PO zainaugurowała kampanię w Warszawie. Budka na "patelni": "Października 15. pogonimy Kaczyńskiego". A gdzie konkrety?
W środę rano grupa polityków Koalicji Obywatelskiej zorganizowała konferencję prasową na placu przed wejściem do stacji metra Centrum w Warszawie, tzw. „patelni”, podczas której zainaugurowali kampanię wyborczą w stolicy. Wczoraj Donald Tusk powiedział, o czym będą te wybory, powiedział o tym, że to my jesteśmy w stanie zatrzymać te totalitarne zapędy obecnej władzy. To my jesteśmy w stanie pokazać, że Polska dalej może być częścią wspólnoty Zachodu — oświadczył Budka. Dzisiaj w Warszawie rozpoczynamy naszą kampanię wyborczą. O poranku jesteśmy tutaj wspólnie z posłami, samorządowcami i naszymi wolontariuszami, żeby przekonywać warszawiaków, że wygramy te wybory. Października 15. pogonimy Kaczyńskiego. Z tym optymistycznym okrzykiem wchodzimy w kampanię wyborczą — mówił Budka. Wyraził przekonanie, że w tej krótkiej kampanii wyborczej PO wygra z obecną władzą. Dzisiaj, jak nigdy Polska potrzebuje władzy odpowiedzialnej, władzy która mówi prawdę, Polska potrzebuje ludzi, którzy potrafią zadbać o bezpieczeństwo. Dlatego Koalicja Obywatelska jest prawdziwą alternatywą dla rządu PiS, jest prawdziwą jedyna alternatywą, żeby zatrzymać tę złą władzę.
KO złożyła zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego
Na konferencji prasowej w środę sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński, rzecznik partii Jan Grabiec oraz szefowa sztabu KO Wioletta Paprocka-Ślusarska poinformowali, że złożyli w PKW zawiadomienie o utworzeniu koalicyjnego klubu wyborczego, w skład którego wejdą Platforma Obywatelska, Zieloni, Inicjatywa Polska oraz Nowoczesna.
Programu PO nie będzie? Tusk: Co wam po moich konkretach? [WIDEO]
Ile polityczek, ilu polityków jeździło i mówiło: „zrobimy to, to i to”, i na końcu przegrywali wybory? Co wam po moich konkretach, jeśli będziecie widzieli gołym okiem, że i tak niczego nie przeprowadzę? – powiedział podczas spotkania wyborczego we Włocławku Donald Tusk. Jak mówił, „w polityce słowa znaczą tyle, ile sprawczość, która za nimi stoi”.Po co Tuskowi Kołodziejczak i Rozenek? Zbrutalizować kampanię i grać na nieważność wyborów razem z Brukselą
Listy KO to rozwibrowany, polityczny aliaż. Od Rozenka i Wołoszańskiego po Kołodziejczaka i Jachirę. Czy taki układ zapewni zwycięstwo? Niekoniecznie. Stworzy jednak przestrzeń do sprawnego osłabiania procesów demokratycznych w razie wygranej PiS. Nie zapominajmy, że to Platforma reanimowała lewicę i wprowadziła na swoich listach do Parlamentu Europejskiego byłych działaczy PZPR. To PO stworzyła ulicznym krzykaczom, jak Klaudia Jachira, możliwość zasiadania w ławach sejmowych i zdegradowała poziom debaty publicznej. Ma więc wprawę. Scenariusz „ulica i zagranica” zostanie uruchomiony w trybie wysokiej aktywności. Świadczy o tym także ujawniony wczoraj przez portal wPolityce.pl list komisarza Reyndersa do polskiego rządu, niosący obawy, że wyniki wyborów mogą zostać zakwestionowane poprzez podważenie statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która będzie decydować o ważności wyborów. Czego możemy się więc spodziewać? Zapewne bardzo brutalnej kampanii, pewnie najbrutalniejszej w dotychczasowej historii. To jednak nie koniec. Czeka nas prawdopodobnie zakwestionowanie ważności wyborów przy wsparciu politycznego aktywu, organizującego uliczne protesty i „troskliwego głosu” obrońców demokracji w Brukseli.
Kowalski: Politycy otwarcie wspierani przez Kreml na listach PO. To dlatego Tusk tak bardzo boi się komisji ds. deputinizacji?
Decyzja o starcie Agrounii z list KO została przyjęta przez Radę Krajową PO poprzez aklamację. Michał Kołodziejczak wystartuje do Sejmu z 1. miejsca w Koninie - poinformował w środę szef klubu KO Borys Budka.Wiadomość o tym, że z list Platformy Obywatelskiej wystartuje AgroUnia zelektryzowała opinię publiczną. Poproszę na scenę Michała Kołodziejczaka z Agrounii. Mam wyjątkową satysfakcję, że tacy ludzie o różnych rodowodach, o różnej drodze życia i (…) nie wahaliśmy się ani chwili — powiedział przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas dzisiejszego posiedzenia Rady Krajowej PO. AgroUnia to ugrupowanie, które budzi wiele kontrowersji. Wielokrotnie atakowała polityków Zjednoczonej Prawicy (np. europosła Patryka Jakiego), a Michał Kołodziejczak swego czasu miał pretensje do rządu PiS o to, że „pokłócił nas z Rosją, najlepszym sojusznikiem”, co wykrzyczał podczas posiedzenia jednej z sejmowych komisji. Co więcej, krótko po ataku Rosji na Ukrainę, Kołodziejczak rozsiewał w mediach społecznościowych dezinformację na temat cen paliwa, wywołując w Polsce panikę. Po awanturze w MRiRW, którą AgroUnia wywołała pod koniec lipca, ugrupowaniem zachwyciła się zresztą… rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa, która uderzyła w wiceszefa MRiRW Janusza Kowalskiego, który w resorcie zaliczył ostrą wymianę zdań z przedstawicielami ugrupowania.
Ardanowski: Decyzją o współpracy z Tuskiem Kołodziejczak zdradził polską wieś. Maski opadły
Jak przypomniał Ardanowski, Kołodziejczak był dotychczas raczej krytyczny wobec różnych polityków i ugrupowań, w tym również samej Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. Pan Kołodziejczak, krytykując wszystkich, jakiś taniec św. Wita zaczął odgrywać, latał jak kot z pęcherzem, od Sasa do Lasa. Najpierw porozumienie, potem PSL i Kosiniak-Kamysz, rozleciało się, Trzeciej Drogi nie zasili. Teraz nagle okazuje się, że przytula go Platforma Obywatelska— mówi były szef MRiRW. Oznacza to, że jego ruch, niestety dla niego, nie zaistniał w świadomości i wsi, i społeczeństwa na tyle, żeby można było wystawić własne listy — dodaje. Zapewne przy okazji ujawniły się również jego cechy osobiste - parcie na karierę polityczną, na to, żeby dostać się do Sejmu, a nie na rzeczywistą obronę interesów polskiej wsi. Maska spadła i właściwie ta decyzja Michała Kołodziejczaka jest zdradą polskiej wsi — ocenia rozmówca wPolityce.pl. Jest mi z tego powodu smutno, bo uważam, że będzie duże rozczarowanie znacznej części rolników, którzy dość sceptycznie podchodzą do polityki PiS. Jednak Prawo i Sprawiedliwość to partia, która potrafi wyciągać wnioski z błędów, różnych potknięć, i stara się te błędy naprawiać — mówi Jan Krzysztof Ardanowski, który zastrzega przy tym, że jako współautor programu rolnego PiS jest dość krytyczny wobec obecnych działań partii rządzącej.Widzę jednak, że są działania, może czasami chaotyczne, ale jednak działania, które mają wieś ratować, wspierać, pomóc rolnikom w przetrwaniu wyjątkowo trudnej sytuacji, w której obecnie jesteśmy - zarówno międzynarodowej, jak i rynkowej. Kołodziejczak natomiast, choć krytykował wszystkich, a niedawno nawet deklarował, że nie będzie „podnóżkiem Tuska”, dziś pokazuje, że maski opadły— dodaje parlamentarzysta.
Listy wyborcze, które zaprezentował Tusk nie są zbudowane po to, by wygrać i sprawnie rządzić. Plan jest inny
To są listy egzotyczne. To nie jest poważna propozycja.Nie mam wątpliwości, że Tusk też to wie. Weźmy choćby Michała Kołodziejczaka. Załóżmy, co prawdopodobne, że wyborcy PO łykną i tą nieudolną kopię śp. Andrzeja Leppera. Załóżmy, że zostanie posłem. Czy z kimś takim da się rządzić? Zbudować stabilny układ? Nie został przecież w tym przypadku, i wielu innych, wypracowany żaden wspólny mianownik programowy.To nie znaczy, że on nie istnieje. Jest nim antypisowskość w tym sensie, że zadaniem podstawowym, i jedynym możliwym w tym układzie do realizacji, będzie po prostu odsunięcie Zjednoczonej Prawicy od władzy. Tusk i cała opozycją już wiedzą, że jeśli na coś wystarczy im sił, to tylko na to. Dlatego zdecydowali, że wezmą każdego, kto się do realizacji tego celu przyda.To rodzi pytanie, co dalej? Załóżmy, że opozycja w tym egzotycznym układzie (w sumie będzie to pewnie z 20 partyjek, środowisk, wolnych elektronów) jednak ma w Sejmie większość. Co robi? Przystępuje do próby realizacji scenariusza o którym już za kulisami głośno: jakikolwiek „techniczny” premier, którego zadaniem jest spacyfikowanie mediów publicznych i przywrócenie warunków monopolu informacyjnego obozu III RP. Do tego przejęcie kontroli nad innymi ważnymi elementami zaplecza politycznego. I w takich nowych warunkach, kolejne szybkie wybory, już z listami „na rządzenie”.Co, jeśli obozowi III RP zabraknie głosów? Konfederacja też może być takim scenariuszem zainteresowana. Tak w każdym razie mówił Przemysław Wipler, to sugerują związane z nią media. Wniosek z tego dla wyborców propolskich też jasny: głos na Konfederację może być w istocie głosem na powrót do władzy Donalda Tuska.
Lewica złożyła w PKW zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego
Na początku lutego 2019 grupa b. premierów i b. szefów MSZ podpisała deklarację zawierającą apel o powstanie Koalicji Europejskiej i stworzenie szerokiej listy w wyborach do PE. Autorzy apelu zwrócili się do "odpowiedzialnych sił i środowisk politycznych, samorządowych i obywatelskich" o wystawienie "jednej, szerokiej listy, której celem byłaby odbudowa mocnej pozycji Polski w UE". Pod deklaracją podpis złożyli - oprócz szefa PO Grzegorza Schetyny - także byli premierzy: Ewa Kopacz, Jerzy Buzek, Kazimierz Marcinkiewicz, Włodzimierz Cimoszewicz, Leszek Miller i Marek Belka, a także b. szef MSZ Radosław Sikorski.
W niedzielę liderzy PO Grzegorz Schetyna, PSL Władysław Kosiniak Kamysz, Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, SLD Włodzimierz Czarzasty oraz współprzewodniczący Zielonych Małgorzata Tracz i Marek Kossakowski podpisali deklarację o powołaniu Koalicji Obywatelskiej.
Wspólnej deklaracji o powołanie Koalicji Europejskiej nie podpisali w niedzielę przedstawiciele partii Teraz! (18 lutego ugrupowanie ogłosiło dołączenie do koalicji) oraz Unii Europejskich Demokratów (decyzja o dołączeniu do Koalicji zapadła w sobotę), deklaracji nie podpisała Barbara Nowacka z Inicjatywy Polska, bo Stowrzyszenie jest w trakcie przekształcania się w partię polityczną.
" Wartości europejskie, porządek konstytucyjny, sprzeciw wobec zawłaszczania polskiego państwa to trzy obszary łączące członków zawiązanej w czwartek koalicji "Wolność, Równość, Demokracja" - powiedział na briefingu prasowym lider KOD Mateusz Kijowski.Nowoczesna, KOD, PSL, SD, lewica, Zieloni. Kijowski ogłasza nową koalicję przeciwko PiS
W wyborach parlamentarnych w 2001 UW uzyskała 3,1% głosów i nie weszła do Sejmu. Pięciu jej kandydatów zostało natomiast senatorami w ramach Bloku Senat 2001.
List Andrzeja Celińskiego do Demokratów 4 CZERWCA 2012 R.
Po dziewięciu miesiącach przygotowań do „Nowego Otwarcia" Partii Demokratycznej, środowisk odwołujących się do tradycji ROAD, UD i UW, ludzi otwartych na wyzwania przyszłości, na to co nowe, chcemy spotkać się 10 listopada. Po to, by politycznie i symbolicznie odnotować naszą gotowość do publicznej aktywności dla przywrócenia polskiej polityce, zwłaszcza polskiemu systemowi partyjnemu wartości, które ponad dwadzieścia lat temu, u progu wielkich zmian, dawały nadzieję, że polityka może być służbą dobru wspólnemu, obywatelom, własnemu państwu, solidarności, demokracji, sprawiedliwości.
Biały koń sie ochwacił, Kwaśniewskiemu pozostał tylko LiD
Kwaśniewski szefem rady programowej LiD
A miało być tak pięknie...... Ruch NRD, elity intelektualne z Wachowskim,obrona demokracji bez szyldu lewicy. Koń okazał sie być osłem - uparcie zawiózł Kwaśniewskiego w miejsce startowe.Ciekawe, jak Kwaśniewski zmieści sie w jednym szeregu z Geremkiem , Olejniczakiem i Wachowskim, no i jeszcze Piskorski z Olechowskim. Tyle trudu, pełna sala na UW, wsparcie artystów i profesorów, autografy....
W 2007 roku do objęcia władzy po PiS szykowała się lewica pod wodzą Aleksandra Kwaśniewskiego. Wszystkie zaprzyjaźnione media ustawicznie atakowały PiS, promowały Ruch na rzecz Demokracji, który wraz z Kwaśniewskim i Hołdysem firmowała też Szymborska. Ale plany pozostały niespełnione. Kolejna mobilizacja po stronie lewicy, znów te same persony, choć obecnie z rozdania w róznych partiach lub z zaplecza pałacu namiestnikowskiego. W spotkaniu w warszawskiej siedzibie fundacji Amicus Europae wzięli udział m.in.: Aleksander Kwaśniewski, Włodzimierz Cimoszewicz, Józef Oleksy, doradca prezydenta Tomasz Nałęcz, Paweł Piskorski, przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, Ryszard Kalisz poseł SLD, senator z PO Marek Borowski, europoseł SLD Marek Siwiec i Dariusz Szwed z Zielonych 2004.Jak informuje "Wprost", na spotkaniu partii i organizacji lewicowych z cyklu konwersatorium "Dialog i Przyszłość" Janusz Palikot powiedział kontrowersyjne zdanie: "Dziś przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości". Mówił to w kontekście roli Unii Europejskiej oraz roli, jaką powinna odgrywać w niej Polska.
WSZYSTKO TO JUZ BYŁO......Druga ofensywa Strasznej Sitwy Smolara. Zima 2015-Wiosna 2016.
"Teraz nadszedł moment, by odzyskać Polskę" - pisał przed wyborami w 2007 r. AdamMichnik. No i znaleźli się tacy, co odzyskali Polskę dla środowiska Adama Michnika. "Polska
warta jest obrony i wspólnej troski. Przez dwa lata patrzyliśmy -
sparaliżowani niczym królik przez węża - na proces stopniowej konfiskaty
państwa polskiego przez Jarosława Kaczyńskiego i jego sojuszników.
Teraz nadszedł moment, by odzyskać Polskę" - pisał przed wyborami w 2007 r. Adam Michnik. Poniżej cykl tekstów publikowanych wówczas na łamach "Gazety Wyborczej"
http://wyborcza.pl/8,75402,4593398.html
Michnik w wywiadzie z Danielem Cohn Benditem stwierdził: Mój ojciec byl bardzo znanym działaczem komunistycznej partii przed wojną, siedział osiem lat w więzieniu.
Ozjasz Szechter - ojciec Adama Michnika w dwudziestoleciu międzywojennym aktywnie działał w ruchu komunistycznym. We Lwowie był członkiem młodzieżowej bojówki komunistycznej i jednym z funkcyjnych działaczy nielegalnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Ozjasz Szechter był starym, wypróbowanym agentem Moskwy w Polsce. Wchodził wraz z Brystygierową / Krwawą Luną /, Bermanem, Chajnem, Groszem, Kasmanem i innymi w skład wydzielonej komórki, bezpośrednio podporządkowanej Moskwie.
-
Jarosław Kurski
Jutro powiedzmy 'nie' niszczeniu państwa prawa, polityce oskarżeń i strachu
06.05.2016W sobotę, 7 maja, powiedzmy "nie" niszczeniu państwa prawa, "nie" polityce oskarżeń, podziałów i strachu, "nie" rasizmowi i nienawiści. Nikt już nie może mieć złudzeń co do najgorszych zamiarów tej władzy.
Deklaracja prezesa Kaczyńskiego o tym, że PiS nie zamierza wyprowadzać Polski z Unii Europejskiej, jest bez wartości i tak samo wiarygodna jak jego wcześniejsze słowa o tym, że "sam nigdy nie będzie premierem", a "Antoni Macierewicz - szefem MON", że "opozycja otrzyma pakiet demokratyczny", że "PiS nie zamierza zmieniać konstytucji" albo "będzie konsultować się ze społeczeństwem".
Nieważne, w jakiej sprawie Jarosław Kaczyński właśnie "poruszył ustami" w PiS-owskim teatrze lalek. Ważne, co PiS robi naprawdę!
Naprawdę PiS gardzi Europą i jej wartościami: tolerancją, solidarnością, prawami jednostki, trójpodziałem władzy, niezawisłym sądownictwem, wolnością mediów, demokracją liberalną.
Michael w 2011 roku pisał o Strasznej Sitwie Smolara Konstrukcja pasożyta dławiącego Polskę jest dobrze znana,.. IMPERIUM ZŁA ATAKUJE.
Pisanie o "Gottwaldzie", "Ordynackiej", "Smolnej", "Trójkącie Buchacza" i innych klubach aroganckich pasożytów, to tylko część większej całości, tylko część układanki, doskonale pasująca do pozostałych klocków, składających się na budowę makabrycznego TERMINATORA polskiej przyszłości. Jest na przykład "układ NGO", który w postaci sitwy "SSS" przeniknął wszelkie polskie elity, zawłaszczając wolność myśli i idei. Jest to agresywna czołówka wojny aksjologiczej, niszcząca wszytko, co kojarzy się z istotą polskości, jej kulturą, miłością, wiarą, nadzieją oraz honorem, cnotą i godnością narodową. Jest to konglomerat, którego początkiem jest tzw OPEN SOCIETY, zamieniający Polaków w mediotów.
Pisałam i ja na Blogmedia sporo o SSS*. Szef SSS* prof. Aleksander Smolar prezes Fundacji Batorego szykuje grunt pod wybory. RAZEM.
Fundacja Batorego szykuje sie na wybory prezydenckie- Kampania "Gdziekolwiek będziesz, zagłosuj"
Plan Sorosa i Sachsa 1989 r realizowany przez Balcerowicza i zmiana w 2011 r. Dezercja czy nowy plan?
Plan Sorosa wdrożony przez Balcerowicza i skutki: FOZZ, Oscylator, bankructwa, afery bankowe
Druga ofensywa Strasznej Sitwy Smolara. Zima 2015-Wiosna 2016.
Bul Komorowski, Jacek Karnowski, Zygmunt Bauman i Wałesa - kampania wyborcza PO w Sopocie.
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wizyty-krajowe/art,125,europejskie-f...
Europejskie Forum Nowych Idei, 28-30 Września 2011
Unia Wolności Bis o nazwie Nowoczesna.pl z Balcerowiczem, Frasyniukiem i Olechowskim. Precz z komuną !
Powstanie partia Leszka Balcerowicza? Ryszard Petru założył stowarzyszenie Nowoczesna.pl
Założyliśmy stowarzyszenie i mam olbrzymi odzew w kraju. Jest w Polsce przestrzeń na ugrupowanie wolnorynkowe - powiedział w poniedziałkowym wywiadzie radiowym Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Przyznał, że współpracuje z prof. Leszkiem Balcerowiczem oraz byłym posłem Władysławem Frasyniukiem. Facebook
Paweł Kukiz udostępnił na swoim profilu na Facebooku ciekawy, a przy tym w gruncie rzeczy bardzo zabawny plakat sprzed ładnych paru lat. Na fotografii widzimy działaczkę (?) Unii Wolności, która przekonuje, że jest polonistką, ateistką i Europejką… Lider Kukiz‘15 dostrzegł w tym obliczu panią poseł Gasiuk-Pihowicz…
Nowocześni od Balcerowicza atakują!
Ostatnio, w 2015 roku:
Odzyskujemy Polskę od Michnika. Pierwszy krok - prezydentem Andrzej Duda.
Druga ofensywa Strasznej Sitwy Smolara. Zima 2015-Wiosna 2016.
Ale hydra podniosła łeb i atakuje w kraju i za granicą, nie chce oddać Polski. 150 Żydów protestowało przeciw próbom rewidowania historii przez władze RP i negowania przez nie faktu, że Polacy brali udział w Holokauście. Zdaniem konsulatu RP i Komitetu Dialogu Polsko-Żydowskiego zarzuty te wynikają z niewiedzy.
Narodowcy maszerują, na KOD-zie przemowy i tłok. "Straszny tłum, ludzie się ściskają"
Polska potrzebuje naszej aktywności - mówi.Nie ma zgody - skanduje tłum za Grzegorzem Schetyną. - Jesteśmy i będziemy w Europie - podkreśla szef PO.Kolejne przemówienia wygłaszają: Jarosław Kalinowski z PSL, Sławomir Broniarz ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, Paulina Piechna-Więckiewicz z Inicjatywy Polska i Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
Przede wszystkim chcę powitać również ludzi z tęczowymi flagami. Ponieważ miarą demokracji jest to, jak traktuje mniejszości - mówi przedstawiciel zarządu KOD i wymienia przestępstwa z nienawiści, do których doszło w ostatnich tygodniach.- Będziemy jako KOD bronić mniejszości - dodaje, a tłum bije brawa.- Nie jesteśmy też jak PO, które przez 8 lat nie potrafiło ochronić praw człowieka przed nienawiścią - mówi Paulina Piechna-Więckiewicz z Inicjatywy Polska. Przedstawiciele Platformy gwiżdżą.Pomimo sprzeczności trzeba być razem, nie tylko dlatego, że jest nam dobrze. A jest nam dobrze, widać po was, że dobrze się razem czujecie. Ale przyszliśmy tu również, bo Polsce jest źle - mówi prezydent Komorowski. - Nie liczymy na żadne stanowiska, na żadne korzyści. Jesteśmy tutaj, bo chcemy walczyć o polską wolność, demokrację i prawo do dobrego funkcjonowania UE. Oni są razem, bo dzielą stanowiska, apanaże, przywileje. My jesteśmy razem w imieniu wielkiej idei, której na imię wolność - podkreśla. Pamiętacie ten dzień, kiedy głosowaliśmy w referendum o przystąpieniu do UE? Decydowaliśmy wtedy, jakiej Polski chcemy. Czy chcemy Polski otwartej, wolnej, szczęśliwej, godnej, przyjaznej. Nie wybieraliśmy Polski Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbana. Nie wstępowaliśmy do Unii Europejskiej pełnej ksenofobii pełnej uprzedzeń, pogardy i nienawiści. Kaczyński potrafi tylko dzielić i budować mury, jak jego kolega Orban - mówiła Barbara Nowacka.
transparent podczas meczu na stadionie Legii
Dr Żukowski: Jeśli ktoś domaga się bojkotu, to de facto jest przeciwko zagwarantowaniu wolą narodu tych kwestii, które są przedmiotem pytań
Dr Żukowski zwrócił uwagę na postawę, jaką wobec referendum prezentuje Donald Tusk. Jeden z poważnych polityków, lider opozycji powiedział, że tak naprawdę referendum nie ma żadnego znaczenia, bo nie ma żadnej mocy — przypomniał. Następnie socjolog przytoczył fragment konstytucji: Jeśli w referendum ogólnokrajowym wzięło udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, to wynik referendum jest wiążący. Jak zauważył: Myśmy o tym w naszej dyskusji mówili, czyli innymi słowy frekwencja jest tutaj ważna. Jeśli ktoś domaga się tego, by referendum zbojkotować, to de facto jest przeciwko zagwarantowaniu wolą narodu tych kwestii, które są przedmiotem pytań.
Czwarte pytanie w referendum: czy popierasz likwidację bariery na granicy z Białorusią?
Pierwsze pytanie - jak przekazał prezes PiS Jarosław Kaczyński - będzie brzmiało: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?", drugie - o czym informowała wiceprezes PiS, była premier Beata Szydło - "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?", trzecie, o którym poinformował w niedzielę premier Mateusz Morawiecki - "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?". Czwarte pytanie referendalne zaprezentował w poniedziałek rano szef MON Mariusz Błaszczak.
Sejm przyjął uchwałę ws. obcej ingerencji w proces wyborczy w Polsce! Kto jak głosował? Ostra debata przed głosowaniem
W uchwale odniesiono się do wypowiedzi Manfreda Webera stwierdzając, że „militarny język deklaracji polityków stawiających się za wzór mieniących się wzorem europejskości i uzurpatorski charakter wszelkich ambicji kształtowania polskiej sceny politycznej przez czynniki i wpływy zewnętrzne, uznaje się za niedopuszczalną ingerencję w proces wyborczy, sprzeczną z wartościami europejskimi, zasadą demokracji i suwerenności narodowej”.Jak podkreślono, „Rzeczpospolita Polska wszelką obcą ingerencję w polski proces wyborczy uznaje za akt wrogi wobec państwa polskiego i będzie ją zdecydowanie zwalczać”.Politycy państwa, w którym system demokratyczny zaistniał dopiero jako warunek rozmów pokojowych po I wojnie światowej, a później został ustanowiony przez aliantów w wyniku klęski Niemiec w rozpętanej przez nie II wojnie światowej, nie mają mandatu do pouczania innych na temat demokracji— brzmi uchwała.
Program Tuska, PO i reszty opozycji to przywracać, naprawiać i się mścić. Jeśli chcą go realizować, powinni mieć gdzie uciec
Nie ma nic atrakcyjnego w zapowiedzi przywracania i naprawiania. Jest wyłącznie klasowy czy warstwowy interes. A zapowiedzi zemsty i odwetu mogą się obrócić przeciwko tym, którzy chcą się mścić. Łatwo sobie wyobrazić, że Polacy trafnie odczytają zemstę jako straszenie i ostrzeganie każdego, komu w przyszłości przyszłoby do głowy, żeby istniała realna równość, żeby każdy miał udział w bogactwie narodowym.Poza tymi, którzy byli beneficjentami w czasach ich rządów nie ma chętnych, by przywracać to, co było, czy naprawiać coś, co wcale nie zostało zepsute. Bo to było złe, niesprawiedliwe, niesprawne, klasowe. Do tamtej Polski nie da się wrócić, bo Polacy na to nie pozwolą. Jeśli Tusk i spółka jeszcze tego nie wiedzą, to wkrótce się dowiedzą. Może więc warto sobie zarezerwować jakieś bilety? Jakieś schronienie? Jakiś azyl?
Campus Trzaskowskiego bez "symetrystów". Dziennikarze oburzeni: Czyli to jest obraz mediów, który dostaniemy po wyborach?
Czy Platformie Obywatelskiej rzeczywiście bliskie jest hasło „wolne media”, którym tak często wymachują? Po tym, jak z Campusu Polska Rafała Trzaskowskiego usunięto panel „sympetrystów”, można mieć co do tego poważne wątpliwości. Opozycja, na czele z Platformą, od wielu lat atakują media publiczne za rzekomą jednostronność, ale sama najchętniej na swój temat słuchałaby tylko miłych słów. Usunięcie panelu, w którym mieli wystąpić Marcin Meller, Dominika Sitnicka, Grzegorz Sroczyński oraz Jan Wróbel, wywołało szereg komentarzy na platformie X (dawniej Twitter).Cieszę się, że trzeci raz odmówiłam Campusowi. Choć w tym roku przez chwilę łamałam się - o technologiach warto mówić. Jest prosta nauka dla dziennikarzy, którzy chcą być rzetelni: z dala od wszelkich partii, nie jesteśmy od bywania u nich tylko rozliczania polityków. Wszystkich.
Żakowski oburzony usunięciem panelu "symetrystów" z Campusu: Jeśli teraz PO robi coś takiego, to co będzie robiła jak przejmie TVP?
Dziennikarz pokusił się o szerszą refleksją dotyczącą kształtu mediów publicznych w kontekście ewentualnych rządów Platformy Obywatelskiej.Kurczę, jeśli teraz PO robi coś takiego, cenzuruje własną imprezę, podważa własne założenie autorskiego charakteru panelu prowadzonego przez Mellera, to co będzie robiła jak przejmie TVP? To są pytania, które wielu osobom przychodzą teraz do głowy— powiedział.Jeśli nawet Jacek Żakowski jest oburzony działaniami cenzorskimi w PO, to znaczy, że w szeregach Platformy naprawdę źle się dzieje. Pretorianie Tuska muszą sięgać po tak rozpaczliwe, iście drakońskie metody, byle tylko utrzymać okręt pod nazwą KO w ryzach.
Giertych i Hołdys atakują symetrystów. Padły haniebne słowa: "To zdrada Polski"; "Symetryści to współczesna wersja szmalcowników"
Przedwyborczy cios w Szymona Hołownię. Sąd wyrejestrował z ewidencji jego zapasową partię-widmo. Sprawdź z jakiego powodu!
Zapasowa partia Szymona Hołowni - Nowe Centrum - która miała pełnić rolę jego zaplecza na wypadek problemów Polski 2050, została wykreślona z ewidencji przez sąd. Jak podaje „Rzeczpospolita”, tzw. „zapasowe” partie polityczne w Polsce to nie jest instytucja ani nowa, ani przypadkowa. Za przykład mogą tu posłużyć politycy Konfederacji, którzy założyli Partię Konserwatywną. Co ciekawe, lider Agrounii Michał Kołodziejczak może się pochwalić aż czterema partiami - Polskę Praworządną, Ruch Społeczny Agrounia TAK, Stabilną Polskę i Społeczny interes. Zapasową partią jest też dla Zbigniewa Ziobry i jego środowiska Solidarna Polska, odkąd minister sprawiedliwości zarejestrował nową - Suwerenną Polskę. Zapasowe stronnictwo Hołowni złożyło do PKW sprawozdanie finansowe za 2021 roku po terminie i to zobowiązuje PKW do wystąpienia do sądu o wykreślenie partii z rejestru. Co więcej, działacze Nowego Centrum wykazali się wyjątkową lekkomyślnością, gdyż w 2021 roku Nowe Centrum nie prowadziło żadnej działalności, a we wszystkich rubrykach sprawozdania wykazali zero. Wyrejestrowanie zapasowej partii Szymona Hołowni jest problematyczne o tyle, że Polska 2050 startuje w wyborach do parlamentu w koalicji z PSL, licząc na subwencję budżetową, a jej sprawozdanie finansowe za 2021 r. PKW również odrzuciła.
Poznaliśmy listy Koalicji Obywatelskiej i "Paktu Senackiego"! Kto dostał najlepsze miejsca? Skąd wystartuje Tusk? Co z Giertychem?
Do sieci wyciekły gotowe listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej do Sejmu oraz kandydatów w ramach tzw. paktu senackiego. Listy nie są jednak pełne. W kilkunastu okręgach do Sejmu KO pozostawiła wolne miejsca. W tym pierwsze w okręgu obejmującym Konin. Zgodnie z najnowszymi informacjami w wolne miejsce wpisane ma zostać nazwisko Michała Kołodziejczaka z AgroUnii, którego start pod szyldem KO ogłosił Donald Tusk. Sam lider PO otworzy listę w okręgu warszawskim. Z Warszawy wystartuje też Paweł Poncyliusz. W poprzednich wyborach pochodzący ze stolicy poseł reprezentował okręg rzeszowski. Na liście kandydatów do Senatu zabrakło nazwiska Romana Giertycha. Nie poznaliśmy jednak nazwiska kandydata z okręgu numer 1.
Opozycja ogłosiła pakt senacki. Tusk już się rozmarzył: "Po wygranych wyborach będzie nam łatwiej ustalić współpracę"
Na czwartkowej konferencji prasowej liderów: PO, Nowej Lewicy, PSL i Polski2050 poinformowano, że prace nad drugą edycją paktu senackiego zakończyły się i uzyskano porozumienie w sprawie wszystkich 100 okręgów. Kosiniak-Kamysz mówił, że pakt senacki to jedyne rozwiązanie, które może doprowadzić do tego, że Senat, który wyłoni się po wyborach 15 października, będzie demokratycznym i „obroni nas przed grożącą nam koalicją bezprawia i niesprawiedliwości” PiS i Konfederacji.To będzie Senat, który wprowadzi nową jakość do polityki. Wprowadzi wreszcie obywatelską politykę na warszawskie salony— powiedział.
Tusk ogłosił obsadę serialu komediowego o ekipie Platformy na wybory, ale tytuł „Świat według Kiepskich" jest już zajęty
Poza tym, że Donald Tusk „uroczyście unieważnił referendum”, posiedzenie Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej (16 sierpnia 2023 r.) przebiegało tak, jakby chodziło o ogłoszenie obsady jakiegoś komediowego sitcomu. W polskich serialach panuje moda na amatorów czy aktorów przyuczonych, więc i w obsadzie serialu reżyserowanego przez Tuska nie mogło ich zabraknąć. Nie dziwi kandydatura byłego rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, bo jeszcze na urzędzie miał epizodyczne role w serialach produkcji TVN czy Agory. Reżyser Tusk uznał, że zaskoczy wszystkich powierzeniem roli Michałowi Kołodziejczakowi z AgroUnii, bo to tak, jakby rolę żeńską obsadził mężczyzną, tyle że widownia już dawno się zgubiła, w czym gra Kołodziejczak. Przecież był już w obsadzie Porozumienia i Koalicji Polskiej, a potem się okazało, że nawet nie zaczęto kręcić. Kołodziejczak z Tuskiem to jednak żadna sensacja. Przecież nawet wzięcie na listę Koalicji Obywatelskiej np. Wojciecha „Jaszczura” Olszańskiego nie wywołałoby specjalnego zdziwienia. Żadnego zdziwienia nie wywołuje wzięcie przez Tuska do obsady dziennikarza i pisarza Bogusława Wołoszańskiego czy trenera i działacza sportowego Apoloniusza Tajnera.
Potrzebne nam były autorytety, doświadczeni parlamentarzyści, ale też debiutanci” - stwierdził przewodniczący PO. 250 debiutantów „bez doświadczenia parlamentarnego” brzmi dwuznacznie, bo przecież ci obecni - z doświadczeniem, nie bardzo się różnią od tych bez doświadczenia. Podobnie jest z „równowagą płci”, bo przecież 48:52 to oczywista nierówność, a w przyrodzie każde minimalne na początku złamanie symetrii może prowadzić do potężnych skutków, jak w wypadku złamania symetrii między materią a antymaterią tuż po wielkim wybuchu. A co do autorytetów, to bez Janoszek, sióstr Godlewskich i Najmana nie ma o czym mówić. Znalezienie się w obsadzie serialu Tuska Hanny Gill-Piątek (kiedyś serial Szymona Hołowni) czy Karoliny Pawliczak (niegdyś serial Włodzimierza Czarzastego) na nikim chyba nie robi wrażenia, skoro od dawna chodziły na castingi organizowane przez asystentów Tuska, żeby dostać choć epizod. To już ciekawsze jest przesunięcie do innego serialu Marcina Bosackiego (z Senatu do Sejmu), a szczególnie takie przesunięcie Grzegorza Schetyny, co można uznać za „ostateczną zniewagę”. Ale Schetyna tak ostatnio skapcaniał, że pewnie nawet nie będzie się skarżył, a tym bardziej knuł, jak to wcześniej miał w zwyczaju. Choć Donald Tusk starał się swoimi obsadowymi wistami przykryć sprawę referendum, które wywołuje u niego torsje, osiągnął odwrotny efekt. Jego groteskowe „uroczyste unieważnienie referendum” dowodzi, że goni w piętkę i jest już poza „skrajem załamania nerwowego”. Trudno jednak oczekiwać, żeby zainteresował się nim Pedro Almodóvar. Tusk sam będzie dłubał własny serial, nie mogąc nawet użyć najbardziej adekwatnego tytułu, czyli „Świat według Kiepskich”, bo ten jest już dawno zajęty i chroniony.
PiS nie musi przepraszać PO za spot z informacją o bezrobociu za czasów rządów Tuska. Jest pierwszy wyrok w trybie wyborczym
Sąd Okręgowy w Warszawie rozstrzygnął pierwszy proces w trybie wyborczym. Platforma Obywatelska zarzuciła PiS, że w spocie wyborczym informowano o 15 -procentowym bezrobociu w czasach rządów Tuska. Sąd zakazał dziś rozpowszechniania spotu z powyższą informacją, ale partia rządząca nie musi przepraszać Platformy Obywatelskiej. Sąd oddalił też wniosek o sprostowanie i nie zgodził się na przesłuchanie świadka - osoby, która występuje w spornym spocie.Chyba nie na to liczyła Platforma. PiS rusza z akcją "Tusk znaczy bezrobocie"! "Będziemy przypominali, że sięgało 14,4 proc."
Wyrok skomentował na konferencji prasowej europoseł PiS Patryk Jaki. Donald Tusk i PO cieszą się, że przegrali 2/3 własnego wniosku w sądzie i że od dzisiaj można mówić, że bezrobocie za czasów Donalda Tuska nie sięgało 15 proc., tylko 14,4 proc.— powiedział. Jak jednocześnie zauważył, w czasie rządów PO-PSL w ponad 230 powiatach w Polsce bezrobocie przekraczało 15 proc. Podkreślił, że obecnie bezrobocie w Polsce wynosi 5 proc. i należy do najniższych w UE. Jaki uznał wniosek PO o proces w trybie wyborczym za „kuriozalny”. Europoseł zapowiedział także, że w piątek w całej Polsce PiS rozpocznie akcję „Tusk znaczy bezrobocie”.Od rana w kilkudziesięciu powiatach odbędą się konferencje prasowe przypominające, jakie bezrobocie było za PO Donalda Tuska i jakie jest dzisiaj— zapowiedział.Tusk znaczy bezrobocie, a Zjednoczona Prawica znaczy sukces gospodarczy i jedne z najlepszych wyników jeżeli chodzi o nowe miejsca pracy w całej UE. Chcecie dyskusji o bezrobociu? Będziecie ją mieli— powiedział Jaki.
Zamiast wywalać i degradować panny Szostak czy Jachirę, na listach partii Tuska powinny się znajdować wyłącznie takie jak one
Jana Szostak, funkcjonuje w Polsce jako artystka: autorka m.in. słynnego dzieła „Darcie japy” i przedsięwzięć w stylu „Dekolt dla…” (co by zapowiadało inny cykl – powiedzmy „Bez majtek dla…” ). Miała kandydować z 13. miejsca na podlaskiej liście Koalicji Oksymorońskiej (czy jakoś tak), ale ją wyrzucili, o czym świat się dowiedział od Małgorzaty „4xTAK” Kidawy-Błońskiej. Bo zamiast być za aborcją do 12. tygodnia, poszalała, że do jakiegokolwiek tygodnia. Podobno dlatego, że jest współczesną sufrażystką.Jako sufrażystka panna Jana sformułowała prawo Szostak: „Istnieje przymus dokonania aborcji, jeśli jest to własny wybór” (w wersji nieogarniętej brzmiało to tak: „Musiałam popełnić aborcję. Musiałam, bo to był mój wybór”). Przymus wynika z uświadomionej wolności wyboru, czyli jest brakiem wyboru albo brakiem wolności. Typowa logika paranoika, ale przypadłość niejako zakładowa w Koalicji Oksymorońskiej (w skrócie KOks). Zestawmy Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego z pannami Janą i Klaudią. Rozpacz i bezsens te same, ale oceny za wrażenie artystyczne zgoła inne. Dlatego każdy (nawet Małgorzata Kidawa-Błońska) powinien przyznać, że „mniej Tuska, więcej Jany i problem rozwiązany” (wyborczy problem). Albo „Klaudia zamiast Radzia i wszystko się zgadz(i)a” (w wyborach). Tusk i Sikorski sprawiają wrażenie, że zależy im na przekazaniu jakiegoś sensu. Szostak i Jachira nie mają takich ambicji. A efekt jest taki sam, czyli bezsens, tylko w pierwszym przypadku zajmuje to niepotrzebnie czas, a w drugim od razu rzuca się w oczy. Bezsens „poważnych” przedstawicielek (przedstawicieli) KOks-u jest pretensjonalny i męczący (kto jest w stanie znieść Budkę, Leszczynę, Wielichowską, Tomczyka czy Myrchę?). A bezsens tych niepoważnych przynajmniej nie zmusza do skupiania się, żeby na przykład z godzinnego bezsensownego gadania wybrać 11 sekund z jakimś sensem. Wniosek jest zatem prosty: jakieś 80 proc. kandydatów KOks-u do Sejmu to powinny być postacie pokroju panien Jany i Klaudii. Mądrzej nie będzie, ale jakoś znośniej. No, ale to akurat ściąga na rzeczone represje. Poważni nudziarze łudzą się, że bez takich jak panny Jana i Klaudia, będzie ich lepiej widać i będą lepiej odbierani. Nie będzie i nie będą.
Hołownia nie pojedzie na Campus Polska. Trzaskowski gorzko: Nie odpowiedział na zaproszenie. Trzecią Drogę reprezentuje Kosiniak-Kamysz
W piątek w Olsztynie startuje zorganizowany z inicjatywy Rafała Trzaskowskiego Campus Polska Przyszłości 2023.Trzaskowski zapytany na antenie TVN 24, dlaczego na Campusie Polska Przyszłości 2023 nie będzie Szymona Hołowni odparł, że nie odpowiedział na zaproszenie.Ja rozumiem, że jest cały czas w trasie, ale Trzecia Droga będzie reprezentowana przez Władysława Kosiniaka-Kamysza— powiedział Trzaskowski.Podkreślił, że „nie doszukuje się w tym niczego”.Po prostu tak to jest. Zaczęła się kampania wyborcza w związku z tym i tak się cieszę, że większość liderów partyjnych będzie na Campusie, że Trzecia Droga będzie reprezentowana, bo na tym nam najbardziej zależy, żeby te wszystkie głosy były reprezentowane, żeby młodzi ludzie mogli zadawać pytania absolutnie wszystkim. Na tym polega idea Campusu— stwierdził Trzaskowski.Formuła tych występów będzie taka, że Robert Biedroń będzie z Włodzimierzem Czarzastym, ja będę z Donaldem Tuskiem, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Szymon Hołownia dołączył do Władysława Kosiniak-Kamysza. Krzesło zawsze może być dostawione— podkreślił polityk PO.
Na Campusie debata o... federalizacji UE. Beata Szydło: Wiemy, co naprawdę szykują Polsce środowiska Tuska i Trzaskowskiego
„Stany Zjednoczone Europy”
Dziś rusza trzecia edycja Campusu Polska Przyszłości - wydarzenia zainicjowanego przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Niektóre panele dyskusyjne odbywają się w języku angielskim. Tak jak ten poświęcony federalizacji Unii Europejskiej. Partnerem tego panelu jest organizacja Konrad Adenauer Stiftung, finansowana przez władze Niemiec.
Uwagę na ten fakt zwróciła europoseł Beata Szydło.Finansowana przez niemieckie władze organizacja Konrad Adenauer Stiftung jest „partnerem” Campus Polska (obok kilku innych interesujących zagranicznych instytucji). Jak możemy wyczytać w programie Campusu, niemiecka organizacja jest także patronem dzisiejszego panelu „Stany Zjednoczone Europy. Federalizacja Unii Europejskiej”— napisała na Twitterze była premier.
Niemcy, niezależnie od tego kto nimi akurat rządzi, dążą właśnie do federalizacji UE i zmiany Unii w jeden organizm państwowy. Ten plan otwarcie przedstawiał niedawno w Parlamencie Europejskim kanclerz Niemiec
— przypomniała. Zwolenniczką federalizacji jest także niemiecka szefowa Komisji Europejskiej. KE przeprowadziła mocno jednostronne „konsultacje z Europejczykami”, które miały wykazać, że marzeniem mieszkańców UE jest rzekomo zwiększenie integracji zmierzające do federalizacji Europy— podkreśliła Szydło.
„Polska i inne państwa UE zostaną sprowadzone do roli ‘landów’”
Europoseł PiS zwróciła uwagę, że projekt federalizacji Europy tak naprawdę został już rozpoczęty. Projekt federalizacji Europy nie jest, jak wiele osób myśli, czymś czysto teoretycznym. To jest plan, którego wdrażanie zostało już rozpoczęte i odbywa się głównie za sprawą oraz pod kierownictwem Niemców — napisała.Liderzy Platformy, z Tuskiem i Trzaskowskim na czele, mogą się nagle obwieszać polskimi flagami, gdy nadchodzi czas kampanii wyborczej. Dzięki Campusowi wiemy jednak, co naprawdę szykują Polsce środowiska Tuska i Trzaskowskiego: wepchnięcie Polaków do rządzonego przez Niemcy federalnego organizmu państwowego, gdzie Polska i inne państwa Unii zostaną sprowadzone do roli „landów”— podsumowała polityk.
Alibi dla PO. Sierakowski: Populistyczne triki Tuska niezbędne. Część trzeba będzie zrealizować, ale ocalimy demokrację liberalną
W konsternację graniczącą z bezradnością wobec ogromu cynizmu i lumpenproletariackiej głupoty wprowadzać mogą wywody, jakimi popisują goście tegorocznego Campusu Polska Przyszłości. Oto w mediach społecznościowych udostępniono fragment wystąpienia szefa „Krytyki Politycznej” i publicysty m.in. „Polityki” Sławomira Sierakowskiego, który ocenił triki Donalda Tuska.Sierakowski we wspomnianym fragmencie odniósł się do „bardzo dobrze nawigującego” w kampanii wyborczej Tuska. Na czym ta nawigacja polega? Zdaniem Sierakowskiego na populistycznych trikach Tuska, „bo 800+, bo państwo musi chronić swoje granice, albo że wziął Kołodziejczaka”.Niezbędne „triki” i „populistyczne ruchy”Mi się wydaje, że to jest coś więcej, niż triki tylko, bo tam, za tym, jest jeszcze jakiś pomysł. Ale to niestety są niezbędne, tak, owszem, bardzo często populistyczne ruchy.— słyszymy z coraz większym zdumieniem.Ale wybór mamy taki: nie będzie tego i będziemy mieli naprawdę hardcorowych populistów u władzy, albo powiemy te rzeczy, część nawet z nich trzeba będzie zrealizować, ale przynajmniej ocalimy demokrację liberalną.— sufluje już bez żadnych oporów Sierakowski.A więc trzeba być populistą, nawet część tego, o czym się mówi, np. o obronie polskich granic, zrealizować. Ale w ten sposób „ocala się demokrację liberalną”.„Na tym polega polityka”Na tym polega polityka, a nie na tym, żeby oceniać, czy takie a nie inne zagranie Tuska jest zgodne z ideałami czy nie. To nie jest kraj… W Luksemburgu mogą rywalizować ze sobą ideały, ale to jest Polska, a nie elegancja-Francja. Tutaj, niestety, trzeba rzeczywiście wygrać z Armią Czerwoną, która stoi po drugiej stronie, a nie z jakimiś eleganckimi, wyrafinowanymi, miękkociałymi intelektualistami.— pogrąża się Sierakowski udowadniając uczestnikom, czym dla niego i obozu liberalnego, obozu większości opozycji w Polsce jest polityka, jej prowadzenie w Polsce, czym dla niego jest Polska, czym ci, którzy mówią o choćby programach społecznych i bezpieczeństwie kraju.
Campus Polska pod bacznym okiem niemieckich mediów: "Na imprezie w Olsztynie studenci, politycy, aktorzy tęsknią za końcem ery PiS"
Jak podaje dw.com, niemiecki dziennik stwierdził, iż Rafał Trzaskowski stawia w kampanii wyborczej na przyjazny, uśmiechnięty wizerunek, który ma akcentować jego pozycję jako swego rodzaju mediatora, który unika wzięcia udziału w ostrej wymianie „mowy nienawiści”.Dziennik docenił też, że podczas Campusu Polska Przyszłości uczestnicy podjęli tematy zmian klimatu i praw kobiet, a przy tym nie jest to wydarzenie strice wyborcze, obliczone na maksymalizację szans Koalicji Obywatelskiej w jesiennym starciu z PiS.Nikogo nie powinno dziwić, że niemieckie media - realizując żywotne interesy swojego kraju - obstawiają w Polsce opcję opozycyjną. Stąd też laurka dla Rafała Trzaskowskiego, który komplementowany jest za wszystko, z wyjątkiem tego, do czego został powołany przez wyborców - dbania o interesy Warszawy, której jest prezydentem. Taka blaga nawet w niemieckich mediach najwidoczniej nie przejdzie.
Kabaret! Trzaskowski zapewnia: "Na Campusie nie ma agitacji politycznej". Po tych słowach głos zabrał... Donald Tusk
Donald Tusk wystąpił na scenie Campus Polska Przyszłości. Przemawiał w obecności Rafała Trzaskowskiego. Lider PO przekonywał m.in., że będzie walczył o… aborcję do 12 tygodnia.Lider PO obiecał uczestnikom, że będzie starał się doprowadzić do uznania śląskiego za język regionalny.Giertych będzie kandydował z list KO! Adwokat dostał ostatnią pozycję w woj. świętokrzyskim. "Wystartuję przeciwko Kaczyńskiemu"
Na liście kandydatów do Sejmu w woj. świętokrzyskim na ostatniej pozycji wystawiony będzie Roman Giertych - poinformował w niedzielę przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podczas spotkania z mieszkańcami Sopotu.Bruksela na ratunek Tuskowi! KE straszy Polskę podjęciem kroków w postępowaniu dotyczącym komisji ds. rosyjskich wpływów
Komisja Europejska ostrzega, że podejmie kolejne kroki w postępowaniu przeciwnaruszeniowym przeciw Polsce, które dotyczy ustawy powołującej komisję badającą rosyjskie wpływy - podaje Deutsche Welle. Komisarz Reynders jasno stwierdził, że nawet jeśli poprawki [prezydenta Andrzeja Dudy] wprowadzają szereg ulepszeń, to ustawa nadal będzie budzić poważne obawy w świetle zgodności z prawem UE, jeśli komisja zacznie działać, a jej kontrole zostaną rozpoczęte w kontekście nadchodzących wyborów. Z tego powodu wzywamy polskie władze do niepodejmowania takich kroków w kontekście wyborów— powiedział we wtorek Christan Wigand, rzecznik Komisji Europejskiej.
Fundacja z USA dotuje polskie NGOsy. Wcześniej próbowała wpłynąć na wybory we Włoszech i na Węgrzech
Amerykańska Fundacja „Action for democracy” (AfD), to prawdziwy gigant w globalnej grze interesów politycznych. Oficjalnie wspiera „demokrację” w krajach, w których jest ona rzekomo zagrożona. Próbowała wpłynąć na niedawne wybory na Węgrzech we Włoszech, ale na jej liście znajduje jeszcze m.in. Polska oraz Włochy. Portal wPolityce.pl ustalił, że AfD przyznał właśnie dotacje dla m.in. polskich organizacji pozarządowych. Wśród beneficjantów znalazły się m.in. „Strajk Kobiet”, „Akcja Demokracja”, „Stowarzyszenie 61”, „Fundacja Liberté!”, „Stowarzyszenie 61”, „Kultura Liberalna” oraz „Fundacja na rzecz Kongresu Katoliczek i Katolików”. Siła tej amerykańskiej fundacji wynika z niezwykle wpływowej grupy osób, które zasiadają w jej radzie. To m.in. Kati Marton, węgiersko-amerykańska pisarka i wysoko postawiona działaczka dużych lewicowych organizacji, prof. Timothy Garton Ash, znany historyk i komentator z uniwersytetu w Oxfordzie, gen. Wesley K. Clark, były głównodowodzący siłami NATO w Europie w latach 1997 - 2000, Francis Fukuyama - naukowa sława ze Stanów Zjednoczonych, Evelyn Farkas, czy amerykańska doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego.Zagraniczne wsparcie organizacji pozarządowych, z których część od lat zajmuje się działalnością de facto polityczną, to znak rozpoznawczy niektórych NGOsów. Fundacje współfinansowane przez instytucje związane z kapitałem Georga Sorosa wpompowały w polskie fundacje miliony złotych. Gigantyczne wsparcie opozycji pozaparlamentarnej udzieliły Fundusze Norweskie i inne instytucje o lewicowo-liberalnym zacięciu, które od dekad współtworzą front w tej części Europy. Oczywiście, mają do tego prawo. Tylko dlaczego próbuje się wmówić Polakom, że to zagraniczne wsparcie finansowe nie ma nic wspólnego z bieżącą polityką?
Rząd PO nie dotrzymał szeregu swoich zobowiązań! Premier Morawiecki punktuje: "Platforma Obywatelska to partia kłamców"
Z drugiej strony, na infografice wskazano na złamane obietnice PO. Wskazano, że PO obiecało 3 x 15 (PIT, CIT, VAT), natomiast podniesiono Polakom VAT. Donald Tusk miał obiecać, że nie wybiera się do Brukseli. Ostatecznie wyjechał. Nie zrealizowano zniesienia wymogu uzyskiwania pozwolenia na budowę domów jednorodzinnych (zapowiedziane w expose w 2011 r.) oraz ograniczenia wzrostu długu publicznego (expose w 2007 r.).Dług wzrósł skokowo— oceniono na grafice.Zwrócono uwagę, że choć PO obiecało prąd z elektrowni jądrowej w 2020 roku, to nawet nie wybrano lokalizacji. Według grafiki złamano również obietnicę dotyczącą gwarantowanych miejsc w przedszkolu w mieści i na wsi, jednak przedszkola nie powstały. Zamiast tego wysłano dzieci wcześniej do szkoły.Obiecano również zmniejszenie korupcji, jednak - jak napisano w infografice - „za czasów Tuska korupcja się rozrosła”.Na grafice wskazano, że w expose z 2011 roku zapowiedziano podwyższenie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.Tej jednej obietnicy dotrzymali
Blisko ludzi? Narracja się posypała. Tusk na Campusie Trzaskowskiego pojawił się... z ochroną. "Zamknięta impreza, sami swoi"
Donald Tusk podczas ostatniego dnia Campusu razem z Rafałem
Trzaskowskim wziął udział w „debacie”, w której odpowiadał na pytania
młodzieży. Pojawiło się tam wiele „ciekawych” wypowiedzi, ale czujny
internauta zwrócił uwagę na jeden szczegół.Wchodząc bowiem na salę, Donald Tusk był otoczony… ochroniarzami. A mowa przecież o zamkniętym wydarzeniu, organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego.Zamknięta impreza, sami swoi, a Tusk wchodzi z ochroną— czytamy.
Debaty organizowane przez TVN bez udziału polityków PiS-u
"Prawo i Sprawiedliwość nie weźmie udziału w debatach organizowanych przez TVN. Stacja ta udowodniła, że jest aktywną stroną sporu politycznego w Polsce, prowadząc de facto kampanię na rzecz środowiska politycznego związanego z Donaldem Tuskiem. Działalność TVN nie ma nic wspólnego z obiektywizmem i rzetelnością, nie mówiąc już o dziennikarstwie. TVN od lat angażuje się w politykę, przez co utracił wiarygodność" - napisano w stanowisku PiS.
Trzecia
Droga zaprezentowała hasło: "Dość kłótni, do przodu". Potwierdziły się
wcześniejsze doniesienia: Dziambor i Petru kandydatami
W sobotę w Katowicach rozpoczęła się konwencja wyborcza Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) na której zaprezentowane hasło wyborcze, które brzmi: „Dość kłótni, do przodu!”.Były polityk Konfederacji Artur Dziambor i były przewodniczący Nowoczesnej Ryszard Petru wystartują do Sejmu z list Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) - poinformowali podczas sobotniej konwencji wyborczej liderzy tej koalicji Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) i Szymon Hołownia (Polska 2050).Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że do drużyny PSL - Koalicji Polskiej dołącza były poseł Konfederacji Artur Dziambor, który „w ramach „Koalicji Polskiej na listach Trzeciej Drogi będzie startował z ostatniego miejsca w okręgu gdyńskim”.
Lewica przedstawiła hasło wyborcze - "Mam serce po lewej stronie". Czarzasty: Jestem szczęśliwy z obecności Giertycha w KO
Do łódzkiej hali Expo przyjechali działacze Lewicy z całej Polski. W oprawie konwencji dominował kolor czerwony z zielonymi akcentami. Były race i konfetti. W wystroju hali na ogromnych ekranach dominowało nowe hasło Lewicy - „Mam serce po lewej stronie” pisane często z hasztagiem na początku.Poseł Joanna Scheuring-Wielgus w swoim przemówieniu przestrzegała przed Kościołem katolickim i Konfederacją. Jest takie brzydkie słowo „Konfederacja”— mówiła.Prof. Krasnodębski: Donald Tusk robi wrażenie unijnego, niemieckiego delegata na Polskę. Konsultacje przy każdej decyzji
"Gazeta Wyborcza" daje sygnał do ataku na Lewicę. Czeka nas powtórka z 2015 roku?
I zaczęło się. Można się było tego spodziewać. Na 40 dni przed wyborami ruszyła akcja „głos oddany na Lewicę, to głos stracony”. Na razie zaczęła „Gazeta Wyborcza”, ale za nią pewnie ruszą politycy PO. Czyżby już powtarzał się scenariusz z roku 2015, gdy Donald Tusk przekonywał Polaków, że nie warto głosować na ówczesne SLD?Wówczas liderowi PO udało się zepchnąć SLD pod próg wyborczy. Oczywiście i SLD popełniło masę błędów. Największym była koalicja z Palikotem i głębokie przekonanie, że wyniki obu partii sumują się. Jak się okazało nie zsumowały się, koalicja wylądowała pod progiem, a SLD musiało się pożegnać z parlamentem na 4 lata, zaś Prawo i Sprawiedliwość mogło się cieszyć samodzielną większością. Błędów SLD było więcej, a i nie pomogła debata Barbary Nowackiej z Adrianem Zandbergiem.Dziś ta sama „Gazeta Wyborcza”, która próbowała swoim sondażem obywatelskim, przez niektórych zwanym szantażem obywatelskim, zmusić partie opozycyjne do jednej listy, straszy Lewicę ucieczką jej wyborców do Donalda Tuska:Aż co trzeci wyborca partii Włodzimierza Czarzastego zamierza na ostatniej prostej przerzucić głosy na najsilniejszego gracza, czyli na Tuska— informuje „GW”.Dlaczego? Gazeta tłumaczy, że elektorat kierowany myślą, że „skoro październikowe wybory będą najważniejsze po 1989 roku”, to lepiej postawić na partię, która przeciwstawi się PiS-owi i z pewnością dostanie się do parlamentu, niż na tę, która „i tak nie ma szansy na samodzielne rządy”?Lepiej wzmocnić potencjalnie zwycięski obóz i oddać głos na Koalicję Obywatelską. Czas na Lewicę jeszcze przyjdzie— czytamy w „Wyborczej”.
W poszukiwaniu genezy różnych osobliwości na listach wyborczych Koalicji Obywatelskiej
To całkiem normalne w naszej ojczyźnie, że magnaci i oligarchowie kolekcjonują różne dziwactwa i zapraszają do ich oglądania. Z jednej strony robią to, bo pewność siebie zawsze przydaje aury posiadania racji, a z drugiej chwalenie się aberracjami to syndrom ludzi, którzy myślą, że mogą wszystko.Zatem nie tylko prusofilia łączy Hieronima Floriana i Donalda Franciszka, bo i ten ostatni ma swoją wystawę osobliwości. Roman Giertych nazywał kiedyś jego partię „lurą”, a sam Tusk na Campusie Polska odżegnywał się od swojego kandydata, mówiąc że „odczuwa dyskomfort”. Michał Kołodziejczak ze swoją agresywną nadpobudliwością i wściekłym atakowaniem Tuska staje się nagle człowiekiem na jego liście. W Łodzi, inna kandydatka, twierdzi, że pisząc pracę magisterską odbudowywała Mosul z wojennych zniszczeń i organizowała obóz dla dziesiątek tysięcy uchodźców. Ostatnio w Krakowie zabłysnęła kobieta, która do swojej płci się nie przyznaje, każe nazywać się „ono”, a o sobie mówi, że jestem „aktywiszczem” LGBT i Ostrej zieleni.Oczywiście galeria osobliwości Donalda Tuska jest większa niż tylko nowi kandydaci tej kampanii. Klaudia Jachira przecież startuje ponownie, a w przeszłości nasz proniemiecki magnat ma na koncie wykreowanie Janusza Palikota, wymachującego gumowym członkiem, profesora-entomologa z knajackim językiem, sympatyzował też z Martą Lempart jako „osobą z macicą” czy on też z powodu pani Joanny Krakowa („kochanka, całkiem dobra” - jak o sobie mówiła) zwołał marsz miliona pustych w środku serc.Pod pewnymi względami Tusk przelicytował już śmiałość Hieronima Floriana Radziwiłła, który jednak swoje dziwactwa trzymał pod kluczem, a nie wyłaził z nimi na ulicę i nie spędzał tam tłumów, by podziwiały. Ale klientela dzisiejszego magnata podobna jest do tej osiemnastowiecznej - współcześni też cmokają z zachwytu, podziwiają, chwalą i nikt nie powie swojemu patronowi, że jako człowiek, który chce reprezentować Rzeczpospolitą to po prostu się ośmiesza.Lewica oburzona "antyimigranckim" spotem PO. Żukowska: "Obrzydliwy, antyludzki, rasistowski"; "I jak tam, Zieloni?"
Najnowszy spot wyborczy Platformy Obywatelskiej, dotyczący polityki migracyjnej rządu PiS, wzbudził oburzenie i konsternację polityków Lewicy. Posłanka Anna Maria Zukowska dała wyraz swojemu zdziwieniu i niezadowoleniu w mediach społecznościowych.Nagranie zamieszczone przez Platformę Obywatelską w mediach społecznościowych w krytycznych słowach odnosi się do polityki migracyjnej PiS. Zarzuca się w nim, że rząd Zjednoczonej Prawicy wpuścił do Polski ćwierć miliona imigrantów, a teraz w sposób polityczny próbuje rozgrywać kwestię referendum.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ależ wolta! PO publikuje nowy spot, w którym znów straszy migracją do Polski. „Czy konsultowaliście ten spot z Ochojską?”
Koalicja Obywatelska zapowiada "100 konkretów". A co jeszcze niedawno mówił Tusk? "Co wam po moich konkretach?"
Koalicja Obywatelska zapowiedziała przedstawienie „100 konkretów na 100 dni”. Ma się to odbyć podczas konwencji w Tarnowie. Przypominamy, co o przedwyborczych konkretach mówił niedawno Donald Tusk.KO chce zaprezentować sto rozwiązań, które ma zamiar zrealizować w sto dni po ewentualnej wygranej w październikowych wyborach.Jeszcze niedawno Donald Tusk miał nieco inne podejście do ogłaszania przedwyborczych obietnic. 19 sierpnia podczas spotkania z sympatykami opozycji we Włocławku przekonywał, że tego typu obietnice nie mają sensu.Ile polityczek i polityków jeździło i mówiło: zrobimy to, to i to. Na końcu przegrywali wybory. Co wam po moich konkretach, jeśli będziecie widzieli gołym okiem, że i tak niczego nie przeprowadzę?– pytał Tusk swoich fanów.Wielka kompromitacja PO! Wyciekły hasła z konwencji wyborczej partii. "Okazuje się, że nie zabezpieczyli strony 100konkretow.pl"
W sieci już pojawiły się frazy, które miały paść podczas sobotniego wydarzenia.W @Platforma_org jak nie idzie to nie idzie. Okazuje się, że nie zabezpieczyli strony http://100konkretow.pl i mamy te ich „konkrety”. Pewnie Ci sami sztabowcy od generatora memów z Bemowa (PabloMorales przez przypadek też z Bemowa?) Takie chamskie niektóre… PiS zbroi Polskę i broni granic a oni co proponują? — zwraca uwagę jeden z użytkowników Twittera.Dlaczego jednak dane ze strony wyciekły? Okazuje się, że Platforma Obywatelska postanowiła… przyoszczędzić na systemie.Kretyni z Platformy postawili stronę http://100konkretow.pl na darmowym CMS i zapomnieli wyłączyć API, więc można sobie część z tych konkretów przeczytać: - Wprowadzimy bon dla pracujących w wysokości 50% minimalnego wynagrodzenia z tytułu opieki nad bliską osobą niesamodzielną— pisze Marcin Białasek.Proszę sobie wyobrazić, że ci ludzie chcą rządzić krajem, podczas gdy nie są w stanie zapanować nad bezpieczeństwem swojej strony internetowej!
Oto konwencja KO! Na starcie zamiast "konkretów", atak na premiera Morawieckiego. Donald Tusk: Związki między PiS-em a Rosją
Donald Tusk wystąpił w Tarnowie na konwencji Koalicji Obywatelskiej. Zamiast opowiadać o rzekomych konkretach jego ugrupowania… atakował premiera Morawieckiego. Dzisiaj przystępujemy do wielkiego finału. Tu w Tarnowie. Nazwaliśmy go „sto konkretów na sto dni”– rozpoczął Donald Tusk.Te 100 konkretów doprowadzi do tego, że ludzie w Polsce będą mieli więcej w kieszeni, będzie taniej w polskich sklepach i będzie lepiej w każdym polskim domu. (…) Mówimy tu o kwocie wolnej do podatku podniesionej do 60 tys. zł. Ten konkret, który przeprowadzimy w ciągu pierwszych 100 dni oznacza, że w Polsce każda emerytka, każdy emeryt, który ma emeryturę do 5 tys. zł nie będzie już płacił podatku dochodowego, a ci którzy mają emerytury wyższe zapłacą ten podatek, ale w o wiele mniejszej skali, wyraźnie niższy— ogłosił Tusk
Tusk oskarżał też rząd o „organizowanie” napływu migrantów. Ile trzeba mieć tupetu, by przez lata opowiadać o zagrożeniach związanych z masową migracją i równocześnie organizować niekontrolowany, jeden z największych napływów migrantów i zarabiać na tym – stwierdził. Przytoczył opowieść o rodzinie starającej się o dziecko i zadłużającej się z powodu wybrania metody in vitro. Przedstawił jeden z „konkretów” KO. W ciągu pierwszych stu dni przywrócimy pełne państwowe finansowanie procedury in vitro. (…) Marzenie o pełnej rodzinie przestanie być marzenie, a stanie się faktem– powiedział. Obiecywał też, w ramach kolejnego „konkretu”, podwyżki dla nauczycieli i zmiany w szkołach.Wiecie jak nauczyciele są oszukiwani przez Czarnka? Wiecie, co on robi z polską szkołą? W ciągu pierwszych stu dni każdy polski nauczyciel, każda polska nauczycielka dostaną podwyżkę do zasadniczego minimum tysiąc pięćset złotych. (…) Tu nie chodzi tylko o kampanię. Polska szkoła ginie w czasie rządów PiS-u w wielu wymiarach. Dzieci męczą się, bo nauczyciele są wykończeni i zarabiają psie pieniądze. Przeładowane programy i dokładają jeszcze tę paskudną ideologię czarnkową. Chcę wam powiedzieć (…), że podejmiemy konkretne decyzje w ciągu stu dni, które zwolnią z tego dziewiętnastowiecznego obowiązku odrabiania prac domowych– mówił. Tusk obiecał też miliardy złotych z UE. Następnie oskarżał rząd o okradanie Polaków. Nie będę potrzebował stu dni, nie będziemy potrzebowali stu dni, by te miliardy polskich pieniędzy z Funduszy Europejskich trafiły do każdego polskiego miasta, każdego polskiego domu. I mówimy o pieniądzach wyjątkowych w skali. (…) Tłumaczcie to każdego dnia, każdej godziny, w każdym polskim domu. Wiecie z czego można sfinansować ten program? Z uczciwości, kompetencji, dobrej reputacji przyszłego rządu. 12 razy więcej kosztuje nas KPRM niż gdy ja byłem premierem. (…) Ich niekompetencja, ich głupota, kosztuje nas setki miliardów złotych w tym długu, w tym drożyzna, ich marnotrawienie idzie w dziesiatki miliardów złotych. Te limuzyny. Pierwszy raz w historii kradzież ze strony władzy stała się kategorią makroekonomiczną. Oni też kradną w miliardach złotych. W te sto dni też pokażemy dokładnie, na czym polegał mechanizm okradania Polski i Polaków– stwierdził.
Po występie Tuska na scenę wszedł Rafał Trzaskowski.Postaram się ani razu nie wymówić nazwiska pewnego starszego pana. Postaram się ani razu nie wymówić nazwiska trochę młodszego pana, takiego bardzo kostycznego i pozbawionego jakichkolwiek emocji. I postaram się ani razu nie wymówić nazwy pewnej partii politycznej. Dlatego, że wszyscy byśmy chcieli (…) oni wszyscy mówią o jednym: tak bardzo byśmy chcieli, by ci ludzie i to, co sobą reprezentując nie stanowili żadnego punktu odniesienia, by nie trzeba było już o nich mówić. By nie trzeba było mówić o ich paranojach, kompleksach, zajmować się szczuciem na innych ludzi, by nie trzeba było zajmować się manipulacją– przekonywał.Jednym z tematów poruszonych przez Rafała Trzaskowskiego była kwestia zmian klimatycznych. Prezydent Warszawy opowiadał m.in. o potrzebie… „totalnej rewolucji”. Straszył też walką o dostęp do wody.Przed nami jest absolutna katastrofa. Dzisiaj słyszę niektórych, jak mówią, że nie wiadomo, czy człowiek ma wpływ na klimat. W latach 70. ubiegłego wieku nie było wiadomo i kłócili się naukowcy. Od lat 80., czyli od ponad 40 lat wszyscy sensowni naukowcy się zgadzają. Mają tylko jedną wątpliwość, czy do tych zmian będzie dochodziło przez lata czy będą mogły się dokonać natychmiast, w ciągu kilku lat. I od wielu lat mamy konsensus, że do nieodwracalnych zmian może dojść w ciągu kilku lat– powiedział.Co oni z tego będą mieli, jeżeli planeta spłonie, jeżeli będziemy musieli się bić o dostęp do wody? O tym trzeba mówić dokładnie w takich kategoriach. Tego wymaga od nas młode pokolenie. (…) Tutaj nie ma drogi na skróty. Potrzebna jest totalna rewolucja. (…) My to możemy zrobić z poszanowaniem Śląska i jego tradycji. My to możemy zrobić tak, żeby tworzyć supernowoczesne miejsca pracy. My to możemy zrobić tak, żeby przeprowadzić tak, żeby doprowadzić do całkowitej zmiany polskiej gospodarki– mówił.
Na scenie pojawili się też Kamila Gasiuk-Pihowicz i Krzysztof Brejza. Poseł PO opowiadał o rozliczeniu służb mundurowych. Wspomniał o rzekomym biciu kobiet.Kochani, rozliczymy komendanta Szymczyka, wszystkich przebierańców pisowskich, którzy założyli sobie mundury policjantów. Odpowiedzią za bicie pałkami, za łamanie rąk polskich kobiet. Odpowiedzą za gazowanie, za używanie paralizatora. A komendant Szymczyk odpowie nie tylko za granatnik, ale za naruszenie wartości najcenniejszej w polskiej policji – jej autorytetu, który zniszczył, wysadził go. Przywrócimy i to jest nasz konkret, profesjonalizm, apolityczność całych służb mundurowych. (…) Przywrócimy godność i honor polskiego policjanta– zapewniał.Tymczasem Kamila Gasiuk-Pihowicz zapowiedziała wykonanie orzeczeń europejskich trybunałów. Oznaczałoby to m.in. zamknięcie kopalni w Turowie.Wykonamy orzeczenia polskich sądów i europejskich trybunałów. Bo europejskie prawo to nasze prawo, wszystkich Polaków. Nie potrzeba do tego długopisu Dudy– mówiła posłanka.
Gdy na scenie pojawił się duet Borys Budka – Elżbieta Zielińska, posłanka KO zaczęła mówić o lasach.Wyłączymy najcenniejsze przyrodniczo polskie lasy z wycinek i je po prostu ochronimy dla przyszłych pokoleń. Ale gdy polskie lasy są cięte na potęgę, to jednocześnie polscy przedsiębiorcy, meblarze, nie mogą znaleźć drewna na polskim rynku. I to konkret numer dwa – skończymy z tym. Polscy przedsiębiorcy będą mieli pierwszeństwo na polskim rynku drewna. Nie muszą się martwić, o nich zadbamy. (…) Polski las ląduje w wielkich elektrowniach. Konkret numer trzy – skończymy z paleniem lasem w polskich elektrowniach– stwierdziła.Budka zapowiedział powołanie nowego ministerstwa.Zlokalizujemy na Śląsku nowe ministerstwo, ministerstwo przemysłu— zapewnił były lider PO.
W ramach kolejnych „konkretów”, Izabela Leszczyna ogłosiła plan zniesienia tzw. podatku Belki.Wprowadzimy obligacje antyinflacyjne, emitowane przez NBP. Mamy gotowy projekt ustawy. Zniesiemy podatek od zysków kapitałowych, tzw. podatek Belki. Dla oszczędności, inwestycji, do stu tysięcy złotych i ponad rok— usłyszeliśmy.
Następnie na scenie pojawili się Barbara Nowacka i prezydent Wodzisławia Śląskiego Mieczysław Kieca.Prawo do aborcji w Polsce zostanie zliberalizowane. Aborcja będzie bezpieczna, legalna i bezpłatna do 12 tygodnia. Przywrócimy dostęp do antykoncepcji awaryjnej. (…) Natychmiast przystąpimy do realizacji „Konwencji antyprzemocowej”.– mówiła Nowacka.Co jeszcze proponuje KO? Nowacka opowiadała o związkach partnerskich.Związki partnerskie to konieczność i cywilizacyjna norma! To jest nasz konkret. (…) Związki partnerski natychmiast. Zmienimy kodeks karny tak, by mowa nienawiści była wreszcie karana. Dosyć tego hejtu, tej pogardy. Oglądamy to codziennie w TVP, która też jest do zaorania– stwierdziła.To jednak nie koniec opowieści Nowackiej. Posłanka klubu KO zapowiedziała odwołanie obecnego Rzecznika Praw Dziecka oraz ministra Przemysława Czarnka.Jest też taka mroczna postać – Rzecznik Praw Dziecka, który pokazał przez ostatnie lata, że młodzież ma w pogardzie i poważaniu. (…) W ciągu pierwszych stu dni przestanie pełnić tę funkcję. (…) Szwarccharakter polskiej polityki, minister pogardy i wykluczenia. (…) Przemysław Czarnek, dzięki waszej mobilizacji i głosom przestanie być ministrem edukacji. Uwolnimy polską młodzież od upolitycznionej szkoły– mówiła Nowacka ze sceny.
Na scenie nie mogło zabraknąć też Michała Kołodziejczaka. Lider AgroUnii opowiadał o pomyśle KO, który dubluje program „Lokalna półka”.Dobrze, że jesteśmy razem. Bardzo dobrze. Dla mnie najważniejszym konkretem jest jedno, musicie zrozumieć, że Polska to nasz kraj– mówił. Wprowadzimy przepisy, które spowodują, że 51 proc. produktów w sklepach będzie polskich i będzie to na podstawie uczciwej kontraktacji. To pierwszy konkret– dodał. Będą nowoczesne, hybrydowe bazary w każdym mieście. Zakupy będzie można robić za pośrednictwem aplikacji. Możemy mieć normalne bazary, na których będzie można robić w ten sposób zakupy. Można zrobić tak w McDonaldzie? To Donald musi mieć to zrobione najlepiej!– twierdził.
„100 konkretów na 100 dni”. Tusk składa obietnice
– Te 100 konkretów doprowadzi do tego, że ludzie w Polsce będą mieli więcej w kieszeni, będzie taniej w polskich sklepach i będzie lepiej w każdym polskim domu. (...) Mówimy tu o kwocie wolnej do podatku podniesionej do 60 tys. zł. Ten konkret, który przeprowadzimy w ciągu pierwszych 100 dni oznacza, że w Polsce każda emerytka, każdy emeryt, który ma emeryturę do 5 tys. zł nie będzie już płacił podatku dochodowego, a ci którzy mają emerytury wyższe zapłacą ten podatek, ale w o wiele mniejszej skali, wyraźnie niższy – ogłosił Tusk
Jak podkreślił, „każdy pracujący, który zarabia do 6 tys. zł nie będzie już płacił podatku dochodowego”. – A ten, kto zarabia powyżej 6 tys. zł będzie płacił wyraźnie niższy niż dzisiaj podatek od dochodów – zadeklarował lider PO.
Tusk zapowiedział też, że jego rząd w ciągu pierwszych 100 dni wprowadzi przepis zgodnie, z którym za zwolnienie chorobowe od pierwszego dnia choroby pracownika zapłaci ZUS, a nie przedsiębiorca.
– W ciągu pierwszych 100 dni wprowadzimy przepisy, które dadzą tak upragnione prawo do urlopu dla drobnego przedsiębiorcy czy samozatrudnionego. Kto prowadzi drobną firmą też ma prawo do kilku tygodni wypoczynku – powiedział szef PO.
Zapowiedział
też wprowadzenie podatku kasowego. – Zapłacicie podatek dopiero wtedy,
kiedy faktura będzie zapłacona – podkreślił Tusk.
Każda kobieta będzie miała prawo do bezpłatnego znieczulenia przy porodzie. Każda Polka będzie miała prawo do bezpłatnych badań prenatalnych. I to polska kobieta zdecyduje o swoim macierzyństwie – mówił.
Lider PO zapowiedział również przywrócenie pełnego państwowego finansowania procedury zapłodnienia in vitro. – Dla tysięcy polskich rodzin, dla tys. polskich małżeństw marzenie o dziecku, o pełnej rodzinie przestanie być tylko marzeniem, stanie się faktem – mówił.
Kolejny konkret to zapowiedź podwyżek dla nauczycieli. – W ciągu pierwszy 100 dni każdy polski nauczyciel, każda polska nauczycielka dostaną podwyżkę do (wynagrodzenia) zasadniczego minimum 1,5 tys. zł, co znaczy 30 proc. podwyżki dla wszystkich nauczycieli – zaznaczył.
Kolejny przedstawiony przez Tuska konkret dotyczy obniżenia podatku VAT w branży beauty. – Chcę powiedzieć, że w ciągu 100 dni doprowadzimy do tego, że w branży beauty będzie obowiązywał taki VAT, jak w salonach fryzjerskich, czyli 8 porc., a nie 23 – zapewnił. Wiecie z czego można sfinansować ten program „100 konkretów na 100 dni”? Z uczciwości, kompetencji, dobrej reputacji przyszłego rządu. 12 razy więcej kosztuje nas kancelaria premiera Morawieckiego niż kancelaria premiera, kiedy ja byłem premierem – mówił.
Kabaret na konwencji KO! Tusk ogłosił, że to Trzaskowski wygrał wybory prezydenckie: Oni nam wtedy ukradli demokrację
Donald Tusk wystąpił w Tarnowie na konwencji Koalicji Obywatelskiej. Już na początku zaatakował premiera Morawieckiego. Po konwencji, żegnając się z wypełniającymi salę działaczami partyjnymi, lider PO ogłosił, że prawdziwym zwycięzcą wyborów prezydenckich jest Rafał Trzaskowski. Dzisiaj przystępujemy do wielkiego finału. Tu w Tarnowie. Nazwaliśmy go „sto konkretów na sto dni”– rozpoczął Donald Tusk.To są twarze Polek i Polaków autorów i autorek tych stu konkretów. To są ich pragnienia, nadzieje, postulaty. Mieli wszędzie odwagę głośno dopominać się rzeczy konkretnych. (…) Przystąpimy do nich w dzień po wygranych wyborach– mówił.
"Zakończenie zimnej wojny z Niemcami" - wśród konkretów PO. Co to oznacza w praktyce? "Koniec z reparacjami, atomem, CPK..."
Wydawało się, że nic już nie przebije porażki, jaką poniósł internetowy generator Platformy Obywatelskiej z podobizną Jarosława Kaczyńskiego. Partia Donalda Tuska pobiła jednak kolejny rekord żenady. Okazuje się, że „fachowcy” PO nie zabezpieczyli strony 100konkretow.pl, przez co hasła i obietnice z konwencji wyborczej partii są znane jeszcze przed jej rozpoczęciem.
Jeden z „konkretów” Platformy dotyczy relacji z Niemcami.Zakończymy zimną wojnę z Niemcami aby uzyskać wpływ na ich politykę wobec Wschodu i wojny w Ukrainie— dowiadujemy się z wycieku.
To Tusk zapamięta na długo! Mężczyzna przerwał jego wystąpienie i nazwał go "złodziejem": "Gdzie są nasze skradzione miliardy?"
Podczas swojego wystąpienia Tusk oskarżał rząd Zjednoczonej Prawicy o „kradzież miliardów złotych”.W pierwsze 100 dni pokażemy, na czym polegał mechanizm okradania Polaków w sposób tak bezczelny, że czasem brakuje słów— mówił.Te słowa nie spodobały się jednemu z mężczyzn obecnych na konwencji PO, który wstał i zaczął krzyczeć w kierunku Tuska, że ten jest „złodziejem” i zapytał go o to, „gdzie są nasze skradzione miliardy”. Mężczyzna został wybuczany przez resztę sali po czym opuścił salę. Onetowi udało się z nim porozmawiać.Tak, krzyknąłem do Tuska: „Złodzieju, gdzie są nasze miliardy!”. Nie dostałem żadnej odpowiedzi, bo zostałem zagłuszony. Poza tym ja dla Tuska jestem nikim. Tak samo byłem nikim, gdy kradł moje pieniądze. Dla mnie jest złodziejem, tyle— powiedział w rozmowie z portalem, tłumacząc, że chodziło mu o pieniądze z OFE. Tusk mówił, że PiS kradnie teraz na miliardy. Ja jestem poza polityką, ale niech Tusk powie, co się stało z całą masą pieniędzy z moich emerytur i emerytur moich rówieśników. 154 mld zł zostały wyciągnięte z OFE, a 134 mld zł trafiło do banku. Gdzie jest 20 mld zł? Wyparowały— powiedział, dodając, że za obecnego rządu w Polsce żyje się o wiele lepiej. Podkreślił, że gdy 25 lat temy wyszedł z wojska, to nie było dla niego pracy. Bezrobocie było wtedy na poziomie 20 proc., a dziś jest zaledwie ok. 3 proc. Rządziła wtedy Lewica, ale teraz Lewica i PO to jest jedno i to samo, przecież robią sobie razem zdjęcia i startują z jednej listy— powiedział Dariusz. Ja w mojej pierwszej pracy dostałem 2 zł na godzinę. Ja pracuję dziś w Szwajcarii i tam jestem w stanie zarobić 10 tys. zł, gdzie ja tyle zarobię w Polsce? Wrócę do Polski, ale już na emeryturę— zaznaczył.
Donald Tusk przedstawił 100 konkretów na 100 dni, czyli konkretnie dowiedzieliśmy się, czego nie zrobi tym razem
Nieważne, czy Tusk jest w stanie zrobić to, o czym mówił, ważne, że był w stanie o tym powiedzieć. Powiedziane – załatwione.
100 konkretów na 100 dni firmowane przez Koalicję Obywatelską było oczywiście w ogromnej większości niekonkretne. A najbardziej, czy to wszystko jest realne. Pieniędzmi się nikt nie przejmował, bo już Nikodem Dyzma mówił, że „nie trzeba pieniędzy”. W prezentacji na konwencji konkrety były często zabawne. Ale to akurat nie dziwi, bo chyba obowiązuje tu zasada Lecha Wałęsy o „szczegółach ogólnych”. No i za dużo było improwizacji na scenie. Nie było nawet spójności w umundurowaniu. Większość była wprawdzie w białych koszulach (czasem żakietach), ale taki Rafał Trzaskowski już był niebieski.Mundurek ma znaczenie i w historii różne partie oraz ruchy wylansowały koszule w różnych barwach jako organizacyjne umundurowanie. Białe koszule były na przykład umundurowaniem Wszechzwiązkowej Organizacji Pionierskiej imienia W.I. Lenina, założonej 19 maja 1922 r. w Sowietach. Żadne nieformalne umundurowanie nie budzi zaufania. Raczej budzi lęk, bo wskazuje na siłę niezupełnie czytelną, ale zdeterminowaną, więc może też niebezpieczną.Nie tylko umundurowanie mogło się kojarzyć z pionierami i Leninem. Umundurowany regulaminowo Donald Tusk zaprezentował się niczym wódz rewolucji z „Opowiadań o Leninie” Michaiła Zoszczenki. I jako ktoś w rodzaju Lenina Donald Tusk zaprezentował się w roli człowieka, który jeździ i słucha. A wszyscy napotkani po drodze mówią mu, czego potrzebują. W sensie funkcjonalnym Tusk jest zatem skrzynką na skargi i wnioski, a w sensie symbolicznym jest tym, który słucha po to, żeby decydować. Zupełnie jak u Zoszczenki. Wymowa skarg i wniosków ludu jest taka: „Zróbcie coś, bo nie wytrzymamy”. Tusk też nie wytrzymuje, więc mówi, że zrobi.Jeśli przyjęto konwencję z Leninem, wszystko, co powiedzieli nawet jego zaufani współpracownicy miało mniejszą rangę. Nieprzypadkowo więc Tusk, który miał ogólne wystąpienie, przedstawił najwięcej „konkretów”, choć to kolejni mówcy mieli konkretyzować to, co ogólnie zarysował przywódca. Dzięki temu było zabawnie, gdyż osoby od konkretów były kompletnie niekonkretne. To zatem Donald Tusk, a nie Izabela Leszczyna zapewniał, że 60 tys. kwoty wolnej od podatku oznacza, iż emeryci dostający do 5 tys. zł nie zapłacą podatku dochodowego, zaś pracujący do sumy 6 tys. zł. Gdzieś, kiedyś.Nieważne, czy Tusk jest w stanie zrobić to, o czym mówił, ważne, że był w stanie o tym powiedzieć. Na tym zresztą polegało wszystkie 100 konkretów. Powiedziane – załatwione. Na przykład bezpłatne znieczulenie przy porodzie, bezpłatne badania prenatalne, pełne finansowanie in vitro, podwyżka dla nauczycieli minimum o 1500 zł, 20 proc. podwyżki dla budżetówki do końca 2023 r. W efekcie już po 100 dniach „ludzie będą mieli więcej, a w sklepach będzie lepiej”. Powiedziane – odfajkowane.Najzabawniejsza była troska Tuska jako Lenina o uczniów (w podtekście o własne wnuki). Tusk zapowiedział bowiem ich zwolnienie z obowiązku odrabiania prac domowych. Z prostego powodu, żeby ojciec, matka bądź dziadek (Donald) nie musieli się od nowa uczyć materiału potrzebnego do odrobienia prac domowych. I Rafał Trzaskowski, żeby nie musiał się uczyć, bo kilka już razy narzekał, że to go zamęcza. Szkoda, że dobry wujek Lenin nie zapowiedział zwolnienia uczniów z okropnego sprawdzania postępów w nauce poprzez odpytywanie, testy czy sprawdziany. To też jest stresujące dla rodziców, dziadków (Donaldów) i Rafała Trzaskowskiego. Podstawą powinno być zaufanie, czyli to, co obowiązuje w Platformie: jak uczeń mówi, że umie, to umie. Jak Tusk mówi, że coś rozumie albo zrobi, to rozumie i robi. Proste.Gdyby jakiś natręt pytał, skąd pieniądze na wszystko, co zapowiedział dobry wujek Lenin i pomniejsi leninkowie, sprawa jest arcyboleśnie prosta: „gdy nastanie rząd odpowiedzialny, to pieniądze znajdą się w sposób automatyczny”. Albo w innej wersji – program 100 konkretów zostanie „sfinansowany z uczciwości, kompetencji, dobrej reputacji przyszłego rządu”. Nobel z ekonomii gwarantowany, tym bardziej że mamy nową podstawę kreacji pieniądza i ma ona charakter moralny. To absolutna rewelacja i rewolucja. Współczesny Lenin przedstawił też nowy wzorzec przyczynowości: „My dlatego musimy wygrać te wybory, że Polki i Polacy wynajęli nas do wygrania”. Jako Polak wprawdzie nikogo w takim charakterze nie wynajmowałem, ale może mnie coś ominęło, kiedy przyjmowano zamówienia. W każdym razie, gdy wygrają, to „Polki odzyskają swoje szczęście”. Być może z takiego powodu, że „w branży beauty będzie taki sam podatek jak w salonach fryzjerskich”. Czyli nie dość, że zgoda, to jeszcze szczęście i uroda.Po Tusku indywidualnie wystąpił tylko Rafał Trzaskowski, bo potem na scenie pojawiały się już tylko duety. I pan Rafał złamał konwencję umundurowania z białej na niebieską koszulę (zamiast ciemnych miał też jasne spodnie). Konkrety Trzaskowskiego były najbardziej wstrząsające. Mówił np., że „musimy szeroko otworzyć oczy, żebyśmy mogli zwyczajnie ze sobą rozmawiać”. Zapowiedział też, iż „postara się ani razu nie wymówić nazwiska pewnego starszego pana, ani razu nazwiska pewnego innego pana, ani razu nazwy pewnej partii”. Chyba nawet poszedł za daleko, bo w zasadzie nie wymówił niczego, co miałoby sens. Chyba że za coś takiego można uznać tezę, iż „planeta spłonie, a ludzie będą się bić o wodę, dlatego potrzebna jest totalna rewolucja”.Zapewne duety tak skonfigurowano, by „żądz moc móc wzmóc” albo zwiększyć potencjał intelektualny. I zwiększono. Na przykład wtedy, gdy Kamila Gasiuk-Pihowicz wycelowała palec wskazujący w coś naprzeciwko i zapowiedziała, że zajmie się Jarosławem Kaczyńskim, Andrzejem Dudą, Mateuszem Morawieckim i Jackiem Sasinem. Czterema na raz? A gdy będzie miała chwilkę czasu („Czy masz pan chwilkę czasu?” - pytał majster w skeczu Ucz się Jasiu!”), to zlikwiduje KRS, wywali część sędziów z TK. Zdopingowany przez panią Kamilę Krzysztof Brejza zapowiedział z kolei, że zajmie się Maciejem Wąsikiem, Mariuszem Kamińskim, Zbigniewem Ziobrą i Jarosławem Szymczykiem. Musi ich rozliczyć, bowiem oni „wszystko śledzą, kradną prywatność”, przez co zapewne pan Krzysztof nie wie, czy coś mu nie grozi pod kołdrą.Borys Budka wzmacniał się Urszulą Zielińską (całą na biało) albo odwrotnie. Pan Borys skorzystał z nowej zasady przyczynowości odkrytej kilkadziesiąt minut wcześniej przez Tuska: „Przyszłość to tania i zielona energia. To możliwe, bo zapisaliśmy to w programie”. Zapisane - zrobione. Z kolei pani Urszula straszyła, że „żyjemy 3,4 lat krócej niż Europejczycy” i za swoją misję uznała to, żeby „Polska [była] zieloną mapą Europy”. W tym celu trzeba wyzwolić lasy, tym bardziej że obowiązuje zasada: „polskie drewno dla Polaków”. Konieczne jest też „skończenie z paleniem lasem w polskich elektrowniach”. Ej, wy tam, w elektrowniach, przestańcie wrzucać lasy do pieca.Izabela Leszczyna wzmacniała się intelektualnie z Adamem Szłapką. I wzmocniona odkryła, że „pieniądze są ważne”. Czyżby? Zaś Adam Szłapka poza zapowiedzią „końca kontroli w przedsiębiorstwach”, za priorytetowy konkret uznał „rozdział Kościoła od państwa”. Bartosz Arłukowicz wzmocniony Sławomirem Nitrasem (albo odwrotnie) zapewnił, że „niepłodni już nigdy nie będą sami”. Na co Nitras odpowiedział, że „jesteśmy dumnymi Europejczykami, więc należy nam się miejsce przy europejskim stole”.Barbara Nowacka (cała na biało) wymieniająca potencjał intelektualny z prezydentem Wodzisławia Mieczysławem Kiecą, odkryła, że „dzięki protestom kobiety mają prawo do aborcji”. Ale najważniejsze jest karanie „mowy nienawiści”, czyli zapewne karanie za krytykowanie Koalicji Obywatelskiej. Ona też chciałaby sobie kogoś wywalić, a najchętniej rzecznika praw dziecka Mikołaja Pawlaka oraz ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Zaś jej wzmocniony partner odkrył, że „w szkołach jest nasza przyszłość, dlatego trzeba uwolnić szkołę od przeszłości”.Michał Kołodziejczak wymieniał wzmacniacze z partyjną koleżanką Ewą Szydłowską. Ona odkryła, że kobiety są „wielozadaniowe”, on, że „dobrze jest być razem”. A konkretnie dobrze jest zrozumieć, że „Polska to jest nasz wspólny kraj, należy do nas”. A będzie należał jeszcze bardziej, jeśli powstaną „nowoczesne, hybrydowe bazary w każdym mieście” - jako konkurencja dla hipermarketów. Na takim bazarze zamówimy sobie produkty przez aplikację, a potem wystarczy podjechać i zamówienie odebrać. Największym konkretem było to, żeby „nie wpuszczać wody od razu do morza, tylko ją zatrzymać”.Najbardziej zintegrowany (pod każdym względem) duet Michał Szczerba i Dariusz Joński zademonstrowali wolę wsadzania za kraty, w pierwszej kolejności Mateusza Morawieckiego, Łukasza Szumowskiego i Janusza Cieszyńskiego. No i zapowiedzieli rozliczenie „zbrodni w Ostrołęce”, czyli budowy elektrowni. Kolejna zintegrowana na wielu poziomach para, generałowie w stanie spoczynku Mieczysław Gocuł i Jan Rajchel, dali do zrozumienia, że pomszczą czystkę w wojsku, czyli absolwenci sowieckich akademii i szkoleń wrócą do służby, a mundurowe emerytury zostaną uzupełnione o to, co zabrano jako nieuzasadniony przywilej dla ludzi luźno związanych z polskim interesem narodowym. Generał Rajchel zapowiedział „zmodernizowanie planu modernizacji” i przestrzegł, żeby nie tworzyć dywizji, tylko „odziały walczące”.Na koniec wystąpił duet Donald Tusk i Rafał Trzaskowski nie wiadomo, jak bardzo zintegrowany, bo jednak różne kolory koszul nie pozwalały się skupić. Tusk specjalne podziękował Tomaszowi Grodzkiemu „za obronienie Senatu od tej pisowskiej kliki”. Podziękował też Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, która miała rzucać konkretami w kulturę, ale zachorowała. Stojący obok Tuska Trzaskowski dowiedział się natomiast, że „wygrał wybory prezydenckie”, ale tacy owacy ukradli nam demokrację i prawdziwe wyniki, więc zwycięzca prezydentem nie został. Z tego powodu po wyborach „czuł wściekłość” (podwójnie).Konkrety na konwencji były tak konkretne, że trzeba było bohatersko walczyć z sennością. Ale na osłodę było dużo materiału na skecze, żarty i memy. Na przykład taki, że jak ktoś ma zarzuty, to powinien do prokuratury, a nie na listę wyborczą. Tomasz Grodzki, Stanisław Gawłowski czy Krzysztof Brejza mogli się poczuć nieswojo.
Spot PiS bije rekordy wyświetleń! "Wielu ludzi dowiedziało się dziś o notatce z rozmowy Tusk-Merkel"; "Dzień spektakularnej porażki PO"
W inscenizowanej scenie przedstawiciel ambasady Niemiec dzwoni do prezesa PiS Jarosława Kaczyński i informuje go o chęci połączenia z biurem kanclerza Niemiec, by przedyskutować kwestię wieku emerytalnego w Polsce.
Uważamy, że powinien być taki, jak za pana premiera Tuska
— mówi niemiecki dyplomata.
Odpowiedź szefa partii rządzącej, który wystąpił w spocie, jest jednoznaczna.
Proszę przeprosić pana kanclerza, ale to Polacy w referendum zdecydują w tej sprawie
— zaznacza Jarosław Kaczyński.
Nie ma już Tuska i te zwyczaje się skończyły
— dodaje.
Okazuje się, że wyśmiewany przez Platformę spot, bije rekordy wyświetleń.
Kolejny dzień spektakularnej porażki @Platforma_org w sieci. Zasięg ich akcji w odpowiedzi na spot z Prezesem Kaczyńskim, czyli #TelefonDoJarka, jest kilkukrotnie mniejszy, niż #PodmiotowaPolska. Spot PiS poszedł zresztą na rekord w historii TT tej partii - do godz. 19:00 ma ponad 1,8 mln wyświetleń 🔥🔥 Efekt 👉 wielu ludzi w Polsce dowiedziało się dziś o notatce z rozmowy Tusk-Merkel i sugestiach o podniesieniu wieku emerytalnego.
W liczbach 👇 ✅ Zasięg #PodmiotowaPolska - ponad 4,7 mln w social media; ❌ Zasięg #TelefonDoJarka - ponad 1,6 mln w social media.
Frustracja dopadła Tuska. Lider PO pisze coraz ostrzej i coraz bardziej chamsko: "Prawi i sprawiedliwi. Rzygać się chce"
Frustracja dopadła Donalda Tuska. Były premier podczas spotkań z Polakami mówi coraz ostrzej i coraz bardziej chamsko. Podobnie sprawa ma się na platformie X, gdzie z jego wpisów przebija się obraz polityka, który nie radzi sobie z nerwami i kampanią wyborczą.
Oto ostatni wpis Tuska na platformie X:
Zarabiali na pandemii, na chorych dzieciach, na kościelnych działkach, na drożyźnie, na migrantach. Prawi i sprawiedliwi. Rzygać się chce.
Najpierw mówił, że wyborcy PiS "chleją i biją swoje dzieci", a teraz do nich apeluje... "Skłońcie Kaczyńskiego do publicznej debaty". WIDEO
Donald Tusk jeszcze niedawno przekonywał, że wyborcy Prawa i Sprawiedliwości „chleją i boją swoje dzieci”. Teraz, niepomny na tamte słowa, zaapelował do nich, aby pomogli mu „skłonić Kaczyńskiego do publicznej debaty”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Obrzydliwe! „Chleją, biją swoje dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili od wielu lat”. Tusk nazywa ich wyborcami PiS
Tusk podczas spotkania z mieszkańcami Opola zaapelował do wyborców PiS, aby ci pomogli mu skłonić prezesa Prawa i Sprawiedliwości do publicznej debaty.
Zawsze mówię, tym ludziom, których spotykam i którzy głosują na PiS: głosujcie tak jak uważacie za stosowne, na tym polega demokracja. Ale dajcie sobie pomóc w wyzwoleniu z tej opresji, z tej informacyjno-propagandowej dyktatury. Podejmijcie decyzję w swoim najlepiej pojętym interesie, ale poznajcie prawdę. Nie chcecie oglądać innych telewizji, nie chcecie korzystać z internetu, żeby skonfrontować to, co oni wam wkładają do głowy jak łopatą, to przynajmniej razem ze mną skłońcie Kaczyńskiego do publicznej debaty. Niech ją transmituje ta telewizja rządowa, ja się nie boję, ja mogę u nich tę debatę przeprowadzić
— stwierdził Donald Tusk w Opolu.
Czy to nowy slogan KO? Kołodziejczak w Strasburgu atakuje PiS i powtarza za Tuskiem: "Rzygać się chce". Celna riposta Beaty Szydło!
Startujący w wyborach z list KO Michał Kołodziejczak poleciał do Strasburga, gdzie ma wziąć udział w posiedzeniu Parlamentu Europejskiego i rzekomo rozmawiać o przedłużeniu zakazu wwozu ukraińskiego zboża do Polski. To wyjątkowo ciekawe, bo - jak zauważył rzecznik rządu Piotr Müller - lider AgroUnii nie pełni żadnej funkcji publicznej w Polsce…Czyli krótko mówiąc jest przyjmowany na prośbę Donalda Tuska przez jego kolegów z partii, z Europejskiej Partii Ludowej, po to, aby stworzyć wrażenie, że coś tam załatwia— mówił Müller dziś rano w Polsat News.Swoją drogą, Michał Kołodziejczak pomylił też kierunki, bo jeśli już chciał rzeczywiście o coś zabiegać, to powinien był się wybrać do Komisji Europejskiej, a nie Europarlamentu.
Szydło w PE: Dość z tą obłudą. Należy przeprosić polskich rolników za ten spektakl, który tutaj urządzili posłowie z PO
„KE ma obowiązek być solidarną z państwami członkowskimi, szczególnie z tymi, które ponoszą największy ciężar rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Przewodnicząca KE jest przedstawicielka grupy EPP. Komisarzem odpowiedzialnym za przedłużenie zakazu importu jest również członek państwa grupy, pan komisarz Dombrovskis” - powiedziała Beata Szydło, europosłanka PiS i byłą premier, w czasie debaty dotyczącej embarga na ukraińskie zboże.Chcę też jasno powiedzieć: dość z tą obłudą i należy przeprosić polskich rolników za ten spektakl, który tutaj urządzili posłowie z PO. Mam nadzieję, że ten chleb, który przywiózł tutaj do Strasburga pan Kołodziejczak, zostanie uszanowany, a nie wyrzucony do kosza tak jak zrobiliście to w Tarnowie na waszym kongresie.
Wymowne zdjęcie Kołodziejczaka w PE. Politycy ZP żartują. "Litości! Niech ktoś w końcu z nim porozmawia!"; "W gierki na telefonie jedzie"
Pan Kołodziejczak na galerii PE w Strasburgu. Jeszcze nigdy nie widział z tak bliska jak broni się polskiego rolnictwa w wielkiej polityce. Przynajmniej popatrzył
— napisał Bogdan Rzońca, europoseł PiS.
To trzeba zobaczyć! Bochenek mocno o Knapiku i TVN: "To jest rzeczywiście kuriozalne, że przychodzą do nas sztabowcy PO z prywatnej telewizji"
W pewnym momencie konferencji prasowej PiS rzecznik PiS Rafał Bochenek zwrócił się do obecnego na sali Macieja Knapika. Dziennikarz stacji TVN raczej nie był zadowolony z tych słów.To jest rzeczywiście kuriozalne, że przychodzą do nas sztabowcy PO na konferencje prasowe z prywatnej telewizji, która mocno wspiera Donalda Tuska— powiedział Rafał Bochenek.Tak żeby wyjaśnić, kim jest pan pracownik telewizji TVN Knapik. Kiedyś pan Knapik popełnił taki wpis: Kolejne wybory i znów to samo. Liberalni publicyści, którzy z pewnością życzą dobrze opozycji a nie PiS-owi, na wyprzódki walą w opozycję bez opamiętania. A potem płacz… czemu ludzie wybierają PiS? … poczytajcie własne teksty”. To był apel pana Knapika do dziennikarzy, którzy wolno myślą, chcą pisać niezależne teksty, aby nie walić w PO, nie rozliczać Donalda Tuska. Tak wygląda polityka informacyjna TVN-u i pana Knapika— zaznaczył, co wywołało protesty Macieja Knapika.
Opozycja w opałach. Nowy SONDAŻ: 40,7 proc. Polaków uważa, że PiS prowadzi najlepszą kampanię. KO wskazało 21,5 proc.
Nauka sorosowska ma receptę na sukces opozycji: jeszcze przed wyborami trzeba powołać rząd. Tak oświecony, że naród omdleje ze szczęścia
Maciej Kisilowski i Anna Wojciuk 13 września 2023 r. w „Gazecie Wyborczej” postanowili postawić na sztorc sflaczałego ducha opozycji. Nie mogli patrzeć na szerzący się defetyzm, na beznadzieję i pesymizm. Dlatego obwieścili, że „z Kaczyńskim wciąż można wygrać, minusy podziałów da się zniwelować, a niepokojący trend wzrostu sondażowego PiS-u odwrócić”. Wprawdzie piorun od tego w opozycję nie strzelił, ale rady Kisilowskiego i Wojciuk niektórym pomieszały w głowach i zaczęli wystawiać Rafała Trzaskowskiego jako kandydata na premiera. Zamiast Donalda Tuska zaczęli to robić, gdyż on sam jeszcze nie dojrzał. Maciej Kisilowski znany jest z tego, że za granicą robi Polsce „koło pióra”, np. w „Foreign Policy” (w styczniu 2016 r. razem z Brucem Ackermanem). Żądał, aby administracja Baracka Obamy nie zgodziła się na szczyt NATO w Polsce, a gdyby miał się on odbyć, to prezydent USA powinien go zbojkotować. „Gazeta Wyborcza” dumnie przedstawia go jako „profesora prawa i strategii na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Wiedniu”. Ten koryfeusz nauki sorosowskiej ma na koncie kuriozalne teksty w organie Michnika (czyli też Sorosa). Anna Wojciuk także jest wielce uczona – jako dr hab. na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW, a także globtroterka w kilku uczelniach w USA, Danii czy Hiszpanii. Pomysł „wspólnego przedstawienia nowego rządu przez liderów wszystkich czterech środowisk tworzących demokratyczną opozycję (KO, Lewicy, PSL-u i Polski 2050) – zaprezentuje obraz radykalnie odbiegający od dotychczasowych przepychanek i kłótni”. On, ten pomysł, jest wręcz genialny. Po pierwsze będzie na 200 proc. zrealizowany w pierwotnej formie, czyli absolutnie nic się nie zmieni. Po drugie, nie będzie najmniejszego niezadowolenia, że ktoś się pcha, ktoś inny dostał ochłap, a jeszcze inny będzie rozpowiadał, że to wszystko lipa. Nie ma mowy przy takim poziomie moralności, poczuciu obowiązku oraz poczuciu godności i honoru.
Znamy wyniki losowania numerów list wyborczych. Im przypadła jedynka
We wszystkich 41 okręgach wyborczych listy zarejestrowało sześć komitetów wyborczych:
Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość
Koalicyjny Komitet Wyborczy Trzecia Droga Polska 2050 Szymona Hołowni - Polskie Stronnictwo Ludowe
Komitet wyborczy Konfederacja Wolność i Niepodległość
Komitet Wyborczy Nowa Lewica
Koalicyjny Komitet Wyborczy Koalicja Obywatelska PO .N iPL Zieloni
Komitet Wyborczy Bezpartyjni Samorządowcy
Prawie we wszystkich okręgach - bo w 39 z 41 - wystartuje także
Komitet Wyborczy Polska Jest Jedna. Na kandydatki i kandydatów tego
komitetu nie zagłosują wyborcy w okręgu nr 39 (Poznań), nr 20 (okręg
podwarszawski) i nr 22 ( woj. podkarpackie).
Takie numery list wylosowały poszczególne komitety wyborcze:
1. Komitet Wyborczy Bezpartyjni Samorządowcy
2. Koalicyjny Komitet Wyborczy Trzecia Droga Polska 2050 Szymona Hołowni - Polskie Stronnictwo Ludowe
3. Komitet Wyborczy Nowa Lewica
4. Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość
5. Komitet wyborczy Konfederacja Wolność i Niepodległość
6. Koalicyjny Komitet Wyborczy Koalicja Obywatelska PO .N iPL Zieloni
7. Komitet Wyborczy Polska Jest Jedna
8. Komitet Wyborczy Polska Liberalna - Strajk Przedsiębiorców
9. Komitet Wyborczy Ruch Dobrobytu i Pokoju
10. Komitet Wyborczy Normalny Kraj
Ujawnienie planów rządu Tuska na obronę tylko połowy Polski w razie wojny z Rosją jest wielkim problemem dla opozycji
Obóz niepodległościowy patrzy ze zgrozą na fragmenty planu, w których Lublin, Białystok czy Podkarpacie trafiłyby w ręce rosyjskich okupantów. Przyjmujemy to z zaszokowaniem lub niedowierzaniem. Opozycja nie potrafi odpowiedzieć na ten zarzut - portal Onet zaszumiał na froncie tekstem, że lubelski PiS jest oburzony wskazaniem jego miasta jako potencjalnej „Buczy”? Kto jest oburzony. Ano „anonimowy” członek PiS. Dziennikarze mainstreamu często bezczelnie kłamią powołując się na wymyślonych pisowców. „Gazeta Wyborcza” grzeje temat afery wizowej, ale już unika liczb, bo przecież z obiecywanych milionów ludzi o innym kolorze skóry zrobiło się kilkudziesięciu Hindusów jadących do Meksyku. Platforma Obywatelska snuje narrację o zdradzie jakiejś tajemnicy wojskowej, jej sympatycy straszą, że teraz Rosja zna sekrety wojskowe kraju (jakie sekrety? Że armia ministra Klicha i Siemoniaka uciekałaby na zachód?). Generał Stanisław Koziej stwierdził nawet, że odpowiedzialny za ten plan był m.in. … prezydent Lech Kaczyński (plan ostatecznie powstał rok po Tragedii Smoleńskiej!).Obóz liberalny kluczy więc, odwraca uwagę od istoty problemu, a tymczasem oprócz kwestii planu zakładającego nie obronę a „odbijanie” Polski wschodniej z pomocą NATO nad opozycją wisi całe pasmo problemów z tematyką bezpieczeństwa. Wśród „100 konkretów” programowych PO pojawiła się idea „sprawdzenia” wydatków zbrojeniowych:stworzymy białą księgę dokumentującą wszystkie decyzje pociągające znaczne skutki finansowe— piszą politycy PO. Pomijając fakt, że jak na „konkret” to ten postulat jest wybitnie nieprecyzyjny, to warto wspomnieć, że został opublikowany w mediach społecznościowych w ramach reakcji na ujawnienie złowrogich planów obrony tylko części polskiego terytorium.Oni ten plan przygotowali lat temu dwanaście. Gdy dziś wychodzi on na jaw nie mają pojęcia jak na to odpowiedzieć. Tym bardziej nie wiedzieliby co robić, gdyby trzeba było kraju bronić. Takich polityków należy życzyć każdemu naszego wrogowi. Zwłaszcza militarnemu.
Popisy Tuska i jego przybocznych wobec Michała Rachonia dowodzą, że nie mamy do czynienia z politykami, tylko z szajbusami
19 września 2023 r. przed południem Tusk wybrał się na Plac Powstańców Warszawy, by przed siedzibą Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, wybrzydzić się na telewizję publiczną. Nawijka Tuska szybko się załamała, gdy z budynku wyszedł dziennikarz Michał Rachoń. Gdy tylko zrównał się z Tuskiem i towarzyszącymi mu politykami KO, natychmiast wystartowali do niego Michał Kołodziejczak, Piotr Borys i Andrzej Rozenek. Po chwili dołączyła Hanna Gill-Piątek. Szczególnie zabawnie na tle dwumetrowego Rachonia wyglądał wspinający się na palce i popiskujący Kołodziejczak. Wyraźnie chciał zyskać u Tuska jakieś punkty. Z kolei Piotrowi Borysowi zaciął się dysk i cały czas powtarzał: „Ile ci płacą”.Pierwszy demokrata Polski, czyli Donald Tusk zaprezentował się jak bezradny i zahukany chłoptaś, który potrafi się tylko odgrażać, że on jeszcze wróci, tylko ze szwagrem i kolegami z dzielnicy, a oni już dadzą do wiwatu. On sam może tylko popiskiwać i grozić, że jak już jacyś chłopcy z pałami będą do jego dyspozycji, to się zemści i wszystkich pozamyka. Miał triumfować i wzbudzać strach, a wywołał wyłącznie uśmiech politowania.Kiedy „głowa psuje się od góry”, czyli gdy Donald Tusk goni w piętkę, nie dziwią wyczyny jednego z jego dyżurnych profesorów. Jeśli szefowi odbija, to przybocznym odbija jeszcze bardziej. I oto prof. Radosław Markowski ogłosił: „W moim domu na dwóch przyjęciach posprawdzałem wszystkim portfele i wszystkich tych, co mieli kartę „Vitay” [Orlenu] w portfelach wyrzuciłem z domu”. To by od biedy pasowało do filmowych esbeków, np. gen. Zambika czy płk. Molibdena z „Rozmów kontrolowanych” Sylwestra Chęcińskiego, ale nie u akademika. Nawet gdy od dawna cierpi na fiksum dyrdum.Na cztery tygodnie do wyborów grozi nam to, że zamiast oczekiwać jakichś komunikatów, choćby luźno odnoszących się do faktów, będziemy sprawdzać, komu akurat odbiło, żeby nie znaleźć się w jego pobliżu. Od dawna wisiało zresztą w powietrzu to, że opozycja, szczególnie Koalicja Obywatelska nie będzie prowadzić kampanii, tylko raczyć wyborców własnymi szajbami. Miejcie jednak litość! Polacy chcą normalnych polityków, nie szajbusów.Opozycja wie, że jest daleko poza własnym kampanijnym planem. Dlatego jesteśmy i będziemy świadkami szaleńczych szturmów
Opozycja wie, że jest daleko poza własnym kampanijnym planem. Dlatego jesteśmy i będziemy świadkami szaleńczych szturmów. Histeria w sprawie wymyślonej „afery wizowej”, próby demolowania spotkań polityków PiS, grożenie odpowiedzialnością karną dziennikarzowi TVP to pewnie tylko początek. Spójrzcie na twarz Donalda Tuska. Skoro kampania idzie mu tak świetnie, to dlaczego jest tak ponury? Skoro wszystko się udaje, to po co wzywanie na ratunek Trzaskowskiego?To strach nie tylko przed porażką.Niemieccy mocodawcy tyle w niego zainwestowali, nałożyli sankcje, ładują pieniądze, strzelają z niemieckich mediów wydawanych dla Polaków, że rysująca się już na horyzoncie przegrana może oznaczać dla lidera PO poważne kłopoty. Być może w sferach o których nie mamy pojęcia.Ale to po 15 października. Przed PiS jeszcze długi i twardy bój z bardzo groźnym przeciwnikiem.
Donalda Tuska już właściwie nikt się nie boi, a bardzo wielu się z niego po prostu śmieje
Gdy przewodniczący PO coraz bardziej straszy i wygraża, ludzie nawet się nie denerwują, tylko pukają w czoło.„Ja teraz mówię!”. „Proszę odejść!”. „Niech pan się odsunie!”. „Nie ma pan głosu”. „Zaraz zadzwonię po policję” – tak najczęściej Donald Tusk rozmawia z Polakami. Do członków swojej sekty mówi zwykle „wy” (jak kiedyś towarzysze) albo pieszczotliwie „kochani”. Do „wy” najbardziej pasuje ulubione słowo Tuska - „wiecie”, które jednoznacznie kojarzy się z Władysławem Gomułką albo Edwardem Gierkiem. I właściwie na tym można by skończyć, gdyż wszystko co ponad „wiecie kochani” to jakaś breja, czyli rodzaj politycznej skatologii. Połajanki Tuska i podkreślanie, kto tu jest ważny, to dość żałosny objaw kompleksów. Każdy, kto czuje się pewnie, kto nie ma kompleksów potrafi utrzymać uwagę i szacunek widowni bez połajanek i wtrętów typu: „Ja teraz mówię”. To nie jest wcale sposób na usadzenie kogoś niesfornego, to jest przyznanie się do bezradności. No i taki kapralski sznyt, bo wyższe szarże dysponują jednak znacznie inteligentniejszymi sposobami panowania nad widownią. Udawanie macho i chojraka przez Donalda Tuska, a jednocześnie potwierdzanie na każdym kroku, że jest kłębkiem nerwów, wystraszonym loserem i zestawem kompleksów sprawia, że prawie nikt już się Tuska nie boi, a bardzo wielu się z niego po prostu śmieje. Tym głośniej i swobodniej się śmieje, im częściej przewodniczący PO chce wywalać z urzędów, im częściej straszy odpowiedzialnością karną, wyrzucaniem na bruk, im usilniej chce zamykać w pace. Ludzie nawet się tymi wygłupami Tuska nie denerwują, tylko pukają w czoło. Utwierdzają się bowiem w przekonaniu, że u Tuska pogłębia się fiksum dyrdum, że jest on pociesznym komediantem, a nie groźnym politycznym bulterierem. W najlepszym razie jest Józefem Papkinem albo podporucznikiem Dubem. Ale to naprawdę przy dużej dawce dobrej woli.
„Zielona granica" Holland ma wygrać dla opozycji wybory, tak jak „Polityka" Vegi miała to zrobić w 2019 r. Niczego się nie uczą
Urzekająca jest wiara Agnieszki Holland w rolę kina, czyli w mądrość niejakiego Lenina, że „kino jest najważniejszą ze sztuk”.„Zielona granica” Agnieszki Holland to jest powtórka z rozrywki. I to powtórka żenująca dla reżyserki, bowiem stawia ją na równi z Patrykiem Vegą, z którym raczej nie chciałby mieć nic wspólnego i zapewne uważa go za troglodytę kina, a nie artystę. Tyle że Holland zrobiła w 2023 r. to, co Vega w 2019 r. On nakręcił w tamtym roku film i serial „Polityka”, co miało być wstrząsem i zdecydować o wyniku wyborów (odbyły się 13 października 2019 r.). Zdecydować w ten sposób, że Prawo i Sprawiedliwość miało przegrać z kretesem.Przed wyborami w 2019 r. opozycja w ogromnej większości uznała, podobnie chyba jak sam Patryk Vega, że wciąż obowiązuje doktryna niejakiego Lenina, że „kino jest najważniejszą ze sztuk”. I ludzie będą walić do kin po to, żeby się najarać antypisizmem, a potem wywalić z siebie całą zawartość w lokalach wyborczych. W jakimś sensie walili, bo w pierwszych pięciu dniach od premiery film Vegi obejrzało 933 tys. widzów, a w sumie zobaczyło go prawie 1,9 mln widzów. Agnieszka Holland na taki wynik nie ma raczej szans. Jej dziejący się w Polsce „Pokot” obejrzało 283 tys. widzów. Dziejące się poza Polską „Obywatela Jonesa” i „Szarlatana” odpowiednio zaledwie 127 tys. i 42 tys. widzów.Nędzne wyniki oglądalności w Polsce ostatnich filmów Agnieszki Holland sprawiły zapewne, że postanowiła ona pójść na całość i zrobić film będący z założenia skandalem.Urzekająca jest wiara Agnieszki Holland w rolę kina, czyli w mądrości niejakiego Lenina. Dodajmy – heroiczna wiara, bo przecież z przypadku „Polityki” Patryka Vegi mogłaby wyciągnąć jakieś wnioski. Albo z porażki swego „Pokotu”, przecież na podstawie książki takiego bożyszcza, jak noblistka literacka Olga Tokarczuk. Ale akurat „Pokot” był równie głupkowaty jak „Polityka” Vegi, więc sprawa była właściwie beznadziejna.Najważniejsze jest to, że sama Holland oraz jej polityczni patroni zrobili z niej ofiarę. Największą ofiarę w świecie sztuki (i w jakimś sensie polityki) w XXI wieku. I ona z wielkim poświęceniem tę rolę niesie na swoich barkach. I zapewne oczekuje nagrody, i to najważniejszej w jej życiu. Nie na festiwalach, tylko podczas głosowania 15 października 2023 r. A to zapewnia takie zaangażowanie i równie wielki odlot, że PiS ma szansę pobić własny rekord wyborczy z 2019 r. Więcej Holland! Więcej histerii! Więcej szajby!
Rozbrajał Polskę, teraz udaje gwaranta bezpieczeństwa! Tusk: Ogłaszam, że przejmuję hasło PiS: bezpieczna przyszłość Polaków
Uroczyście ogłaszam, że przejmuję hasło PiS: bezpieczna przyszłość Polaków – powiedział w niedzielę lider PO Donald Tusk. Zaznaczył, że „brutalność z ostatnich dni jest ponadstandardowa i wyjątkowa”.W związku z tym uroczyście ogłaszam, że przejmuję hasło PiS: bezpieczna przyszłość Polaków, w imieniu wszystkich Polek i Polaków
— podkreślił lider PO.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Jarosław Kaczyński: Plany PO-PSL obrony Polski na linii Wisły to było skazanie wielkiej części Polski na okupację rosyjską
Hołownia i jego ludzie coraz bardziej liberalnie w ramach „Trzeciej drogi”, a PSL w strachu
Kilka dni temu w wywiadzie w Radiu Zet z red. Rymanowskim, Ryszard Petru, kiedyś przewodniczący „Nowoczesnej”, a teraz z „Trzeciej Drogi”, pytany o prywatyzację po ewentualnym wejściu tej partii do rządu tworzonego przez obecną opozycję, całkiem poważnie wymienił trzy spółki Skarbu Państwa: PKO BP, Pekao S.A i Orlen, które powinny być sprywatyzowane w pierwszej kolejności. Przypomnijmy, że po dojściu Prawa i Sprawiedliwości do władzy PKO BP został wzmocniony akwizycją między innymi Nordea Bank Polska, Pekao S.A zostało odzyskane przez Skarb Państwa z rąk włoskich, a Orlen uczyniony wielkim koncernem multienergetycznym po przejęciu Energi, Lotosu i PGNIG. Okazje się, że prominentny polityk partii Hołowni w ramach „Trzeciej Drogi”, chce w pierwszej kolejności prywatyzować podmioty, które podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości, albo zostały wyrwane z rąk obcego kapitału, albo znacząco wzmocnione, akwizycją innych podmiotów z ich sektorów. A więc Ryszard Petru w sprawie prywatyzacji nadaje na tych samych falach co były minister przekształceń własnościowych, a obecny europoseł z Platformy, Janusz Lewandowski, który z kolei niedawno w jednym z wywiadów, mówił wręcz o konieczności, jak to zgrabnie ujął, „sensownej prywatyzacji”.
Hołownia i jego ludzie robią poważne „kuku” PSL-owi, także w sprawie filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”, mocno stając po stronie reżyserki i nie protestując przeciwko antypolskiej wymowie tego „dzieła”.Dolał oliwy do ognia Michał Kobosko główny „strateg” partii Hołowni, który opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym czule obejmuje Agnieszkę Holland, tuż przed premierą jej filmu w Gdyni.Zresztą sam PSL nie ma w tej sprawie czystego sumienia, bo jak się okazuje, wsparł finansowo ten projekt Mazowiecki Instytut Kultury, jednostka podległa, wywodzącemu się z PSL-u, marszałkowi województwa mazowieckiego Adamowi Struzikowi.Z kolei politycy PSL-u w mediach uciekają od odpowiedzi o ocenę tego filmu, że go jeszcze nie widzieli, choć te kilka fragmentów prezentowanych od kilku dni w mediach, nie powinno pozostawiać wątpliwości w jakim celu ten film został zrobiony.W szeregach PSL-u musi narastać zdenerwowanie w związku z tymi wypowiedziami i zachowaniami polityków partii Hołowni i samego jej lidera, w sytuacji kiedy notowania „Trzeciej drogi”, oscylują w granicach 9-10% i w każdej chwili mogą osunąć się pod próg wyborczy.A już wsparcie dla Agnieszki Holland udzielone przez ludzi Hołowni w związku z emisją filmu „Zielona granica”, jednoznacznie atakującego Straż Graniczną i szerzej polski mundur, na pewno nie przysporzy głosów „Trzeciej drodze” w Polsce Wschodniej, której mieszkańcy czują wręcz fizyczne zagrożenie wojną hybrydową prowadzoną przy pomocy nielegalnych imigrantów przez służby specjalne Łukaszenki i Putina.
Kto się na to nabierze?! PO opublikowała spot zapraszający na marsz. "Mamy dość drożyzny, afer"; "Bąkiewicza, Kowalskiego i Mejzy"
Platforma Obywatelska zamieściła na swoim profilu na portalu X (dawniej Twitter) spot, w którym zachęca do uczestnictwa w marszu 1 października, żerując na starych, wytartych kalkach. Dowiadujemy się, że największe ugrupowanie opozycyjne „ma dość drożyzny, afer i państwa totalnego, korupcji, kolesiostwa i złodziejstwa”.1 października, w Warszawie, w samo południe
— zaprasza lektor, zapewne nawiązując również do słynnego filmu z Garym Cooperem - plakat reklamujący to dzieło stał się jednym z symboli „Solidarności” i teraz jest chętnie wykorzystany przez środowiska sympatyzujące z opozycją. Nic to, że lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk obiecywał byłemu oficerowi „policji politycznej”, że „naprawi krzywdy” tych mundurowych, których objęła tzw. ustawa dezubekizacyjna. Nic to, że KO wpuściła ze swoich list do Parlamentu Europejskiego takich polityków jak Leszek Miller czy Włodzimierz Cimoszewicz.W związku z powyższym spotem nasuwa się wiele pytań: czy „prawa kobiet” dotyczą również tych, które od wczesnej młodości ciężko pracowały, np. fizycznie i chciałyby w wieku 60 lat przejść na emeryturę, aby wreszcie odpocząć, nacieszyć się wnukami, zadbać wreszcie o swoje zdrowie? Czy tych, które chciałyby skupić się na rodzinie i wychowaniu dzieci, a do aktywności zawodowej wrócić ewentualnie za jakiś czas? Jeśli chodzi o drożyznę, to czy Jarosław Kaczyński z prezesem NBP Adamem Glapińskim zapuścili swoje „straszliwe macki” na całym świecie, w dodatku sterują inflacją także w takich potęgach jak Stany Zjednoczone? Czy Jarosław Kaczyński i Janusz Kowalski rzeczywiście zawsze wyglądają i zachowują się tak jak wtedy, gdy wyprowadzono ich z równowagi? Co politycy PO rozumieją przez „afery”, „korupcję” i „złodziejstwo” i skoro złapali kogokolwiek na tego rodzaju przewinach, dlaczego nie zgłoszą tego stosownym służbom? Wszak sądy wciąż są jeszcze wolne?I najważniejsze: dlaczego o „bezpieczeństwie” śmie mówić partia, która chciała bronić Polski na linii Wisły, co de facto oznaczałoby oddanie znacznej części kraju potencjalnemu najeźdźcy praktycznie bez walki? Partia, której politycy pluli na polski mundur lub solidaryzowali się z tymi, którzy się tego dopuszczali, domagali się wpuszczenia do Polski migrantów sprowadzonych przez Łukaszenkę, twierdząc, że „kim są, ustali się później”, a co więcej - będą gotowi przyjąć do Polski część przybyszów, którzy przebywają dziś np. na Lampedusie, jeśli zażąda tego od nich Bruksela.
Kto się na to nabierze? Kiedy Platforma Obywatelska zaczyna mówić o prawach kobiet, wolności czy bezpieczeństwie, natychmiast nasuwa się porzekadło o diable, który ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni.
Ale zgrywus z tego Donka! Unieważnił referendum, przejął hasło wyborcze PiS…co dalej? Ogłosi, że jest królem Polski?
Fakty z okresu jego rządów pokazują całkowity brak troski o bezpieczeństwo Polski i jej obywateli i tylko ci, którym wystarcza hasło „odsunąć PiS od władzy” mogą z sekciarskim zaparciem wierzyć w to, że gdyby znowu Platforma Obywatelska razem z opozycyjnymi koalicjantami przejęła władzę, to Polska zostałaby otoczona chińskim murem, chroniącym przed najeźdźcami. Jak w to uwierzyć, skoro nawet mur na granicy z Białorusią im przeszkadza?Tusk stracił dobrą okazję do milczenia, a przecież do tej pory cała jego kampania polegała na milczeniu w niewygodnych dla siebie sprawach z okresu jego rządów czy też brukselskiej kariery, choć raczej przeważała w niej strategia Palikota i Belki – kłamać, kłamać, kłamać i to tak szybko, żeby jedno kłamstwo przykrywało poprzednie. Ta najnowsza deklaracja Tuska u ludzi oceniających rzeczywistość wedle faktów, a nie prymitywnych ataków na polski mundur, może tylko budzić rozbawienie, gdyby nie była tak bezczelnie niewiarygodna. Tusk już wie, że te wybory przegrał i dużym samozaparciem usiłuje jeszcze mobilizować swoich zwolenników, głównie wyszydzając i kpiąc z Prawa Sprawiedliwości oraz prezesa Kaczyńskiego. Podkrada elementy programu PiS-owi, Lewicy, nawet w części Hołowni i PSL-owi, niech sobie też przywłaszcza hasło o bezpiecznej przyszłości Polaków. Może i nawet 25 proc. wierzy, że jest ona bezpieczna w rękach Tuska, ale to za mało.
Pierwsze zmiany weszły w życie.
Z jej powodu organizują marsz! Jak Tusk i KO potraktowali Joannę z Krakowa? "Ostatecznie nikt jej na demonstrację nie zaprosił"
Historia Joanny z Krakowa miała być powodem, dla którego Donald Tusk organizuje tzw. Marsz Miliona Serc. Zaplanowana na 1 października impreza odbędzie się jednak bez udziału… głównej bohaterki. Kobieta nie została zaproszona na pochód opozycji. Joanna z Krakowa przekonywała na antenie TOK FM, że uważa, iż jej historia została po prostu wykorzystana do „przedwyborczej gry”. Moja historia została wykorzystana do budowania politycznego kapitału i do przedwyborczej gry– mówił kobieta.Mam wrażenie, że w momencie kiedy marsz został ogłoszony, to przestało chodzić o mnie czy o prawa reprodukcyjne kobiet, a najważniejsza stała się przepychanka z PiS-em– dodała.
Stołeczna Policja: sporadyczne incydenty podczas niedzielnego marszu
Odnośnie niedzielnego marszu, rzecznik poinformował, że "początkowe liczby" mówią o jednej osobie wstępnie zatrzymanej w związku ze zniesławieniem policjanta. "Mówimy również o czynnościach wykonywanych z czterema osobami, które latały dronami pomimo, że w tym miejscu tego robić nie mogły" - dodał.Marczak pytany przez dziennikarzy o szacunki policji dotyczące liczby uczestników "Marszu Miliona Serc" podkreślił, że od kilku lat takie szacunki przez policję nie są podawane. "Naszym celem jest zabezpieczenie. Od kilku lat nie podajemy liczb. Nie widzę powodu żebyśmy te liczby podawali oficjalnie czy nieoficjalnie" - powiedział.Rzecznik przekazał, że sobotnie jak i niedzielne wydarzenia w stolicy zabezpieczało w sumie tysiące policjantów.Ulicami stolicy przeszedł Marsz Miliona Serc. Frekwencja znacznie poniżej oczekiwań organizatorów
Według danych policji frekwencja na marszu była dużo poniżej oczekiwań - na jego starcie wynosiła 100 tys. osób. Wcześniej policja podawała nieoficjalnie, że na rondzie Dmowskiego, gdzie rozpoczął się „Marsz Miliona Serc”, było 60 tysięcy osób. Według tych szacunków, ok. godziny 12 na trasie przemarszu było do 100 tysięcy osób.Inne nieoficjalne dane policyjne mówią, że do południa, gdy rozpoczął się „Marsz Miliona Serc”, do Warszawy dotarło 448 autokarów z manifestantami. To mniej niż przy okazji marszu 4 czerwca, gdy przyjechało ich 1100.Zdjęcia naszego reportera jasno wskazują na to, że na marszu Donalda Tuska nie brakuje wulgarnych haseł.
-----------------------------------------------
TYLKO U NAS. Co za nienawiść! Szokująca relacja wPolsce.pl z marszu Tuska. Po co wulgarne hasła? "Teraz to jest nasza jedyna broń"
Reporter telewizji wPolsce.pl Maciej Zemła rozmawiał z uczestnikami Marszu Miliona Serc, organizowanego przez KO. Z przeprowadzonych konwersacji wyłania się przerażający obraz marszu Donalda Tuska - to było wydarzenie pełne nieskrywanej nienawiści do partii rządzącej.
Jak widać, zwolennicy opozycji nie kryją swojej nienawiści do partii rządzącej. Marsz Miliona Serc Donalda Tuska zamienił się w marsz nienawiści.
tkwl/wPolsce.pl
CZYTAJ TAKŻE:
Cel marszu Tuska stał się oczywisty: podbić nienawiść do rządzących i utrzymać ten stan do 15 października 2023 r.
Sam Donald Tusk najlepiej obnażył prawdziwy sens swojego „marszu miliona serc”. Po własnym wystąpieniu zaprosił na scenę Rafała Trzaskowskiego, potem Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia, a jeszcze Michała Kołodziejczaka i ekstremalnie bezpartyjnego Jerzego Owsiaka. I wszystko jakoś się trzymało. Do momentu, gdy Tusk zaprosił na scenę poznaną w Gliwicach Weronikę, najmłodszą kandydatkę Koalicji Obywatelskiej na posła. Weronika weszła na scenę, przemówiła i na koniec oznajmiła, że ma na imię Wiktoria. Wiktoria jest Weroniką. Marsz serc jest marszem wątrób, czyli ich wydzielin – żółci. Marsz miłości jest marszem nienawiści. Marsz uśmiechu jest marszem zaciśniętych ust. Marsz przyszłości jest marszem przeszłości – niechlubnej.Qui pro quo Tuska z Weroniką/Wiktorią obnaża cel marszu. 19 lipca 2023 r. Tusk wciągnął na sztandary Joannę Parniewską – jako symbol uniwersalnej ofiary. W historii było sporo takich „ofiar” wziętych na sztandary, co zwykle fatalnie się kończyło. „Marsz miliona serc” miał być hołdem dla niej, ale przede wszystkim hasłem do walki, a właściwie do wojny z Prawem i Sprawiedliwością. Joanna Parniewska miała zachęcić do zaangażowania różnych niezorganizowanych wcześniej mścicieli. 1 października 2023 r. nikt, z Tuskiem na czele, już o niej nie pamiętał. Powiało grozą, gdy mówcy na marszu, szczególnie Borys Budka, zaczęli sławić niezwyciężonego wodza i nawoływać do przebudzenia Polski. Ani Budka (co zrozumiałe), ani nikt inny nie zastanowił się, jak te złote myśli o wielkim wodzu i apele o „przebudzenie” mogą przypominać czołowe hasło Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej (NSDAP) – „Deutschland, erwache!” („Niemcy obudźcie się!”).Wyjątkowo groteskowe było w kontekście hodowania nienawiści (osiem gwiazdek było oczywiście na marszu powszechnie obecne), odśpiewanie ze sceny na Rondzie Radosława piosenki „Kocham Wolność” Chłopców z Placu Broni. Wolność na ustach miała wszystko przykryć. I tak jak w czasach PRL, szczególnie w 1975 r., najbardziej zaangażowani byli celebryci, m.in. Joanna Szczepkowska, Katarzyna Grochola, Maria Jeżowska, Małgorzata Ostrowska, Wanda Kwietniewska, Urszula Kasprzak, Dorota Stalińska, Grażyna Wolszczak, Andrzej Seweryn (tak, ten pouczający wnuka, że „trzeba przypie…lić”), Andrzej Piaseczny, Piotr Gąsowski, Mateusz Damięcki, Michał Żebrowski. Ale wódz Tusk stwierdził, że jeszcze nie widział takiej „kumulacji pozytywnej energii”.Na koniec marszu Donald Tusk obwieścił, że „Tu jest Polska” i przerzucił most do 10-milionowej „Solidarności”. Tyle że wtedy „Solidarność” chciała niepodległej Polski, a nie byle landu w niemieckiej Europie, bo do tego zmierza popierana przez opozycję „reforma” ustroju Unii Europejskiej. Tak jak na marszu podobno wygląda „prawdziwa Polska”. I tę „prawdziwą Polskę” tacy jak Tusk „przenieśli w sercach”. Tylko te przyklejone, papierowe serca są puste w środku i wszystko przez nie przelatuje. Tusk zapowiedział też pojednanie. Wysyłając przeciwników do gułagu czy tylko do więzienia?Owsiak o marszu: "Według naszych obliczeń 150-200 tysięcy ludzi było od samego początku". To gdzie ten "milion" Tuska?
Przypomnijmy, policja podawała nieoficjalnie, że na rondzie Dmowskiego, gdzie rozpoczął się „Marsz Miliona Serc”, było 60 tysięcy osób. Według tych szacunków, ok. godziny 12 na trasie przemarszu było do 100 tysięcy osób.Tymczasem stołeczny ratusz przekonywał, że w kulminacyjnym momencie marszu brało w nim udział około miliona osób. Również i sam Donald Tusk robił wszystko, aby zakłamać rzeczywistość. Na Twitterze (serwis) zamieścił po marszu dwa wpisy, w których przekonywał, że w Warszawie pojawił się milion sympatyków opozycji.Tymczasem o frekwencji wypowiedział się w TVN24 Jerzy Owsiak, prezes Fundacji WOŚP, który wystąpił z politycznym przemówieniem podczas Marszu „Miliona Serc”.
SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY: Maska opadła! Owsiak z politycznym wystąpieniem na Marszu Miliona Serc. Lidera WOŚP na scenę wywołał Tusk. „Wygramy?! Okej!”
Według naszych obliczeń 150-200 tysięcy ludzi było od samego początku. Nie chodzi o to, że ustalimy, czy było 100 tysięcy więcej czy 100 tysięcy mniej. Tylko proszę nie wprowadzać nas Polaków w taką narrację 60 tysięcy, 80 tysięcy, 100 tysięcy. Przyjechała cała Polska. Przyjechali ludzie ze świata
— powiedział Owsiak w niedzielnych „Faktach po Faktach” na antenie TVN24.
Nie tego oczekiwała "GW"! Marsz Tuska nie przyniósł rezultatu: Koalicja Obywatelska odnotowała poparcie o 1 pp. mniejsze niż we wrześniu
Badanie pracowni Opinia 24 na zlecenie „GW” omawia dziennikarka tej gazety, Agnieszka Kublik. Jak wyglądają wyniki?Prawo
i Sprawiedliwość prowadzi w sondażu z poparciem 30 proc. Druga jest
Koalicja Obywatelska – 25 proc. Do Sejmu weszłyby jeszcze tylko dwa
ugrupowania: Lewica z dziewięcioprocentowym poparciem i Konfederacja
z poparciem 5 proc. Pod wyborczym progiem jest Trzecia Droga z wynikiem
6 proc. (bo w przypadku koalicji wyborczej Polskiego Stronnictwa
Ludowego i Polski 2050 próg wzrasta do 8 proc.)– czytamy.Okazuje się, że Koalicja Obywatelska straciła w porównaniu z poprzednim badaniem. Spadek zaliczyła też Lewica.W poprzednim
badaniu pracowni Opinia24 prowadziło PiS z wynikiem 33 proc.,
KO zebrała 26 proc., a Konfederacja miała aż 10 proc. Lewica miała
8 proc., a Trzecia Droga – też 6 proc– pisze Kublik.
Wyprowadzony na ulice zwolennik Tuska to mentalna hybryda Kołodziejczaka i Owsiaka. Podatna na demagogię, hałaśliwa i chamska
Krzysztof Skiba życzący Jarosławowi Kaczyńskiemu śmierci, pojawiające się na koncertach i spędach muzycznych hasła typu „j..ć PiS”, odjechane wynurzenia Krystyny Jandy, różnego rodzaju nonsensy o cenzurze i braku wolności o których mówi np. Agnieszka Holland czy ostatnio Adam Michnik, to nie wybryki cyrkowców i podstarzałych autorytetów, ale rzeczywistość w jakiej żyje kilka milionów mieszkańców Polski. Mówią o braku wolności choć jej na co dzień zażywają korzystając z dobrodziejstw życia w niepodległym państwie. I co najważniejsze odmawiają jej tym, którzy się z nimi nie zgadzają. Donald Tusk po raz drugi wyprowadził swoich zwolenników na ulice. Jedyną emocją jaką rozpala świadomość uczestników tego rodzaju manifestacji, która skłania ich do aktywności to otwarta lub skrywana nienawiść i pogarda do drugiej strony politycznego sporu. Te emocje są tam bardzo silne i umiejętnie podsycane przez liderów Platformy. Jej wyborcy - kiedyś rzecz nie do pomyślenia - nie mają już dziś w polu widzenia żadnej innej poważniejszej wizji państwa o której z takim zadęciem odpowiadano kilkanaście lat temu. Bo nie ma jej również ich lider. Nie wiedzą dokładnie jak ma wyglądać państwo, polityka międzynarodowa, podatki, bezpieczeństwo, Unia Europejska. Wszystko reaktywne, relatywne, płynne i będące najwyżej komentarzem do działań prawicowego rządu. Trudno nie odnieść wrażenia, że to najbardziej zmanipulowany wyborca tegorocznych wyborów od ośmiu lat trzymany w szczelnej bańce socjologicznej. O tyle niebezpieczny, że sfrustrowany, karmiony nienawiścią i manipulacjami. Ta hybryda Kołodziejczaka i Owsiaka jest bardzo przekonana o swojej wyższości i nieomylności.
Celebryci na marszu "miliona serc". Janda na wózku, Rusin o kulach. Znana aktorka cytuje na Facebooku... "Międzynarodówkę"
Na marszu „miliona serc” licznie stawili się sławni ludzie, artyści i celebryci. Niektórzy uczestniczyli w tym wydarzeniu pomimo problemów ze zdrowiem - Krystyna Janda aktorka, która czuje się w Polsce, jakby „ktoś na nią sr… cały czas” i oskarża rząd Prawa i Sprawiedliwości o to, że doprowadził do śmierci jej matki, przybyła na wózku inwalidzkim, natomiast Kinga Rusin - o kuli. Jandzie tak udzielił się nastrój marszu, że aż postanowiła… zacytować „Międzynarodówkę” na swoim facebookowym profilu.Monika Richardson chciała przypomnieć Polakom, co jest najważniejsze w marszu „miliona serc”, ale wychodzi na to, że tak ogólnie to „j… PiS”. Ciekawym akcentem było również wspólne odśpiewanie utworu Chłopców z Placu Broni „Kocham Wolność” przez licznych artystów: m.in. znanych muzyków i aktorów, choć nie tylko. Na scenie, u boku Donalda Tuska, mogliśmy zobaczyć m.in. Majkę Jeżowską (która niedawno wspaniale „rozsławiła” swój rodzinny Nowy Sącz, a przy okazji pokazała, że zwolennicy Platformy Obywatelskiej po ośmiu latach wciąż nie rozumieją, dlaczego ich partia od 2015 r. przegrywa kolejne wybory), Jerzego Owsiaka, Piotra Gąsowskiego, Andrzeja Seweryna (miejmy nadzieję, że nikomu przez przypadek nie „przyp…”), Dorotę Stalińską, Andrzeja Piasecznego „Piaska” (który oprócz tego, że przed laty pięknie śpiewał, że „to ona płacze deszczem”, jak się okazało, lubi też „j… biedę, PiS i Konfederację), Michała Żebrowskiego czy Barbarę Kurdej-Szatan.Polskim „elitom” artystycznym należy powinszować jednego: wreszcie, metodą prób i błędów, po wielu latach zaczyna docierać do nich, że żyją w Polsce, a nie „TymKraju”, a co więcej, uczą się, jak wyglądają ich barwy narodowe. Lepiej późno niż wcale!
Miliona nie było. W Platformie miały rozpocząć się "pretensje i szukanie winnego". Wśród oskarżonych Trzaskowski i Kierwiński
W Platformie brak miliona na ulicach Warszawy, według Budy, mają być Rafał Trzaskowski i Marcin Kierwiński. Pierwszy za to, że „zbyt słabo zmobilizował mieszkańców Warszawy”, a drugi za to, że „nie skoordynował terenu”.Nieoficjalnie: rozpoczęły się pretensje i szukanie winnych dlaczego nie było 1 mln. Ponoć Rafałowi Trzaskowskiemu zarzuca się że zbyt słabo zmobilizował mieszkańców Warszawy (niektórzy twierdzą że świadomie za brak namaszczenia na premiera) a Marcin Kierwiński nie skoordynował terenu. Nie było nawet wszystkich posłów i członków Platformy Obywatelskiej— napisał Buda.
Sztab KO atakuje prezesa PiS hejterską, negatywną i DROGĄ kampanią w internecie. Spoty są zlepkiem zmanipulowanych…
Reklamy są „dopalane” pieniędzmi. Są to spoty, których oglądający nie może przerwać - a więc najdroższe, ale jednocześnie uważane za bardzo skuteczne. Sztab Tuska prowadzi więc kampanię negatywną, a nawet hejterską, wymierzoną w lidera Prawa i Sprawiedliwości. Nie ma to nic wspólnego z debatą merytoryczną; są to działania kreujące negatywne emocje, mające wzbudzić niechęć, a nawet nienawiść do lidera obozu niepodległościowego. Działania, na które sztab PiS musi znaleźć skuteczną odpowiedź. W jednej z reklam cytowane są wyrwane z kontekstu, złośliwie zmontowane wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, będące oczywistymi żartami albo autoironią, którym towarzyszy pytanie:Czy chcesz, żeby rządził tobą człowiek oderwany od rzeczywistości? Reklama kończy się pytaniem, zadanym w dramatycznym tonie przez lektora:Czy on to jeszcze udźwignie? W drugiej reklamie hasło przewodni brzmi:Naprawdę bezpieczna przyszłość Polski ma zależeć od tego człowieka? Pytaniu towarzyszą również wyrwane z kontekstu momenty zawahania, szukania słowa. Zdjęcia dobrane są wyjątkowo tendencyjnie, i mają oczywisty cel: obrzydzić prezesa PiS wyborcom.
Jest już plan opozycji w przypadku porażki wyborczej? Schetyna: "OBWE i instytucje międzynarodowe będą budować materiał". Burza w sieci
Polityk Koalicji Obywatelskiej i kandydat paktu senackiego Grzegorz Schetyna wyraził na antenie Radia ZET przekonanie, że obecny obóz rządzący nie zdoła zwyciężyć w wyborach parlamentarnych, które prezydent Andrzej Duda rozpisał na 15 października. W ten sposób Schetyna ominął pytanie Bogdana Rymanowskiego, który chciał dowiedzieć się od byłego szefa PO, czy jego stronnictwo zaakceptuje wynik wyborów, jeśli PiS ponownie zwycięży.Kandydat do Senatu dopytywany, jakie będzie stanowisko Koalicji Obywatelskiej jeśli to jednak PiS osiągnie sukces odparł dwuznacznie, że oceną rzetelności głosowania zajmie się OBWE i inne organizacje międzynarodowe.To wszystko to nie my, ale OBWE i instytucje międzynarodowe będą budować materiał i pokazywać, czy wybory były sfałszowane czy też nie— odparł były przewodniczący PO.Nieustanne podejrzenia o nierzetelność procesu wyborczego w Polsce są tłumaczeniem własnego niedołęstwa, które jest przyczyną kolejnych porażek PO. Powoływanie się na zewnętrzne ośrodki w kontekście polskich wyborów to z kolei stary i zgrany „wentyl bezpieczeństwa”, którego środowisko Donalda Tuska używa, by sprawiać wrażenie, że polska demokracja cierpi na poważne ubytki. Nie wiadomo już nawet, która z tych strategii jest bardziej cyniczna.
Zamiast polskości, "porządek" przyniesiony przez okupanta. To istota programu Tuska i jego obozu
Zamiast polskości - „porządek” przyniesiony nam przez okupanta.„Porządek” zachodu, który być może odbierze nam wolność, ale da nam fałszywe poczucie, że należymy do tej „wyższej” cywilizacji, że nie jesteśmy już na jej marginesie.Tusk na tym uczuciu buduje swoje grono zwolenników, które ślepo za nim podąża. Daje im on fałszywe poczucie bezpieczeństwa, ucieczkę z własnego, prowincjonalnego kompleksu w jakiś sztuczny kosmopolityzm, w którym nie ma już tożsamości, ale nie ma też ciężaru odpowiedzialności.Myślę, że właśnie w tym tkwi sekret, dlaczego elity III RP są tak oburzone tym, co dzieje się obecnie w Polsce i dlaczego wobec PiS reagują obelgami i wulgaryzmami.Rząd Zjednoczonej Prawicy przestał budować Polskę na kompleksach i lękach i pokazał, że można to zrobić inaczej. Elity, które nie potrafią już uciec od swoich kompleksów, nie mogą znieść, że w Polsce istnieją i działają ci, którzy ich nie mają.
Hermann Tertsch: PO jest posłusznym sługą niemieckiej supremacji. "Polski rząd ma wiarygodność"
Polski rząd ma wiarygodność, a ataki lewicy tylko to potwierdzają. W ostatnich latach poczynił duże postępy, ma najlepszy projekt na przyszłość, bo oparty na wolności jednostek i suwerenności narodu. Widać też, jak za jego sprawą Polska kwitnie ekonomicznie. Z Hermannem Tertschem, hiszpańskim dziennikarzem i pisarzem, od 2019 r. eurodeputowanym i wiceprzewodniczącym Europejskich Konserwatystów i Reformatorów z ramienia partii Vox, rozmawia Małgorzata Wołczyk.Tak z ciekawości, gdzie pan trzyma Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi? Nawet jeśli pan go ukrył, to komisarze Unii Europejskiej już dawno zorientowali się, że konsekwentnie staje pan w obronie Polski. Czy warto dla nas ryzykować?
Te same fundacje, te same nazwiska, te same interesy. W 2007 r. podbijali frekwencję, dziś chcą ją zbić
W 2008 roku będący już w słabym zdrowiu redaktor Jacek Maziarski napisał tekst o zmanipulowanych wyborach parlamentarnych przeprowadzonych rok wcześniej. Teza dziennikarza, zmarłego w 2009 r., dotyczyła wpływu organizacji pozarządowych na kampanię, po której Donald Tusk po raz pierwszy doszedł do władzy. Z badań powyborczych wynikało, że dużą rolę w przegranej PiS miał spot „Zmień kraj - idź na wybory” wyprodukowany w ramach „kampanii społecznej” różnych organizacji pozarządowych. Autorem profrekwencyjnej akcji, która de facto była akcją antypisowską („zmienić kraj” gdy u władzy jest PiS oznaczało głosowanie na opozycję), była Fundacja Obywatelskiego Rozwoju założona kilka miesięcy wcześniej przez Leszka Balcerowicza. Według raportu o przebiegu kampanii, autorstwa samego FOR, cała inicjatywa „przyczyniła się do napłynięcia 36% wcześniej nie głosujących (…) [oraz] do powstrzymania przed odpływem 17% wcześniej głosujących”. W wyborach 2007 roku Platformie Obywatelskiej przybyło ponad 17% wyborców, co przełożyło się na dodatkowe 76 mandatów w sejmie. W rzeczywistości chodzi oczywiście o to dla kogo gra frekwencja - czy dla prawicy czy dla reszty partii politycznych. I tak jak wówczas zrzeszono się w „koalicję 21 października” tak tym razem występują pod internetowym adresem „nie daj sobie wcisnąć referendum”. Organizatorami kampanii mają być: Forum Obywatelskiego Rozwoju, Instytut Spraw Publicznych, Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych, Otwarta Rzeczpospolita i Amnesty International. Wiele z nazwisk zaangażowanych w te środowiska, występowało już jako orędownicy akcji „Zmień kraj, idź na wybory” z 2007 roku lub też są powiązani z kandydatami opozycji do przyszłego sejmu. I tak na przykład w zarządzie Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych są ludzie związani z Janiną Ochojską czy Adamem Bodnarem, działacze humanitarni, np. zaangażowani w pomoc nielegalnym imigrantom przemycanym do Polski w ramach operaecji białoruskiego KGB o kryptonimie „Śluza” jak np. Draginja Nadażdin. Instytut Spraw Obywatelskich był przez lata kierowany przez Lenę Kolarską-Bobińską, byłą minister nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie Tuska. Stowarzyszenie „Otwarta Rzeczpospolita” ma w swoich organach statutowych profesora Ireneusza Krzemińskiego czy profesora Michała Bilewicza, których zaangażowanie w antypisowski aktywizm jest publicznie znane.Słowem: zwolennicy Platformy Obywatelskiej pod przykrywką NGOsów zorganizowali kampanię antyfrekwencyjną przed referendum 15 października. Jest więc oczywiste, że nie tylko billboardy Jerzego Owsiaka, udające że walczą z Sepsą gdy mobilizują elektorat antypisowski, grają pozakampanijnie na rzecz Platformy Obywatelskiej, ale też organizacje, które teoretycznie powinny ratować więźniów z więzień autorytarnych rezimów (m.in. po to powstało Amnesty International) czy po prostu słupy starych liberalnych zbowidowców takich jak Balcerowicz czy Lena Kolarska-Bobińska. I nie tylko oni. Jacek Maziarski opisywał półtorej dekady temu także ciche zaangażowanie Fundacji Adenauera w przegraną PiS w 2007 roku. Tej samej Fundacji, która współfinansowała Campus Trzaskowskiego. Te same siły, ci sami ludzie i te same interesy chcą się tymi samymi metodami znowu zainstalować u władzy.
Przedwyborcza debata liderów. Premier Morawiecki podejmuje rękawicę: Nie mogę się doczekać, widzimy się w polskiej telewizji!
prezes PiS Jarosław Kaczyński, który uczestniczył w spotkaniu z mieszkańcami Kazimierzy Wielkiej (woj. świętokrzyskie) powiedział, że kiedy jechał na to spotkanie, „dostał pytanie, czy weźmie udział w debacie, m.in. z Tuskiem”. Ale mam już zapowiedziane spotkanie w Przysusze w sprawie bezpiecznej wsi— powiedział. Pytanie co wybrać? Czy rozmowę z kłamczuchem, jeszcze do tego, człowiekiem zupełnie zależnym od innych, wiadomo od kogo. Bo żeby to chociaż był Weber. No i jednak wybrałem Przysuchę— powiedział prezes PiS.
Takiego wsparcia chciał Tusk? Lempart przybywa z odsieczą: "PiS to kryminaliści. To są głupi, tępi, niekompetentni, wredni złodzieje"
Wybory coraz bliżej, więc z odsieczą dla opozycji ruszyła Marta
Lempart. Wulgarna liderka Strajku Kobiet w transmisji prowadzonej
na Facebooku stwierdziła, że będzie „zachęcać” osoby „,młode, które
protestowały w 2020 roku do głosowania”. Lempart stwierdziła, że zaledwie 40 proc. osób uczestniczących w protestach chce głosować.Naszą
odpowiedzią na to jest wrócenie do tematu protestu. Mówimy: ok,
totalnie rozumiemy, że te wszystkie pokrzykiwania, że trzeba ratować
ojczyznę, flagi, hymny, to was nie rusza, bo żyliście tylko za PiS-
byliście młodymi ludźmi, kiedy już był PiS i nie znacie państwa, które
daje powód do dumy, nadzieję. Znacie reżim, który was bije. (…) Wracamy
do tego. Żeby zalegalizować aborcję potrzebujemy 231 miejsc w Sejmie— powiedziała Lempart.Nie zabrakło też odniesień do rządu Prawa i Sprawiedliwości.PiS
to są źli ludzie, to są kryminaliści. To są głupi, tępi,
niekompetentni, wredni złodzieje. To są też kryminaliści, ale to wiemy,
oczywiście. Bardzo bym chciała, w związku z tym, żeby przestali być
naszym rządem, no ale wiadomo, jeszcze mamy tydzień do tego. Dobrze,
że ten temat został przywołany, że rządzą nami bandyci i dobrze by było
ich się pozbyć. Mam taki apel. Duża część dyskusji o tym, że trzeba iść
głosować obejmuje taki element, który mi się bardzo nie podoba – stosuje
język przymusu i pogardy. Bardzo dużo jest mówienia „musisz”,
„powinieneś”, „powinnaś”. To, co mnie wkur…a całkowicie to jest to,
że kobiety nagle stały się takim workiem do bicia. Czyli bez przerwy
słyszę komentarze złośliwe, z przekąsem, protekcjonalne o tym,
że kobiety nie chcą głosować— powiedziała Lempart.
CZYTAJ TAKŻE:
Głosy zawodu występem Tuska w Onecie: Rigamonti: Spłoszył się, wystraszył, czytał z pomiętej kartki. To zaprzepaszczona szansa
Dziennikarze Onetu spotkali się w studiu, by ocenić debatę wyborczą zorganizowaną przez TVP. Przeważały głosy zawiedzionych nadziei pokładanych w liderze PO, Donaldzie Tusku. „Zakładałem, że on wykorzysta tę debatę, żeby przypomnieć całe 7 lat. Zmarnował swoją szansę w tych 7 minutach” – powiedział gorzko Andrzej Stankiewicz z Onetu.Przecież znał pytania, premier znał pytania, więc jestem zaskoczona, że tak słabo wybrnął z pierwszej odpowiedzi. Potem to nadrabiał, ale to pierwsze wrażenie chyba we mnie pozostało— oceniła w Onecie Dominika Długosz, dziennikarka „Newsweeka”. Dziwne, że nie wiedziała, że wszystkie sztaby wyborcze znają bloki tematyczne, w jakich wypowiadają się kandydaci.On stracił ten czas, bo 10-15 sekund to były wychowawcze przytyki do Morawieckiego. Przez kilka dni był przygotowywany przez swoich bliskich współpracowników do tej debaty. Można było przygotować swojego szefa do wystąpień. Powiedzieć, od tej minuty do tej masz mówić. Masz 60 sekund, skup się na kamerze, zostaw Morawieckiego, mów do ludzi, do których masz możliwość mówić pierwszy raz— oceniła Magdalena Rigamonti.Donald Tusk nie zrozumiał, że po sygnale ostrzegawczym ma jeszcze 10 sekund. Spłoszył się, wystraszył, zatrzymał, zrobił dziwną minę. To było dziwne. Jakby pierwszy raz startował w debacie. Skupił się na zaproszeniu Jarosława Kaczyńskiego do wyimaginowanej debaty. Czytał z pomiętej kartki. To zaprzepaszczona szansa— dodała. Trudno nie zauważyć, że pokładane w liderze PO nadzieje były ogromne. Równie ogromny był także zawód „zmarnowaną szansą” na dotarcie do Polaków, którzy oglądają TVP. Zupełnie, jakby ani Donald Tusk, ani dziennikarze, którzy spotkali się tego dnia w Onecie, nie zdawali sobie sprawy z rzeczywistości i prawdziwych możliwości poznawczych Polaków. I z tego, że Polacy doskonale znają i pamiętają Tuska.
Używa fakenewsa na temat armii i straszy III wojną światową - Tusk bliski postradania zmysłów?
Wiedzieliśmy, że Tusk będzie pompował kolejną pseudoaferę, ale że w obliczu rosyjskiej inwazji uderzy w polskie wojsko? Gdzie jest granica tego antypisowskiego obłędu, że walczy się z obecną władzą poprzez próby podpalania Polski?Dwóch generałów składa wnioski o wypowiedzenie stosunku służbowego, a lider opozycji wygłasza czterominutowe orędzie do polskich żołnierzy zapowiadając przejęcie władzy i strasząc III wojną światową. Pomiędzy tymi dwoma alarmistycznymi twierdzeniami Tusk umieścił jeszcze nieprawdziwą informację o „kolejnych dymisjach”:W momencie szczególnym Polską wstrząsnęła dziś informacja o złożeniu dymisji przez szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Pana Generała Rajmunda Andrzejczaka i dowódcę operacyjnego rodzajów sił zbrojnych, pana generała Tomasza Piotrowskiego. Przed chwilą otrzymałem informacje o dymisjach kolejnych 10 wysokich oficerów dowództwa generalnego. To wszystko dzieje się w sytuacji, kiedy trwa wojna za naszą wschodnią granicą, a na Bliskim Wschodzie narasta konflikt, który może lada godzina zmienić się w konflikt globalny - apelował Tusk.Premier: Bezpieczeństwo całego państwa zapewnia przede wszystkim silna armia i uzbrojenie, a nie dwóch generałów
Szef rządu był pytany w TVP Info o rezygnację ze służby dwóch oficerów Wojska Polskiego.Rano decyzja została podjęta, a wczesnym popołudniem, parę godzin temu, razem z panem prezydentem już załatwiliśmy sprawę do końca. Zostały przedstawione kandydatury dwóch generałów na szefa Sztabu Generalnego. (…) I te uzgodnienia szybko zostały przyjęte— przekazał.Podkreślił jednak, że bezpieczeństwo państwa „to nie jest dwóch generałów”.Bezpieczeństwo całego państwa polega przede wszystkim na silnej armii i uzbrojeniu. (…) Opieramy nasze bezpieczeństwo na zwiększonej liczbie żołnierzy i sojuszach— mówił premier.To, że Donald Tusk próbuje wykorzystywać tę sytuację, (…) do destabilizacji i swoich własnych interesów jest czymś absolutnie karygodnym. Nie wolno igrać z bezpieczeństwem— powiedział.Jednak, jak podsumował, „bezpieczeństwo Polski jest dzisiaj lepiej zapewnione, niż kiedykolwiek wcześniej”.
Opozycja gra zmianami kadrowymi w polskiej armii! Minister Żaryn punktuje: To stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski
Wykorzystanie rezygnacji generałów do walki politycznej uderza w wizerunek Sił Zbrojnych RP, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski - ocenił we wtorek w InfoAlercie na X (dawniej Twitter) pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn. Część opozycji w Polsce wykorzystuje zmiany kadrowe w polskiej armii do ataków na rząd — zaznaczył w grafice towarzyszącej wpisom.Według niego „identyfikowane przekazy zawierają insynuacje, że za decyzją o rezygnacji stoi sprzeciw wobec rzekomo planowanych przez rząd działań przeciwko Polakom”.Generałowie odmawiając dalszej służby mieliby sprzeciwiać się planom wysłania wojska przeciwko Polakom oraz fałszowania wyborów. Wspomniany sposób komentowania zmian personalnych to kontynuacja szerzenia insynuacji przeciwko rządowi— wskazał Żaryn.
Sadurski straszy w "GW": Jeśli PiS utrzyma się u władzy, nastąpi utrwalenie systemu autorytarnego. Konieczny będzie społeczny wybuch
„Jeśli PiS utrzyma się u władzy, nastąpi utrwalenie systemu autorytarnego. Żeby go obalić, konieczny będzie społeczny wybuch. Teraz mamy ostatnią szansę na demokratyczną, cywilizowaną zmianę” - pisze w dzisiejszym artykule w „Gazecie Wyborczej” Wojciech Sadurski. Symptomatyczną reakcją po wczorajszej, nieudanej dla opozycji, przedwyborczej debacie telewizyjnej jest artykuł Wojciecha Sadurskiego w „Gazecie wyborczej” pt. „Co będzie, jeśli Kaczyński wygra”.Stawka nie może być wyższa: konsolidacja ustroju populistyczno-autorytarnego budowanego przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego od 2015 roku— czytamy. Po czym autor tłumaczy, że „na etapie skonsolidowanej autokracji rządzących nie można odsunąć od władzy w drodze wyborów”. A więc PiS musi przegrać wybory, by po wyborach do tej konsolidacji nie doszło.O tym, że do wybuchu lub rozkładu musi dojść, przekonuje dorobek władzy PiS. Jest rzeczą uderzającą, że przez długich 8 lat PiS niczego nie zbudował, nie stworzył, poza kilometrowym rowem w ziemi, zresztą całkowicie niepotrzebnym. Wielkie projekty – typu CPK czy odbudowa Pałacu Saskiego – ograniczyły się do wizualizacji, plansz, plakatów… Czego PiS dotknął, to zepsuł […] Jedynym „sukcesem” PiS jest 500+: program w istocie będący kolejna prywatyzacją usług publicznych, jak oświata czy medycyna. Gdyby gigantyczne sumy na ten program zostały przeznaczone na tworzenie porządnych usług publicznych, korzyści dla najbardziej potrzebujących byłyby bez porównania wyższe— ocenia Sadurski lata rządów Zjednoczonej Prawicy. Po czym podejmuje próbę mobilizacji czytelników „Wyborczej”.Ostatnie tygodnie dają nadzieję, że nawet mimo braku wspólnej listy opozycji i braku instytucjonalnej bezstronności wyborów zwycięstwo demokratów jest możliwe. Polska ma atuty […] Ma też Polska inne zasoby intelektualne: niezależne fundacje, think tanki, organizacje pozarządowe i instytuty pracujące nad projektami transformacji demokratycznej— pisze wymieniając w roli atutów m.in. silne, niezależne media prywatne, a nade wszystko „charyzmatycznego przywódcę największej partii opozycyjnej” który ma wywoływać w sympatykach PiS kompleks niższości.Auror kończy swój artykuł stwierdzeniami, że „ruina instytucjonalna Polski/PiS”, jeśli jednak opozycja najbliższe wybory wygra, „będzie wymagała natychmiastowych działań”.Trzeba będzie się uczyć „najtrudniejszego kunsztu – odpuszczania win”. Ale nie wszystkich i nie wszystkim— czytamy.Prawdziwość niemal wszystkich tez Sadurskiego, o czym pewnie nie chce on pamiętać, brutalnie zweryfikowała już w latach 2007-2015 rzeczywistość rządów PO-PSL. Wtedy opozycja wykorzystywała swoje „atuty” oraz zarówno niezależne, jak i państwowe media. I Polacy dzisiejszej opozycji za ich władzę podziękowali. Dziwi, że autor mobilizując do walki opozycji w wyborach całkiem już w jej zwycięstwo nie wierzy. Inaczej o „obalaniu” i „koniecznym społecznym wybuchu” przeczytalibyśmy już po wyborach.
rdm/”Gazeta Wyborcza”
PiS będzie informować o przymusie relokacji! Sąd oddalił powództwa Forum Obywatelskiego Rozwoju i Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka
Sąd oddalił w całości powództwa Forum Obywatelskiego Rozwoju oraz Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka, które chciały dla premiera Mateusza Morawieckiego i PiS zakazu informowania m.in. o tym, że tzw. pakt migracyjny zakłada przymus relokacji nielegalnych migrantów - poinformował PAP rzecznik PiS Rafał Bochenek.Rzecznik PiS poinformował, że obie organizacje złożyły wnioski do sądu w trybie referendalnym, domagając się zakazania premierowi Mateuszowi Morawieckiemu oraz Prawu i Sprawiedliwości rozprzestrzeniania - ich zdaniem nieprawdziwych informacji m.in. o tym, że projekt unijnych przepisów dotyczących tzw. paktu migracyjnego zakłada przymus relokacji nielegalnych migrantów. FOR oraz HFPC chciały też zakazu rozprzestrzeniania informacji wskazujących na to, że tzw. pakt migracyjny dotyczy nielegalnych migrantów.We wtorek sąd oddalił w całości te powództwa i zasądził dla pozwanych zwrot kosztów— powiedział PAP rzecznik PiS Rafał Bochenek. Dodał, że jest to „kolejna, nieudana tym razem próba kneblowania ust politykom PiS w sprawie przymusowej relokacji i skandalicznych przepisów procedowanych na forum Unii Europejskiej, przy poparciu polityków polskiej opozycji”.
Z obawy o to, jak to wpłynie na wybory w Polsce, PE przełożył głosowania o zmianie unijnych traktatów
12 października 2023 miał być jedną z najważniejszych dat w historii Unii Europejskiej. Na ten dzień zaplanowano bowiem głosowanie Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego nad Sprawozdaniem o Zmianie Traktatów Unii. Przełożono je jednak na 25 października, bo jak w swej spiskowej teorii, w którą absolutnie wierzę, przypuszcza Jacek Saryusz-Wolski, polska opozycja głosując za, pokazałaby, że jest za odbieraniem Polakom władztwa nad swym krajem, za kolejnym ograniczeniem suwerenności Polski. To zaś mogłoby mieć niekorzystny wpływ na wynik wyborczy.PO i kierowca seicento szykują prowokację! Kościelnik nie wykonał wyroku sądu. Będzie kreował się na męczennika?
Platforma Obywatelska na ostatniej prostej przed wyborami przygotowuje prowokację z udziałem kierowcy seicento, Sebastiana Kościelnika, który kandyduje z jej list do Sejmu. Kościelnik poinformował w mediach społecznościowych, że zawiesza kampanię, ponieważ otrzymał „szokujące informacje” od swojego pełnomocnika. Czy Kościelnik poinformuje o tym, że nie wywiązał się z uiszczenia nawiązki orzeczonej przez sąd?Sebastian Kościelnik poinformował w mediach społecznościowych, że zawiesza swoją kampanię wyborczą, ponieważ od swojego pełnomocnika otrzymał „szokujące informacje”.Przypomnijmy, że w lutym 2023 roku Sąd Okręgowy w Krakowie częściowo utrzymał w mocy wyrok dotyczący Kościelnika - kierowca seicento pozostaje winnym nieumyślnego spowodowania wypadku. Sąd orzekł jednocześnie warunkowe umorzenie postępowania na rok próby. Wyrok jest prawomocny.Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, na 25 października 2023 roku sąd wyznaczył posiedzenie w Sądzie Rejonowym Poznań-Grunwald i Jeżyce w sprawie podjęcia warunkowo umorzonego postępowania karnego wobec Sebastiana Kościelnika.Sąd wyznaczył - jak ustalił portal wPolityce.pl - posiedzenie z urzędu, ponieważ Kościelnik nie uiścił orzeczonej w wyroku nawiązki na rzecz byłej premier Beaty Szydło oraz drugiego z pokrzywdzonych.Kościelnik - mimo żądania sądu - nie przedstawił stosownego potwierdzenia przelew.Co więcej, ani Beata Szydło, ani drugi pokrzywdzony nigdy nie wnioskowali o orzeczenie przez sąd na ich rzecz nawiązki. Sąd uczynił to z urzędu, co było obligatoryjne w przypadku warunkowego umorzenia postepowania.Przypomnijmy, że z art. 67 par 3 k.k. wynika, że jeśli sąd warunkowo umarza postępowanie karne, to sąd nakłada na sprawcę obowiązek naprawienia szkody w całości albo w części, a w miarę możliwości również obowiązek zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, albo zamiast tych obowiązków orzeka nawiązkę.
Festiwal obelg, insynuacji i oskarżeń w wykonaniu Donalda Tuska. Lider PO: "Wszędzie czujemy ten odór"; "Przez wiele miesięcy kłamali"
Na czele rządu stoi człowiek, którego jedyną życiową pasją jest zarabianie pieniędzy, a jedynym prawdziwym zajęciem jest ukrywanie tego faktu przed ludźmi - powiedział w środę w Ełku przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.Szef PO na spotkaniu w Ełku przekonywał, że gdy spojrzy się „w górę, w okolice władzy”, widać dzisiaj „brudne, lepkie ręce”.Wszędzie czujemy ten odór, smród korupcji, bo na czele rządu stoi człowiek, którego jedyną życiową pasją tak naprawdę jest zarabianie pieniędzy, a jedynym prawdziwym zajęciem jest ukrywanie tego faktu przed ludźmi. I on jest premierem polskiego rządu— powiedział Tusk o premierze Mateuszu Morawieckim.Według Tuska „nie ma dnia, żebyśmy się nie dowiedzieli czegoś nowego z jego bardzo dziwnego życiorysu, z jego bardzo ciekawej - krętej, ale ciekawej - drogi finansowej”.Dzisiaj dowiedzieliśmy, że on nawet na przekształceniach PGR-ów zarabiał pieniądze— powiedział.Jednym z najważniejszych naszych zadań 15 października jest odsunięcie tych, którzy okłamują Polaków w sprawach bezpieczeństwa, okłamują Polaków w każdej innej właściwie kwestii - chociaż to bezpieczeństwo nas tak boli - i którzy okradają Polskę, ojczyznę, polskie rodziny w biały dzień— stwierdził szef PO.Tusk mówił też o rezygnacjach wojskowych dowódców - gen. Rajmunda Andrzejczaka ze stanowiska szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz gen. Tomasza Piotrowskiego ze stanowiska dowódcy operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.W tym kontekście polityk przywołał spekulacje, według których te rezygnacje miałyby mieć związek z rzekomymi „planami użycia wojska” w razie przegrania wyborów przez partię rządzącą. Wyraził przy tym nadzieję, że „ta władza do tego się nie posunie”.Ale chcę wam powiedzieć, że jest wystarczająco źle, to jest absolutna ich dyskwalifikacja, że my dzisiaj, na niecałe 100 godzin przed wyborami - i nie tylko my, także polscy generałowie, polskie niezależne media, bo takie jeszcze są - że my się zastanawiamy, czy oni, jak przegrają wybory, a przecież przegrają, czy oni nie użyją siły— powiedział przewodniczący Platformy.
Z wypowiedzi i działań Tuska można wnioskować, że pucz, także wojskowy, uważa on za wyższą formę demokracji
Znowu zamarzył mu się przewrót?19 grudnia 2021 r., podczas wiecu na rzecz telewizji TVN, Donald Tusk przywołał wiersz noblisty Czesława Miłosza „Który skrzywdziłeś” (z 1950 r., a opublikowanego już na emigracji – w 1953 r.) i zaznaczył, że adresuje go do prezydenta Andrzeja Dudy. Użył słów Miłosza, żeby nie odpowiadać za podżeganie do przestępstwa, ale zaproponowane przez Tuska rozwiązanie kwestii prezydenta było ekstremalne: „Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy. I sznur, i gałąź pod ciężarem zgięta”. To była i groźba, i propozycja klasycznego zamachu stanu. Cel był oczywisty – usunięcie głowy państwa wszelkimi środkami.Apelowanie do wojska wprost wynika z wcześniejszych prób usunięcia demokratycznie powołanego rządu i prezydenta absolutnie niedemokratycznymi metodami. I nic dziwnego: zdeklarowani „demokraci” najczęściej dokonują zamachów na demokrację. Bo w istocie demokracji nie chcą, a jej zasad nie przestrzegają. W październiku 2023 r. od wyborców zależy, czy miłośnik puczu jako wyższej formy demokracji będzie jeszcze zatruwał polską politykę i zatruwał umysły Polaków.
Światowy Związek Żołnierzy AK potępił słowa Tuska o WOT! "Haniebna wypowiedź"; "Uznajemy za karygodnie zachowanie lidera PO"
Do sprawy odniósł się w piątek Światowy Związek Żołnierzy AK.W związku z haniebną wypowiedzią jednego z czołowych polityków w programie +Gość Wydarzeń+, wyemitowanym w dniu 11 października b.r. przez bardzo popularną ogólnopolską stację telewizyjną, w której Wojska Obrony Terytorialnej nazwano parawojskiem wyrażamy najwyższe oburzenie i sprzeciwiamy się obrażaniu munduru Żołnierza Polskiego. Uznajemy za karygodne zachowanie lidera największego z ugrupowań opozycyjnych, który do kampanii wyborczej miesza apolityczne Wojsko Polskie— napisał związek w oświadczeniu przesłanym PAP.Światowy Związek Żołnierzy AK podkreślił, że żołnierze WOT od początku istnienia formacji angażują się we wsparcie kombatantów.Możemy liczyć na ich pomoc zarówno jako organizacja, jak i osoby prywatne. Wojska Obrony Terytorialnej są pomocnym ramieniem nie tylko kombatantów, ale całego społeczeństwa. Realizują powierzone im zadania z ogromnym zaangażowaniem i oddaniem sprawie. Przekonaliśmy się o tym zarówno w trudnym czasie pandemii, jak i teraz, gdy strzegą granic Ojczyzny ramię w ramie wspólnie z funkcjonariuszami Straży Granicznej— wskazali.Podkreślamy, że Terytorialsi na mocy porozumienia między światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej a Dowództwem Wojsk Obrony Terytorialnej są kontynuatorami strażnikami pamięci o bohaterach Polskiego Państwa Podziemnego. Jesteśmy im wdzięczni za sumienne wywiązywanie się z przyrzeczenia danego Kombatantom już pięć lat temu. Apelujemy do wszystkich stron dyskursu politycznego, aby w toku prowadzonej kampanii wyborczej zachowali się godnie odrzucili język nienawiści— zaapelowali członkowie Związku.I to jest stawka tych wyborów! "Daily Telegraph": Wielka Brytania może uczyć się od Polski odrzucenia nielegalnej migracji i globalizacji
Polacy są bardziej niż kiedykolwiek wyczuleni na niebezpieczeństwa związane z niekontrolowaną wielokulturowością, a Wielka Brytania może uczyć się od Polski odrzucenia nielegalnej migracji i globalizacji - pisze w piątek w „Daily Telegraph” publicysta tej gazety Steven Edginton.Edginton opisuje, że w związku z referendum, które będzie towarzyszyć niedzielnym wyborom parlamentarnym w Polsce, udał się na granicę polsko-białoruską, aby dowiedzieć się, jak mieszkańcy przygranicznych terenów zamierzają głosować w sprawie forsowanej przez Unię Europejską relokacji nielegalnych imigrantów. Jak relacjonuje, wszyscy, z którymi rozmawiał, byli zdecydowanie przeciwni nielegalnej migracji; jedna z kobiet powiedziała nawet, że czuła się zagrożona, gdy migranci przechodzili przez jej posesję podczas kryzysu granicznego w 2021 roku.Pisze, że po tym jak białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka zagroził zalaniem Europy migrantami, polski rząd zbudował płot graniczny, który wraz z dronami i zaawansowanymi technologicznie kamerami do monitoringu w dużej mierze skutecznie zapobiega przekraczaniu granicy.
Minister Gliński w "Berliner Zeitung": Niemcy próbują ingerować w polskie wybory. "Nie może być takiego braku symetrii w naszych stosunkach "
Zapytany o jakie instytucje chodzi, polski polityk odpowiedział, że ma na myśli niektóre media, „które są własnością lub współwłasnością niemieckich firm i które są bardzo wpływowe i zaangażowane w polską politykę”. Minister wskazał również, że „niemieckie fundacje powiązane z niemieckimi partiami sponsorują wydarzenia stricte polityczne w ramach kampanii politycznych, jak np. Campus Rafała Trzaskowskiego”.To są sytuacje niebywałe— ocenił Gliński.Czy można sobie wyobrazić, że koncerny mediowe w Niemczech są kontrolowane przez polski kapitał? Albo że polskie fundacje sponsorują projekty SPD lub CDU podczas kampanii wyborczych?— pytał.To byłoby nie do pomyślenia w Niemczech. A w naszym przypadku jest to rzeczywistość, z którą musimy się mierzyć. Jednocześnie bank, w którym udziały ma niemiecki Commerzbank, udziela największej polskiej partii opozycyjnej milionowej pożyczki na kampanię wyborczą— wskazał minister.Dziś niemiecki biznes, który rozrósł się po części dlatego, że Polska została pozbawiona możliwości rozwoju, „próbuje ingerować w naszą polską politykę wewnętrzną”— skomentował Gliński. Spójrzmy też na system stypendialny czy wpływ organizacji pozarządowych czy uniwersytetów— uzupełnił. Na przykład pani Claudia Roth do rozmów w sprawie upamiętnienia polskich ofiar, które teraz ma się nazywać Domem Polsko-Niemieckim zaprasza ekspertów z Polski, którzy nie mają demokratycznego mandatu, nie reprezentują polskiego rządu ani społeczeństwa, ale „przypadkiem” są lub byli beneficjentami niemieckich stypendiów i grantów— powiedział Gliński. Jak dodał, „niemieckie ministerstwo kultury prawie nie rozmawia na ten temat z polskim rządem (…) to wszystko są asymetryczne, delikatnie mówiąc, stosunki międzynarodowe, które są nie do zaakceptowania w partnerstwie europejskim, we wspólnocie równych i suwerennych państw”. Czy zostałoby zaakceptowane, „gdyby polski właściciel, być może o konserwatywnych poglądach, był właścicielem największego portalu i największego tabloidu w Niemczech? (…) Bardzo chciałbym, żeby to pytanie zostało wydrukowane w tym wywiadzie. Czy Niemcy by to zaakceptowali? Bo tak właśnie jest w Polsce— mówił minister. Jeśli chcemy być partnerami, musi istnieć symetria— podkreślił.Nie będzie między nami porozumienia, do którego dążymy i którego chcemy, jeżeli Niemcy nie przyjmą do wiadomości, że mamy do czynienia z nierównowagą, która nie może być akceptowana. Często to mówiłem ambasadorom Niemiec w Polsce: nie może być takiego braku symetrii w naszych stosunkach— zaznaczył Gliński.
PROGNOZA wyborcza pracowni Social Changes. KTO WYGRA wybory? Ile zdobędą poszczególne partie? Czy ZP utrzyma władzę? WYNIKI
Z badania - zrealizowanego na zlecenie portalu wPolityce.pl - wynika, że Zjednoczona Prawica może liczyć na wynik w przedziale 37-40 proc. głosów.Koalicja Obywatelska zdobędzie między 30 a 32 proc. głosów.
Przewidywany wynik Lewicy to 10 proc.
Konfederacja może liczyć na zdobycie od 9 do 10 proc.
Trzecia Droga balansuje na granicy progu; jej spodziewany rezultat mieści się w przedziale między 7 a 10 proc. głosów.
Bezpartyjni samorządowcy uzyskają 2 proc. poparcia.
36,7 proc. ankietowanych deklaruje głosowanie na Zjednoczoną Prawicę, 29,9 proc. - na Koalicję Obywatelską oraz 10,1 proc. na Trzecią Drogę. Poparcie dla Nowej Lewicy i Konfederacji deklaruje po 9,7 proc. ankietowanych - wynika z najnowszego sondażu Estymatora dla DoRzeczy.pl. Szacowana frekwencja to 63 proc.
Premier Morawiecki: Komentarze czy dodatkowe pytania o kartę referendalną są sugestią i łamaniem ciszy wyborczej, które należy zgłaszać
Państwowa Komisja Wyborcza w komunikacie skierowanym do Okręgowych Komisji Wyborczych poleciła im niezwłocznie przekazać komisjom obwodowym, że wyborca ma prawo odmówić przyjęcia którejś z kart do głosowania, natomiast komisja obwodowa nie może pytać, które karty wydać.
PKW napisała w komunikacie, że w związku z docierającymi do niej „bardzo licznymi skargami, że obwodowe komisje wyborcze pytają wyborców, które karty do głosowania wydać”, poleca, aby niezwłocznie przekazać komisjom obwodowym, iż „działanie takie jest niedopuszczalne oraz że mają one obowiązek postępować zgodnie z procedurą” wydawania kart do głosowania określoną w pkt 49-51 wytycznych dla obwodowych komisji wyborczych dotyczących zadań i trybu przygotowania oraz przeprowadzenia głosowania w obwodach głosowania utworzonych w kraju w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej oraz w referendum ogólnokrajowym”.
Nasz dziennikarz miał problem z pobraniem karty referendalnej! Jak tłumaczyła się komisja wyborcza w Warszawie?
Okazuje się jednak, że komunikat PKW nie ukrócił procederu zadawania pytań przez członków komisji. Problemy z pobraniem karty referendalnej miał dziennikarz tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl Marcin Wikło.Jak relacjonuje, po tym, jak został zapytany o to, czy chce pobrać wszystkie karty do głosowania, zapytał członków komisji nr 814 w Warszawie, jakim prawem jest o to pytany, a nie są od razu wręczane mu wszystkie trzy karty. W odpowiedzi najpierw usłyszał, że komisja zadaje pytanie kartę referendalną, bo inni wyborcy zgłaszali, że nie zostali o to zapytani.Marcin Wikło przekazał, że w rozmowie z Kamilą Abramowską, przewodniczącą komisji, dowiedział się, że pytanie o kartę referendalną to „uprzejmość” i takie jest „polecenie z góry”. Kobieta jednak nie odpowiedziała na pytanie, co oznacza „polecenie z góry”.Na tym jednak nie koniec. Nasz dziennikarz wskazał, że cała sytuacja trwała ok. 30 minut i po kilku telefonach przewodnicząca komisji stwierdziła, że można napisać oświadczenie, w który podkreślono, że „doszło do incydentu agitacji wyborczej w postaci zadania pytania wyborcy, czy chce pobrać wszystkie karty do głosowania”.W odpowiedzi na pytania o podstawę prawną usłyszał, że taka jest praktyka wynikająca z polecenia z góry lub uprzejmości– czytamy w oświadczeniu.
Polacy głosujący za granicą są pytani o karty referendalne! Problemy mają wyborcy m.in. w Londynie i Bielefeld
Jeden z czytelników portalu wPolityce.pl przekazał, że głosował w niemieckim Bielefeld. W lokalu wyborczym był tuż przed 8 rano i osoby zasiadające w komisji zapytały, czy chce pobrać także kartę do referendum. Czytelnik podkreślił, że na liście zapisanych było ponad 3 tys. osób uprawnionych do głosowania.Do naszej redakcji dotarły też informacje z Wielkiej Brytanii. W komisji numer 320 w Birmingham nasz czytelnik został zapytany o to, czy chce wziąć kartę do referendum. Jak podkreślił, pytanie zadawano też większości głosującym w tej komisji.O pobranie karty referendalnej członkowie komisji wyborczej pytali też naszego czytelnika, który głosował w komisji numer 347 w Londynie.Docierają do nas informacje, że podobne działania komisji wyborczych mają miejsce w różnych zakątkach Polski.
Nieprawidłowości ws. referendum w całej Polsce! Burza w sieci: "To niezgodne z prawem"; "To sugerowanie wyboru!"
Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, osoby zasiadające w komisji wyborczej dopytują chcących oddać głos o wydanie im karty referendalnej. Co więcej, w lokalu tym obecni byli też międzynarodowi obserwatorzy. Użytkownicy mediów społecznościowych zwracają uwagę, że taka procedura ma miejsce w wielu zakątkach Polski.Osobiście zgłosiłem do OKW w Poznaniu naruszenia prawa wyborczego w ponad 30 komisjach wyborczych. Wiele wskazuje, ze to tylko cześć nieprawidłowości. Niemal wszystkie zgłoszenia dotyczą wydawania kart referendalnych. Od 11.30 OKW w Poznaniu nie odbiera telefonu— poinformował Bartłomiej Wróblewski. NIEBYWAŁE! Pytanie o „wydawanie wszystkich kart do głosowania” przestaje być zadawane, gdy interweniują członkowie komisji i mężowie zaufania, a wraca momentalnie, gdy tylko ktoś przestaje ich obserwować. Zgłoszenia dostaję z całych Kielc— dodał Marcin Stępniewski. Skandal! Absolutnie wszyscy członkowie komisji wyborczej u „mnie” w Warszawie pytają wyborców o to, czy biorą kartę referendalną! Część z wyborców jest tym tak zaskoczona, że nie wie co powiedzieć! Przecież to sugerowanie wyboru!— napisał Sławomir Cenckiewicz.Komisja nie ma prawa pytać o nic. Komisja nie może pytaniem „czy wydać kartę do referendum” stwarzać u wyborcy poczucia, że część aktu głosowania (referendum) jest mniej ważna lub stanowi jakąś formę manifestacji. Ludzie nie mogą mieć poczucia, że pobierając kartę do referendum robią coś niewłaściwego. Zadawanie takiego pytania może zostać odebrane jako wywieranie presji „jak głosować” i tym samym w newralgicznym momencie może mieć wpływ na decyzję wyborczą. Komisji jest wiele i można sobie wyobrazić różne scenariusze. W sytuacji, gdy o wyniku wyborów może przesądzić niewiele głosów jest to sytuacja skandaliczna, tym bardziej, że sygnały o nieprawidłowościach są masowe— wskazał Wojciech Mucha.W mojej komisji wyborczej w Szczecinie identyczna sytuacja. Pani wydająca karty do głosowania pytała ile wydać kart. To jest niezgodne z prawem. Jest już bardzo wiele zgłoszeń w tej sprawie do @PanstwKomWyb w Szczecinie— podkreślił Tomasz Duklanowski.W komisji wyborczej nr 133 przy Bernardyńskiej 14 w Warszawie członkowie komisji pytają wszystkich głosujących „czy wszystkie karty wydawać? Ile kart wydawać? Czy wydawać kartę referendalną?” Tym samym sugerują odmowę udziału w referendum— przekazał Maciej Pawlicki.
Wyniki exit poll: PiS zwycięzcą wyborów. Do urn poszło 72,9 proc. Polaków. Frekwencja w referendum wyniosła 40 proc.
Weber po wyborach gratuluje Tuskowi.
"Bardzo dobre wieści z Polski. Naród polski masowo wyszedł, aby otworzyć dla kraju nową erę. Wielkie gratulacje dla naszego przyjaciela @donaldtusk @Platforma_org i partnerów z opozycji, którzy przesłali przesłanie nadziei. Nikt nie stanie na drodze Polsce i jej europejskiej przyszłości! #Wybory2023" - napisał na platformie X (wcześniej Twitter) Manfred Weber, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej.
Jak głosowano w aresztach i więzieniach? Są pierwsze wyniki z Warszawy! Lider jest jeden. To... Donald Tusk i Koalicja Obywatelska
Znane są już wyniki z Aresztu Śledczego przy ul. Ciupagi 1 na Białołęce oraz aresztu na Grochowie przy ul. Józefa Chłopickiego 71A.W tym pierwszym oddano 1221 ważnych głosów, frekwencja w wyborach do Sejmu wyniosła aż 85,23 proc. Jeszcze większą frekwencję zanotował areszt na Grochowie — tam była ona na poziomie 92,28 proc., z 463 ważnymi głosami— podaje „Super Express”. Koalicja Obywatelska odnotowała szczególnie dobry wynik w areszcie śledczym na Białołęce. KO zdobyła tam 67,4 proc. głosów. Tusk zdobył 733 głosy. Na drugim miejscu z wynikiem 11,8 proc. uplasowała się Trzecia Droga. Na ostatnim medium podium znalazło się Prawo i Sprawiedliwość, na które zagłosowało 6,88 proc. Na Konfederację zagłosowało 5,98 proc. osadzonych w areszcie, niewiele mniej głosów dostała Lewica z wynikiem 5,57 proc. Na Bezpartyjnych Samorządowców zagłosowało 1,14 proc. uprawnionych, a na partię Polska Jest Jedna 1,23 proc. Również w grochowskim Areszcie Śledczym najchętniej głosowano na Tuska. Lider PO zdobył tam 213 z 463 ważnych głosów. Na Koalicję Obywatelską oddano 55,07 proc. głosów. Na drugim miejscu uplasowało się Prawo i Sprawiedliwość z wynikiem 12,31 proc.Trzecia Droga zdobyła 10,37 proc. głosów. Niewiele mniej, bo 10,8 proc, uzyskała Konfederacja. Na Lewicę oddano 7,34 proc. ważnych głosów. Bezpartyjni Samorządowcy dostali 2,59 proc., a Polska Jest Jedna uzyskała 1,5 proc. głosów.
Spokojny przebieg, sprawna organizacja, pluralistyczna kampania i autentyczny wybór dla głosujących - takie wnioski w raporcie z przebiegu wyborów parlamentarnych i referendum w Polsce odnotowała Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).Powstał już wstępny raport OBWE na temat przebiegu głosowania w wyborach parlamentarnych i referendum w Polsce, jak również poprzedzającej je kampanii.Zdaniem obserwatorów, rywalizacja w wyborach była autentyczna, a głosujący mieli bogaty wybór.
Są pełne wyniki PKW w wyborach do Sejmu. PiS wygrywa, ale to opozycja ma większość
PiS wygrywa wybory, opozycja będzie miała większość w Sejmie. Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała wyniki głosowania do Sejmu z 100 proc. komisji - ze wszystkich 31 497 obwodów. Według tych danych:PiS - 35,38 proc.Koalicja Obywatelska - 30,70 proc.Trzecia Droga - 14,40 proc.Nowa Lewica z wynikiem 8,61 proc.Konfederacja z wynikiem 7,16 proc.
Marek Sawicki: kandydatów na premiera będzie trzech lub czterech
Marek Sawicki zaznaczył, że "jeżeli mówimy już o nowym rozdaniu i wynikach wyborów, to podejrzewam, że kandydatów na premiera będzie co najmniej trzech, jak nie czterech". "Myślę tutaj o Szymonie Hołowni, Władysławie Kosiniaku-Kamyszu, Donaldzie Tusku i być może także o kimś z Lewicy" - wyjaśnił. "Zobaczymy, co będzie z marszałkiem Włodzimierzem Czarzastym, bo ciągle walczy o mandat, życzę mu dobrze" - dodał. Dopytywany, czy szefem nowego opozycyjnego rządu powinien zostać lider największej partii, czyli Donald Tusk, Sawicki zastrzegł, że "muszą usiąść do rozmów liderzy". "Ja bym ich zachęcał do tego, żeby już jutro siedli i ze sobą porozmawiali, bo mamy do rozdania przynajmniej trzy najważniejsze funkcje w państwie, czyli marszałek sejmu, marszałek senatu i premier" - podkreślił."Oni powinni się umówić w zależności do tego, jakie chcą realizować cele i w jakiej konfiguracji, żeby rzeczywiście już jutro spotkać się i porozmawiać" - mówił Sawicki."I żeby obecna większość parlamentarna wystąpiła do pana prezydenta z apelem, aby nie przedłużał przekazania władzy w Polsce" - zaznaczył.
Sejm: W Warszawie najwięcej głosów zdobywa lider listy KO Donald Tusk - 538 634; na jedynkę listy PiS Piotra Glińskiego zagłosowało 135 339
Według danych PKW, Koalicyjny Komitet Wyborczy Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni zdobywa - 43,23 proc. (741 286 głosów), Komitet Prawo i Sprawiedliwość uzyskał - 20,14 proc. (345 380 głosów), Komitet Wyborczy Nowa Lewica - 13,45 proc. (230 648 głosów), Koalicyjny Komitet Wyborczy Trzecia Droga Polska 2050 Szymona Hołowni - Polskie Stronnictwo Ludowe - 13,25 proc. (227 127), Komitet Wyborczy Konfederacja Wolność i Niepodległość - 7,24 proc. (124 220 głosów).Aleksander Kwaśniewski: premierem powinien być Donald Tusk
Aleksander Kwaśniewski przyznał, że w tegorocznych wyborach głosował na Lewicę i zmartwił go wynik, jaki zdobyła."Trochę mnie zmartwiło wczoraj wieczorem to, że tych głosów jest mniej niż oczekiwałem i się spodziewałem" - wskazał w poniedziałek w RMF 24 były prezydent Aleksander Kwaśniewski.Kwaśniewski przyznał, że apelował do "zwolenników Szymona Hołowni z tego pierwszego okresu, aby powrócili" po to, aby Trzecia Droga przekroczyła próg 8 proc.Wskazał, że "ci bardziej politycznie świadomi, znający reguły gry" zagłosowali na Trzecią Drogę właśnie po to, aby weszła do Sejmu."Okazuje się ze ten apel o głosowanie taktyczne trafił do bardzo wielu osób i wynik Trzeciej Drogi jest niespodzianką dla nich samych" - zauważył."Te wyniki wyborcze powinny dać pozycję premiera Tuskowi i powinny skłonić wszystkie partie, w tej niełatwej koalicji, do tego żeby te negocjacje były sprawne, szybkie i żeby nie tworzyć problemów, które na samym starcie będą wykorzystane przez dzisiejszy rząd PiS" - zaznaczył.Koalicja Obywatelska zyskała w okręgu cztery mandaty.
Wejdą: Marzena Okła-Drewnowicz, Artur Gierada, Marek Pietrzczyk i Roman Giertych, który wszedł na listy KO dopiero gdy PiS zadeklarowało, że w Kielcach wystartuje Jarosław Kaczyński.Choć Giertych nie prowadził kampanii w terenie (przebywa we Włoszech i ani razu nie pojawił się w Polsce), uzyskał drugi najwyższy wynik w swoim komitecie – zebrał 23,4 tys. głosów. Policzkiem dla PiS może być też to, że KO pokonała tę partię w samych Kielcach – stolicy województwa. Co przesądziło o takim wyniku? Jak można wywnioskować na stronach PKW, znaczenie mogła mieć turystyka wyborcza. W okręgu na podstawie zaświadczenia głosowało 12 009 osób. W przypadku drugiego mandatu odebranego PiS, szalę na korzyść Koalicji Obywatelskiej przeważyło 11 głosów.
Premier dla KO, marszałek Sejmu dla PSL... Oto plany opozycji na podział łupów
Stanisław Janecki: Tusk i spółka będą się smażyć w piekle za to, że zohydzili Polskę nie tylko światu, ale też sporej części Polaków
Kompletna fikcja i fałszywa świadomość doprowadziły do takich wyników wyborów, jakie znamy. To naprawdę wielkie osiągnięcie, żeby najlepszy okres rozwoju Polski bodaj od czasów Jagiellonów przemienić w jakąś koszmarną karykaturę. A najgorsze jest to, że ci, którzy w ostatnich latach zohydzali Polskę i mieli za nic jej dorobek, pluli w twarz milionom tych Polaków, którzy swoją pracą, zaangażowaniem, poświęceniem, patriotyzmem doprowadzili do tego, że życie w Polsce było przedmiotem podziwu i zazdrości. Jest czymś zupełnie niepojętym, jak miliony ludzi dały sobie wmówić coś kompletnie przeciwnego i zanegowały to, czym i w czym dobrze żyły. Zohydzili też oczywiście Polaków, bo państwo i naród to nie są odrębne całości. A najgorsze jest to, że tak wielu ludzi uznało tę fikcyjną ohydę za rzeczywistość. Momentami to wyglądało jak jakiś amok: im bardziej ktoś dokopywał Polsce i Polakom, tym bardziej uważał to za właściwe, potrzebne i dla Polski dobre. W dużym stopniu dlatego, że taki świat wykreowały im ich autorytety.Czy w sytuacji, gdy rzeczywistość stała się fikcją, pozostaje tylko opuścić ręce i popaść w jakąś bezsilność oraz odrętwienie? Nic podobnego. Ta fikcja jest tak dojmująca, że nie będzie trudno ją obalić, skompromitować. Ta bańka może pęknąć już na początku 2024 r., gdy nowa władza, jeśli tylko zdoła się zorganizować, może od razu zderzyć się ze ścianą. Pajacować można na potęgę, gdy się jest w opozycji czy prowadzi kampanię. Ale rzeczywistość każde pajacowanie boleśnie obnaża i karze. Pierwsi zobaczą to entuzjaści, gdy nic nie wpadnie do portfela, do garażu czy w związku z posadą. Tylko szkoda Polski.Lewica już mięknie! Wolne niedziele będą dla dobra koalicji odpuszczone. Żukowska: Aborcja nie będzie wpisana z powodu oporu koalicjanta
Anna Maria Żukowska, pytana o to, czy w umowie koalicyjnej nie znajdzie się zatem kwestia zmiany prawa aborcyjnego, odparła koncyliacyjnie.Domyślam się, że nie będzie wpisana z powodu oporu koalicjanta. Będzie tzw. protokół rozbieżności, gdzie wpiszemy rzeczy, które nie będą w imieniu rządu, ale które mogą być zgłaszane w imieniu partii— powiedziała Żukowska.Jej zdaniem „na pewno projekt zmiany prawa dotyczącego przerywania ciąży nie będzie projektem rządowym w tym układzie”. Natomiast Lewica złoży projekt poselski i będziemy szukać dla niego poparcia w Sejmie i poparcia społecznego— poinformowała. Wyraziła nadzieję, że to poparcie się znajdzie. Żukowska potwierdziła również, że Nowa Lewica będzie postulowała, żeby nowa umowa koalicyjna była jawna dla opinii publicznej.Posłanka Nowej Lewicy zaznaczyła też, że w przypadku ograniczenia handlu w niedzielę jej ugrupowanie było zwolennikiem takiego rozwiązania, jednak dla dobra koalicji, w której większość mają politycy o liberalnej proweniencji, sprawa ta nie będzie stawiana przez Nową Lewicę „na ostrzu noża”.Mam wrażenie, że niedziele handlowe wrócą, ale będziemy walczyli o postulaty związkowców dotyczące płac— oznajmiła Żukowska.
Bodnar zapowiada konfrontację nowego Sejmu z prezydentem: Musimy się przygotować na polityczno-prawne szachy
Zapytany o to, czy istnieje gwarancja, że prezydent Andrzej Duda nie będzie wetował ustaw przyjętych przez większość parlamentarną, Bodnar przyznał, że „nie ma żadnej gwarancji”.Musimy się przygotować, po pierwsze, na coś w rodzaju polityczno-prawnych szachów. Jeżeli za jednym razem się nie uda, prezydent będzie wetował, to musimy ustawę uchwalić, może odrobinę zmodyfikować, jeszcze raz— wyjaśnił.
Jak zastrzegł, jeżeli to także się nie uda, „trzeba zadać prezydentowi pytanie, jakie pan prezydent ma plany na siebie, także po zakończeniu swojej kadencji - czy chce kontynuować misję osoby, która ma dobre relacje ze światem, w kontekście wojny w Ukrainie, czy być może chce być tylko i wyłącznie politykiem służącym interesowi odchodzącego obozu władzy”.
Bodnar został także zapytany o przyszłość prezesa NBP Adama Glapińskiego, którego kadencja kończy się w 2028 roku.Trzeba z tym żyć. Ja niespecjalnie widzę, jakie mogą być argumenty konstytucyjne, żeby skrócić tę kadencję— zastrzegł.Chodzi o odpowiedź na głębsze pytanie, a mianowicie: czy te wszystkie zmiany, które chcemy przeprowadzać, mają służyć tylko i wyłącznie osiągnięciu celu politycznego, czy też działamy zawsze i wszędzie zgodnie z konstytucją? Ja jestem zwolennikiem tego drugiego rozwiązania, nawet jeśli może nas to kosztować— podkreślił.
Dodał, że dotyczy to także Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ja się obawiam takiego scenariusza, że jeżeli ta konstytucja będzie tu i tam naruszana, albo gdzieś trochę zignorowana, albo zlekceważona, to za chwilę się okaże, że opozycja demokratyczna sama się zaplącze we własne nogi i już, w którymś momencie, nie będzie żadnego punktu odniesienia. Obywatele walczyli o konstytucję i uważam, że to musi być drogowskaz, nawet jeżeli będzie to kosztowPło więcej czasu— powiedział.”
Jego zdaniem, rolą polityków jest tłumaczenie, że czasami „pewnych rzeczy nie możemy zrobić, trudno, zabetonowali się, wylali tony cementu na różne instytucje państwowe, ale nie możemy działać w ten sposób”.
Dodał, że „w międzyczasie są różne przypadki losowe”.Ktoś może zrezygnować, nagle może się okazać, że ktoś jednak zmienia swój punkt widzenia na różne sprawy— stwierdził Bodnar.
Zapytany o to, czy należy wrócić do rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, odpowiedział, że „to jest wręcz obowiązek”.Nie ma co do tego dyskusji, że tak trzeba zrobić. Znowu, jest projekt ustawy przygotowany i niedawno ogłoszony przez stowarzyszenie Lex Super Omnia— poinformował.Mamy te wszystkie doświadczenia rozdzielenia i po prostu musimy wrócić do naszych dobrych rozwiązań instytucjonalnych, ale też zastanowić się, co nie grało przed 2015 rokiem, co nie było najlepsze. Dlatego, nawet jak dyskutujemy o tych wszystkich zmianach dotyczących praworządności, to zapewniam państwa, że obywatele będą się tym wszystkim sprawom przyglądali i ich będzie interesowało, czy ich sprawy frankowe przyspieszą, czy sprawy dotyczące ustawy represyjnej z 2016 roku będą szybko rozpoznawane, co z sądami pracy, czy zostanie odblokowany dostęp do nich, czy sądy rodzinne będą szybko rozstrzygały sprawy dotyczące kontaktów z dziećmi czy sprawy rozwodowe— wymienił.Jak podkreślił, „to trzeba robić równolegle - z jednej strony sprawy instytucjonalne, a z drugiej - naprawa wymiaru sprawiedliwości”.
Adam Bodnar dobrze wie, że prezydent ma prawo wetować ustawy przygotowane przez parlament. Zdarzało się to, gdy rządził PiS, najpewniej będzie to miało miejsce również za rządów nowego parlamentu. Tymczasem sam senator KO już wprowadza konfrontacyjną retorykę odnoszącą się do głowy państwa.
Ile na kampanię wydały NGO-sy? Matecki podaje przykłady. "To jest cząstka wydatków organizacji związanych z Sorosem w Polsce"
Dariusz Matecki, polityk Suwerennej Polski, zamieścił na X wpis, w którym podsumowuje wydatki różnych fundacji na kampanię antyrządową, a także często antyreferendalną.Jako @Suwerenna_POL od kilku lat wzywamy do uchwalenia ustawy o jawności finansowania NGO’s. @MWosPL przygotował projekt. Czy było to potrzebne? Sami odpowiedzcie: w ciągu 90 dni na kampanie internetowe, w dużej mierze w czasie kampanii wyborczej, tylko na Facebooku, wydali:Do:łącz - 1 344 871 zł, Liberté! - 574 316 zł, Fundacja im. Stefana Batorego - 349 083 zł, Fundacja „Twój głos jest ważny” - 314 329 zł, Fundacja Liberté! - 251 521 zł, wschód - 224 648 zł, Fundacja Liberté! - 186 520 zł, Amnesty International Polska - 142 424 zł, Fundacja Liberte - 131 000 zł— wylicza Matecki.W wielkiej mierze to przekaz antyrządowy, często również antyreferendalny— dodał.
Matecki podał przykład jeden z organizacji, która w ciągu trzeci miesięcy wyemitowała na Facebooku 332 reklamy.Za stronę Do:łącz odpowiada Amplify App OÜ. W ciągu ostatnich 90 dni wyemitowali na Facebooku 332 reklamy. Ktoś nagle wrzuca prawie 1,5 miliona złotych w kampanię wyborczą w Polsce - w reklamy wprost nawołujący do niegłosowania na poszczególne partie polityczne. Wydali na Facebooku więcej niż jakakolwiek partia polityczna.Jak informowało @wPolityce_pl:Całościowym właścicielem i założycielem firmy zajmującej się mediami i komunikacją jest Węgier Tibor Dessewffy. To socjolog, który pełni ważną funkcję w brukselskim think tanku ECFR (Europejska Rada na Rzecz Relacji Międzynarodowych) – organizacji non-profit finansowanej przez Fundację Otwarty Dialog (OSF – Open Society Foundation) Gerge’a Sorosa. Na tym nie koniec. Właściciel Amplify App OÜ jest także prezesem węgierskiego think tanku DEMOS, który uważa się za organizację niezależną od partii, ale ideowo jest silnie związany z tzw. postępową lewicą.Jak podawał w 2021 roku serwis mandiner hu, firma Dessewffy’ego jest jednym z elementów potężnej machiny big data opracowanej na potrzeby kampanii w 2022 r., której celem było odsunięcie Viktora Orbana od władzy.”„Do:łącz” jeszcze przed wyborami wzywała do bojkotu Orlenu. To jest cząstka wydatków organizacji związanych z Sorosem w Polsce - podałem jedynie najwyższe kwoty z Facebooka - pracą dla dziennikarzy śledczych powinno być opracowanie przepływów finansowych do organizacji pozarządowych wpływających na przebieg wyborów w Polsce. To nie tylko reklamy na Facebooku, to również potężne kampanie outdoorowe, czy w Google Adwords— napisał Matecki.
Trzecie podejście Donalda Tuska do rządzenia. Jak było kiedyś?
Wiele wskazuje na to, że kierowana przez Donalda Tuska Koalicja
Obywatelska obejmie rząd wspólnie z Trzecia Droga Polska 2050-PSL oraz
Lewicą. Co ciekawe, szef PO już po raz trzeci zaprosi ludowców do
rządowej koalicji. Za to z Lewicą PO nie współrządziła nigdy – nie mogła
nawet w przeszłości liczyć na pomyślne głosowanie nad wotum zaufania.
Rząd pierwszy (od 16 listopada 2007 do 18 listopada 2011)
Wybory w 2007 roku Platforma Obywatelska wygrała ze znaczną przewagą, gdyż Polacy byli dość zniecierpliwieni rządami Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007. Nic dziwnego, że na partię Donalda Tuska zagłosowało wówczas 41,51 proc. Wyborców, co dało jej 209 mandatów poselskich. Drugie w zestawieniu PiS zdobyło 166 mandatów. W tej sytuacji Platformie wystarczyło znaleźć jednego koalicjanta – właśnie ludowców, którzy dysponowali 31 sejmowymi głosami.
Rząd drugi (od 18 listopada 2011 do 22 września 2014)
Platforma Obywatelska znów wygrała – tym razem zdobywając 206 mandatów w Sejmie. Naturalnym sprzymierzeńcem znów okazało się PSL, które dołożyło do puli kolejne 27 mandatów. Już sam fakt, że większość parlamentarna nie była aż tak solidna (tylko 235 wobec 231 większości bezwzględnej) zapowiadał znacznie bardziej nerwową kadencję. PSL ponownie przyjął identyczne stanowiska – co więcej, Waldemar Pawlak i Marek Sawicki zachowali funkcje z poprzedniego rozdania. Ale nie na długo.
Niewiadome – Polska 2050 i Lewica
Druga w wyborach KO będzie miała 157 posłów. Jakimi koalicjantami dla KO będą pozostałe dwa ugrupowania, czyli Polska 2050 Szymona Hołowni i Lewica? Pozostaje wróżyć z fusów. Faktem pozostaje, że przy każdym głosowaniu nad wotum zaufania (a było ich łącznie cztery podczas obydwu kadencji), przedstawiciele lewej strony sceny politycznej konsekwentnie opowiadali się przeciwko. Wiele elementów programowych może okazać się także teraz kością niezgody.
Bez zaciskania pasa. Jest prognoza deficytu i długu dla nowego rządu
Analitycy Allianz Research prognozują, że w bieżącym roku deficyt fiskalny (występuje, gdy wydatki w administracji publicznej są większe niż dochody fiskalne - podatki i składki) wyniesie około -5 proc. PKB i jest mało prawdopodobne, aby w przyszłym roku znacznie się zmniejszył.- Opierając się na przedwyborczych obietnicach PiS i zakładając przedłużenie sporów z UE, co nadal wstrzymywałaby część unijnego finansowania dla Polski, prognozowaliśmy utrzymanie rocznych deficytów fiskalnych w przedziale od -4 proc. do -5 proc. PKB do 2028 r., jeśli PiS pozostałby u władzy. Dług publiczny wzrósłby wówczas do około 60 proc. PKB do 2028 r. z obecnych 50 proc. - napisali w analizie.Dodali, że prawdopodobny nowy rząd kierowany przez KO zapewniłby możliwość odblokowania funduszy unijnych w wysokości do 14 proc. PKB w latach 2024-2027.- Pobudziłoby to inwestycje i aktywność gospodarczą, a tym samym do pewnego stopnia pomóc może obniżyć deficyt fiskalny i wskaźniki długu publicznego do PKB po 2024 roku. Ostrożne szacunki NBP sugerują, że samo odblokowanie środków z KPO, czyli około 14 proc. PKB, może zwiększyć wzrost PKB o około +0,4 pkt. proc. w pierwszym roku i +0,2 pkt. proc. w drugim roku - wyliczają.Należy jednak pamiętać, że uwolnione środków z KPO to długi proces i uczynienie tego już w pierwszej połowie 2024 roku nie będzie łatwe. - Narodowy Bank Polski w obliczu spadku inflacji (z 18 do 10 proc. - przyp. red.) skupił się na wspieraniu słabnącej gospodarki (spodziewamy się, że realny PKB skurczy się w 2023 r. o -0,2 proc.) i tym samym NBP był jednym z pierwszych banków centralnych w Europie, który rozpoczął cykl łagodzenia polityki pieniężnej. Patrząc w przyszłość, odreagowanie zeszłorocznych szoków cen energii i żywności będzie kontynuowane i powinno wspierać dezinflację, podczas gdy zanikające efekty bazowe spowolnią ten proces w 2024 roku. Znaczące obietnice wydatków fiskalnych obu obozów politycznych, a także silny wzrost płac pozostają czynnikami zwiększającymi ryzyko inflacyjne - prognozują ekonomiści.
Koniec cenowego cudu na stacjach paliw. Będzie tylko drożej
Zwrócili uwagę, że w drugiej połowie tygodnia sytuacja na stacjach zaczyna się zmieniać i coraz trudniej znaleźć stacje, gdzie można zatankować w cenie poniżej 6 zł za litr. "To sygnał, że w detalu zacznie się realizować zwyżkowa prognoza" - poinformowali analitycy. E-petrol.pl na końcówkę października zakłada następujące przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw: "6,05-6,18 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, dla diesla 6,08-6,20 zł/l, a dla LPG 3,08-3,16 zł/l"."Dynamika zmian nie jest co prawda duża, ale kierunek jest jeden - w górę. Dzisiaj metr sześc. 95-oktanowej benzyny jest przez rafinerie wyceniany średnio na 4835,80 zł i w porównaniu do poprzedniego piątku cena tego paliwa wzrosła o 76,20 zł" - wyliczyli eksperci. Poinformowali też, że olej napędowy w tym samym czasie podrożał o 63,40 zł i jego aktualna średnia cena w oficjalnych notowaniach producentów to 4838,60 zł/m sześc.Wspólne oświadczenie Tuska, Hołowni, Czarzastego i Kosiniaka-Kamysza: "Potwierdziliśmy gotowość pełnej współpracy"
We wtorek rozpoczynają się konsultacje prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami komitetów wyborczych, które będą miały swoją reprezentację w nowym Sejmie. Na godz. 12 zaplanowano spotkania z przedstawicielami KW Prawo i Sprawiedliwość, natomiast na godz. 14 konsultacje z KKW Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni. Spotkania z prezydentem będą kontynuowane w środę - tego dnia Andrzej Duda spotka się z przedstawicielami KKW Trzecia Droga Polskie Stronnictwo Ludowe – Polska 2050 Szymona Hołowni (godz. 11), KW Nowa Lewica (godz. 13) i KW Konfederacja Wolność i Niepodległość (godz. 15).Potwierdziliśmy gotowość pełnej współpracy i tworzenia nowej większości w przyszłym parlamencie. To ważna informacja w dniu,w którym prezydent Duda rozpoczyna konsultacje– powiedział Donald Tusk.Budowaliśmy współprace opartą na partnerstwie i zaufaniu. Dla nas to bardzo ważne, żeby nie tylko liczyć głosy – one są najważniejsze – ale żeby szanować siebie nawzajem jako równych partnerów. Dziękuję kolegom za deklarację, ze tworzymy większość w parlamencie, że z tą informacją możemy pójść do prezydenta Dudy i uspokoić go i ułatwić mu – jak sądzę – zadanie w podejmowaniu kolejnych kroków konstytucyjnych. Jesteśmy gotowi do tworzenia rządu. Dziękuję za potwierdzenie deklaracji, że lider partii największej w tych wyborach po stronie opozycji, dostanie trudną misę tworzenia rządu. To zależy od prezydenta i sytuacji po konsultacjach. Potwierdziliśmy naszą wolę przygotowania prac Sejm, Senatu, prezydium tak, by oddawało to pełne partnerstwo i równość wszystkich podmiotów politycznych zaangażowanych w ten proces– oświadczył Donald Tusk dodając, że liczy na dobrą współpracę z prezydentem i szybkie decyzje, bo „Polacy czekają na szybkie decyzje” i na „ciężką pracę”.Pan prezydent czeka dziś na to, aż usłyszy, ze jest w Sejmie większość do powołania premiera. Jest większość i jest kandydat na premiera. Panie prezydencie, nie ma na co czekać– oświadczył szef Polski 2050.Panie prezydencie, chcę powiedzieć: koniec kombinowania. Jest większość w Sejmie, która wyłoni rząd bez względu na to, jaką drogą pan pójdzie. Jest większość, stanowimy tę większość. Zdarza się, że bez względu na to, ile kto ma posłów i posłanek, wszyscy są równi. Popieramy desygnowanie Tuska i danie mu misji tworzenia rządu– powiedział lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty.
Niemieckie media o wyborach w Polsce. Prof. Engels: Polacy postanowili dostosować się do ideologicznego kursu Europy
Publicysta tygodnika „Sieci” zwrócił uwagę na pierwsze powyborcze działania opozycji, która próbowała przekonywać, że finanse państwa są w złym stanie.Pierwsza potyczka polityczna po wyborach już za nami. Pisaliśmy o tym na wPolityce.pl. Tusk już ćwiczy podobno to zdanie: pieniędzy nie ma, zastałem straszną sytuacje w budżecie. Pani poseł Leszczyna, typowana na ministra finansów, próbowała wdrożyć ten plan tuz po wyborach. Powiedziała: „Straszna sytuacja w finansach. Dziura Morawieckiego”. I co się zdarzyło? Nie tylko redaktor Kłeczek czy Karnowski, mogą się państwo uśmiechnąć ironicznie, ale eksperci i to nawet przychylni PO, przychylni liberalnej opozycji powiedzieli: bzdura, kłamstwo, stan finansów publicznych jest świetny. Premier Morawiecki przedstawił dane, które to potwierdziły. To moment, w którym to, co miłe dla opozycji już za nią. Plan był taki, by wejść i powiedzieć: słuchajcie te wszystkie obietnice są nieważne. Były przenośnią dlatego, że nie ma pieniędzy. Okazuje się, że stan finansów jest dobry i ludzie na serio wzięli te obietnice– powiedział Karnowski.Michał Karnowski zwrócił uwagę na skandaliczne działania wobec ludzi związanych z PiS.To są czasy komunistyczne. „Gazeta Wyborcza” wzywa do tworzenia list proskrypcyjnych ludzi do zwolnienia. Coś obrzydliwego. Zaczynacie tak pysznie. Pamiętam rządy od Cimoszewicza. Widziałem wielu zwycięzców, ale takiej pychy nie widziałem nigdy– powiedział. Mówił też o niemieckim wpływie na polskie wybory. Nie wygrała opozycja. Wygrały niemieckie pieniądze wrzucone do tej kampanii. I niemieckie media– stwierdził Michał Karnowski.
Niemieckie media o wyborach w Polsce. Prof. Engels: Polacy postanowili dostosować się do ideologicznego kursu Europy
Prof. David Engels odnotowuje fakt, że Prawo i Sprawiedliwość, mimo
zdobycia największej liczby głosów jako partia, najprawdopodobniej nie
będzie w stanie zbudować większości.Dotychczasowa
opozycja uzyskała stabilną większość do przejęcia władzy,
a co ważniejsze, w Polsce zapanował nastrój uniemożliwiający partiom
z lewej i prawej strony PiS zawarcie z nią sojuszu— pisze historyk.Engels
zwraca uwagę, że każdy Polak, który 15 października oddał głos na inną
partię niż PiS, działał „z pełną świadomością, że głosuje za odejściem
od dotychczasowego kursu patriotyczno-chrześcijańsko-społecznego,
a zamiast tego wspiera koalicję partyjną, której ideologię można
określić w najszerszym znaczeniu jako zielono-lewicowo -liberalna”.Belgijski
historyk zwraca uwagę, że również niska frekwencja referendum
odbywającego się równolegle z wyborami wskazuje na przejawianą przez
Polaków chęć odejścia od dotychczasowego kursu politycznego.Polacy
postanowili dostosować się do obecnego ideologicznego i politycznego
kursu Europy Zachodniej i nawet jeśli otrzymali (nie)delikatną „pomoc”
w postaci sankcji UE i ostrzału lewicowo-liberalnych mediów, decyzja
ta została podjęta w dużej mierze dobrowolnie— ocenia.
Balcerowicz przeczytał wreszcie "100 konkretów" PO. "Milczy w sprawach zasadniczych. Skąd wziąć pieniądze?"
Autorzy „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów” wyraźnie zawiedli oczekiwania profesora.
Przeczytałem materiał PO „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów”. Zawiera wiele szczegółowych obietnic, a milczy w sprawach zasadniczych: stanu gospodarki po PiS, skąd wziąć pieniądze, co zrobić, by nasza gospodarka nie wpadła w stan bliski stagnacji. To ma być programu rządu?!
— napisał na protalu X wyraźnie rozczarowany prof. Leszek Balcerowicz.
Megaprojekty PiS – atom, zbrojenia i CPK. Co powinien kontynuować nowy rząd? [SONDAŻ DGP I RMF]
W tym tygodniu ugrupowania chcące tworzyć przyszły rząd – KO, Trzecia Droga i Lewica – mogą ujawnić treść umowy koalicyjnej. Według naszych informacji, oprócz podwyżek dla nauczycieli i budżetówki, będzie w niej zapisane przedłużenie obecnego mechanizmu osłon przed podwyżkami cen prądu. Umowa ma być jawna. Będzie wskazywać priorytety nowego rządu i stanowić kolejny element presji na prezydenta, który musi podjąć decyzję o desygnowaniu premiera.
"Postanowiłem powierzyć misję sformowania rządu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu"
Prezydent postanowił powierzyć Mateuszowi Morawieckiemu misję sformowania rządu.W wyniku wyborów parlamentarnych żaden z komitetów nie zdobył samodzielnej większości. Jeżeli misja przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości się nie powiedzie wówczas w kolejnym kroku to Sejm wybierze kandydata na premiera, a ja niezwłocznie powołam go na to stanowisko! Wszystkie konstytucyjne zasady i terminy zostaną dochowane!
Ścigaj: Jest szansa, że PiS będzie mieć większość w Sejmie. Opozycja nie ma wspólnego programu i umowy koalicyjnej
Na uwagę prowadzącego rozmowę , że opozycja mówi o swoim zwycięstwie i możliwości powołania większościowego rządu, odpowiedziała:No tak, tylko, że ja jako wyborca jestem przywiązana do tego, że jak głosuję na kogoś to oczekuję realizacji programu. Tutaj jest duża wątpliwość, ponieważ opozycja takiego wspólnego programu nie ma, umowy koalicyjnej też nie widzimy. Nie wiadomo co zostanie zrealizowane z tego co mówiła Lewica, Trzecia Droga, przecież to są całkowicie różne elektoraty, to są ludzie o rożnych poglądach. Trudno mi sobie wyobrazić połączenie tych poglądów.
Ciekawe badanie CBOS! Jak wyglądał przepływ elektoratów w tegorocznych wyborach? Kogo poparli niegłosujący w 2019 roku?
36 proc. wyborców Trzeciej Drogi głosowało cztery lata temu
na Koalicję Obywatelską, 15 proc. na Polskie Stronnictwo Ludowe,
a 10 proc. na Prawo i Sprawiedliwość - wynika z sondażu CBOS. Elektorat
PiS składa się w większości z wyborców, którzy oddali głos
na tę formację przed czterema laty.
Opozycja boi się tematu aborcji, a "Strajk Kobiet"... milczy? Śpiewak: "Marta Lempart, pobudka". Aktywista publikuje wymowny mem
Co najmniej od czasu wyborów parlamentarnych liderka „Strajku Kobiet” Marta Lempart milczy w kwestii prawa aborcyjnego w Polsce. Choć przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk deklarował w czasie kampanii wyborczej, że po ewentualnym przejęciu władzy umożliwienie legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży będzie jedną z jego pierwszych decyzji.Tymczasem wczoraj jeden z liderów Lewicy Włodzimierz Czarzasty przyznał, że w nadchodzącej kadencji Sejmu taki projekt raczej „nie przejdzie”. Polityk Razem Maciej Konieczny stwierdził w Polskim Radiu 24, że sprawę aborcji blokuje Trzecia Droga, a Koalicji Obywatelskiej jest to na rękę.
Kapitulacja? Razem poprze Donalda Tuska, ale nie wejdzie do rządu. "Ważne dla partii postulaty nie zostały wzięte pod uwagę"
Rada krajowa partii Razem w nocy przyjęła uchwałę, która zakłada, że politycy tego ugrupowania poprą rząd Donalda Tuska, ale oficjalnie do rządu nie wejdą. W trakcie negocjacji koalicyjnych liderów opozycji ważne dla partii Razem postulaty nie zostały wzięte pod uwagę - podaje Onet.pl. Gdy ruszyły negocjacje przedstawiciele opozycyjnych ugrupowań dotyczące umowy koalicyjnej, każda z partii miała przedstawić swoje propozycje zmian. Bardzo poważnie podeszliśmy do tych rozmów, ale też nie na zasadzie, że 100 proc. naszych postulatów znajdzie się w umowie, bo jesteśmy realistami. Jednak efekt jest taki, że te najważniejsze punkty, które postulowaliśmy ostatecznie w umowie koalicyjnej, się nie znalazłycytuje polityka partii Razem Onet.pl Chodzi m.in. o tzw. ustawę ratunkową, zakładającą m.in. dekryminalizację pomocy w aborcji oraz o zwiększenie nakładów PKB na ochronę zdrowia, oraz szkolnictwo wyższe. Członkowie partii Razem chcieli także zapisów dot. ułatwień działań związków zawodowych.Polki i Polacy zdecydowali, że chcą rządu opozycyjnego, więc my taki rząd poprzemy, ale nie wyobrażamy sobie, by brać za niego odpowiedzialność, pracować w resortach nie mając gwarancji tego, że nasze postulaty będą zrealizowane, że będą na to odpowiednie środkidodał polityk Razem.
Syn Sorosa zamieścił w sieci zdjęciem z Trzaskowskim: Dobrze było "nadrobić zaległości". Jednak polityk PO spotkaniem się nie pochwalił
Rafał Trzaskowski nie pochwalił się w sieci tym, że odbył spotkanie z Alexandrem Sorosem, synem miliardera George’a Sorosa. Zrobił to jednak rozmówca polityka Platformy Obywatelskiej, który w mediach społecznościowych napisał, że dobrze było „nadrobić zaległości z charyzmatycznym burmistrzem Warszawy”. Co było tematem ich rozmów? Alexander Soros jest jednym z synów miliardera George’a Sorosa, spadkobiercą jego fortuny i przewodniczącym Fundacji Społeczeństwa Otwartego (Open Society Foundations). Nie pierwszy raz spotkał się z Rafałem Trzaskowskim. Panowie rozmawiali m.in. w maju 2022 roku. Wówczas Trzaskowski stwierdził, że fundacja Sorosa zajmuje się „wspieraniem demokracji na całym świecie”. Przypomnijmy, że były dyrektor tej fundacji przyznał się do nieuczciwej, stronniczej kampanii przeciwko Węgrom i Polsce w długim wywiadzie udzielonym przez Skype’a, a opublikowanym przez węgierski dziennik „Magyar Nemzet”.
Liderzy opozycji podpisali umowę koalicyjną. Tusk nie mógł się powstrzymać od uderzenia w prezydenta: Chciał uzyskać czas
To umowa bardzo szerokiego kompromisu. Nikt nie jest do końca zadowolony i nikt nie jest do końca niezadowolony, ale w Polsce najważniejsze jest stworzenie perspektywy i zrealizowanie Polski, która będzie Polską tolerancyjną, otwartą, praworządną, odpowiedzialną. Polską mającą swoje silne miejsce w UE. W związku z tym wchodzimy jako lewica w ten kompromis. Wiemy, że wiele rzeczy trzeba będzie doprecyzować, ale wygraliśmy to wspólnie, łączymy siły po to, by odmienić sposób myślenia o Polsce i sposób myślenia w Polsce. Ta umowa będzie wymagała akceptacji władz statutowych. Mam osobiście wielką satysfakcję nie tylko współpracy z fajnymi ludźmi, ale również satysfakcję z tego, że po 18 latach mamy szansę wdrażać części naszego programu
– mówił Włodzimierz Czarzasty.
To historyczny moment, na który czekaliśmy 8 lat. Co ważne, dziś wysyłamy ważny sygnał dla Europy, całego świata. Polska wraca na demokratyczną, praworządną mapę świata. To sygnał dla tych, którzy czekali na tę wiadomość. (…) Dziś wiele kobiet dało nam mandat zaufania. 11 mln ludzi patrzy na nas, że my, jako koalicja, rozwiążemy sprawy, które powinny być rozwiązane: to rozdział Kościoła od państwa, kwestie związane z równością. (…) Są to decyzje ważne. Jako Lewica chciałbym zadeklarować, że od pierwszego posiedzenia Sejmu będziemy z państwem, będziemy składali projekty ustaw, na które się umówiliśmy. Jednym pierwszych projektów ustaw będzie ustawa dotycząca przerywania ciąży
Tusk rzeczywiście "naprawi krzywdy" emerytowanych esbeków? Taki zapis zawiera umowa koalicyjna KO, TD i Lewicy!
W tekście umowy koalicyjnej pojawił się m.in. punkt dotyczący świadczeń społecznych.
20.Świadczenia społeczne muszą być uzupełnione, zwłaszcza w obszarze systemowego wsparcia rodzin, osób z niepełnosprawnościami, opiekunów osób niesamodzielnych i seniorów. Koalicja widzi potrzebę kompleksowych rozwiązań w zakresie polityki społecznej. Uprościmy system orzecznictwa, uchwalimy ustawę o asystencji dla osób niesamodzielnych. Państwo powinno zapewnić godne warunki życia emerytom i rencistom. Wprowadzimy rozwiązania zwiększające aktywność społeczną osób starszych oraz gwarantujące godne warunki dla seniorów na śmierci współmałżonka
— czytamy.
Na tym jednak nie koniec. Oto kolejny akapit:
Wprowadzimy rozwiązania przywracające prawa nabyte emerytów pobierających świadczenia na podstawie przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy.
KRS ujawnia ogromną skalę upolitycznienia "kasty" sędziowskiej! "Sędzia nie może należeć do partii politycznej"
Krajowa Rada Sądownictwa przypomina sędziom o zasadzie niezawisłości i apolityczności. Przedstawiciele Rady, w specjalnej uchwale, nawołują do zaprzestania, przez skrajnie upolitycznione stowarzyszenia sędziowskie, działalności politycznej.Krajowa Rada Sądownictwa wyraża stanowczą dezaprobatę wobec działalności części środowisk sędziowskich w okresie kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu w 2023 roku oraz w okresie bezpośrednio poprzedzającym kampanię, a wyrażających się w wystąpieniach publicznych, wykraczających poza zagadnienia związane z sądownictwem i jego reformą. Treść tych wystąpień wpisywała się w narrację uczestników sporu politycznego, godząc w zasadę apolityczności sędziowskiej— podkreślają członkowie KRS.Krajowa Rada Sądownictwa stwierdza, że zachowania takie w społecznym odczuciu budzą uzasadnione obawy i poważne wątpliwości co do bezstronności sędziów, bezpośrednio godząc w zasadę zaufania obywatela do władzy sądowniczej— informuje KRS.W trakcie posiedzenia Rady przestawiono też raport dotyczący skali upolitycznienia części środowiska sędziowskiego.
Koalicja ośmiu gwiazdek podpisała pakt. Kosiniak-Kamysz znowu został ograny przez Tuska, a wyborcy pozbawieni obietnic
Umowa koalicyjna jest na tyle ogólna, że można ją poprowadzić w dowolną stronę. Najbardziej konkretnie przedstawiają się groźby wobec rządu Zjednoczonej Prawicy. Hołownia zapewnia, że żadne z ugrupowań nie rezygnuje z własnej tożsamości, a Kosiniak-Kamysz przekonuje, że koalicja ma program dla Polski. Widać, że dobrze czują się w roli przystawki, podmiotu podporządkowanego działaniom Tuska. Likwidacja CBA, emerytury dla zdegradowanych SB-ków, reforma wymiaru sprawiedliwości zgodna z oczekiwaniami Brukseli, „odpolitycznienie” mediów i służb mundurowych, unieważnienie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, finansowanie in vitro, a wszystko to przypudrowane okrągłymi zdaniami o wspólnych wartościach. Koalicja „ośmiu gwiazdek” podpisała swój pakt. Niby wszyscy zadowoleni, a przecież jest tak, jak chciał Tusk. A wyborcy? Próżno będą szukać w dzisiejszym dokumencie obietnic złożonych w kampanii.Zobowiązujemy się wspólnie pracować na rzecz poprawy poziomu życia i poczucia bezpieczeństwa obywatelek i obywateli naszego kraju jako nowoczesnego narodu w sercu Europy, przyjaznego sąsiadom podzielającym nasze wartości, w poszanowaniu tradycji i wartości wywodzących się z naszej kultury i historii— napisali przedstawiciele partii opozycyjnych w umowie koalicyjnej. Donald Tusk podbił to patetycznym wystąpieniem na wspólnej konferencji prasowej, twierdząc „że dla Polski można pracować zgodnie, szybko, w harmonii, przy różnicy poglądów, czasami interesów”. Widać jednak, że umowa koalicyjna zabezpiecza głównie interesy KO i samego Tuska. Już sam fakt jej zawarcia daje mu szansę na wywiązanie się z brukselskich zobowiązań. Najmocniejszą i najbardziej konkretną częścią umowy koalicyjnej jest część pt. „rozliczenie rządów Zjednoczonej Prawicy”. Dokładnie tak samo jak w „100 konkretach na 100 dni”. Widać obsesja Donalda Tuska jest trwała i konsekwentna. Mamy więc zapisy o licznych patologiach, które zostaną rozliczone oraz pociągnięciu do odpowiedzialności konstytucyjnej poszczególnych polityków. Jest też obietnica likwidacji CBA, przywrócenia praw emerytalnych funkcjonariuszy służb komunistycznych i odpolitycznienia służb mundurowych. Oddzielny akapit poświęcono „naprawieniu i odpolitycznieniu mediów publicznych”. „Stały się one w dużej mierze odpowiedzialne za rozłam w społeczeństwie, szerzenie kłamstw oraz celowo urządzane nagonki i kampanie nienawiści, prowadzące do rozbicia wspólnoty narodowej. Zobowiązujemy się podjąć wszystkie niezbędne kroki, by niezwłocznie przerwać ten proceder i wyciągnąć konsekwencje wobec siejących nienawiść za pieniądze publiczne - zapisano w umowie koalicyjnej.Najważniejsze zapisy, które miałyby bezpośrednio przełożyć się na sytuację materialną wyborców Koalicji Obywatelskiej, nie znalazły się w umowie koalicyjnej. Nie ma śladu po kwocie wolnej od podatku, którą Tusk obiecał podnieść do 60 tys., nie ma „babciowego” ani kredytu 0 procent na zakup mieszkania, brak też 30 proc. podwyżek dla nauczycieli. Bo przecież nie o to w tych wyborach chodziło! Chodziło o odsunięcie rządu Zjednoczonej Prawicy i przejęcie władzy przez Donalda Tuska. Temu miała służyć jedna lista, na którą usilnie namawiał lider KO przez długie miesiące. Trzecia Droga odżegnywała się wówczas od wszelkich prób podporządkowania jej. Kosiniak-Kamysz tak w tę swoją niezależność uwierzył, że właśnie został wchłonięty w rzeczywistość polityczną napisaną przez Tuska. Stanowisko „pierwszego wicepremiera” znieczuliło go tak dalece, że nie dostrzega porażki. PSL miał wyjątkową szansę, by odbudować swoje patriotyczne tradycji i stanąć po stronie Polski i w obronie narodowego interesu. Nie zdołał. Trudno stwierdzić co przeważyło: siła presji Donalda Tuska czy słabość wewnętrzna. Pewne jest jedno: PSL kolejny raz dał się wchłonąć i podporządkować. Ich postulaty zostały zinstrumentalizowane i użyte do stworzenia koalicji, która zatrzyma konserwatywny i prorozwojowy kierunek Polski. Będzie podejmować decyzje destrukcyjne dla państwa i zmierzające do utraty suwerenności. Bruksela i Berlin pracowały na ten moment od lat.
Rafał Trzaskowski zapowiadał, że w Polsce nie będzie miejsca dla wyborców Prawa i Sprawiedliwości
Całkiem niedawno, bo w marcu wiceszef PO, Rafał Trzaskowski zapowiadał, że dla wyborców PiS nie będzie miejsca w Polsce.Wszyscy wiemy, że młode pokolenie, właśnie wy, rozstrzygnie kwestię absolutnie fundamentalną: kto będzie rządził w Polsce. Czy to będzie opozycja, partie demokratyczne, czy to będzie znowu PiS wspierany przez swoich popleczników; przez tych, których przez te lata hodował, którzy mają absolutnie skrajne poglądy, na które nie ma miejsca w Polsce i których nigdy nie zaakceptujemy— grzmiał kilka miesięcy temu ze sceny w Sosnowcu prezydent stolicy.Wygląda na to, że nowy obóz rządzący, ten uśmiechnięty, otwarty, tolerancyjny i praworządny zrobi wiele, by ci wyborcy nie czuli się „u siebie”, choć Donald Tusk na marszu 1 października ślubował zakończenie wojny polsko-polskiej. Szybko okazało się, że ani w Sejmie, ani w Senacie Prawo i Sprawiedliwość nie może liczyć na swojego przedstawiciela w Prezydium, choć mieć go powinno. Jednak sejmowa większość nie zgodziła się na kandydatów wskazanych przez PiS. Oczywiście sejmowa większość ma swoje prawa, z których zresztą przez osiem lat garściami czerpał obóz Zjednoczonej Prawicy, ale i wyborcy mają prawo czuć się uszanowani. Wczoraj poczuli się zignorowani.
Polacy wypowiedzieli się w kwestii wprowadzenia przez nowy koalicyjny rząd euro [SONDAŻ]
62,9 procent Polaków jest zdania, że nowy rząd KO, Trzeciej Drogi i Lewicy nie powinien dążyć do wprowadzenia w Polsce waluty euro - wynika z sondażu IBRiS dla Radia ZET. Odmiennego zdania jest 21,2 procent respondentów - dodano.
Plan zemsty przygotowany! Borys Budka: Uchwały unieważniające wybór sędziów TK są gotowe. Wykona je nowy rząd
„Uchwały unieważniające wybór sędziów TK są już gotowe, ale żeby je szybko wykonać powinien być już nowy rząd” — powiedział w TOK FM szef klubu KO Borys Budka.Uchwały są gotowe, ale oprócz podejmowania takich deklaracji jest jeszcze element wykonania pewnych rzeczy. Dla mnie najważniejsze jest, by uchwały mogły być szybko wykonane, więc wolałbym, by w Ministerstwie Sprawiedliwości i w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów byli nowy premier i nowy minister— wyjaśnił.Jak wyjaśnił, gotowa jest również uchwała stwierdzająca wadliwość obsadzenia Krajowej Rady Sądownictwa. Podkreślił, że aby prokuratura mogła zbadać nieprawidłowości w Ministerstwie Sprawiedliwości, trzeba zaczekać na pełen dostęp do dokumentów.
Lista hańby! 9 europosłów z Polski zagłosowało za zmianą traktatów UE. Wśród nich Thun, Spurek, Miller i Cimoszewicz
Większość europosłów z Polski głosowała przeciwko zmianie unijnych traktatów. Poza europosłami PiS, przeciw głosowali również eurodeputowani z KO, a także Jarosław Kalinowski reprezentujący PSL. Natomiast za zmianą traktatów unijnych głosowała dziewiątka europosłów z Polski. Wśród nich znalazły się Róża Thun (Polska 2050) z grupy Renew oraz Sylwia Spurek z grupy Zielonych. Pozostali głosujący w ten sposób to europosłowie z grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów: Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Bogusław Liberadzki, Łukasz Kohut i Leszek Miller.
PSL i Polska 2050 "konsumują" polityczne "małżeństwo". Kluby podpisały porozumienie o współpracy parlamentarnej. Co zawiera?
Porozumienie o współpracy parlamentarnej między klubami Polska 2050 - Trzecia Droga oraz Polskie Stronnictwo Ludowe - Trzecia Droga podpisali w czwartek ich przewodniczący: Mirosław Suchoń oraz Krzysztof Paszyk.Jak mówił podczas konferencji prasowej w Sejmie Suchoń, zapisy tego porozumienia będą podstawą do realizacji postulatów programowych przedstawionych w kampanii wyborczej przez Trzecią Drogę.To moment, w którym realizujemy obietnicę z naszego hasła: dość kłótni, do przodu. Obywatele oczekują pozytywnych zmian. Celem Trzeciej Drogi jest realizacja projektów, które będą służyły poprawie jakości usług publicznych, stabilności działalności gospodarczej— mówił szef klubu Polski 2050.Jak przekazał, porozumienie zakłada m.in. ścisłą, bieżącą współpracę przewodniczących klubów, konsultacje podczas prac na projektami ustaw i uzgadnianie stanowisk, a także wspólne posiedzenia klubów parlamentarnych.
Doradca premiera Węgier: Jestem zszokowany widokiem lewicowego przejęcia władzy, zorganizowanego przez imperium Sorosa w Polsce
Doradca premiera Węgier krytycznie skomentował poczynania rządu Donalda Tuska w pierwszych dniach funkcjonowania zauważając, z jak wielkim chaosem politycznym i instytucjonalnym mierzy się obecnie Polska. Jestem zszokowany widokiem lewicowego przejęcia władzy, zorganizowanego przez imperium Sorosa w Polsce. Mediom publicznym ścina się głowę, siły policyjne zajęły siedzibę, w wyniku czego prawicowy polityk został ranny podczas protestu. Chaos jest ewidentny, ponieważ nowy premier Donald Tusk priorytetowo potraktował restrukturyzację mediów w przeciągu zaledwie tygodnia urzędowania — napisał na platformie X Balázs Orbán.Węgierski parlamentarzysta ocenił, że wpływy kontrowersyjnego węgierskiego multimiliardera George’a Sorosa są w gabinecie Donalda Tuska oczywiste. Według niego Polska jest teraz o wiele mocniej uzależniona od zewnętrznych wpływów.Tymczasem prezydent Andrzej Duda określił ostatnie wydarzenia mianem anarchii, a Bruksela, w tym Vera Jourova, podczas swojej wizyty w Warszawie zachowuje wymowne milczenie. Powiązania Sorosa w nowym rządzie, w którym absolwent uniwersytetu Sorosa jest ministrem sprawiedliwości, lewicowa działaczka feministyczna ministrem edukacji, a funkcję ministra bez teki utworzono w celu ochrony interesów zagranicznych organizacji pozarządowych, są oczywiste.— stwierdził węgierski polityk.Jakby tego było mało, szef MON składa najlepsze życzenia żołnierzom chroniącym polską granicę, a Marszałek Sejmu Szymon Hołownia wita w polskiej izbie niższej afrykańskich migrantów— dodał.W kontekście zmian, jakie w przyspieszonym trybie zachodzą nad Wisłą, Balázs Orbán zaakcentował wewnętrzną stabilność Węgier. Wyraził tez nadzieję, że w związku z nadchodzącymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, jest szansa na dokonanie istotnych zmian w Unii Europejskiej.Wydarzenia te podkreślają stabilność polityczną Węgier i znaczenie naszych wysiłków na rzecz suwerenności. Zmiany w Brukseli są potrzebne jak najszybciej – miejmy nadzieję, że wybory do Parlamentu Europejskiego w 2024 r. dadzą szansę, której wszyscy szukamy— podsumował Balázs Orbán.
Analiza Ordo Iuris ws. działań rządu Donalda Tuska. "Po raz pierwszy po 1989 roku Rzeczpospolita staje wobec tak poważnego kryzysu ustrojowego"
Podstawowe ostrzeżenia jakie padają w analizie Ordo Iuris podkreślają działania nowego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który upublicznił projekt rozporządzenia, w myśl którego orzeczenia sądów polskich mają zostać podporządkowane orzecznictwu międzynarodowych trybunałów.„Dekret Bodnara” – jak zostało już określone projektowane rozporządzenie – stanowi jaskrawe naruszenie art. 178 ust 1 polskiej Konstytucji, zgodnie z którym „sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom”. Nie wolno zatem w drodze rozporządzeń nakładać na sędziów obowiązków dotyczących orzekania i uzasadnienia orzeczeń— wskazuje dokument. Dalej, eksperci Ordo Iuris pochyli się nad sejmową uchwałą, która kwestionuje wybór członków KRS, którzy byli mianowani od marca 2018 do maja 2022 roku, a także nad „testami niezawisłości”, których celem - według autorów analizy - mogłoby być podważenie mianowania sędziów przez Prezydenta RP. To, według Ordo Iuris, nosi znamiona upolitycznienia sędziów i wymiaru sprawiedliwości. Po raz pierwszy po 1989 roku Rzeczpospolita staje wobec tak poważnego kryzysu ustrojowego. Władza, z pełną świadomością bezprawności, sięga po fikcyjne postawy prawne, fałszywe źródła uprawnień, podważa status sędziów, kwestionuje Trybunał Konstytucyjny i prerogatywy Prezydenta RP— napisał na platformie X Jerzy Kwaśniewski.
KPRM: Premier spotkał się z założycielami WOŚP
Premier Donald Tusk spotkał się w czwartek z założycielami Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – Lidią Niedźwiedzką-Owsiak i Jerzym Owsiakiem - podała Kancelaria Premiera.Wojsko Polskie znów zagra z WOŚP - mówi szef MON
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz napisał w czwartek na platformie X (dawniej Twitter), że "Wojsko Polskie znów zagra z Fundacją WOŚP pod hasłem +Płuca po pandemii. Gramy dla dzieci i dorosłych+."Kosiniak-Kamysz zachęcił też wszystkie jednostki wojskowe w kraju i w Polskich Kontyngentach, aby "włączyć się w tę piękną akcję". "Razem możemy zrobić więcej dla tych, którzy potrzebują wsparcia!" - dodał wicepremier. Wpis zakończył symbolem czerwonego serca.
10 wyzwań dla nowego rządu
Zmiana na szczytach władzy niesie za sobą oczekiwania dotyczące wprowadzenia nowego sposobu zarządzania państwem. Długi, ale już zamknięty proces sukcesji oznacza, że dla nowego rządu zegar już tyka.- Lista wyzwań stojących przed nową władzą wydaje się wciąż wydłużać. Warunki, w jakich przyszłym rządzącym przyjdzie się z nimi mierzyć, nie będą komfortowe.
- Wszystkie formacje polityczne nowego Sejmu (poza Konfederacją) zadeklarowały trwałość rozwiązań w dziedzinie transferów i świadczeń socjalnych.
- Nikt do tej pory nie podał do publicznej wiadomości, jak projekty o wartości kilkudziesięciu miliardów złotych mają być finansowane.
- Rekomendacje dla nowej ekipy rządzącej formułowane przede wszystkim przez środowisko biznesu to temat sesji inaugurującej konferencję EEC Trends (Warszawa, 8 lutego 2024 roku) poprzedzającą i przygotowującą Europejski Kongres Gospodarczy (EEC, Katowice, 8-10 maja).
Stawianie nowych celów, które powinien realizować nowy rząd, stało się minionej jesieni niezwykle popularnym zajęciem. Ale ważna jest i ciągłość - dotyczy to decyzji wpływających na bezpieczeństwo państwa, utrzymanie niezależności energetycznej i żywnościowej; te kwestie powinny być poza sporem politycznym.
Kontynuacja ma jednak swą cenę: od połowy grudnia 2023 r. nowy rząd odpowiada za przyszłość kraju i będzie na bieżąco rozliczany przez posłów opozycji parlamentarnej, ale także obywateli, pamiętających zapowiedzi poszczególnych formacji politycznych, które artykułowano w kampanii wyborczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz