iść głosować obejmuje taki element, który mi się bardzo nie podoba – stosuje język przymusu i pogardy. Bardzo dużo jest mówienia „musisz”, „powinieneś”, „powinnaś”. To, co mnie wkur…a całkowicie to jest to, że kobiety nagle stały się takim workiem do bicia. Czyli bez przerwy słyszę komentarze złośliwe, z przekąsem, protekcjonalne o tym, że kobiety nie chcą głosować— powiedziała Lempart.

CZYTAJ TAKŻE:

O tym występie będzie chciał zapomnieć! Kołodziejczak kluczy ws. aborcji i związków partnerskich. „Nie chciałbym za nikogo decydować”

Jeśli Tusk chwyta się performerki, to z opozycją musi być bardzo źle. Nienawiścią nie wygra się kobiet! „Pani Joanna” nie jest „jedną z nas”

Wściekły atak w Krakowie! Marta Lempart obrażała policjantów: „Nie wiedziałam, że to są takie szmaty”. Padło też „kundle” i „k..wy”

Głosy zawodu występem Tuska w Onecie: Rigamonti: Spłoszył się, wystraszył, czytał z pomiętej kartki. To zaprzepaszczona szansa

Dziennikarze Onetu spotkali się w studiu, by ocenić debatę wyborczą zorganizowaną przez TVP. Przeważały głosy zawiedzionych nadziei pokładanych w liderze PO, Donaldzie Tusku. „Zakładałem, że on wykorzysta tę debatę, żeby przypomnieć całe 7 lat. Zmarnował swoją szansę w tych 7 minutach” – powiedział gorzko Andrzej Stankiewicz z Onetu.Przecież znał pytania, premier znał pytania, więc jestem zaskoczona, że tak słabo wybrnął z pierwszej odpowiedzi. Potem to nadrabiał, ale to pierwsze wrażenie chyba we mnie pozostało— oceniła w Onecie Dominika Długosz, dziennikarka „Newsweeka”. Dziwne, że nie wiedziała, że wszystkie sztaby wyborcze znają bloki tematyczne, w jakich wypowiadają się kandydaci.On stracił ten czas, bo 10-15 sekund to były wychowawcze przytyki do Morawieckiego. Przez kilka dni był przygotowywany przez swoich bliskich współpracowników do tej debaty. Można było przygotować swojego szefa do wystąpień. Powiedzieć, od tej minuty do tej masz mówić. Masz 60 sekund, skup się na kamerze, zostaw Morawieckiego, mów do ludzi, do których masz możliwość mówić pierwszy raz— oceniła Magdalena Rigamonti.Donald Tusk nie zrozumiał, że po sygnale ostrzegawczym ma jeszcze 10 sekund. Spłoszył się, wystraszył, zatrzymał, zrobił dziwną minę. To było dziwne. Jakby pierwszy raz startował w debacie. Skupił się na zaproszeniu Jarosława Kaczyńskiego do wyimaginowanej debaty. Czytał z pomiętej kartki. To zaprzepaszczona szansa— dodała. Trudno nie zauważyć, że pokładane w liderze PO nadzieje były ogromne. Równie ogromny był także zawód „zmarnowaną szansą” na dotarcie do Polaków, którzy oglądają TVP. Zupełnie, jakby ani Donald Tusk, ani dziennikarze, którzy spotkali się tego dnia w Onecie, nie zdawali sobie sprawy z rzeczywistości i prawdziwych możliwości poznawczych Polaków. I z tego, że Polacy doskonale znają i pamiętają Tuska.

Używa fakenewsa na temat armii i straszy III wojną światową - Tusk bliski postradania zmysłów?

Wiedzieliśmy, że Tusk będzie pompował kolejną pseudoaferę, ale że w obliczu rosyjskiej inwazji uderzy w polskie wojsko? Gdzie jest granica tego antypisowskiego obłędu, że walczy się z obecną władzą poprzez próby podpalania Polski?Dwóch generałów składa wnioski o wypowiedzenie stosunku służbowego, a lider opozycji wygłasza czterominutowe orędzie do polskich żołnierzy zapowiadając przejęcie władzy i strasząc III wojną światową. Pomiędzy tymi dwoma alarmistycznymi twierdzeniami Tusk umieścił jeszcze nieprawdziwą informację o „kolejnych dymisjach”:W momencie szczególnym Polską wstrząsnęła dziś informacja o złożeniu dymisji przez szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Pana Generała Rajmunda Andrzejczaka i dowódcę operacyjnego rodzajów sił zbrojnych, pana generała Tomasza Piotrowskiego. Przed chwilą otrzymałem informacje o dymisjach kolejnych 10 wysokich oficerów dowództwa generalnego. To wszystko dzieje się w sytuacji, kiedy trwa wojna za naszą wschodnią granicą, a na Bliskim Wschodzie narasta konflikt, który może lada godzina zmienić się w konflikt globalny - apelował Tusk.

Premier: Bezpieczeństwo całego państwa zapewnia przede wszystkim silna armia i uzbrojenie, a nie dwóch generałów

Szef rządu był pytany w TVP Info o rezygnację ze służby dwóch oficerów Wojska Polskiego.Rano decyzja została podjęta, a wczesnym popołudniem, parę godzin temu, razem z panem prezydentem już załatwiliśmy sprawę do końca. Zostały przedstawione kandydatury dwóch generałów na szefa Sztabu Generalnego. (…) I te uzgodnienia szybko zostały przyjęte— przekazał.Podkreślił jednak, że bezpieczeństwo państwa „to nie jest dwóch generałów”.Bezpieczeństwo całego państwa polega przede wszystkim na silnej armii i uzbrojeniu. (…) Opieramy nasze bezpieczeństwo na zwiększonej liczbie żołnierzy i sojuszach— mówił premier.To, że Donald Tusk próbuje wykorzystywać tę sytuację, (…) do destabilizacji i swoich własnych interesów jest czymś absolutnie karygodnym. Nie wolno igrać z bezpieczeństwem— powiedział.Jednak, jak podsumował, „bezpieczeństwo Polski jest dzisiaj lepiej zapewnione, niż kiedykolwiek wcześniej”.

Opozycja gra zmianami kadrowymi w polskiej armii! Minister Żaryn punktuje: To stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski

 Wykorzystanie rezygnacji generałów do walki politycznej uderza w wizerunek Sił Zbrojnych RP, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski - ocenił we wtorek w InfoAlercie na X (dawniej Twitter) pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn. Część opozycji w Polsce wykorzystuje zmiany kadrowe w polskiej armii do ataków na rząd — zaznaczył w grafice towarzyszącej wpisom.Według niego „identyfikowane przekazy zawierają insynuacje, że za decyzją o rezygnacji stoi sprzeciw wobec rzekomo planowanych przez rząd działań przeciwko Polakom”.Generałowie odmawiając dalszej służby mieliby sprzeciwiać się planom wysłania wojska przeciwko Polakom oraz fałszowania wyborów. Wspomniany sposób komentowania zmian personalnych to kontynuacja szerzenia insynuacji przeciwko rządowi— wskazał Żaryn.

Jeśli PiS utrzyma się u władzy, nastąpi utrwalenie systemu autorytarnego. Żeby go obalić, konieczny będzie społeczny wybuch. Teraz mamy ostatnią szansę na demokratyczną, cywilizowaną zmianę” - pisze w dzisiejszym artykule w „Gazecie Wyborczej” Wojciech Sadurski. Symptomatyczną reakcją po wczorajszej, nieudanej dla opozycji, przedwyborczej debacie telewizyjnej jest artykuł Wojciecha Sadurskiego w „Gazecie wyborczej” pt. „Co będzie, jeśli Kaczyński wygra”.Stawka nie może być wyższa: konsolidacja ustroju populistyczno-autorytarnego budowanego przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego od 2015 roku— czytamy. Po czym autor tłumaczy, że „na etapie skonsolidowanej autokracji rządzących nie można odsunąć od władzy w drodze wyborów”. A więc PiS musi przegrać wybory, by po wyborach do tej konsolidacji nie doszło.O tym, że do wybuchu lub rozkładu musi dojść, przekonuje dorobek władzy PiS. Jest rzeczą uderzającą, że przez długich 8 lat PiS niczego nie zbudował, nie stworzył, poza kilometrowym rowem w ziemi, zresztą całkowicie niepotrzebnym. Wielkie projekty – typu CPK czy odbudowa Pałacu Saskiego – ograniczyły się do wizualizacji, plansz, plakatów… Czego PiS dotknął, to zepsuł […] Jedynym „sukcesem” PiS jest 500+: program w istocie będący kolejna prywatyzacją usług publicznych, jak oświata czy medycyna. Gdyby gigantyczne sumy na ten program zostały przeznaczone na tworzenie porządnych usług publicznych, korzyści dla najbardziej potrzebujących byłyby bez porównania wyższe— ocenia Sadurski lata rządów Zjednoczonej Prawicy. Po czym podejmuje próbę mobilizacji czytelników „Wyborczej”.Ostatnie tygodnie dają nadzieję, że nawet mimo braku wspólnej listy opozycji i braku instytucjonalnej bezstronności wyborów zwycięstwo demokratów jest możliwe. Polska ma atuty […] Ma też Polska inne zasoby intelektualne: niezależne fundacje, think tanki, organizacje pozarządowe i instytuty pracujące nad projektami transformacji demokratycznej— pisze wymieniając w roli atutów m.in. silne, niezależne media prywatne, a nade wszystko „charyzmatycznego przywódcę największej partii opozycyjnej” który ma wywoływać w sympatykach PiS kompleks niższości.Auror kończy swój artykuł stwierdzeniami, że „ruina instytucjonalna Polski/PiS”, jeśli jednak opozycja najbliższe wybory wygra, „będzie wymagała natychmiastowych działań”.Trzeba będzie się uczyć „najtrudniejszego kunsztu – odpuszczania win”. Ale nie wszystkich i nie wszystkim— czytamy.


Prawdziwość niemal wszystkich tez Sadurskiego, o czym pewnie nie chce on pamiętać, brutalnie zweryfikowała już w latach 2007-2015 rzeczywistość rządów PO-PSL. Wtedy opozycja wykorzystywała swoje „atuty” oraz zarówno niezależne, jak i państwowe media. I Polacy dzisiejszej opozycji za ich władzę podziękowali. Dziwi, że autor mobilizując do walki opozycji w wyborach całkiem już w jej zwycięstwo nie wierzy. Inaczej o „obalaniu” i „koniecznym społecznym wybuchu” przeczytalibyśmy już po wyborach.

rdm/”Gazeta Wyborcza”

PiS będzie informować o przymusie relokacji! Sąd oddalił powództwa Forum Obywatelskiego Rozwoju i Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka

Sąd oddalił w całości powództwa Forum Obywatelskiego Rozwoju oraz Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka, które chciały dla premiera Mateusza Morawieckiego i PiS zakazu informowania m.in. o tym, że tzw. pakt migracyjny zakłada przymus relokacji nielegalnych migrantów - poinformował PAP rzecznik PiS Rafał Bochenek.Rzecznik PiS poinformował, że obie organizacje złożyły wnioski do sądu w trybie referendalnym, domagając się zakazania premierowi Mateuszowi Morawieckiemu oraz Prawu i Sprawiedliwości rozprzestrzeniania - ich zdaniem nieprawdziwych informacji m.in. o tym, że projekt unijnych przepisów dotyczących tzw. paktu migracyjnego zakłada przymus relokacji nielegalnych migrantów. FOR oraz HFPC chciały też zakazu rozprzestrzeniania informacji wskazujących na to, że tzw. pakt migracyjny dotyczy nielegalnych migrantów.We wtorek sąd oddalił w całości te powództwa i zasądził dla pozwanych zwrot kosztów— powiedział PAP rzecznik PiS Rafał Bochenek. Dodał, że jest to „kolejna, nieudana tym razem próba kneblowania ust politykom PiS w sprawie przymusowej relokacji i skandalicznych przepisów procedowanych na forum Unii Europejskiej, przy poparciu polityków polskiej opozycji”.

Z obawy o to, jak to wpłynie na wybory w Polsce, PE przełożył głosowania o zmianie unijnych traktatów

12 października 2023 miał być jedną z najważniejszych dat w historii Unii Europejskiej. Na ten dzień zaplanowano bowiem głosowanie Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego nad Sprawozdaniem o Zmianie Traktatów Unii. Przełożono je jednak na 25 października, bo jak w swej spiskowej teorii, w którą absolutnie wierzę, przypuszcza Jacek Saryusz-Wolski, polska opozycja głosując za, pokazałaby, że jest za odbieraniem Polakom władztwa nad swym krajem, za kolejnym ograniczeniem suwerenności Polski. To zaś mogłoby mieć niekorzystny wpływ na wynik wyborczy. 

PO i kierowca seicento szykują prowokację! Kościelnik nie wykonał wyroku sądu. Będzie kreował się na męczennika?

Sebastian Kościelnik  / autor: Fratria 

Platforma Obywatelska na ostatniej prostej przed wyborami przygotowuje prowokację z udziałem kierowcy seicento, Sebastiana Kościelnika, który kandyduje z jej list do Sejmu. Kościelnik poinformował w mediach społecznościowych, że zawiesza kampanię, ponieważ otrzymał „szokujące informacje” od swojego pełnomocnika. Czy Kościelnik poinformuje o tym, że nie wywiązał się z uiszczenia nawiązki orzeczonej przez sąd?Sebastian Kościelnik poinformował w mediach społecznościowych, że zawiesza swoją kampanię wyborczą, ponieważ od swojego pełnomocnika otrzymał „szokujące informacje”.Przypomnijmy, że w lutym 2023 roku Sąd Okręgowy w Krakowie częściowo utrzymał w mocy wyrok dotyczący Kościelnika - kierowca seicento pozostaje winnym nieumyślnego spowodowania wypadku. Sąd orzekł jednocześnie warunkowe umorzenie postępowania na rok próby. Wyrok jest prawomocny.Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, na 25 października 2023 roku sąd wyznaczył posiedzenie w Sądzie Rejonowym Poznań-Grunwald i Jeżyce w sprawie podjęcia warunkowo umorzonego postępowania karnego wobec Sebastiana Kościelnika.Sąd wyznaczył - jak ustalił portal wPolityce.pl - posiedzenie z urzędu, ponieważ Kościelnik nie uiścił orzeczonej w wyroku nawiązki na rzecz byłej premier Beaty Szydło oraz drugiego z pokrzywdzonych.Kościelnik - mimo żądania sądu - nie przedstawił stosownego potwierdzenia przelew.Co więcej, ani Beata Szydło, ani drugi pokrzywdzony nigdy nie wnioskowali o orzeczenie przez sąd na ich rzecz nawiązki. Sąd uczynił to z urzędu, co było obligatoryjne w przypadku warunkowego umorzenia postepowania.Przypomnijmy, że z art. 67 par 3 k.k. wynika, że jeśli sąd warunkowo umarza postępowanie karne, to sąd nakłada na sprawcę obowiązek naprawienia szkody w całości albo w części, a w miarę możliwości również obowiązek zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, albo zamiast tych obowiązków orzeka nawiązkę.

Festiwal obelg, insynuacji i oskarżeń w wykonaniu Donalda Tuska. Lider PO: "Wszędzie czujemy ten odór"; "Przez wiele miesięcy kłamali"

Na czele rządu stoi człowiek, którego jedyną życiową pasją jest zarabianie pieniędzy, a jedynym prawdziwym zajęciem jest ukrywanie tego faktu przed ludźmi - powiedział w środę w Ełku przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.Szef PO na spotkaniu w Ełku przekonywał, że gdy spojrzy się „w górę, w okolice władzy”, widać dzisiaj „brudne, lepkie ręce”.Wszędzie czujemy ten odór, smród korupcji, bo na czele rządu stoi człowiek, którego jedyną życiową pasją tak naprawdę jest zarabianie pieniędzy, a jedynym prawdziwym zajęciem jest ukrywanie tego faktu przed ludźmi. I on jest premierem polskiego rządu— powiedział Tusk o premierze Mateuszu Morawieckim.Według Tuska „nie ma dnia, żebyśmy się nie dowiedzieli czegoś nowego z jego bardzo dziwnego życiorysu, z jego bardzo ciekawej - krętej, ale ciekawej - drogi finansowej”.Dzisiaj dowiedzieliśmy, że on nawet na przekształceniach PGR-ów zarabiał pieniądze— powiedział.Jednym z najważniejszych naszych zadań 15 października jest odsunięcie tych, którzy okłamują Polaków w sprawach bezpieczeństwa, okłamują Polaków w każdej innej właściwie kwestii - chociaż to bezpieczeństwo nas tak boli - i którzy okradają Polskę, ojczyznę, polskie rodziny w biały dzień— stwierdził szef PO.Tusk mówił też o rezygnacjach wojskowych dowódców - gen. Rajmunda Andrzejczaka ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz gen. Tomasza Piotrowskiego ze stanowiska dowódcy operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.W tym kontekście polityk przywołał spekulacje, według których te rezygnacje miałyby mieć związek z rzekomymi „planami użycia wojska” w razie przegrania wyborów przez partię rządzącą. Wyraził przy tym nadzieję, że „ta władza do tego się nie posunie”.Ale chcę wam powiedzieć, że jest wystarczająco źle, to jest absolutna ich dyskwalifikacja, że my dzisiaj, na niecałe 100 godzin przed wyborami - i nie tylko my, także polscy generałowie, polskie niezależne media, bo takie jeszcze są - że my się zastanawiamy, czy oni, jak przegrają wybory, a przecież przegrają, czy oni nie użyją siły— powiedział przewodniczący Platformy.

Z wypowiedzi i działań Tuska można wnioskować, że pucz, także wojskowy, uważa on za wyższą formę demokracji

Znowu zamarzył mu się przewrót?19 grudnia 2021 r., podczas wiecu na rzecz telewizji TVN, Donald Tusk przywołał wiersz noblisty Czesława Miłosza „Który skrzywdziłeś” (z 1950 r., a opublikowanego już na emigracji – w 1953 r.) i zaznaczył, że adresuje go do prezydenta Andrzeja Dudy. Użył słów Miłosza, żeby nie odpowiadać za podżeganie do przestępstwa, ale zaproponowane przez Tuska rozwiązanie kwestii prezydenta było ekstremalne: „Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy. I sznur, i gałąź pod ciężarem zgięta”. To była i groźba, i propozycja klasycznego zamachu stanu. Cel był oczywisty – usunięcie głowy państwa wszelkimi środkami.Apelowanie do wojska wprost wynika z wcześniejszych prób usunięcia demokratycznie powołanego rządu i prezydenta absolutnie niedemokratycznymi metodami. I nic dziwnego: zdeklarowani „demokraci” najczęściej dokonują zamachów na demokrację. Bo w istocie demokracji nie chcą, a jej zasad nie przestrzegają. W październiku 2023 r. od wyborców zależy, czy miłośnik puczu jako wyższej formy demokracji będzie jeszcze zatruwał polską politykę i zatruwał umysły Polaków.

Światowy Związek Żołnierzy AK potępił słowa Tuska o WOT! "Haniebna wypowiedź"; "Uznajemy za karygodnie zachowanie lidera PO"

Do sprawy odniósł się w piątek Światowy Związek Żołnierzy AK.W związku z haniebną wypowiedzią jednego z czołowych polityków w programie +Gość Wydarzeń+, wyemitowanym w dniu 11 października b.r. przez bardzo popularną ogólnopolską stację telewizyjną, w której Wojska Obrony Terytorialnej nazwano parawojskiem wyrażamy najwyższe oburzenie i sprzeciwiamy się obrażaniu munduru Żołnierza Polskiego. Uznajemy za karygodne zachowanie lidera największego z ugrupowań opozycyjnych, który do kampanii wyborczej miesza apolityczne Wojsko Polskie— napisał związek w oświadczeniu przesłanym PAP.Światowy Związek Żołnierzy AK podkreślił, że żołnierze WOT od początku istnienia formacji angażują się we wsparcie kombatantów.Możemy liczyć na ich pomoc zarówno jako organizacja, jak i osoby prywatne. Wojska Obrony Terytorialnej są pomocnym ramieniem nie tylko kombatantów, ale całego społeczeństwa. Realizują powierzone im zadania z ogromnym zaangażowaniem i oddaniem sprawie. Przekonaliśmy się o tym zarówno w trudnym czasie pandemii, jak i teraz, gdy strzegą granic Ojczyzny ramię w ramie wspólnie z funkcjonariuszami Straży Granicznej— wskazali.Podkreślamy, że Terytorialsi na mocy porozumienia między światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej a Dowództwem Wojsk Obrony Terytorialnej są kontynuatorami strażnikami pamięci o bohaterach Polskiego Państwa Podziemnego. Jesteśmy im wdzięczni za sumienne wywiązywanie się z przyrzeczenia danego Kombatantom już pięć lat temu. Apelujemy do wszystkich stron dyskursu politycznego, aby w toku prowadzonej kampanii wyborczej zachowali się godnie odrzucili język nienawiści— zaapelowali członkowie Związku.

I to jest stawka tych wyborów! "Daily Telegraph": Wielka Brytania może uczyć się od Polski odrzucenia nielegalnej migracji i globalizacji

Polacy są bardziej niż kiedykolwiek wyczuleni na niebezpieczeństwa związane z niekontrolowaną wielokulturowością, a Wielka Brytania może uczyć się od Polski odrzucenia nielegalnej migracji i globalizacji - pisze w piątek w „Daily Telegraph” publicysta tej gazety Steven Edginton.Edginton opisuje, że w związku z referendum, które będzie towarzyszyć niedzielnym wyborom parlamentarnym w Polsce, udał się na granicę polsko-białoruską, aby dowiedzieć się, jak mieszkańcy przygranicznych terenów zamierzają głosować w sprawie forsowanej przez Unię Europejską relokacji nielegalnych imigrantów. Jak relacjonuje, wszyscy, z którymi rozmawiał, byli zdecydowanie przeciwni nielegalnej migracji; jedna z kobiet powiedziała nawet, że czuła się zagrożona, gdy migranci przechodzili przez jej posesję podczas kryzysu granicznego w 2021 roku.Pisze, że po tym jak białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka zagroził zalaniem Europy migrantami, polski rząd zbudował płot graniczny, który wraz z dronami i zaawansowanymi technologicznie kamerami do monitoringu w dużej mierze skutecznie zapobiega przekraczaniu granicy.

Minister Gliński w "Berliner Zeitung": Niemcy próbują ingerować w polskie wybory. "Nie może być takiego braku symetrii w naszych stosunkach "

 Zapytany o jakie instytucje chodzi, polski polityk odpowiedział, że ma na myśli niektóre media, „które są własnością lub współwłasnością niemieckich firm i które są bardzo wpływowe i zaangażowane w polską politykę”. Minister wskazał również, że „niemieckie fundacje powiązane z niemieckimi partiami sponsorują wydarzenia stricte polityczne w ramach kampanii politycznych, jak np. Campus Rafała Trzaskowskiego”.To są sytuacje niebywałe— ocenił Gliński.Czy można sobie wyobrazić, że koncerny mediowe w Niemczech są kontrolowane przez polski kapitał? Albo że polskie fundacje sponsorują projekty SPD lub CDU podczas kampanii wyborczych?— pytał.To byłoby nie do pomyślenia w Niemczech. A w naszym przypadku jest to rzeczywistość, z którą musimy się mierzyć. Jednocześnie bank, w którym udziały ma niemiecki Commerzbank, udziela największej polskiej partii opozycyjnej milionowej pożyczki na kampanię wyborczą— wskazał minister.Dziś niemiecki biznes, który rozrósł się po części dlatego, że Polska została pozbawiona możliwości rozwoju, „próbuje ingerować w naszą polską politykę wewnętrzną”— skomentował Gliński. Spójrzmy też na system stypendialny czy wpływ organizacji pozarządowych czy uniwersytetów— uzupełnił. Na przykład pani Claudia Roth do rozmów w sprawie upamiętnienia polskich ofiar, które teraz ma się nazywać Domem Polsko-Niemieckim zaprasza ekspertów z Polski, którzy nie mają demokratycznego mandatu, nie reprezentują polskiego rządu ani społeczeństwa, ale „przypadkiem” są lub byli beneficjentami niemieckich stypendiów i grantów— powiedział Gliński. Jak dodał, „niemieckie ministerstwo kultury prawie nie rozmawia na ten temat z polskim rządem (…) to wszystko są asymetryczne, delikatnie mówiąc, stosunki międzynarodowe, które są nie do zaakceptowania w partnerstwie europejskim, we wspólnocie równych i suwerennych państw”. Czy zostałoby zaakceptowane, „gdyby polski właściciel, być może o konserwatywnych poglądach, był właścicielem największego portalu i największego tabloidu w Niemczech? (…) Bardzo chciałbym, żeby to pytanie zostało wydrukowane w tym wywiadzie. Czy Niemcy by to zaakceptowali? Bo tak właśnie jest w Polsce— mówił minister. Jeśli chcemy być partnerami, musi istnieć symetria— podkreślił.Nie będzie między nami porozumienia, do którego dążymy i którego chcemy, jeżeli Niemcy nie przyjmą do wiadomości, że mamy do czynienia z nierównowagą, która nie może być akceptowana. Często to mówiłem ambasadorom Niemiec w Polsce: nie może być takiego braku symetrii w naszych stosunkach— zaznaczył Gliński.

Marian Banaś (fot. PAP/Tomasz Gzell)

PROGNOZA wyborcza pracowni Social Changes. KTO WYGRA wybory? Ile zdobędą poszczególne partie? Czy ZP utrzyma władzę? WYNIKI

Z badania - zrealizowanego na zlecenie portalu wPolityce.pl - wynika, że Zjednoczona Prawica może liczyć na wynik w przedziale 37-40 proc. głosów.

Koalicja Obywatelska zdobędzie między 30 a 32 proc. głosów.

Przewidywany wynik Lewicy to 10 proc.

Konfederacja może liczyć na zdobycie od 9 do 10 proc.

Trzecia Droga balansuje na granicy progu; jej spodziewany rezultat mieści się w przedziale między 7 a 10 proc. głosów.

Bezpartyjni samorządowcy uzyskają 2 proc. poparcia. 

36,7 proc. ankietowanych deklaruje głosowanie na Zjednoczoną Prawicę, 29,9 proc. - na Koalicję Obywatelską oraz 10,1 proc. na Trzecią Drogę. Poparcie dla Nowej Lewicy i Konfederacji deklaruje po 9,7 proc. ankietowanych - wynika z najnowszego sondażu Estymatora dla DoRzeczy.pl. Szacowana frekwencja to 63 proc.

Premier Morawiecki: Komentarze czy dodatkowe pytania o kartę referendalną są sugestią i łamaniem ciszy wyborczej, które należy zgłaszać

Państwowa Komisja Wyborcza w komunikacie skierowanym do Okręgowych Komisji Wyborczych poleciła im niezwłocznie przekazać komisjom obwodowym, że wyborca ma prawo odmówić przyjęcia którejś z kart do głosowania, natomiast komisja obwodowa nie może pytać, które karty wydać.

PKW napisała w komunikacie, że w związku z docierającymi do niej „bardzo licznymi skargami, że obwodowe komisje wyborcze pytają wyborców, które karty do głosowania wydać”, poleca, aby niezwłocznie przekazać komisjom obwodowym, iż „działanie takie jest niedopuszczalne oraz że mają one obowiązek postępować zgodnie z procedurą” wydawania kart do głosowania określoną w pkt 49-51 wytycznych dla obwodowych komisji wyborczych dotyczących zadań i trybu przygotowania oraz przeprowadzenia głosowania w obwodach głosowania utworzonych w kraju w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej oraz w referendum ogólnokrajowym”.

Nasz dziennikarz miał problem z pobraniem karty referendalnej! Jak tłumaczyła się komisja wyborcza w Warszawie?

Okazuje się jednak, że komunikat PKW nie ukrócił procederu zadawania pytań przez członków komisji. Problemy z pobraniem karty referendalnej miał dziennikarz tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl Marcin Wikło.Jak relacjonuje, po tym, jak został zapytany o to, czy chce pobrać wszystkie karty do głosowania, zapytał członków komisji nr 814 w Warszawie, jakim prawem jest o to pytany, a nie są od razu wręczane mu wszystkie trzy karty. W odpowiedzi najpierw usłyszał, że komisja zadaje pytanie kartę referendalną, bo inni wyborcy zgłaszali, że nie zostali o to zapytani.Marcin Wikło przekazał, że w rozmowie z Kamilą Abramowską, przewodniczącą komisji, dowiedział się, że pytanie o kartę referendalną to „uprzejmość” i takie jest „polecenie z góry”. Kobieta jednak nie odpowiedziała na pytanie, co oznacza „polecenie z góry”.Na tym jednak nie koniec. Nasz dziennikarz wskazał, że cała sytuacja trwała ok. 30 minut i po kilku telefonach przewodnicząca komisji stwierdziła, że można napisać oświadczenie, w który podkreślono, że „doszło do incydentu agitacji wyborczej w postaci zadania pytania wyborcy, czy chce pobrać wszystkie karty do głosowania”.W odpowiedzi na pytania o podstawę prawną usłyszał, że taka jest praktyka wynikająca z polecenia z góry lub uprzejmości– czytamy w oświadczeniu.

Polacy głosujący za granicą są pytani o karty referendalne! Problemy mają wyborcy m.in. w Londynie i Bielefeld

Jeden z czytelników portalu wPolityce.pl przekazał, że głosował w niemieckim Bielefeld. W lokalu wyborczym był tuż przed 8 rano i osoby zasiadające w komisji zapytały, czy chce pobrać także kartę do referendum. Czytelnik podkreślił, że na liście zapisanych było ponad 3 tys. osób uprawnionych do głosowania.Do naszej redakcji dotarły też informacje z Wielkiej Brytanii. W komisji numer 320 w Birmingham nasz czytelnik został zapytany o to, czy chce wziąć kartę do referendum. Jak podkreślił, pytanie zadawano też większości głosującym w tej komisji.O pobranie karty referendalnej członkowie komisji wyborczej pytali też naszego czytelnika, który głosował w komisji numer 347 w Londynie.Docierają do nas informacje, że podobne działania komisji wyborczych mają miejsce w różnych zakątkach Polski.

Nieprawidłowości ws. referendum w całej Polsce! Burza w sieci: "To niezgodne z prawem"; "To sugerowanie wyboru!"

zdjęcie ilustracyjne  / autor: PAP/Paweł Supernak 

 Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, osoby zasiadające w komisji wyborczej dopytują chcących oddać głos o wydanie im karty referendalnej. Co więcej, w lokalu tym obecni byli też międzynarodowi obserwatorzy. Użytkownicy mediów społecznościowych zwracają uwagę, że taka procedura ma miejsce w wielu zakątkach Polski.Osobiście zgłosiłem do OKW w Poznaniu naruszenia prawa wyborczego w ponad 30 komisjach wyborczych. Wiele wskazuje, ze to tylko cześć nieprawidłowości. Niemal wszystkie zgłoszenia dotyczą wydawania kart referendalnych. Od 11.30 OKW w Poznaniu nie odbiera telefonu— poinformował Bartłomiej Wróblewski. NIEBYWAŁE! Pytanie o „wydawanie wszystkich kart do głosowania” przestaje być zadawane, gdy interweniują członkowie komisji i mężowie zaufania, a wraca momentalnie, gdy tylko ktoś przestaje ich obserwować. Zgłoszenia dostaję z całych Kielc— dodał Marcin Stępniewski. Skandal! Absolutnie wszyscy członkowie komisji wyborczej u „mnie” w Warszawie pytają wyborców o to, czy biorą kartę referendalną! Część z wyborców jest tym tak zaskoczona, że nie wie co powiedzieć! Przecież to sugerowanie wyboru!— napisał Sławomir Cenckiewicz.Komisja nie ma prawa pytać o nic. Komisja nie może pytaniem „czy wydać kartę do referendum” stwarzać u wyborcy poczucia, że część aktu głosowania (referendum) jest mniej ważna lub stanowi jakąś formę manifestacji. Ludzie nie mogą mieć poczucia, że pobierając kartę do referendum robią coś niewłaściwego. Zadawanie takiego pytania może zostać odebrane jako wywieranie presji „jak głosować” i tym samym w newralgicznym momencie może mieć wpływ na decyzję wyborczą. Komisji jest wiele i można sobie wyobrazić różne scenariusze. W sytuacji, gdy o wyniku wyborów może przesądzić niewiele głosów jest to sytuacja skandaliczna, tym bardziej, że sygnały o nieprawidłowościach są masowe— wskazał Wojciech Mucha.W mojej komisji wyborczej w Szczecinie identyczna sytuacja. Pani wydająca karty do głosowania pytała ile wydać kart. To jest niezgodne z prawem. Jest już bardzo wiele zgłoszeń w tej sprawie do  @PanstwKomWyb w Szczecinie— podkreślił Tomasz Duklanowski.W komisji wyborczej nr 133 przy Bernardyńskiej 14 w Warszawie członkowie komisji pytają wszystkich głosujących „czy wszystkie karty wydawać? Ile kart wydawać? Czy wydawać kartę referendalną?” Tym samym sugerują odmowę udziału w referendum— przekazał Maciej Pawlicki.

Wyniki exit poll: PiS zwycięzcą wyborów. Do urn poszło 72,9 proc. Polaków. Frekwencja w referendum wyniosła 40 proc.

 

Weber po wyborach gratuluje Tuskowi.

 "Bardzo dobre wieści z Polski. Naród polski masowo wyszedł, aby otworzyć dla kraju nową erę. Wielkie gratulacje dla naszego przyjaciela @donaldtusk @Platforma_org i partnerów z opozycji, którzy przesłali przesłanie nadziei. Nikt nie stanie na drodze Polsce i jej europejskiej przyszłości! #Wybory2023" - napisał na platformie X (wcześniej Twitter) Manfred Weber, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej.

Jak głosowano w aresztach i więzieniach? Są pierwsze wyniki z Warszawy! Lider jest jeden. To... Donald Tusk i Koalicja Obywatelska

Znane są już wyniki z Aresztu Śledczego przy ul. Ciupagi 1 na Białołęce oraz aresztu na Grochowie przy ul. Józefa Chłopickiego 71A.W tym pierwszym oddano 1221 ważnych głosów, frekwencja w wyborach do Sejmu wyniosła aż 85,23 proc. Jeszcze większą frekwencję zanotował areszt na Grochowie — tam była ona na poziomie 92,28 proc., z 463 ważnymi głosami— podaje „Super Express”. Koalicja Obywatelska odnotowała szczególnie dobry wynik w areszcie śledczym na Białołęce. KO zdobyła tam 67,4 proc. głosów. Tusk zdobył 733 głosy. Na drugim miejscu z wynikiem 11,8 proc. uplasowała się Trzecia Droga. Na ostatnim medium podium znalazło się Prawo i Sprawiedliwość, na które zagłosowało 6,88 proc. Na Konfederację zagłosowało 5,98 proc. osadzonych w areszcie, niewiele mniej głosów dostała Lewica z wynikiem 5,57 proc. Na Bezpartyjnych Samorządowców zagłosowało 1,14 proc. uprawnionych, a na partię Polska Jest Jedna 1,23 proc. Również w grochowskim Areszcie Śledczym najchętniej głosowano na Tuska. Lider PO zdobył tam 213 z 463 ważnych głosów. Na Koalicję Obywatelską oddano 55,07 proc. głosów. Na drugim miejscu uplasowało się Prawo i Sprawiedliwość z wynikiem 12,31 proc.Trzecia Droga zdobyła 10,37 proc. głosów. Niewiele mniej, bo 10,8 proc, uzyskała Konfederacja. Na Lewicę oddano 7,34 proc. ważnych głosów. Bezpartyjni Samorządowcy dostali 2,59 proc., a Polska Jest Jedna uzyskała 1,5 proc. głosów.

Obserwatorzy OBWE pozytywnie o przebiegu wyborów w Polsce. „Spokój, pluralizm, autentyczny wybór, sprawna organizacja”

Spokojny przebieg, sprawna organizacja, pluralistyczna kampania i autentyczny wybór dla głosujących - takie wnioski w raporcie z przebiegu wyborów parlamentarnych i referendum w Polsce odnotowała Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).Powstał już wstępny raport OBWE na temat przebiegu głosowania w wyborach parlamentarnych i referendum w Polsce, jak również poprzedzającej je kampanii.Zdaniem obserwatorów, rywalizacja w wyborach była autentyczna, a głosujący mieli bogaty wybór.

Są pełne wyniki PKW w wyborach do Sejmu. PiS wygrywa, ale to opozycja ma większość

PiS wygrywa wybory, opozycja będzie miała większość w Sejmie. Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała wyniki głosowania do Sejmu z 100 proc. komisji - ze wszystkich 31 497 obwodów. Według tych danych:PiS - 35,38 proc.Koalicja Obywatelska - 30,70 proc.Trzecia Droga - 14,40 proc.Nowa Lewica z wynikiem 8,61 proc.Konfederacja z wynikiem 7,16 proc.

Marek Sawicki: kandydatów na premiera będzie trzech lub czterech

Marek Sawicki zaznaczył, że "jeżeli mówimy już o nowym rozdaniu i wynikach wyborów, to podejrzewam, że kandydatów na premiera będzie co najmniej trzech, jak nie czterech". "Myślę tutaj o Szymonie Hołowni, Władysławie Kosiniaku-Kamyszu, Donaldzie Tusku i być może także o kimś z Lewicy" - wyjaśnił. "Zobaczymy, co będzie z marszałkiem Włodzimierzem Czarzastym, bo ciągle walczy o mandat, życzę mu dobrze" - dodał. Dopytywany, czy szefem nowego opozycyjnego rządu powinien zostać lider największej partii, czyli Donald Tusk, Sawicki zastrzegł, że "muszą usiąść do rozmów liderzy". "Ja bym ich zachęcał do tego, żeby już jutro siedli i ze sobą porozmawiali, bo mamy do rozdania przynajmniej trzy najważniejsze funkcje w państwie, czyli marszałek sejmu, marszałek senatu i premier" - podkreślił."Oni powinni się umówić w zależności do tego, jakie chcą realizować cele i w jakiej konfiguracji, żeby rzeczywiście już jutro spotkać się i porozmawiać" - mówił Sawicki."I żeby obecna większość parlamentarna wystąpiła do pana prezydenta z apelem, aby nie przedłużał przekazania władzy w Polsce" - zaznaczył.

Sejm: W Warszawie najwięcej głosów zdobywa lider listy KO Donald Tusk - 538 634; na jedynkę listy PiS Piotra Glińskiego zagłosowało 135 339

Według danych PKW, Koalicyjny Komitet Wyborczy Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni zdobywa - 43,23 proc. (741 286 głosów), Komitet Prawo i Sprawiedliwość uzyskał - 20,14 proc. (345 380 głosów), Komitet Wyborczy Nowa Lewica - 13,45 proc. (230 648 głosów), Koalicyjny Komitet Wyborczy Trzecia Droga Polska 2050 Szymona Hołowni - Polskie Stronnictwo Ludowe - 13,25 proc. (227 127), Komitet Wyborczy Konfederacja Wolność i Niepodległość - 7,24 proc. (124 220 głosów).

Aleksander Kwaśniewski: premierem powinien być Donald Tusk

Aleksander Kwaśniewski przyznał, że w tegorocznych wyborach głosował na Lewicę i zmartwił go wynik, jaki zdobyła."Trochę mnie zmartwiło wczoraj wieczorem to, że tych głosów jest mniej niż oczekiwałem i się spodziewałem" - wskazał w poniedziałek w RMF 24 były prezydent Aleksander Kwaśniewski.Kwaśniewski przyznał, że apelował do "zwolenników Szymona Hołowni z tego pierwszego okresu, aby powrócili" po to, aby Trzecia Droga przekroczyła próg 8 proc.Wskazał, że "ci bardziej politycznie świadomi, znający reguły gry" zagłosowali na Trzecią Drogę właśnie po to, aby weszła do Sejmu."Okazuje się ze ten apel o głosowanie taktyczne trafił do bardzo wielu osób i wynik Trzeciej Drogi jest niespodzianką dla nich samych" - zauważył."Te wyniki wyborcze powinny dać pozycję premiera Tuskowi i powinny skłonić wszystkie partie, w tej niełatwej koalicji, do tego żeby te negocjacje były sprawne, szybkie i żeby nie tworzyć problemów, które na samym starcie będą wykorzystane przez dzisiejszy rząd PiS" - zaznaczył. 

Koalicja Obywatelska zyskała w okręgu cztery mandaty. 

Wejdą: Marzena Okła-Drewnowicz, Artur Gierada, Marek Pietrzczyk i Roman Giertych, który wszedł na listy KO dopiero gdy PiS zadeklarowało, że w Kielcach wystartuje Jarosław Kaczyński.Choć Giertych nie prowadził kampanii w terenie (przebywa we Włoszech i ani razu nie pojawił się w Polsce), uzyskał drugi najwyższy wynik w swoim komitecie – zebrał 23,4 tys. głosów. Policzkiem dla PiS może być też to, że KO pokonała tę partię w samych Kielcach – stolicy województwa. Co przesądziło o takim wyniku? Jak można wywnioskować na stronach PKW, znaczenie mogła mieć turystyka wyborcza. W okręgu na podstawie zaświadczenia głosowało 12 009 osób. W przypadku drugiego mandatu odebranego PiS, szalę na korzyść Koalicji Obywatelskiej przeważyło 11 głosów.

Premier dla KO, marszałek Sejmu dla PSL... Oto plany opozycji na podział łupów 

Premier dla KO, marszałek Sejmu dla PSL, marszałek Senatu dla Polski 2050, a dla Lewicy wicepremier z dużymi kompetencjami – o takich planach słyszymy w obozie obecnej opozycji Rozmowy w gronie Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy dotyczące podziału funkcji rządowych i sejmowych mogą się rozpocząć jeszcze w tym tygodniu. Na razie wszyscy czekają na ogłoszenie oficjalnych wyników przez PKW, co zgodnie z zapowiedziami może nastąpić dzisiaj. – Musimy wiedzieć, ile i kto ma szabel – mówi polityk KO. Plan zakłada, że najpierw dojdzie do spotkania liderów wszystkich trzech ugrupowań. Następnie powinno dojść do szczegółowych ustaleń przedstawicieli wszystkich formacji – Na to spotkanie pójdziemy już z pewnymi ustaleniami – słyszymy w KO.

Stanisław Janecki: Tusk i spółka będą się smażyć w piekle za to, że zohydzili Polskę nie tylko światu, ale też sporej części Polaków

Kompletna fikcja i fałszywa świadomość doprowadziły do takich wyników wyborów, jakie znamy. To naprawdę wielkie osiągnięcie, żeby najlepszy okres rozwoju Polski bodaj od czasów Jagiellonów przemienić w jakąś koszmarną karykaturę. A najgorsze jest to, że ci, którzy w ostatnich latach zohydzali Polskę i mieli za nic jej dorobek, pluli w twarz milionom tych Polaków, którzy swoją pracą, zaangażowaniem, poświęceniem, patriotyzmem doprowadzili do tego, że życie w Polsce było przedmiotem podziwu i zazdrości. Jest czymś zupełnie niepojętym, jak miliony ludzi dały sobie wmówić coś kompletnie przeciwnego i zanegowały to, czym i w czym dobrze żyły. Zohydzili też oczywiście Polaków, bo państwo i naród to nie są odrębne całości. A najgorsze jest to, że tak wielu ludzi uznało tę fikcyjną ohydę za rzeczywistość. Momentami to wyglądało jak jakiś amok: im bardziej ktoś dokopywał Polsce i Polakom, tym bardziej uważał to za właściwe, potrzebne i dla Polski dobre. W dużym stopniu dlatego, że taki świat wykreowały im ich autorytety.Czy w sytuacji, gdy rzeczywistość stała się fikcją, pozostaje tylko opuścić ręce i popaść w jakąś bezsilność oraz odrętwienie? Nic podobnego. Ta fikcja jest tak dojmująca, że nie będzie trudno ją obalić, skompromitować. Ta bańka może pęknąć już na początku 2024 r., gdy nowa władza, jeśli tylko zdoła się zorganizować, może od razu zderzyć się ze ścianą. Pajacować można na potęgę, gdy się jest w opozycji czy prowadzi kampanię. Ale rzeczywistość każde pajacowanie boleśnie obnaża i karze. Pierwsi zobaczą to entuzjaści, gdy nic nie wpadnie do portfela, do garażu czy w związku z posadą. Tylko szkoda Polski.  

Lewica już mięknie! Wolne niedziele będą dla dobra koalicji odpuszczone. Żukowska: Aborcja nie będzie wpisana z powodu oporu koalicjanta

Anna Maria Żukowska, pytana o to, czy w umowie koalicyjnej nie znajdzie się zatem kwestia zmiany prawa aborcyjnego, odparła koncyliacyjnie.Domyślam się, że nie będzie wpisana z powodu oporu koalicjanta. Będzie tzw. protokół rozbieżności, gdzie wpiszemy rzeczy, które nie będą w imieniu rządu, ale które mogą być zgłaszane w imieniu partii— powiedziała Żukowska.Jej zdaniem „na pewno projekt zmiany prawa dotyczącego przerywania ciąży nie będzie projektem rządowym w tym układzie”. Natomiast Lewica złoży projekt poselski i będziemy szukać dla niego poparcia w Sejmie i poparcia społecznego— poinformowała. Wyraziła nadzieję, że to poparcie się znajdzie. Żukowska potwierdziła również, że Nowa Lewica będzie postulowała, żeby nowa umowa koalicyjna była jawna dla opinii publicznej.Posłanka Nowej Lewicy zaznaczyła też, że w przypadku ograniczenia handlu w niedzielę jej ugrupowanie było zwolennikiem takiego rozwiązania, jednak dla dobra koalicji, w której większość mają politycy o liberalnej proweniencji, sprawa ta nie będzie stawiana przez Nową Lewicę „na ostrzu noża”.Mam wrażenie, że niedziele handlowe wrócą, ale będziemy walczyli o postulaty związkowców dotyczące płac— oznajmiła Żukowska.

Bodnar zapowiada konfrontację nowego Sejmu z prezydentem: Musimy się przygotować na polityczno-prawne szachy

Zapytany o to, czy istnieje gwarancja, że prezydent Andrzej Duda nie będzie wetował ustaw przyjętych przez większość parlamentarną, Bodnar przyznał, że „nie ma żadnej gwarancji”.Musimy się przygotować, po pierwsze, na coś w rodzaju polityczno-prawnych szachów. Jeżeli za jednym razem się nie uda, prezydent będzie wetował, to musimy ustawę uchwalić, może odrobinę zmodyfikować, jeszcze raz— wyjaśnił.

Jak zastrzegł, jeżeli to także się nie uda, „trzeba zadać prezydentowi pytanie, jakie pan prezydent ma plany na siebie, także po zakończeniu swojej kadencji - czy chce kontynuować misję osoby, która ma dobre relacje ze światem, w kontekście wojny w Ukrainie, czy być może chce być tylko i wyłącznie politykiem służącym interesowi odchodzącego obozu władzy”.

Bodnar został także zapytany o przyszłość prezesa NBP Adama Glapińskiego, którego kadencja kończy się w 2028 roku.Trzeba z tym żyć. Ja niespecjalnie widzę, jakie mogą być argumenty konstytucyjne, żeby skrócić tę kadencję— zastrzegł.Chodzi o odpowiedź na głębsze pytanie, a mianowicie: czy te wszystkie zmiany, które chcemy przeprowadzać, mają służyć tylko i wyłącznie osiągnięciu celu politycznego, czy też działamy zawsze i wszędzie zgodnie z konstytucją? Ja jestem zwolennikiem tego drugiego rozwiązania, nawet jeśli może nas to kosztować— podkreślił.

Dodał, że dotyczy to także Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ja się obawiam takiego scenariusza, że jeżeli ta konstytucja będzie tu i tam naruszana, albo gdzieś trochę zignorowana, albo zlekceważona, to za chwilę się okaże, że opozycja demokratyczna sama się zaplącze we własne nogi i już, w którymś momencie, nie będzie żadnego punktu odniesienia. Obywatele walczyli o konstytucję i uważam, że to musi być drogowskaz, nawet jeżeli będzie to kosztowPło więcej czasu— powiedział.”

Jego zdaniem, rolą polityków jest tłumaczenie, że czasami „pewnych rzeczy nie możemy zrobić, trudno, zabetonowali się, wylali tony cementu na różne instytucje państwowe, ale nie możemy działać w ten sposób”.

Dodał, że „w międzyczasie są różne przypadki losowe”.Ktoś może zrezygnować, nagle może się okazać, że ktoś jednak zmienia swój punkt widzenia na różne sprawy— stwierdził Bodnar.

Zapytany o to, czy należy wrócić do rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, odpowiedział, że „to jest wręcz obowiązek”.Nie ma co do tego dyskusji, że tak trzeba zrobić. Znowu, jest projekt ustawy przygotowany i niedawno ogłoszony przez stowarzyszenie Lex Super Omnia— poinformował.Mamy te wszystkie doświadczenia rozdzielenia i po prostu musimy wrócić do naszych dobrych rozwiązań instytucjonalnych, ale też zastanowić się, co nie grało przed 2015 rokiem, co nie było najlepsze. Dlatego, nawet jak dyskutujemy o tych wszystkich zmianach dotyczących praworządności, to zapewniam państwa, że obywatele będą się tym wszystkim sprawom przyglądali i ich będzie interesowało, czy ich sprawy frankowe przyspieszą, czy sprawy dotyczące ustawy represyjnej z 2016 roku będą szybko rozpoznawane, co z sądami pracy, czy zostanie odblokowany dostęp do nich, czy sądy rodzinne będą szybko rozstrzygały sprawy dotyczące kontaktów z dziećmi czy sprawy rozwodowe— wymienił.Jak podkreślił, „to trzeba robić równolegle - z jednej strony sprawy instytucjonalne, a z drugiej - naprawa wymiaru sprawiedliwości”.

Adam Bodnar dobrze wie, że prezydent ma prawo wetować ustawy przygotowane przez parlament. Zdarzało się to, gdy rządził PiS, najpewniej będzie to miało miejsce również za rządów nowego parlamentu. Tymczasem sam senator KO już wprowadza konfrontacyjną retorykę odnoszącą się do głowy państwa.

Ile na kampanię wydały NGO-sy? Matecki podaje przykłady. "To jest cząstka wydatków organizacji związanych z Sorosem w Polsce"

autor: Fratria/X 

Dariusz Matecki, polityk Suwerennej Polski, zamieścił na X wpis, w którym podsumowuje wydatki różnych fundacji na kampanię antyrządową, a także często antyreferendalną.Jako @Suwerenna_POL od kilku lat wzywamy do uchwalenia ustawy o jawności finansowania NGO’s. @MWosPL przygotował projekt. Czy było to potrzebne? Sami odpowiedzcie: w ciągu 90 dni na kampanie internetowe, w dużej mierze w czasie kampanii wyborczej, tylko na Facebooku, wydali:Do:łącz - 1 344 871 zł, Liberté! - 574 316 zł, Fundacja im. Stefana Batorego - 349 083 zł, Fundacja „Twój głos jest ważny” - 314 329 zł, Fundacja Liberté! - 251 521 zł, wschód - 224 648 zł, Fundacja Liberté! - 186 520 zł, Amnesty International Polska - 142 424 zł, Fundacja Liberte - 131 000 zł— wylicza Matecki.W wielkiej mierze to przekaz antyrządowy, często również antyreferendalny— dodał.

Matecki podał przykład jeden z organizacji, która w ciągu trzeci miesięcy wyemitowała na Facebooku 332 reklamy.Za stronę Do:łącz odpowiada Amplify App OÜ. W ciągu ostatnich 90 dni wyemitowali na Facebooku 332 reklamy. Ktoś nagle wrzuca prawie 1,5 miliona złotych w kampanię wyborczą w Polsce - w reklamy wprost nawołujący do niegłosowania na poszczególne partie polityczne. Wydali na Facebooku więcej niż jakakolwiek partia polityczna.Jak informowało @wPolityce_pl:Całościowym właścicielem i założycielem firmy zajmującej się mediami i komunikacją jest Węgier Tibor Dessewffy. To socjolog, który pełni ważną funkcję w brukselskim think tanku ECFR (Europejska Rada na Rzecz Relacji Międzynarodowych) – organizacji non-profit finansowanej przez Fundację Otwarty Dialog (OSF – Open Society Foundation) Gerge’a Sorosa. Na tym nie koniec. Właściciel Amplify App OÜ jest także prezesem węgierskiego think tanku DEMOS, który uważa się za organizację niezależną od partii, ale ideowo jest silnie związany z tzw. postępową lewicą.Jak podawał w 2021 roku serwis mandiner hu, firma Dessewffy’ego jest jednym z elementów potężnej machiny big data opracowanej na potrzeby kampanii w 2022 r., której celem było odsunięcie Viktora Orbana od władzy.”„Do:łącz” jeszcze przed wyborami wzywała do bojkotu Orlenu. To jest cząstka wydatków organizacji związanych z Sorosem w Polsce - podałem jedynie najwyższe kwoty z Facebooka - pracą dla dziennikarzy śledczych powinno być opracowanie przepływów finansowych do organizacji pozarządowych wpływających na przebieg wyborów w Polsce. To nie tylko reklamy na Facebooku, to również potężne kampanie outdoorowe, czy w Google Adwords— napisał Matecki.

Trzecie podejście Donalda Tuska do rządzenia. Jak było kiedyś? 

Wiele wskazuje na to, że kierowana przez Donalda Tuska Koalicja Obywatelska obejmie rząd wspólnie z Trzecia Droga Polska 2050-PSL oraz Lewicą. Co ciekawe, szef PO już po raz trzeci zaprosi ludowców do rządowej koalicji. Za to z Lewicą PO nie współrządziła nigdy – nie mogła nawet w przeszłości liczyć na pomyślne głosowanie nad wotum zaufania. 

Rząd pierwszy (od 16 listopada 2007 do 18 listopada 2011)

Wybory w 2007 roku Platforma Obywatelska wygrała ze znaczną przewagą, gdyż Polacy byli dość zniecierpliwieni rządami Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007. Nic dziwnego, że na partię Donalda Tuska zagłosowało wówczas 41,51 proc. Wyborców, co dało jej 209 mandatów poselskich. Drugie w zestawieniu PiS zdobyło 166 mandatów. W tej sytuacji Platformie wystarczyło znaleźć jednego koalicjanta – właśnie ludowców, którzy dysponowali 31 sejmowymi głosami.

Rząd drugi (od 18 listopada 2011 do 22 września 2014)

Platforma Obywatelska znów wygrała – tym razem zdobywając 206 mandatów w Sejmie. Naturalnym sprzymierzeńcem znów okazało się PSL, które dołożyło do puli kolejne 27 mandatów. Już sam fakt, że większość parlamentarna nie była aż tak solidna (tylko 235 wobec 231 większości bezwzględnej) zapowiadał znacznie bardziej nerwową kadencję. PSL ponownie przyjął identyczne stanowiska – co więcej, Waldemar Pawlak i Marek Sawicki zachowali funkcje z poprzedniego rozdania. Ale nie na długo.

Niewiadome – Polska 2050 i Lewica

Druga w wyborach KO będzie miała 157 posłów. Jakimi koalicjantami dla KO będą pozostałe dwa ugrupowania, czyli Polska 2050 Szymona Hołowni i Lewica? Pozostaje wróżyć z fusów. Faktem pozostaje, że przy każdym głosowaniu nad wotum zaufania (a było ich łącznie cztery podczas obydwu kadencji), przedstawiciele lewej strony sceny politycznej konsekwentnie opowiadali się przeciwko. Wiele elementów programowych może okazać się także teraz kością niezgody.

Bez zaciskania pasa. Jest prognoza deficytu i długu dla nowego rządu

Analitycy Allianz Research prognozują, że w bieżącym roku deficyt fiskalny (występuje, gdy wydatki w administracji publicznej są większe niż dochody fiskalne - podatki i składki) wyniesie około -5 proc. PKB i jest mało prawdopodobne, aby w przyszłym roku znacznie się zmniejszył.- Opierając się na przedwyborczych obietnicach PiS i zakładając przedłużenie sporów z UE, co nadal wstrzymywałaby część unijnego finansowania dla Polski, prognozowaliśmy utrzymanie rocznych deficytów fiskalnych w przedziale od -4 proc. do -5 proc. PKB do 2028 r., jeśli PiS pozostałby u władzy. Dług publiczny wzrósłby wówczas do około 60 proc. PKB do 2028 r. z obecnych 50 proc. - napisali w analizie.Dodali, że prawdopodobny nowy rząd kierowany przez KO zapewniłby możliwość odblokowania funduszy unijnych w wysokości do 14 proc. PKB w latach 2024-2027.- Pobudziłoby to inwestycje i aktywność gospodarczą, a tym samym do pewnego stopnia pomóc może obniżyć deficyt fiskalny i wskaźniki długu publicznego do PKB po 2024 roku. Ostrożne szacunki NBP sugerują, że samo odblokowanie środków z KPO, czyli około 14 proc. PKB, może zwiększyć wzrost PKB o około +0,4 pkt. proc. w pierwszym roku i +0,2 pkt. proc. w drugim roku - wyliczają.Należy jednak pamiętać, że uwolnione środków z KPO to długi proces i uczynienie tego już w pierwszej połowie 2024 roku nie będzie łatwe. - Narodowy Bank Polski w obliczu spadku inflacji (z 18 do 10 proc. - przyp. red.) skupił się na wspieraniu słabnącej gospodarki (spodziewamy się, że realny PKB skurczy się w 2023 r. o -0,2 proc.) i tym samym NBP był jednym z pierwszych banków centralnych w Europie, który rozpoczął cykl łagodzenia polityki pieniężnej. Patrząc w przyszłość, odreagowanie zeszłorocznych szoków cen energii i żywności będzie kontynuowane i powinno wspierać dezinflację, podczas gdy zanikające efekty bazowe spowolnią ten proces w 2024 roku. Znaczące obietnice wydatków fiskalnych obu obozów politycznych, a także silny wzrost płac pozostają czynnikami zwiększającymi ryzyko inflacyjne - prognozują ekonomiści.

Koniec cenowego cudu na stacjach paliw. Będzie tylko drożej

Zwrócili uwagę, że w drugiej połowie tygodnia sytuacja na stacjach zaczyna się zmieniać i coraz trudniej znaleźć stacje, gdzie można zatankować w cenie poniżej 6 zł za litr. "To sygnał, że w detalu zacznie się realizować zwyżkowa prognoza" - poinformowali analitycy. E-petrol.pl na końcówkę października zakłada następujące przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw: "6,05-6,18 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, dla diesla 6,08-6,20 zł/l, a dla LPG 3,08-3,16 zł/l"."Dynamika zmian nie jest co prawda duża, ale kierunek jest jeden - w górę. Dzisiaj metr sześc. 95-oktanowej benzyny jest przez rafinerie wyceniany średnio na 4835,80 zł i w porównaniu do poprzedniego piątku cena tego paliwa wzrosła o 76,20 zł" - wyliczyli eksperci. Poinformowali też, że olej napędowy w tym samym czasie podrożał o 63,40 zł i jego aktualna średnia cena w oficjalnych notowaniach producentów to 4838,60 zł/m sześc. 

Wspólne oświadczenie Tuska, Hołowni, Czarzastego i Kosiniaka-Kamysza: "Potwierdziliśmy gotowość pełnej współpracy"

Włodzimierz Czarzasty, Donald Tusk, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz  / autor: screenshot tvp info

We wtorek rozpoczynają się konsultacje prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami komitetów wyborczych, które będą miały swoją reprezentację w nowym Sejmie. Na godz. 12 zaplanowano spotkania z przedstawicielami KW Prawo i Sprawiedliwość, natomiast na godz. 14 konsultacje z KKW Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni. Spotkania z prezydentem będą kontynuowane w środę - tego dnia Andrzej Duda spotka się z przedstawicielami KKW Trzecia Droga Polskie Stronnictwo Ludowe – Polska 2050 Szymona Hołowni (godz. 11), KW Nowa Lewica (godz. 13) i KW Konfederacja Wolność i Niepodległość (godz. 15).Potwierdziliśmy gotowość pełnej współpracy i tworzenia nowej większości w przyszłym parlamencie. To ważna informacja w dniu,w którym prezydent Duda rozpoczyna konsultacje– powiedział Donald Tusk.Budowaliśmy współprace opartą na partnerstwie i zaufaniu. Dla nas to bardzo ważne, żeby nie tylko liczyć głosy – one są najważniejsze – ale żeby szanować siebie nawzajem jako równych partnerów. Dziękuję kolegom za deklarację, ze tworzymy większość w parlamencie, że z tą informacją możemy pójść do prezydenta Dudy i uspokoić go i ułatwić mu – jak sądzę – zadanie w podejmowaniu kolejnych kroków konstytucyjnych. Jesteśmy gotowi do tworzenia rządu. Dziękuję za potwierdzenie deklaracji, że lider partii największej w tych wyborach po stronie opozycji, dostanie trudną misę tworzenia rządu. To zależy od prezydenta i sytuacji po konsultacjach. Potwierdziliśmy naszą wolę przygotowania prac Sejm, Senatu, prezydium tak, by oddawało to pełne partnerstwo i równość wszystkich podmiotów politycznych zaangażowanych w ten proces– oświadczył Donald Tusk dodając, że liczy na dobrą współpracę z prezydentem i szybkie decyzje, bo „Polacy czekają na szybkie decyzje” i na „ciężką pracę”.Pan prezydent czeka dziś na to, aż usłyszy, ze jest w Sejmie większość do powołania premiera. Jest większość i jest kandydat na premiera. Panie prezydencie, nie ma na co czekać– oświadczył szef Polski 2050.Panie prezydencie, chcę powiedzieć: koniec kombinowania. Jest większość w Sejmie, która wyłoni rząd bez względu na to, jaką drogą pan pójdzie. Jest większość, stanowimy tę większość. Zdarza się, że bez względu na to, ile kto ma posłów i posłanek, wszyscy są równi. Popieramy desygnowanie Tuska i danie mu misji tworzenia rządu– powiedział lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. 

Niemieckie media o wyborach w Polsce. Prof. Engels: Polacy postanowili dostosować się do ideologicznego kursu Europy

Publicysta tygodnika „Sieci” zwrócił uwagę na pierwsze powyborcze działania opozycji, która próbowała przekonywać, że finanse państwa są w złym stanie.Pierwsza potyczka polityczna po wyborach już za nami. Pisaliśmy o tym na wPolityce.pl. Tusk już ćwiczy podobno to zdanie: pieniędzy nie ma, zastałem straszną sytuacje w budżecie. Pani poseł Leszczyna, typowana na ministra finansów, próbowała wdrożyć ten plan tuz po wyborach. Powiedziała: „Straszna sytuacja w finansach. Dziura Morawieckiego”. I co się zdarzyło? Nie tylko redaktor Kłeczek czy Karnowski, mogą się państwo uśmiechnąć ironicznie, ale eksperci i to nawet przychylni PO, przychylni liberalnej opozycji powiedzieli: bzdura, kłamstwo, stan finansów publicznych jest świetny. Premier Morawiecki przedstawił dane, które to potwierdziły. To moment, w którym to, co miłe dla opozycji już za nią. Plan był taki, by wejść i powiedzieć: słuchajcie te wszystkie obietnice są nieważne. Były przenośnią dlatego, że nie ma pieniędzy. Okazuje się, że stan finansów jest dobry i ludzie na serio wzięli te obietnice– powiedział Karnowski.Michał Karnowski zwrócił uwagę na skandaliczne działania wobec ludzi związanych z PiS.To są czasy komunistyczne. „Gazeta Wyborcza” wzywa do tworzenia list proskrypcyjnych ludzi do zwolnienia. Coś obrzydliwego. Zaczynacie tak pysznie. Pamiętam rządy od Cimoszewicza. Widziałem wielu zwycięzców, ale takiej pychy nie widziałem nigdy– powiedział. Mówił też o niemieckim wpływie na polskie wybory. Nie wygrała opozycja. Wygrały niemieckie pieniądze wrzucone do tej kampanii. I niemieckie media– stwierdził Michał Karnowski.

Niemieckie media o wyborach w Polsce. Prof. Engels: Polacy postanowili dostosować się do ideologicznego kursu Europy

Prof. David Engels odnotowuje fakt, że Prawo i Sprawiedliwość, mimo zdobycia największej liczby głosów jako partia, najprawdopodobniej nie będzie w stanie zbudować większości.Dotychczasowa opozycja uzyskała stabilną większość do przejęcia władzy, a co ważniejsze, w Polsce zapanował nastrój uniemożliwiający partiom z lewej i prawej strony PiS zawarcie z nią sojuszu— pisze historyk.Engels zwraca uwagę, że każdy Polak, który 15 października oddał głos na inną partię niż PiS, działał „z pełną świadomością, że głosuje za odejściem od dotychczasowego kursu patriotyczno-chrześcijańsko-społecznego, a zamiast tego wspiera koalicję partyjną, której ideologię można określić w najszerszym znaczeniu jako zielono-lewicowo -liberalna”.Belgijski historyk zwraca uwagę, że również niska frekwencja referendum odbywającego się równolegle z wyborami wskazuje na przejawianą przez Polaków chęć odejścia od dotychczasowego kursu politycznego.Polacy postanowili dostosować się do obecnego ideologicznego i politycznego kursu Europy Zachodniej i nawet jeśli otrzymali (nie)delikatną „pomoc” w postaci sankcji UE i ostrzału lewicowo-liberalnych mediów, decyzja ta została podjęta w dużej mierze dobrowolnie— ocenia.

 autor: Fratria/X

Balcerowicz przeczytał wreszcie "100 konkretów" PO. "Milczy w sprawach zasadniczych. Skąd wziąć pieniądze?"

  Autorzy „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów” wyraźnie zawiedli oczekiwania profesora.

Przeczytałem materiał PO „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów”. Zawiera wiele szczegółowych obietnic, a milczy w sprawach zasadniczych: stanu gospodarki po PiS, skąd wziąć pieniądze, co zrobić, by nasza gospodarka nie wpadła w stan bliski stagnacji. To ma być programu rządu?!

— napisał na protalu X wyraźnie rozczarowany prof. Leszek Balcerowicz.

Megaprojekty PiS – atom, zbrojenia i CPK. Co powinien kontynuować nowy rząd? [SONDAŻ DGP I RMF] 

Centralny Port Komunikacyjny jest jednym z flagowych mega projektów PiS. Czy należy kontynuować ten projekt? 

Większość respondentów chce kontynuacji inwestycji w atom, wydatków na zbrojenia i budowy CPK. Izera nie ma poparcia, podobnie jak likwidacja IPN i CBA

W tym tygodniu ugrupowania chcące tworzyć przyszły rząd – KO, Trzecia Droga i Lewica – mogą ujawnić treść umowy koalicyjnej. Według naszych informacji, oprócz podwyżek dla nauczycieli i budżetówki, będzie w niej zapisane przedłużenie obecnego mechanizmu osłon przed podwyżkami cen prądu. Umowa ma być jawna. Będzie wskazywać priorytety nowego rządu i stanowić kolejny element presji na prezydenta, który musi podjąć decyzję o desygnowaniu premiera. 

"Postanowiłem powierzyć misję sformowania rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu"

Prezydent postanowił powierzyć Mateuszowi Morawieckiemu misję sformowania rządu.W wyniku wyborów parlamentarnych żaden z komitetów nie zdobył samodzielnej większości. Jeżeli misja przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości się nie powiedzie wówczas w kolejnym kroku to Sejm wybierze kandydata na premiera, a ja niezwłocznie powołam go na to stanowisko! Wszystkie konstytucyjne zasady i terminy zostaną dochowane!

Ścigaj: Jest szansa, że PiS będzie mieć większość w Sejmie. Opozycja nie ma wspólnego programu i umowy koalicyjnej

Na uwagę prowadzącego rozmowę , że opozycja mówi o swoim zwycięstwie i możliwości powołania większościowego rządu, odpowiedziała:No tak, tylko, że ja jako wyborca jestem przywiązana do tego, że jak głosuję na kogoś to oczekuję realizacji programu. Tutaj jest duża wątpliwość, ponieważ opozycja takiego wspólnego programu nie ma, umowy koalicyjnej też nie widzimy. Nie wiadomo co zostanie zrealizowane z tego co mówiła Lewica, Trzecia Droga, przecież to są całkowicie różne elektoraty, to są ludzie o rożnych poglądach. Trudno mi sobie wyobrazić połączenie tych poglądów. 

Ciekawe badanie CBOS! Jak wyglądał przepływ elektoratów w tegorocznych wyborach? Kogo poparli niegłosujący w 2019 roku?

autor: Fratria/Twitter

36 proc. wyborców Trzeciej Drogi głosowało cztery lata temu na Koalicję Obywatelską, 15 proc. na Polskie Stronnictwo Ludowe, a 10 proc. na Prawo i Sprawiedliwość - wynika z sondażu CBOS. Elektorat PiS składa się w większości z wyborców, którzy oddali głos na tę formację przed czterema laty.

 Liderka Strajku Kobiet Marta Lempart / autor: Fratria/X:@JanSpiewak

Opozycja boi się tematu aborcji, a "Strajk Kobiet"... milczy? Śpiewak: "Marta Lempart, pobudka". Aktywista publikuje wymowny mem

Co najmniej od czasu wyborów parlamentarnych liderka „Strajku Kobiet” Marta Lempart milczy w kwestii prawa aborcyjnego w Polsce. Choć przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk deklarował w czasie kampanii wyborczej, że po ewentualnym przejęciu władzy umożliwienie legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży będzie jedną z jego pierwszych decyzji.Tymczasem wczoraj jeden z liderów Lewicy Włodzimierz Czarzasty przyznał, że w nadchodzącej kadencji Sejmu taki projekt raczej „nie przejdzie”. Polityk Razem Maciej Konieczny stwierdził w Polskim Radiu 24, że sprawę aborcji blokuje Trzecia Droga, a Koalicji Obywatelskiej jest to na rękę. 

Kapitulacja? Razem poprze Donalda Tuska, ale nie wejdzie do rządu. "Ważne dla partii postulaty nie zostały wzięte pod uwagę"

Rada krajowa partii Razem w nocy przyjęła uchwałę, która zakłada, że politycy tego ugrupowania poprą rząd Donalda Tuska, ale oficjalnie do rządu nie wejdą. W trakcie negocjacji koalicyjnych liderów opozycji ważne dla partii Razem postulaty nie zostały wzięte pod uwagę - podaje Onet.pl. Gdy ruszyły negocjacje przedstawiciele opozycyjnych ugrupowań dotyczące umowy koalicyjnej, każda z partii miała przedstawić swoje propozycje zmian. Bardzo poważnie podeszliśmy do tych rozmów, ale też nie na zasadzie, że 100 proc. naszych postulatów znajdzie się w umowie, bo jesteśmy realistami. Jednak efekt jest taki, że te najważniejsze punkty, które postulowaliśmy ostatecznie w umowie koalicyjnej, się nie znalazłycytuje polityka partii Razem Onet.pl Chodzi m.in. o tzw. ustawę ratunkową, zakładającą m.in. dekryminalizację pomocy w aborcji oraz o zwiększenie nakładów PKB na ochronę zdrowia, oraz szkolnictwo wyższe. Członkowie partii Razem chcieli także zapisów dot. ułatwień działań związków zawodowych.Polki i Polacy zdecydowali, że chcą rządu opozycyjnego, więc my taki rząd poprzemy, ale nie wyobrażamy sobie, by brać za niego odpowiedzialność, pracować w resortach nie mając gwarancji tego, że nasze postulaty będą zrealizowane, że będą na to odpowiednie środkidodał polityk Razem.

Alexander Soros, Rafał Trzaskowski  / autor: Fratria/screenshot Instagram @alexsoros

Syn Sorosa zamieścił w sieci zdjęciem z Trzaskowskim: Dobrze było "nadrobić zaległości". Jednak polityk PO spotkaniem się nie pochwalił

Rafał Trzaskowski nie pochwalił się w sieci tym, że odbył spotkanie z Alexandrem Sorosem, synem miliardera George’a Sorosa. Zrobił to jednak rozmówca polityka Platformy Obywatelskiej, który w mediach społecznościowych napisał, że dobrze było „nadrobić zaległości z charyzmatycznym burmistrzem Warszawy”. Co było tematem ich rozmów? Alexander Soros jest jednym z synów miliardera George’a Sorosa, spadkobiercą jego fortuny i przewodniczącym Fundacji Społeczeństwa Otwartego (Open Society Foundations). Nie pierwszy raz spotkał się z Rafałem Trzaskowskim. Panowie rozmawiali m.in. w maju 2022 roku. Wówczas Trzaskowski stwierdził, że fundacja Sorosa zajmuje się „wspieraniem demokracji na całym świecie”. Przypomnijmy, że były dyrektor tej fundacji przyznał się do nieuczciwej, stronniczej kampanii przeciwko Węgrom i Polsce w długim wywiadzie udzielonym przez Skype’a, a opublikowanym przez węgierski dziennik „Magyar Nemzet”.

Liderzy opozycji podpisali umowę koalicyjną. Tusk nie mógł się powstrzymać od uderzenia w prezydenta: Chciał uzyskać czas

autor: screenshot TVP Info

To umowa bardzo szerokiego kompromisu. Nikt nie jest do końca zadowolony i nikt nie jest do końca niezadowolony, ale w Polsce najważniejsze jest stworzenie perspektywy i zrealizowanie Polski, która będzie Polską tolerancyjną, otwartą, praworządną, odpowiedzialną. Polską mającą swoje silne miejsce w UE. W związku z tym wchodzimy jako lewica w ten kompromis. Wiemy, że wiele rzeczy trzeba będzie doprecyzować, ale wygraliśmy to wspólnie, łączymy siły po to, by odmienić sposób myślenia o Polsce i sposób myślenia w Polsce. Ta umowa będzie wymagała akceptacji władz statutowych. Mam osobiście wielką satysfakcję nie tylko współpracy z fajnymi ludźmi, ale również satysfakcję z tego, że po 18 latach mamy szansę wdrażać części naszego programu

– mówił Włodzimierz Czarzasty.

To historyczny moment, na który czekaliśmy 8 lat. Co ważne, dziś wysyłamy ważny sygnał dla Europy, całego świata. Polska wraca na demokratyczną, praworządną mapę świata. To sygnał dla tych, którzy czekali na tę wiadomość. (…) Dziś wiele kobiet dało nam mandat zaufania. 11 mln ludzi patrzy na nas, że my, jako koalicja, rozwiążemy sprawy, które powinny być rozwiązane: to rozdział Kościoła od państwa, kwestie związane z równością. (…) Są to decyzje ważne. Jako Lewica chciałbym zadeklarować, że od pierwszego posiedzenia Sejmu będziemy z państwem, będziemy składali projekty ustaw, na które się umówiliśmy. Jednym pierwszych projektów ustaw będzie ustawa dotycząca przerywania ciąży

– oświadczył Robert Biedroń.

Tusk rzeczywiście "naprawi krzywdy" emerytowanych esbeków? Taki zapis zawiera umowa koalicyjna KO, TD i Lewicy!

Lider PO Donald Tusk / autor: PAP/Marcin Obara

W tekście umowy koalicyjnej pojawił się m.in. punkt dotyczący świadczeń społecznych.

20.Świadczenia społeczne muszą być uzupełnione, zwłaszcza w obszarze systemowego wsparcia rodzin, osób z niepełnosprawnościami, opiekunów osób niesamodzielnych i seniorów. Koalicja widzi potrzebę kompleksowych rozwiązań w zakresie polityki społecznej. Uprościmy system orzecznictwa, uchwalimy ustawę o asystencji dla osób niesamodzielnych. Państwo powinno zapewnić godne warunki życia emerytom i rencistom. Wprowadzimy rozwiązania zwiększające aktywność społeczną osób starszych oraz gwarantujące godne warunki dla seniorów na śmierci współmałżonka

— czytamy.

Na tym jednak nie koniec. Oto kolejny akapit:

Wprowadzimy rozwiązania przywracające prawa nabyte emerytów pobierających świadczenia na podstawie przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy.

KRS ujawnia ogromną skalę upolitycznienia "kasty" sędziowskiej! "Sędzia nie może należeć do partii politycznej"

Krajowa Rada Sądownictwa przypomina sędziom o zasadzie niezawisłości i apolityczności. Przedstawiciele Rady, w specjalnej uchwale, nawołują do zaprzestania, przez skrajnie upolitycznione stowarzyszenia sędziowskie, działalności politycznej.Krajowa Rada Sądownictwa wyraża stanowczą dezaprobatę wobec działalności części środowisk sędziowskich w okresie kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu w 2023 roku oraz 
w okresie bezpośrednio poprzedzającym kampanię, a wyrażających się w wystąpieniach publicznych, wykraczających poza zagadnienia związane z sądownictwem i jego reformą. Treść tych wystąpień wpisywała się w narrację uczestników sporu politycznego, godząc w zasadę apolityczności sędziowskiej— podkreślają członkowie KRS.Krajowa Rada Sądownictwa stwierdza, że zachowania takie w społecznym odczuciu budzą uzasadnione obawy i poważne wątpliwości co do bezstronności sędziów, bezpośrednio godząc w zasadę zaufania obywatela do władzy sądowniczej— informuje KRS.W trakcie posiedzenia Rady przestawiono też raport dotyczący skali upolitycznienia części środowiska sędziowskiego.

Koalicja ośmiu gwiazdek podpisała pakt. Kosiniak-Kamysz znowu został ograny przez Tuska, a wyborcy pozbawieni obietnic

Umowa koalicyjna jest na tyle ogólna, że można ją poprowadzić w dowolną stronę. Najbardziej konkretnie przedstawiają się groźby wobec rządu Zjednoczonej Prawicy. Hołownia zapewnia, że żadne z ugrupowań nie rezygnuje z własnej tożsamości, a Kosiniak-Kamysz przekonuje, że koalicja ma program dla Polski. Widać, że dobrze czują się w roli przystawki, podmiotu podporządkowanego działaniom Tuska. Likwidacja CBA, emerytury dla zdegradowanych SB-ków, reforma wymiaru sprawiedliwości zgodna z oczekiwaniami Brukseli, „odpolitycznienie” mediów i służb mundurowych, unieważnienie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, finansowanie in vitro, a wszystko to przypudrowane okrągłymi zdaniami o  wspólnych wartościach. Koalicja „ośmiu gwiazdek” podpisała swój pakt. Niby wszyscy zadowoleni, a przecież jest tak, jak chciał Tusk. A wyborcy? Próżno będą szukać w dzisiejszym dokumencie obietnic złożonych w kampanii.Zobowiązujemy się wspólnie pracować na rzecz poprawy poziomu życia i poczucia bezpieczeństwa obywatelek i obywateli naszego kraju jako nowoczesnego narodu w sercu Europy, przyjaznego sąsiadom podzielającym nasze wartości, w poszanowaniu tradycji i wartości wywodzących się z naszej kultury i historii— napisali przedstawiciele partii opozycyjnych w umowie koalicyjnej. Donald Tusk podbił to patetycznym wystąpieniem na wspólnej konferencji prasowej, twierdząc „że dla Polski można pracować zgodnie, szybko, w harmonii, przy różnicy poglądów, czasami interesów”. Widać jednak, że umowa koalicyjna zabezpiecza głównie interesy KO i samego Tuska. Już sam fakt jej zawarcia daje mu szansę na wywiązanie się z brukselskich zobowiązań. Najmocniejszą i najbardziej konkretną częścią umowy koalicyjnej jest część pt. „rozliczenie rządów Zjednoczonej Prawicy”. Dokładnie tak samo jak w „100 konkretach na 100 dni”. Widać obsesja Donalda Tuska jest trwała i konsekwentna. Mamy więc zapisy o licznych patologiach, które zostaną rozliczone oraz pociągnięciu do odpowiedzialności konstytucyjnej poszczególnych polityków. Jest też obietnica likwidacji CBA, przywrócenia praw emerytalnych funkcjonariuszy służb komunistycznych i odpolitycznienia służb mundurowych. Oddzielny akapit poświęcono „naprawieniu i odpolitycznieniu mediów publicznych”. „Stały się one w dużej mierze odpowiedzialne za rozłam w społeczeństwie, szerzenie kłamstw oraz celowo urządzane nagonki i kampanie nienawiści, prowadzące do rozbicia wspólnoty narodowej. Zobowiązujemy się podjąć wszystkie niezbędne kroki, by niezwłocznie przerwać ten proceder i wyciągnąć konsekwencje wobec siejących nienawiść za pieniądze publiczne - zapisano w umowie koalicyjnej.Najważniejsze zapisy, które miałyby bezpośrednio przełożyć się na sytuację materialną wyborców Koalicji Obywatelskiej, nie znalazły się w umowie koalicyjnej. Nie ma śladu po kwocie wolnej od podatku, którą Tusk obiecał podnieść do 60 tys., nie ma „babciowego” ani kredytu 0 procent na zakup mieszkania, brak też 30 proc. podwyżek dla nauczycieli. Bo przecież nie o to w tych wyborach chodziło! Chodziło o odsunięcie rządu Zjednoczonej Prawicy i przejęcie władzy przez Donalda Tuska. Temu miała służyć jedna lista, na którą usilnie namawiał lider KO przez długie miesiące. Trzecia Droga odżegnywała się wówczas od wszelkich prób podporządkowania jej. Kosiniak-Kamysz tak w tę swoją niezależność uwierzył, że właśnie został wchłonięty w rzeczywistość polityczną napisaną przez Tuska. Stanowisko „pierwszego wicepremiera” znieczuliło go tak dalece, że nie dostrzega porażki. PSL miał wyjątkową szansę, by odbudować swoje patriotyczne tradycji i stanąć po stronie Polski i w obronie narodowego interesu. Nie zdołał. Trudno stwierdzić co przeważyło: siła presji Donalda Tuska czy słabość wewnętrzna. Pewne jest jedno: PSL kolejny raz dał się wchłonąć i podporządkować. Ich postulaty zostały zinstrumentalizowane i użyte do stworzenia koalicji, która zatrzyma konserwatywny i prorozwojowy kierunek Polski. Będzie podejmować decyzje destrukcyjne dla państwa i zmierzające do utraty suwerenności. Bruksela i Berlin pracowały na ten moment od lat. 

Rafał Trzaskowski zapowiadał, że w Polsce nie będzie miejsca dla wyborców Prawa i Sprawiedliwości

Całkiem niedawno, bo w marcu wiceszef PO, Rafał Trzaskowski zapowiadał, że dla wyborców PiS nie będzie miejsca w Polsce.Wszyscy wiemy, że młode pokolenie, właśnie wy, rozstrzygnie kwestię absolutnie fundamentalną: kto będzie rządził w Polsce. Czy to będzie opozycja, partie demokratyczne, czy to będzie znowu PiS wspierany przez swoich popleczników; przez tych, których przez te lata hodował, którzy mają absolutnie skrajne poglądy, na które nie ma miejsca w Polsce i których nigdy nie zaakceptujemy— grzmiał kilka miesięcy temu ze sceny w Sosnowcu prezydent stolicy.Wygląda na to, że nowy obóz rządzący, ten uśmiechnięty, otwarty, tolerancyjny i praworządny zrobi wiele, by ci wyborcy nie czuli się „u siebie”, choć Donald Tusk na marszu 1 października ślubował zakończenie wojny polsko-polskiej. Szybko okazało się, że ani w Sejmie, ani w Senacie Prawo i Sprawiedliwość nie może liczyć na swojego przedstawiciela w Prezydium, choć mieć go powinno. Jednak sejmowa większość nie zgodziła się na kandydatów wskazanych przez PiS. Oczywiście sejmowa większość ma swoje prawa, z których zresztą przez osiem lat garściami czerpał obóz Zjednoczonej Prawicy, ale i wyborcy mają prawo czuć się uszanowani. Wczoraj poczuli się zignorowani. 

Polacy wypowiedzieli się w kwestii wprowadzenia przez nowy koalicyjny rząd euro [SONDAŻ]

62,9 procent Polaków jest zdania, że nowy rząd KO, Trzeciej Drogi i Lewicy nie powinien dążyć do wprowadzenia w Polsce waluty euro - wynika z sondażu IBRiS dla Radia ZET. Odmiennego zdania jest 21,2 procent respondentów - dodano.  

Plan zemsty przygotowany! Borys Budka: Uchwały unieważniające wybór sędziów TK są gotowe. Wykona je nowy rząd

Uchwały unieważniające wybór sędziów TK są już gotowe, ale żeby je szybko wykonać powinien być już nowy rząd” — powiedział w TOK FM szef klubu KO Borys Budka.Uchwały są gotowe, ale oprócz podejmowania takich deklaracji jest jeszcze element wykonania pewnych rzeczy. Dla mnie najważniejsze jest, by uchwały mogły być szybko wykonane, więc wolałbym, by w Ministerstwie Sprawiedliwości i w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów byli nowy premier i nowy minister— wyjaśnił.Jak wyjaśnił, gotowa jest również uchwała stwierdzająca wadliwość obsadzenia Krajowej Rady Sądownictwa. Podkreślił, że aby prokuratura mogła zbadać nieprawidłowości w Ministerstwie Sprawiedliwości, trzeba zaczekać na pełen dostęp do dokumentów.

Lista hańby! 9 europosłów z Polski zagłosowało za zmianą traktatów UE. Wśród nich Thun, Spurek, Miller i Cimoszewicz

autor: PAP/EPA/RONALD WITTEK/X 

Większość europosłów z Polski głosowała przeciwko zmianie unijnych traktatów. Poza europosłami PiS, przeciw głosowali również eurodeputowani z KO, a także Jarosław Kalinowski reprezentujący PSL. Natomiast za zmianą traktatów unijnych głosowała dziewiątka europosłów z Polski. Wśród nich znalazły się Róża Thun (Polska 2050) z grupy Renew oraz Sylwia Spurek z grupy Zielonych. Pozostali głosujący w ten sposób to europosłowie z grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów: Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Bogusław Liberadzki, Łukasz Kohut i Leszek Miller.

PSL i Polska 2050 "konsumują" polityczne "małżeństwo". Kluby podpisały porozumienie o współpracy parlamentarnej. Co zawiera?

Porozumienie o współpracy parlamentarnej między klubami Polska 2050 - Trzecia Droga oraz Polskie Stronnictwo Ludowe - Trzecia Droga podpisali w czwartek ich przewodniczący: Mirosław Suchoń oraz Krzysztof Paszyk.Jak mówił podczas konferencji prasowej w Sejmie Suchoń, zapisy tego porozumienia będą podstawą do realizacji postulatów programowych przedstawionych w kampanii wyborczej przez Trzecią Drogę.To moment, w którym realizujemy obietnicę z naszego hasła: dość kłótni, do przodu. Obywatele oczekują pozytywnych zmian. Celem Trzeciej Drogi jest realizacja projektów, które będą służyły poprawie jakości usług publicznych, stabilności działalności gospodarczej— mówił szef klubu Polski 2050.Jak przekazał, porozumienie zakłada m.in. ścisłą, bieżącą współpracę przewodniczących klubów, konsultacje podczas prac na projektami ustaw i uzgadnianie stanowisk, a także wspólne posiedzenia klubów parlamentarnych.

Doradca premiera Węgier: Jestem zszokowany widokiem lewicowego przejęcia władzy, zorganizowanego przez imperium Sorosa w Polsce

Budapeszt / autor: Fratria/X: @BalazsOrban_HU 

Doradca premiera Węgier krytycznie skomentował poczynania rządu Donalda Tuska w pierwszych dniach funkcjonowania zauważając, z jak wielkim chaosem politycznym i instytucjonalnym mierzy się obecnie Polska. Jestem zszokowany widokiem lewicowego przejęcia władzy, zorganizowanego przez imperium Sorosa w Polsce. Mediom publicznym ścina się głowę, siły policyjne zajęły siedzibę, w wyniku czego prawicowy polityk został ranny podczas protestu. Chaos jest ewidentny, ponieważ nowy premier Donald Tusk priorytetowo potraktował restrukturyzację mediów w przeciągu zaledwie tygodnia urzędowania — napisał na platformie X Balázs Orbán.Węgierski parlamentarzysta ocenił, że wpływy kontrowersyjnego węgierskiego multimiliardera George’a Sorosa są w gabinecie Donalda Tuska oczywiste. Według niego Polska jest teraz o wiele mocniej uzależniona od zewnętrznych wpływów.Tymczasem prezydent Andrzej Duda określił ostatnie wydarzenia mianem anarchii, a Bruksela, w tym Vera Jourova, podczas swojej wizyty w Warszawie zachowuje wymowne milczenie. Powiązania Sorosa w nowym rządzie, w którym absolwent uniwersytetu Sorosa jest ministrem sprawiedliwości, lewicowa działaczka feministyczna ministrem edukacji, a funkcję ministra bez teki utworzono w celu ochrony interesów zagranicznych organizacji pozarządowych, są oczywiste.— stwierdził węgierski polityk.Jakby tego było mało, szef MON składa najlepsze życzenia żołnierzom chroniącym polską granicę, a Marszałek Sejmu Szymon Hołownia wita w polskiej izbie niższej afrykańskich migrantów— dodał.W kontekście zmian, jakie w przyspieszonym trybie zachodzą nad Wisłą, Balázs Orbán zaakcentował wewnętrzną stabilność Węgier. Wyraził tez nadzieję, że w związku z nadchodzącymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, jest szansa na dokonanie istotnych zmian w Unii Europejskiej.Wydarzenia te podkreślają stabilność polityczną Węgier i znaczenie naszych wysiłków na rzecz suwerenności. Zmiany w Brukseli są potrzebne jak najszybciej – miejmy nadzieję, że wybory do Parlamentu Europejskiego w 2024 r. dadzą szansę, której wszyscy szukamy— podsumował Balázs Orbán.

 

Analiza Ordo Iuris ws. działań rządu Donalda Tuska. "Po raz pierwszy po 1989 roku Rzeczpospolita staje wobec tak poważnego kryzysu ustrojowego"

Podstawowe ostrzeżenia jakie padają w analizie Ordo Iuris podkreślają działania nowego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który upublicznił projekt rozporządzenia, w myśl którego orzeczenia sądów polskich mają zostać podporządkowane orzecznictwu międzynarodowych trybunałów.„Dekret Bodnara” – jak zostało już określone projektowane rozporządzenie – stanowi jaskrawe naruszenie art. 178 ust 1 polskiej Konstytucji, zgodnie z którym „sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom”. Nie wolno zatem w drodze rozporządzeń nakładać na sędziów obowiązków dotyczących orzekania i uzasadnienia orzeczeń— wskazuje dokument. Dalej, eksperci Ordo Iuris pochyli się nad sejmową uchwałą, która kwestionuje wybór członków KRS, którzy byli mianowani od marca 2018 do maja 2022 roku, a także nad „testami niezawisłości”, których celem - według autorów analizy - mogłoby być podważenie mianowania sędziów przez Prezydenta RP. To, według Ordo Iuris, nosi znamiona upolitycznienia sędziów i wymiaru sprawiedliwości. Po raz pierwszy po 1989 roku Rzeczpospolita staje wobec tak poważnego kryzysu ustrojowego. Władza, z pełną świadomością bezprawności, sięga po fikcyjne postawy prawne, fałszywe źródła uprawnień, podważa status sędziów, kwestionuje Trybunał Konstytucyjny i prerogatywy Prezydenta RP— napisał na platformie X Jerzy Kwaśniewski.

KPRM: Premier spotkał się z założycielami WOŚP

Premier Donald Tusk spotkał się w czwartek z założycielami Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – Lidią Niedźwiedzką-Owsiak i Jerzym Owsiakiem - podała Kancelaria Premiera.Wojsko Polskie znów zagra z WOŚP - mówi szef MON

Wojsko Polskie znów zagra z WOŚP - mówi szef MON

Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz napisał w czwartek na platformie X (dawniej Twitter), że "Wojsko Polskie znów zagra z Fundacją WOŚP pod hasłem +Płuca po pandemii. Gramy dla dzieci i dorosłych+."Kosiniak-Kamysz zachęcił też wszystkie jednostki wojskowe w kraju i w Polskich Kontyngentach, aby "włączyć się w tę piękną akcję". "Razem możemy zrobić więcej dla tych, którzy potrzebują wsparcia!" - dodał wicepremier. Wpis zakończył symbolem czerwonego serca.

10 wyzwań dla nowego rządu

Zmiana na szczytach władzy niesie za sobą oczekiwania dotyczące wprowadzenia nowego sposobu zarządzania państwem. Długi, ale już zamknięty proces sukcesji oznacza, że dla nowego rządu zegar już tyka.

  • Lista wyzwań stojących przed nową władzą wydaje się wciąż wydłużać. Warunki, w jakich przyszłym rządzącym przyjdzie się z nimi mierzyć, nie będą komfortowe.
  • Wszystkie formacje polityczne nowego Sejmu (poza Konfederacją) zadeklarowały trwałość rozwiązań w dziedzinie transferów i świadczeń socjalnych. 
  • Nikt do tej pory nie podał do publicznej wiadomości, jak projekty o wartości kilkudziesięciu miliardów złotych mają być finansowane. 
  • Rekomendacje dla nowej ekipy rządzącej formułowane przede wszystkim przez środowisko biznesu to temat sesji inaugurującej konferencję EEC Trends (Warszawa, 8 lutego 2024 roku) poprzedzającą i przygotowującą Europejski Kongres Gospodarczy (EEC, Katowice, 8-10 maja).

Stawianie nowych celów, które powinien realizować nowy rząd, stało się minionej jesieni niezwykle popularnym zajęciem. Ale ważna jest i ciągłość - dotyczy to decyzji wpływających na bezpieczeństwo państwa, utrzymanie niezależności energetycznej i żywnościowej; te kwestie powinny być poza sporem politycznym. 

Kontynuacja ma jednak swą cenę: od połowy grudnia 2023 r. nowy rząd odpowiada za przyszłość kraju i będzie na bieżąco rozliczany przez posłów opozycji parlamentarnej, ale także obywateli, pamiętających zapowiedzi poszczególnych formacji politycznych, które artykułowano w kampanii wyborczej.

 

Brak komentarzy: